Witajcie po świętach
ja to się długo już nie odzywałam... jakoś nie było kiedy. Przed świętami sprzątanie, przygotowania - choć nie przesadzałam z tym, mąż mi pomagał, w sumie wszystkie grubsze rzeczy machnęliśmy w sobotę... szczegół że firanki wiszą jeszcze na suszarce
ale nie są mi one potrzebne do szczęścia, u mnie na 9 piętrze jak są umyte okna to bez firanek jest super bo widać nasze piękne góry z obu stron
ze szczeniakami mam teraz masakrycznie dużo roboty. Po wypuszczeniu z kojca są wszędzie równocześnie, biegają, bawią się, gryzą, sikają i robią kupy gdzie popadnie i nie nadążam z papierem, a przy każdej próbie pozbierania kupy wszystkie cztery rzucają się na papier który trzymam w obu rękach (w jednej papier, a w drugiej rolkę) i normalnie nie da się tego ogarnąć
żrą coraz więcej, co trzy godziny muszę im podać jakiś posiłek, a sprzatanie kojca i pranie ręczników i kocy nie ma końca
ale są strasznie słodkie
dziś przyjeżdżają jedni ludzie wybrać sobie suczkę, w sobotę jeszcze jedna pani. Muszę je potrzymac jeszcze dwa tygodnie. Oj będzie mi żal je oddać...
Natalia już zupełnie zdrowa, w święta miała świetny humor, na wizytach u rodziców bawiła się wesoło i tak popisywała że wszyscy pękali ze śmiechu. No i nauczyła się chodzić w bucikach
na razie siedzę i jem, ale muszę jak najprędzej ruszyć się bo bałagan okropny a ci ludzie będą o 4-5, i nie może wstydu być że mam bajzel w domu
musimy zrobić dobre wrażenie, żeby chcieli naszego pieska
babcia Łukasza (czyli prababcia Natalii) spytała czy będziemy dalej trzymać Jumpera (babcia mówi Jumbo). My że jasne że tak, a czemu nie? a babcia na to że ona by jego sprzedała a zostawiła jednego z tych małych
babcie to mają pomysły
buziaki i miłego dnia!!