reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpień 2012

Witajcie kobietki,

Dołączam się dziś do grona tych, dla których dzień nie rozpoczął się od jakiś pozytywnych fajerwerków. Chyba limit dobrego samopoczucia wyczerpałam wczoraj i dziś muszę to odrobić. Po pierwsze niespecjalnie się wyspałam (w nocy jak zwykle ostatnimi czasy kręciłam się z boku na bok, do tego mój pies usilnie próbował ulokować się w moich nogach – mały spryciarz zasypia zwykle w posłaniu swoim. W nocy, jak mu się wydaje, że już śpimy wstaje i bezczelnie wbija się do łóżka i w nogi. Później zdziwiony jest, gdy się go niechcący przesunie, chcąc rozprostować zdrętwiałe kończyny). Po drugie jakoś słabiej się dziś czuję – jestem senna, niedospana, trochę kłuje mnie w lewej części brzucha – coraz częściej nabieram przekonania, że maleństwo może się gdzieś w tych okolicach układać i coś przez to uciskać. Do tego ruchy czuję coraz bardziej wyraźne.

Exotic87 szerokiej drogi Ci życzę. W miarę możliwości odzywaj się i napisz, jak tam żyjecie :tak:



Black_Opal myślę, że Twoja rada dotycząca ułożenia poduszki pod plecami jest dobra. Kiedyś już ją próbowałam. Ale nie wiem, czy nie ułożyłam zbyt wysoko, bo po dłuższym leżeniu na plecach w takiej pozycji wszystko mnie bolało. Ale być może co źle poukładałam i stąd ten dyskomfort. Dodatkowo moja magiczna poduszka typu litera C świetnie spełnia swoją dzienną i nocną funkcję, więc na razie obywam się bez dodatkowych wzmocnień :tak:



Olga RaQ ja to myślę, że jesteś w stosunku do siebie zbyt krytyczna i wymagająca. Jak czasem opisujesz to co robisz, to jestem pełna podziwu dla tego, ile jesteś w stanie zrobić tak naprawdę. A że nie jest to w Twoim odczuciu tak dużo, jak może wcześniej, to się tym absolutnie nie martw. Dziś rano, jeszcze leżąc w łóżku i podglądając DDTVN naszła mnie myśl, że powinnam ten wolny swój czas poświęcić na poczytanie, jak dobrze nastawić pranie (pod kątem właściwej segregacji ubrań ze względu na materiał, z którego są zrobione – takiej wiedzy nie mam w małym paluszku, a może warto by było w końcu ją nabyć :-)), jak dobrze posprzątać, żeby było widać piękny błysk, jak w ogóle być dobrą (ale nie perfekcyjną, bo od bycia perfekcyjną można zwariować) panią domu. Albo nawiedzają mnie myśli, by przeglądać książki kucharskie z ciekawymi przepisami po to, by urozmaicać jedzenie i być bardziej kreatywną. I już same oczekiwania względem samej siebie potrafią dobić. Chyba na razie trzeba sobie trochę odpuścić i pocieszać się myślą, że to nie jest stan stały, że taka apatia, brak chęci i motywacji minie i jak człowiek będzie musiał, to się kopnie w tyłek i da radę. Także Olga głowa do góry, każde nadprogramowe zrobienie czegoś niech już teraz nas cieszy :tak: CO do Twoich snów – nie zazdroszczę – po takiej serii człowiek się budzi i przez dłuższą chwilę musi ogarniać się – gdzie jest, co się dzieje, o co chodzi. A później trochę trzeba dochodzić do siebie. Ja dziś też miałam durnowate sny, może to jednak ta aura pogodowa.


Asia.85 trzymam mocno kciuki za zdrowie i polepszenie się stanu psa Twoich rodziców. Jestem zadeklarowaną miłośniczką czworonogów, co jakiś czas zbieramy z M różne rzeczy i zawozimy je do schroniska, więc wiem, jak można się angażować w dobro zwierzaków. Sama mam psiaka schroniskowego, moja siostra też ma psa, a rodzice mają aż dwa, więc jesteśmy zwierzęcą rodziną :tak:


K8libby kuruj się kuruj, aby ta choroba nie osłabiała Cię zanadto i dała Ci w miarę normalnie funkcjonować. Co do Twoich dziadków, jestem pełna podziwu odnośnie takiej werwy i chęci życia, nadążania za wszelkimi nowinkami technologicznymi. Niesamowite, chciałabym (jeśli dożyję 80-tki, być tak sprawna umysłowo i pełna życia :-D). Olga RaQ świetna mobilizacja rodziny, by kupić dziadkowi komputer – świetnie, że chciało mu się uczyć tych nowinek, w których ja sama czasem się gubię.


RatinaZ z teściową rozumiem… Bywają gorsze i lepsze dni. Czasem te same zachowania jest się w stanie inaczej przyjąć i znieść, a innym razem szlag człowieka trafia i ciężko się pohamować. To wszystko opisujesz z tak humorystycznym zabarwieniem, że czasem pierwsza reakcja to śmiech, gdy człowiek sobie to wyobrazi :-D Choć wiem, że w rzeczywistości do śmiechu bywa daleko. Ja z kolei czasem bywam zmęczona rozmowami telefonicznymi, w których co kilka godzin potrafią zadzwonić różne osoby z pytaniem : „No i jak się czujesz? Co porabiasz? Jak Ci czas leci? Leżysz? Nie forsuj się, dla dobra swojego i dziecka”. A czasem jedno nieopatrznie powiedziane słowo wywołuje lawinę dodatkowych dyskusji (wyrwało mi się raz, że jak dłużej postoję, to się kładę. No i wtedy się zaczyna: „To nie ma co stać i chodzić, trzeba leżeć”. No to niech się każdy położy na kilka tygodni do łóżka i leży i nie próbuje nawet kończyn rozprostować. No i takie to codzienne dylematy. Wczoraj pewnie bym się z tego śmiała lub to zbagatelizowała, ale dzisiejszy humor nakazuje mi reagować drobną irytacją na samą myśl o „dobrych radach”). RatinaZ kupiłaś coś ciekawego wczoraj w tym Smyku? No i gratuluję porządków w domu i obiadu, od razu nastrój lepszy, co?:tak:


Aia też czasem postrzegam się jako typową bałaganiarę. Moja mama do dziś śmieje się, że jak byłam w podstawówce i miałam odrabiać lekcje, to na moim biurku był istny syf – wszystko, nawet skarpety, a ja je tylko odgarniałam i robiłam swoje. Dziś już tego nie praktykuję, skarpety kładę tam, gdzie trzeba i bardziej zależy mi na porządku, ale do wystrzałowej pani domu chyba jeszcze sporo mi brakuje :-)


Marcia trzymaj się dzielnie w swojej pracy. Widok chorych dzieciaczków na pewno nie jest miły i krzepiący, zwłaszcza jak samemu jest się w ciąży. Najgorsza jest chyba świadomość i wiedza – gdy wie się, co może zaszkodzić, jakie mogą być upośledzenia i choroby. Pamiętam, jak moja wykładowczyni mówiła kiedyś jak była świeżo po skończeniu studiów i była w ciąży. Wiedziała i znała wszelkie zagrożenia, czynniki ryzyka i świrowała strasznie. Do tego stopnia, że kiedyś, jak pojawiła się jej opryszczka, od raz zadzwoniła do lekarza z hasłem: „Panie doktorze, zrobiła mi się opryszczka na wardze, co mam zrobić?” No to lekarz umówił ją na wizytę. Kiedy przyszła do niego i on zobaczył, że to opryszczka na wardze na ustach uśmiechnął się i powiedział: „A to na tej wardze zrobiła się pani opryszczka. Trzeba było tak od razu mówić :tak:”.


Co do problemów rodzinnych, czasem zastanawiam się, czy jest się w stanie ich uniknąć. Niektóre żale, pretensje zostają w ludziach i mimo tego, że święta, że ważne okoliczności, nie sposób ich ukryć. Szkoda też, że tak trudno się do tego zdystansować, bo mimo że coś dotyczy naszych bliskich, to wpływa również i na nas. Trzymam kciuki, aby ta świąteczna atmosfera jednak udzieliła się Marcia Twoim bliskim :tak:


Nataszka, będzie lepiej. Takie kłótnie czasem pomagają oczyścić atmosferę i wyrzucić złe emocje. Ja też czasem już w domu świruję, bo M jeździ po pracy w różne miejsca, robi zakupy, załatwia formalności budowlane, ogarnia cały ten bajzel, ale nie umniejsza to faktu, że nie mamy za wiele czasu na wspólne spędzanie czasu, rozmowy i bycie razem. No i chcąc nie chcąc zaczynają się wymówki. I choć wiem, że nie powinnam, to czasem nie umiem się powstrzymać. Człowiekowi to nie dogodzi – rozmowy przez telefon wkurzają mnie i męczą, z drugiej strony brakuje mi towarzystwa. Sama czasem nie wiem, czego chcę. A i mój M patrzy w chwilach wymówek na mnie z błagalnym wzrokiem: „Przestań już proszę”. Nawet nie ma odwagi tego powiedzieć, bo bym pewnie wybuchła na nowo. Co za karuzela śmieszna. :-D

Nataszka ale limit złego dnia wyczerpałaś już chyba wczoraj i pies dobił to dziś rano, teraz musi być już lepiej – na przekór złej, niesprzyjającej dobremu samopoczuciu pogodzie.


Dziewczyny, to prawda chyba odnośnie ciąż naszych mam. Moja jak mi czasem opowiada co wyrabiała, to w głowie mi się nie mieści. Sprzątała, biegała na zakupy, zlatywała z wózkiem z 4 piętra (gdy już moja siostra była na świecie) i czuła się całkiem nienajgorzej. Na pewno się w nią nie wdałam. Jestem jakaś słabowita i taka oklapnięta. A nigdy nie uważałam się za słabeusza strasznego. No ale co zrobić… trzeba to przyjąć na klatę i już, byleby dzidzia się zdrowa urodziła :-D


Mala.di od takich przypadków, które opisujesz ręce opadają. Nie wiem co by musiało się stać, żeby takie babska zdały sobie sprawę z tego, że odpowiadają za życie drugiego człowieka. I często pojawiają się żale kobiet, które w trakcie ciąży starały się robić wszystko, by dbać o swoje dzieciaczki, a urodziły się z jakimiś wadami, podczas gdy inne kwestie zdrowia miały gdzieś i rodzą w miarę zdrowe dzieci (bo czy można mówić o pełnym zdrowiu w sytuacji, gdy matka piła na umór lub kopciła jak smok…)


Strasznie się dziś rozpisałam, za co Was przepraszam :-)


Ale na koniec, nieco humorystycznie chciałabym zaproponować dla niektórych partnerów ciekawą pozycję – pewnie i tak by jej nie przeczytali, ale może dałoby im to coś do myślenia i zrozumienia – ostatnio natknęłam się na książkę: „Jak opiekować się kobietą w ciąży? Poradnik dla przyszłych ojców” Uzzi Reiss :-D No chyba, że mężczyźni potraktują to poważnie i rzeczywiście przeczytają.


Kochane, miłego dnia na przekór pogodzie, fatalnej aurze za oknem. Dzięki, że jesteście i że mam do kogo pisać – to bardzo pomocne :-)
 
reklama
Stokrotka, wcale nie musisz nas opuszczać :-) Bądź sobie z nami i pisz do nas, ale rzeczywiście duża zmiana z sierpnia na wrzesień... Czyli jeszcze trochę czasu masz :tak:
 
Dzień dobry J
Ja już po wizycie u okulisty i poztytwnie zaskoczona bo jedno oko zdrowe drugie szwankuje ale jest nienajgorzej , zaraz zabieram się za obiad dzis sałatka grecka kurczak w piekarniku z słocista panierka i zapiekane ziemniaczki i w sumie to bd mój drugi obiad bo u babci jeszcze jadłam ale wiadomo o jak się nie skusic na babciny obiad :p

natasszzka87 Na pewno zdam relacje .
Też staram się jeździc tylko wtedy gdy to konieczne bo moje otepienie mnie przeraża !
Ucze się czegos jestem pewna ze umiem a za chwile nic pustka , a skupienie masakra..
Przejdzie mu , a dobrze że powiedziałaś bo facet jak to facet pewnie by na to nie wpadł

asia.85 Trzymam kciuki za pieska .
Niewiem czy to ta przerwa po zimie na nich działa , mój ma coś z uchem i też musze się z nim wybrać do weterynarza :/

k8libby kuruj się .
Dziadkowie złota sprawa ale lata swoje maja i jak się tak już na nich patrzy jak coraz gozej z dnia na dzien jest z nim to zal się robi , ale dobrze ze Twoi jeszcze tacy aktywni!

RatinaZ Opóźniona w rozwoju tak to jest dobre stwierdzenie też tak czasem się czuje :p
Dobrze że tak o Ciebie dba mąż i ma racje dziś zrób dzień leniucHA

MieMie A sen jest najważniejszy to moje motto jak się nie wyśpisz to jest się markotnym :p

Więc proponuje drzemke :p
 
MieMie, u mnie już lepiej przyszła mama zrobiła obiad. Pocieszyła, że z lekiem na pewno ok. Zjadłam leczo i mielone, paranoja poleciałam do kompa sprawdziłam ile kcal od razu do zapisania. Tak liczę i zapisuje, żeby dziennie przynajmniej 2500 kcal zjeść, jak nie wyrabiam normy to wysyłam męża po princ polo:-) Kurde wiem, że to może głupie ale strasznie się martwię tym brakiem przyrostu wagi.
Mie,Mie no nasz knur nie próbuje do łóżka, bo nawet mąż po jednej nocy przespanej z nim jak byłam w szpitalu stwierdził, że nigdy więcej. Jak on się rozwali, 50 kg taki mały cielak to masakra, chrapie w nocy, myje się.
Od niedawna może spać przy łóżku, ale jak już będzie mała to nie będzie wchodził na noc do sypialni. Moi rodzice teraz jeżdżą dzień po dniu po pracy na kroplówki. Mój tata ma nadzieje, ale moja mama nie, schudła i się bardzo martwi.

Ratina, mój mąż się śmieje, że jak wchodzę do gabinetu to mój lekarz już myśli "o nie znów ona":-) Ja mam takie podejście, że czekam na tą wizytę tygodniami nieraz, płace słono to chcę wszytko wiedzieć, na kartce już mam pytania na poniedziałkową wizytę. Nawet o te przetrzymywanie leków go spytam. No do proktologa się nie wybieram z tymi hemoroidami, ale tak krew napędza mi stracha jak się pojawia. Może rzeczywiście się przeforsowałaś, ale na pewno to nie hemoroidy, odpocznij i jak nie minie to dzwoń do lekarza, opisz dokładnie ból.

stokrotka, zostań z nami.

Nataszka, chłopy tak mają nie przejmuj się. Mój też tak czasami ma, że nie zadzwoni ani nic. Chociaż moja mama mówi, że mój M to anioł, że ze mną czasami wytrzymuje.

matyna, dobrze, że mi przypomniałaś muszę się gina spytać o te ewentualne badanie dna ok i wybrać do okulisty jakiegoś dobrego. Tak w ogóle zazdroszczę apetytu.
 
Ostatnia edycja:
hej laski

ja ostatnie dni dla odmiany mam dość wesołe, kolejny wieczór z rzędu dostajemy z mężem głupawki, wczoraj to aż Natalię obudziliśmy śmiechem! dziś ogarnęłam całą zaległą robotę i zrobiłam tyle ile normalnie robię przez kilka dni... chyba halny tak na mnie działa. I też mi się głupoty śniły, aresztowali mnie za udział w nielegalnej demonstracji i byłam skuta kajdankami z łańcuchem, tylko, że miałam je przypięte nie do nadgarstków ale do palców wskazująccych :-D

wieczorem wybieram się na bieżmowanie mojej chrześnicy, mam nadzieję, że Kościoła z nami nie zdmuchnie bo taki dziś w Krakowie wicher!

na obiad klasyczne schaboszczaki upichciłam, mężul się ucieszy :-)
 
Hej dziewczynki!Ja tylko na chwile bo korzystam z komp.siostry i nie moge dlugo siedziec bo kolejka zdazyla sie utworzyc zanim was jako tako nadrobilam.
Co u mnie...Najpierw dziekuje wam za dobre rady i troske.No wiec tak w skrocie:Luizka mi sie przeziebila,ona juz prawie zdrowa a mnie teraz rozlozylo.Wzbranialam sie rekami i nogami przed dentysta ,niestety kurcze zab mi sie wykruszyl razem z plomba i jutro wieczorem ide cos z tym zrobic(a boje sie jak diabli) Jak juz zaczne chodzic do dentysty to chyba do samego porodu bede sie tam drajgac, bo w tej ciazy okropnie zeby mi polecialy.Normalnie z 5 z tego co sama zauwazylam:szok:a wszystkie mialam wyleczone.
Narzekacie na swoich TZ ale zobaczcie ,jesli widza ze zle sie czujecie albo jak ich ochrzanicie,to pomagaja,staraja sie jak moga,wspolczuja wam wiec nie sa tacy beznadziejni.Rozrzucą ubranie,ale zrobia obiad,sniadanie itp,posprzataja,wespra psychicznie.To jest bardzo wazne .A ubrania na krzeslach, nieopuszczona deska czy niespuszczona woda ....to jest wkurzajace ale....te swoje ,,slabosci" nadrabiaja w inny sposob.Jak pisalam o swoim to docenialyscie swoich TZ a teraz?Pare dni mnie nie bylo i juz sie skarzycie. Wiekszosc z was ma wspanialych mezow i naprawde warto przymknac oko na pare wad i ich docenic.Same piszecie ze przychodza zmeczeni,a jeszcze leca wam pomagac,pytaja jak sie czujecie.Czego chciec wiecej?Nie gniewajcie sie na mnie.Ja po prostu wam zazdroszcze ,bo miec przy sobie kogos kto sie troszczy,daje wsparcie psychiczne to prawdziwe szczescie.A jesli powiedza cos nie tak?Tez maja swoje nerwy,lepsze i gorsze dni i moze jakiegos zrozumienia, wsparcia potrzebuja i oczekuja od was.Olga fajnie miec taki plan dzialania ale...odpusc sobie bo po co na darmo sie stresowac.Zaplanujesz cos a to nie wypali bo np Natalka zamiast pojsc spac ,bedzie chciala sie bawic i rozrzucac ci wszystko co masz w szufladach (a tak bedzie bo jest coraz starsza) itp i co?bedziesz sie na darmo wkurzac :na nia bo przez nia nie mozesz nic zrobic,na siebie i wszystkich dookola..Zobacz ten plan i tak w najlepszym razie jest tylko na te 3-4 mies bo potem bedzie drugie dziecko i co wtedy?Pelna frustracja i zalamka bo dojda jeszcze dodatkowe obowiazki a ty mimo ze swietnie bedziesz sobie z nimi radzic,wbijesz sobie do glowy ze jestes do niczego .I po co?Zobacz.Maz nie robi ci wyrzutow ze czegos nie zrobilas, nie uwaza ze sobie nie radzisz,pomaga .Nikt cie nie kontroluje,nie zaglada do garnka,nie stresuje pustm gadaniem ze zle gotujesz ,nie dokladnie sprzatasz itd..Najwazniejsze ze wiesz co chcesz poprawic,co ci nieodpowiada,co chcesz w sobie zmienic.Powoli,malymi krokami sprobuj to zmieniac .Plan dzialania nic ci nie da .Musisz po prostu wyrobic sobie pewne ,nowe nawyki.Podobnie jak w zmianie sposobu odzywiania.Tez trzeba malymi krokami,bo w przeciwnym razie efekty nie beda trwale .Po pewnym czasie bedzie zalamka i powrot do starych nawykow.Mam nadzieje ze wiesz co mam na mysli. Wiem ,wiem -latwo pisac .Nie wkurzajcie sie na mnie za bardzo.Ratinka martwilas sie wiec melduje ze u mnie jako tako czas leci powoli.Piatka dzieci w domu ,jest wesolo.Mam czas na rozmyslanie.I tak mysle i mysle ze swieta sie zblizaja ,czas wracac do domu.Stesknilismy sie za soba.Moze jutro albo w sobote tz przyjedzie po nas.Osobno nie mozemy bez siebie zyc,razem trudno sie dogadac.Porabane to wszystko ale tesknie za nim,za swoim katem.Luizka biadoli w nocy,ze taty nie ma.Trzeba wracac, wkurzac sie dalej i zaciagnac do poradni zeby ktos trzeci pewne rzeczy mu uswiadomil skoro sam nie widzi tego co jest nie tak

























,
 
doti12 napiszę tylko tyle, że dobrze, że się odezwałaś i że jesteś. Dobrze, że masz okazję nabrać trochę dystansu w sensie odległości i myślenia. Ważne,żeby za Twoim powrotem nadeszły zmiany, może wizyta w poradni to dobry początek. Trzymaj się dzielnie, niech Ci zdrowie dopisuje i dobry nastrój również. Uściski dla Ciebie :tak:
 
Zdecydowałam się oddać psa... Już nie mam siły, ani ciągle z nią wychodzić sprztać to co zrobi, pogryzie czy podrapie.
Ona ma 3.5 miesiąca to ostatni moment na taką decyzję- bo później bedzie za późno. Napisałam do Mojego sms odnośnie psa- on już Foch totalny nazwał mnie nieodpowiedzialną gówniarą:-( Fakt to ja mu kupiłam mu psa, ale układ miał byc inny, miał w czasie pracy przyjeżdzać i wychodzić z nią, ale tego nie robi idzie z nią rano i wieczorem a reszte na mojej głowie. Ja teraz nie daje rady a co będzie przy 2 dzieciaczków i w naszych 2 pokojach juz jest ciasno,a do tego ona niszczy akurat to co moje:crazy:
Pewnie zaraz posypią się komentarze, ze nie odpowiedzialne z mojej strony, ale ja juz nie moge dłuzej.....
A może przetrzymać zacisnąć zęby i wytrzymać?? HELP
 
reklama
Do góry