reklama
natasszzka87
Fanka BB :)
Hej dziewczynki u Nas choroba dalej trwa, chodzę już jak zombi w dzień nie mogę się zdrzemnać w nocy Olis marudzi nie spie niech już choróbstwo pójdzie sobie.
Nie mam czasu nawet nadrabiać. Pozdrawiam, wiczorem może będe mieć siłe usiąść poczytać i popisać;-)
Miłego dnia kochane.
Nie mam czasu nawet nadrabiać. Pozdrawiam, wiczorem może będe mieć siłe usiąść poczytać i popisać;-)
Miłego dnia kochane.
Witajcie, znów gardło boli, zimno strasznie. Moja mama kamikadze chce mi w taką pogodę okna myc - szalona. Zjadłam śniadanie jak zwykle 3/4 dla mnie 1/4 dla Eda. Mąż się na mnie wkurzy, ze go tucze, ale ładnie prosi i czeka:-) to jak mu odmówić. M taki zmęczony zapominał mnie obudzić o 4 na fenka, bo jednak biorę co 6 h i wzięłam dopiero przed 6, teraz będę musiała cały harmonogram pozmieniać.
MieMie, na szczęście mój M woli powierzyć robotę fachowcom, a sam poświęcić czas czemuś innemu, on zawsze ma co robić. Znam jednak Twój problem bo mój tata taki jest, nie pozwoli nikomu nic zrobić, choć sam nie ma zdrowia. Niestety prawdopodobnie ma początki Parkinsona jako skutek uboczny brania bardzo silnych leków po nieprzyjęciu się by passów, nie chce iść na rentę i wszytko chce sam. Skutek taki, że mama zła, robota nie zrobiona, a on czuje presję, że coś musi chociaż nie ma na to siły. Tak było całe życie, jak wyjechał do sanatorium to mama potajemnie pomalowała piwnicę, wywaliła mnóstwo rzeczy. Jak wrócił był na nas wszystkie strasznie obrażony, do tego dochodzi syndrom chomika, wszytko mu jest potrzebne i żal mu cokolwiek wyrzucić.
Zaraz się wprowadzicie i może trochę wyluzuje, on też ma może syndrom wicia gniazda Co do pomarańczy masz 2 strony w tył jakie owoce i warzywa są wskazane w cukrzycy.
irisson, ja też jadłam wczoraj ziemniory, dziś nie mam pomysłu. Może pojedziemy do Ikei, to zdam Ci relacje. Dziś kupimy tylko 2 potrzebne rzeczy: dywan i pokrycie na kanapkę, resztę dokupimy w lipcu po tym jak przyjdzie ta Pani do sprzątania i mi zrobi mieszkanie na błysk, już nie mogę się doczekać:-). Niby mieszkamy tu dopiero 2, 5, mieszkanie nowe, ja pedantka, ale z powodu ciąży się zapuściło. Już pisze dla tej Pani listę na co zwrócić uwagę: czyszczenie fug, przemycie ściany, wyczyszczenie piekarnika itd.
dzag, trzymaj się tam już nie długo, jak CRP?, a jednak kupujecie mieszkanie?
nataszka, trzymajcie się tam ciepło i nie zapominaj o posiłkach w nawale obowiązków, pamiętasz co lekarz nakazał
MieMie, na szczęście mój M woli powierzyć robotę fachowcom, a sam poświęcić czas czemuś innemu, on zawsze ma co robić. Znam jednak Twój problem bo mój tata taki jest, nie pozwoli nikomu nic zrobić, choć sam nie ma zdrowia. Niestety prawdopodobnie ma początki Parkinsona jako skutek uboczny brania bardzo silnych leków po nieprzyjęciu się by passów, nie chce iść na rentę i wszytko chce sam. Skutek taki, że mama zła, robota nie zrobiona, a on czuje presję, że coś musi chociaż nie ma na to siły. Tak było całe życie, jak wyjechał do sanatorium to mama potajemnie pomalowała piwnicę, wywaliła mnóstwo rzeczy. Jak wrócił był na nas wszystkie strasznie obrażony, do tego dochodzi syndrom chomika, wszytko mu jest potrzebne i żal mu cokolwiek wyrzucić.
Zaraz się wprowadzicie i może trochę wyluzuje, on też ma może syndrom wicia gniazda Co do pomarańczy masz 2 strony w tył jakie owoce i warzywa są wskazane w cukrzycy.
irisson, ja też jadłam wczoraj ziemniory, dziś nie mam pomysłu. Może pojedziemy do Ikei, to zdam Ci relacje. Dziś kupimy tylko 2 potrzebne rzeczy: dywan i pokrycie na kanapkę, resztę dokupimy w lipcu po tym jak przyjdzie ta Pani do sprzątania i mi zrobi mieszkanie na błysk, już nie mogę się doczekać:-). Niby mieszkamy tu dopiero 2, 5, mieszkanie nowe, ja pedantka, ale z powodu ciąży się zapuściło. Już pisze dla tej Pani listę na co zwrócić uwagę: czyszczenie fug, przemycie ściany, wyczyszczenie piekarnika itd.
dzag, trzymaj się tam już nie długo, jak CRP?, a jednak kupujecie mieszkanie?
nataszka, trzymajcie się tam ciepło i nie zapominaj o posiłkach w nawale obowiązków, pamiętasz co lekarz nakazał
Ostatnia edycja:
Cześć kochane sierpniówki :-),
Na początku witam nowe sierpniówki
Ja jak zwykle po przerwie...To ciekawe. Może moja nikła aktywność na forum i generalnie w internecie jest wprost proporcjonalna do zmian kondycyjnych? Pracuję jak pracowałam, sprzątam, piorę, gotuję, łażę z psiakiem, wszystko jak dawniej, tylko życie wirtualne podupada niemal całkowicie. Oznaka spadku formy? Pewnie tak. Bo po całym dniu ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę to jeszcze siadać przed ekranem i czytać ;-) Choć ciekawa jestem co u Was, jakoś ciężko jest się przemóc i zmobilizować umysł na tych chwil kilkanaście.
A ogólnie czuję się naprawdę nad podziw dobrze (odpukać). Nic mi nie doskwiera specjalnie. Brzucho czasem twardnieje, czasem pobolewa to tu to tam, ale nie wpływa to nijak na moje codzienne funkcjonowanie :-) Szczerze, to myślałam, że na tym etapie ciąży będzie ze mną gorzej. Przewidywałam, że stanę się już ociężała i z trudem ciągnąć będę w robocie z dzieciakami. A tu niespodzianka. Poza tym, że łapię zadyszkę na schodach do pokoju nauczycielskiego na każdej przerwie, to prosperujemy bardzo sprawnie
mala.di pisałaś, że się boisz o swoje twardnienia i pobolewania. Jesteśmy dokładnie na tym samym etapie ciąży i powiem Ci, że ja też tak mam. Konsultowałam to z lekarzem i usłyszałam, żeby się nie przejmować do czasu, aż bóle nie będą bardzo bolesne, regularne, bądź faktycznie utrudniające poruszanie...Tego się trzymam. Jesteśmy w ciąży ostatecznie i nasze brzuchy, mięśnie, wnętrzności, wszystko są naprawdę bardzo obciążone. Mają prawo boleć i się stawiać czasem
Masz wizytę niebawem, skonsultujesz wszystko z ginem. Głowa do góry, jestem pewna, że będzie dobrze!
Olga super sprawa z tymi zawodami. Zazdroszczę cierpliwości i weny do pracy z psiakiem. Ja z moim beaglem też kiedyś ćwiczyłam. I biegałam agility i elementy tańca z psem i tropy...Ale u mnie niestety robi czarną robotę słomiany zapał ;-) Po kilku miesiącach zapał obracał się wniwecz
Mam podobne do Ciebie odczucia względem oszczędzania się, a raczej jego braku...Też łapię się na tym, że może jednak powinnam przystopować? Sama nie wiem. Z jednej strony nic mi nie dolega, więc jakoś dziwnie jest mi sobie pobłażać, z drugiej zdrowy rozsądek gdzieś tam po cichu daje znać, że chyba jednak czas zwolnić...
Mart81 Witaj w gronie zamierzających pracować do lipca. Myślałam, że jestem w swoich planach osamotniona, a tu niespodzianka Mam nadzieję, że forma pozwoli mi jak najdłużej działać w codziennym trybie. Bardzo mi to odpowiada. Jakoś tak zwyczajnie, spokojnie czas ciąży mi leci dzięki pracy.
jukix wielkie gratulacje!!!
doti a Ty na pewno masz problemy cukrzycowe? Twoje cukry po słodkościach są imponujące
Moja mała też siedzi pupą póki co...Też mnie to martwi. Strasznie zależy mi na porodzie SN. Marzy mi się jeszcze kilkoro brzdąców i chciałabym uniknąć konieczności cięcia...Tym bardziej za pierwszym razem. No, ale siła wyższa. Nic tu moim chceniu niestety :-( Jeszcze jest trochę czasu na odwrócenie, tego się trzymam
dzag mam nadzieję, że kuracja przyniesie efekty i jak najszybciej Was puszczą Kciuki zaciśnięte w każdym razie!
MieMie współczuję nerwów...Takie życie razem, ale osobno faktycznie musi strasznie męczyć na dłuższą metę. Ja dostaję kota i czeznę w domu jak mój mąż ma dyżury popołudniowe i wraca po nocy. A to raptem kilka dni w miesiącu.
Nie jesteś furiatką. Żadna z nas, jestem przekonana, nie potrafiłaby łatwo przejść do porządku dziennego nad permanentnym brakiem męża w domu, tym bardziej, że nie do końca byłoby to spowodowane systemem pracy, a w jakiejś mierze wyborem...Jeśli nawet nie do końca wolnym, to jednak świadomym. Cóż pewnie nie będę odkrywcza jak napiszę - rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać, jak najwięcej, naj najszczerzej, jak najbardziej otwarcie Mam nadzieję, że się Wam wszystko wkrótce unormuje
Miłego dnia
Na początku witam nowe sierpniówki
Ja jak zwykle po przerwie...To ciekawe. Może moja nikła aktywność na forum i generalnie w internecie jest wprost proporcjonalna do zmian kondycyjnych? Pracuję jak pracowałam, sprzątam, piorę, gotuję, łażę z psiakiem, wszystko jak dawniej, tylko życie wirtualne podupada niemal całkowicie. Oznaka spadku formy? Pewnie tak. Bo po całym dniu ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę to jeszcze siadać przed ekranem i czytać ;-) Choć ciekawa jestem co u Was, jakoś ciężko jest się przemóc i zmobilizować umysł na tych chwil kilkanaście.
A ogólnie czuję się naprawdę nad podziw dobrze (odpukać). Nic mi nie doskwiera specjalnie. Brzucho czasem twardnieje, czasem pobolewa to tu to tam, ale nie wpływa to nijak na moje codzienne funkcjonowanie :-) Szczerze, to myślałam, że na tym etapie ciąży będzie ze mną gorzej. Przewidywałam, że stanę się już ociężała i z trudem ciągnąć będę w robocie z dzieciakami. A tu niespodzianka. Poza tym, że łapię zadyszkę na schodach do pokoju nauczycielskiego na każdej przerwie, to prosperujemy bardzo sprawnie
mala.di pisałaś, że się boisz o swoje twardnienia i pobolewania. Jesteśmy dokładnie na tym samym etapie ciąży i powiem Ci, że ja też tak mam. Konsultowałam to z lekarzem i usłyszałam, żeby się nie przejmować do czasu, aż bóle nie będą bardzo bolesne, regularne, bądź faktycznie utrudniające poruszanie...Tego się trzymam. Jesteśmy w ciąży ostatecznie i nasze brzuchy, mięśnie, wnętrzności, wszystko są naprawdę bardzo obciążone. Mają prawo boleć i się stawiać czasem
Masz wizytę niebawem, skonsultujesz wszystko z ginem. Głowa do góry, jestem pewna, że będzie dobrze!
Olga super sprawa z tymi zawodami. Zazdroszczę cierpliwości i weny do pracy z psiakiem. Ja z moim beaglem też kiedyś ćwiczyłam. I biegałam agility i elementy tańca z psem i tropy...Ale u mnie niestety robi czarną robotę słomiany zapał ;-) Po kilku miesiącach zapał obracał się wniwecz
Mam podobne do Ciebie odczucia względem oszczędzania się, a raczej jego braku...Też łapię się na tym, że może jednak powinnam przystopować? Sama nie wiem. Z jednej strony nic mi nie dolega, więc jakoś dziwnie jest mi sobie pobłażać, z drugiej zdrowy rozsądek gdzieś tam po cichu daje znać, że chyba jednak czas zwolnić...
Mart81 Witaj w gronie zamierzających pracować do lipca. Myślałam, że jestem w swoich planach osamotniona, a tu niespodzianka Mam nadzieję, że forma pozwoli mi jak najdłużej działać w codziennym trybie. Bardzo mi to odpowiada. Jakoś tak zwyczajnie, spokojnie czas ciąży mi leci dzięki pracy.
jukix wielkie gratulacje!!!
doti a Ty na pewno masz problemy cukrzycowe? Twoje cukry po słodkościach są imponujące
Moja mała też siedzi pupą póki co...Też mnie to martwi. Strasznie zależy mi na porodzie SN. Marzy mi się jeszcze kilkoro brzdąców i chciałabym uniknąć konieczności cięcia...Tym bardziej za pierwszym razem. No, ale siła wyższa. Nic tu moim chceniu niestety :-( Jeszcze jest trochę czasu na odwrócenie, tego się trzymam
dzag mam nadzieję, że kuracja przyniesie efekty i jak najszybciej Was puszczą Kciuki zaciśnięte w każdym razie!
MieMie współczuję nerwów...Takie życie razem, ale osobno faktycznie musi strasznie męczyć na dłuższą metę. Ja dostaję kota i czeznę w domu jak mój mąż ma dyżury popołudniowe i wraca po nocy. A to raptem kilka dni w miesiącu.
Nie jesteś furiatką. Żadna z nas, jestem przekonana, nie potrafiłaby łatwo przejść do porządku dziennego nad permanentnym brakiem męża w domu, tym bardziej, że nie do końca byłoby to spowodowane systemem pracy, a w jakiejś mierze wyborem...Jeśli nawet nie do końca wolnym, to jednak świadomym. Cóż pewnie nie będę odkrywcza jak napiszę - rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać, jak najwięcej, naj najszczerzej, jak najbardziej otwarcie Mam nadzieję, że się Wam wszystko wkrótce unormuje
Miłego dnia
marcia331
Fanka BB :)
Czesc dziewczynki :-) Siedze z laptopem w lozeczku, jem sniadanie i ogladam ddtvn :-) Z jednej strony fajnie tak z rana poleniuchować i nie zrywać się do pracy, ale z drugiej strony to cały dzień siedzenia w domu to czasami mnie roznosi.
MieMie jak przeczytałam Twoją wczorajszą wypowiedź to stwierdziłam że nie można lepiej opisać tego co sama przeżywam. Rozumiem Cie doskonale! I też mam przez to wszystko zrąbany humor. Męża w domu nie ma całymi dniami, a nawet jak jest to jest nieobecny, bo myślami na budowie. A my same z naszymi myślami zostajemy. To może doprowadzić do szału. Przez to zaczynam być dla niego niemiła, a potem mam wyrzuty sumienia. Humory mam takie że wystarczy drobiazg żebym się poryczała. Ehhh szkoda gadać. Musimy to jakoś przetrwać. Mam nadzieję że po porodzie będzie lepiej.
Nataszka współczuje choroby. Najpierw szpital, teraz choroba :-( wymęczysz się bidulko.
Ale mam ochotę na coś dobrego. Na jakiegoś pysznego loda, albo jakiegoś batona z czekoladą. Niestety w domu pustki. Wczoraj ostatniego loda zjadłam na spółkę z M. Muszę się wybrać do laboratorium po wyniki mojego obciążenia glukozą to jak będą dobre to sobie po drodze coś dobrego kupię.
MieMie jak przeczytałam Twoją wczorajszą wypowiedź to stwierdziłam że nie można lepiej opisać tego co sama przeżywam. Rozumiem Cie doskonale! I też mam przez to wszystko zrąbany humor. Męża w domu nie ma całymi dniami, a nawet jak jest to jest nieobecny, bo myślami na budowie. A my same z naszymi myślami zostajemy. To może doprowadzić do szału. Przez to zaczynam być dla niego niemiła, a potem mam wyrzuty sumienia. Humory mam takie że wystarczy drobiazg żebym się poryczała. Ehhh szkoda gadać. Musimy to jakoś przetrwać. Mam nadzieję że po porodzie będzie lepiej.
Nataszka współczuje choroby. Najpierw szpital, teraz choroba :-( wymęczysz się bidulko.
Ale mam ochotę na coś dobrego. Na jakiegoś pysznego loda, albo jakiegoś batona z czekoladą. Niestety w domu pustki. Wczoraj ostatniego loda zjadłam na spółkę z M. Muszę się wybrać do laboratorium po wyniki mojego obciążenia glukozą to jak będą dobre to sobie po drodze coś dobrego kupię.
Najpierw dziękuję wszystkim za wczorajsze wsparcie, po atrakcjach usnęłam i przeszło. Dziś jest dużo lepiej. Za tydzień kontrola i zobaczymy. A jak wróci to pędzę na IP. Czy wasze dzieciaczki przy tej pogodzie też są mniej ruchliwe?
Odwieźliśmy młodego na wycieczkę. Musieliśmy być obydwoje i mama i tata. Mówię wam smieszne te 7-letnie smerfy z plecakami i torbami przed autokarem, tyle emocji, biegają, krzyczą, łzy w oczach im się kręcą. Mój złośliwy M stwierdził, ze mamusie wyglądały tak samo;-) Ale Miki zniósł dizelnie rozstanie, już dzwonił z drogi, że stoją w korku i trochę tęskni, ale da radę. Na moją zgubę dostał telefon na wycieczkę, ale jak ma tu pomóc czuć się bezpieczniej to niech ma:-) W klasie większośc ma już długo, tylko ja taka wredna matka
Ddag no tak czas to pieniądz i co tam w szpitalu siedzieć;-)Trzymam kciuki za szybkie wyjście.
OLga to tylko się cieszyć z takiej ciązy. Ja wczoraj mojej lekarce to powiedziałam, ze musimy coś zrobić, żeby sierpień przyszedł szybciej, więc jak się kiedyś obudzicie i zobaczycie w kalendarzu sierpień, to moje działanie, magiczne:-)
A propo promocji, wrzucę jeszcze na wyprawki, ale wiem, ze nie wszysycy czytają. Dla tych co lubią ubrania ze smyka do piątku promocja kupujesz dwie rzeczy z serii cool club, a trzecia za 2 grosze.
Ale suię rozpisałam
Odwieźliśmy młodego na wycieczkę. Musieliśmy być obydwoje i mama i tata. Mówię wam smieszne te 7-letnie smerfy z plecakami i torbami przed autokarem, tyle emocji, biegają, krzyczą, łzy w oczach im się kręcą. Mój złośliwy M stwierdził, ze mamusie wyglądały tak samo;-) Ale Miki zniósł dizelnie rozstanie, już dzwonił z drogi, że stoją w korku i trochę tęskni, ale da radę. Na moją zgubę dostał telefon na wycieczkę, ale jak ma tu pomóc czuć się bezpieczniej to niech ma:-) W klasie większośc ma już długo, tylko ja taka wredna matka
Ddag no tak czas to pieniądz i co tam w szpitalu siedzieć;-)Trzymam kciuki za szybkie wyjście.
OLga to tylko się cieszyć z takiej ciązy. Ja wczoraj mojej lekarce to powiedziałam, ze musimy coś zrobić, żeby sierpień przyszedł szybciej, więc jak się kiedyś obudzicie i zobaczycie w kalendarzu sierpień, to moje działanie, magiczne:-)
A propo promocji, wrzucę jeszcze na wyprawki, ale wiem, ze nie wszysycy czytają. Dla tych co lubią ubrania ze smyka do piątku promocja kupujesz dwie rzeczy z serii cool club, a trzecia za 2 grosze.
Ale suię rozpisałam
kruszki
Fanka BB :)
dzie dobry dziewczynki
podziwiam dziewczyny ktore chca jeszcze miesiac pracowac! szacun! ja boje sie 2kolejnych tygodni w pracy bo juz nie mam sily.. tyle ze wlasnie to jak dlugo pracujemy zalezy od rodzaju pracy. Ja pracuje w goracej kuchni i juz nie wyrabiam
u mnie pada deszcz niestety :/
musze umyc wlosy, ubrac sie, odkurzyc domek zanimj wyjde
wszystkim dziewczynom wielkiego kopa na to zebyscie cos dzis zrobily i dawajcie kopa dla mnie
podziwiam dziewczyny ktore chca jeszcze miesiac pracowac! szacun! ja boje sie 2kolejnych tygodni w pracy bo juz nie mam sily.. tyle ze wlasnie to jak dlugo pracujemy zalezy od rodzaju pracy. Ja pracuje w goracej kuchni i juz nie wyrabiam
u mnie pada deszcz niestety :/
musze umyc wlosy, ubrac sie, odkurzyc domek zanimj wyjde
wszystkim dziewczynom wielkiego kopa na to zebyscie cos dzis zrobily i dawajcie kopa dla mnie
kakakarolina
Fanka BB :)
Ja tylko na momencik bo mam dziś massssssę pracy (chyba, że zmarnuję pół dnia na wątku wyprawkowym;-))
ale tak się cieszę, że chciałam się z Wami podzielić. Maksa przyjęli do przedszkola. Tralalalala tak się cieszę wreszcie będę miała trochę spokoju. (ale z tej radości obiecuję Was nadrobić i po odpisywać)
ale tak się cieszę, że chciałam się z Wami podzielić. Maksa przyjęli do przedszkola. Tralalalala tak się cieszę wreszcie będę miała trochę spokoju. (ale z tej radości obiecuję Was nadrobić i po odpisywać)
reklama
Olga RaQ
Fanka BB :)
hej dziewczynki
moje dziecko pożarło dziś ze 240g kaszki manny, wow! bardzo gęstej. tylko teraz pewnie nie zje drugiego śniadania i kolejnym posiłkiem będzie dopiero obiadek po spaniu koło 14-15... jak bym nie kombinowała to ona ma pewien limit i nie zje więcej. kombinuję z urozmaicaniem diety, ostatnio zjadła jajecznicę, za to jak zaproponowałam jej twaróg to po spróbowaniu się tak żałośnie rozpłakała że myślałam że pęknę ze śmiechu jakbym ją otruć chciała owoce tylko zmiksowane i nie więcej niż 100g (słoiczka więcej by zjadła no ale na 120g się słoiczek kończy), jogurt naturalny blee, kanapki z szynką blee, danonka pożarła no ale ja nie chcę jej dawać bo to słodkie jak cholera - moja mama jej kupiła. te jogurciki dla dzieci to jakieś takie wodniste, chciałabym żeby jadła np. serek homogenizowany naturalny ale jej nie smakuje. a chude to dziecko, żebra na wierzchu i cały dzień w ruchu...
mmm lasagne na obiad - super ja jeszcze nigdy nie robiłam, szkoda że nie mam już w lodówce zapasu bazy do sosu spagetti, może bym w końcu zrobiła... muszę kupić znów półtora kilo mięsa, ze dwa kilo warzyw, kilka puszek pomidorów w puszce i narobić zapasów, taki sos porcjowany w zamrażalniku to świetna rzecz, mnóstwo rzeczy można z tego zrobić, zawsze robię hurtowo i zamrażam w woreczkach ale widzę że mi się skończył
postanowiłam dziś ugotować psom galaretę z kurzych łapek bo mi zalegają w zamrażalniku, ale będzie smród no ale to bardzo zdrowe dla nich, mój jeden szczeniak ma takie jakieś cienkie łapki, słabe stawy i przydałoby się żeby jadła takie coś, no cóż - trzeba się przemóc i ugotować dla dobra podopiecznych
a na obiad dziś mało ambitnie będzie u nas - kupne hamburgery z ziemniaczkami, zrobię do tego prostą sałatkę - pomidory plus groszek. coś ambitniejszego kiedy indziej, planuję gulasz, mniam ale dziś mam zamiar skupić się na rewolucji w sypialni - przetransportowaniu komody na drugą stronę pokoju i ułożeniu w niej ciuszków Natalii, mam po szafach worki z darami od koleżanki, w komodzie za małe rzeczy, muszę zrobić wielką selekcję i układanie. Póki komoda stoi przy łóżeczku Natalii porządki nie mają sensu - bo Natalia zasypiając zabawia się szufladami i potem jak idę sprawdzić czy śpi to zastaję ją śpiącą w kupie ubranek i innych gadżetów - układanie tego wszystkiego nie ma więc sensu jak i tak zaraz wszystko poleci...
ostatnio uświadomiłam sobie że jeszcze 3 miesiące a tu nic nie gotowe w mieszkaniu, no ale - jakoś to będzie jak zawsze
dziś idziemy do kuzynki oglądać jej nowe maleństwo Zuzię miałam problem co kupić ale jak wpadłam do tesco to zaraz naładowałam do koszyka różnych gadźetów kupiłam jej 5-pack body z krótkim rękawem F&F, pakę chusteczek mokrych huggies pure (dla mnie najlepsze), grzechotkę (tego nigdy za wiele), duże waciki dla niemowląt (zawsze się przyda), do tego maść do tyłka (i tak idzie na tony więc na pewno zużyje), no i wyszedł bardzo fajny prezent - ja bym z takiego była zadowolona
dzag - widzisz, ja się właśnie tego boję - że wszystko jest super, nie oszczędzam się, a jak się coś pochrzani to co? będę mieć do siebie pretensje... z tego co widzę na Waszych przykładach w każdej chwili może się coś zdarzyć... no ale staram się o tym nie myśleć, nie dopuszczać takiej możliwości że coś mogłoby się stać... czasem jak mała mocno mnie kopie to aż boli - i wtedy rozkminiam czy to już coś się dzieje czy nadal jest OK - ale chyba trochę przesadzam
idę zrobić kanapki na śniadanie... wczoraj byłam dzielna i zjadłam owsiankę. mąż kupił mi winogrona no ale niestety wmęczyłam trzy i tyle, nie smakują mi sam sobie zjadł. jakieś takie twarde były no i te ogromne pestki moja dieta woła o pomstę do nieba, choć nie mam smaka na słodycze i mało co jem słodkich rzeczy, ale owoców i warzyw też nie bardzo... biorę więc te zakichane witaminy
ok do roboty...
moje dziecko pożarło dziś ze 240g kaszki manny, wow! bardzo gęstej. tylko teraz pewnie nie zje drugiego śniadania i kolejnym posiłkiem będzie dopiero obiadek po spaniu koło 14-15... jak bym nie kombinowała to ona ma pewien limit i nie zje więcej. kombinuję z urozmaicaniem diety, ostatnio zjadła jajecznicę, za to jak zaproponowałam jej twaróg to po spróbowaniu się tak żałośnie rozpłakała że myślałam że pęknę ze śmiechu jakbym ją otruć chciała owoce tylko zmiksowane i nie więcej niż 100g (słoiczka więcej by zjadła no ale na 120g się słoiczek kończy), jogurt naturalny blee, kanapki z szynką blee, danonka pożarła no ale ja nie chcę jej dawać bo to słodkie jak cholera - moja mama jej kupiła. te jogurciki dla dzieci to jakieś takie wodniste, chciałabym żeby jadła np. serek homogenizowany naturalny ale jej nie smakuje. a chude to dziecko, żebra na wierzchu i cały dzień w ruchu...
mmm lasagne na obiad - super ja jeszcze nigdy nie robiłam, szkoda że nie mam już w lodówce zapasu bazy do sosu spagetti, może bym w końcu zrobiła... muszę kupić znów półtora kilo mięsa, ze dwa kilo warzyw, kilka puszek pomidorów w puszce i narobić zapasów, taki sos porcjowany w zamrażalniku to świetna rzecz, mnóstwo rzeczy można z tego zrobić, zawsze robię hurtowo i zamrażam w woreczkach ale widzę że mi się skończył
postanowiłam dziś ugotować psom galaretę z kurzych łapek bo mi zalegają w zamrażalniku, ale będzie smród no ale to bardzo zdrowe dla nich, mój jeden szczeniak ma takie jakieś cienkie łapki, słabe stawy i przydałoby się żeby jadła takie coś, no cóż - trzeba się przemóc i ugotować dla dobra podopiecznych
a na obiad dziś mało ambitnie będzie u nas - kupne hamburgery z ziemniaczkami, zrobię do tego prostą sałatkę - pomidory plus groszek. coś ambitniejszego kiedy indziej, planuję gulasz, mniam ale dziś mam zamiar skupić się na rewolucji w sypialni - przetransportowaniu komody na drugą stronę pokoju i ułożeniu w niej ciuszków Natalii, mam po szafach worki z darami od koleżanki, w komodzie za małe rzeczy, muszę zrobić wielką selekcję i układanie. Póki komoda stoi przy łóżeczku Natalii porządki nie mają sensu - bo Natalia zasypiając zabawia się szufladami i potem jak idę sprawdzić czy śpi to zastaję ją śpiącą w kupie ubranek i innych gadżetów - układanie tego wszystkiego nie ma więc sensu jak i tak zaraz wszystko poleci...
ostatnio uświadomiłam sobie że jeszcze 3 miesiące a tu nic nie gotowe w mieszkaniu, no ale - jakoś to będzie jak zawsze
dziś idziemy do kuzynki oglądać jej nowe maleństwo Zuzię miałam problem co kupić ale jak wpadłam do tesco to zaraz naładowałam do koszyka różnych gadźetów kupiłam jej 5-pack body z krótkim rękawem F&F, pakę chusteczek mokrych huggies pure (dla mnie najlepsze), grzechotkę (tego nigdy za wiele), duże waciki dla niemowląt (zawsze się przyda), do tego maść do tyłka (i tak idzie na tony więc na pewno zużyje), no i wyszedł bardzo fajny prezent - ja bym z takiego była zadowolona
dzag - widzisz, ja się właśnie tego boję - że wszystko jest super, nie oszczędzam się, a jak się coś pochrzani to co? będę mieć do siebie pretensje... z tego co widzę na Waszych przykładach w każdej chwili może się coś zdarzyć... no ale staram się o tym nie myśleć, nie dopuszczać takiej możliwości że coś mogłoby się stać... czasem jak mała mocno mnie kopie to aż boli - i wtedy rozkminiam czy to już coś się dzieje czy nadal jest OK - ale chyba trochę przesadzam
idę zrobić kanapki na śniadanie... wczoraj byłam dzielna i zjadłam owsiankę. mąż kupił mi winogrona no ale niestety wmęczyłam trzy i tyle, nie smakują mi sam sobie zjadł. jakieś takie twarde były no i te ogromne pestki moja dieta woła o pomstę do nieba, choć nie mam smaka na słodycze i mało co jem słodkich rzeczy, ale owoców i warzyw też nie bardzo... biorę więc te zakichane witaminy
ok do roboty...
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 7
- Wyświetleń
- 722
Podziel się: