Dobranoc dziewczyny ja tylko melduje ze jutro z samego rana jade do polski i moze nie bede aktywna przed najblizszych pare tygodni chociaz postaram sie gdzies dorwac komputer trzymajcie sie i niech bobaski rosna zdrowo
reklama
kruszki
Fanka BB :)
Kochana daj znac jak droga, jak sie ulozylas podczas drogi i jak Ci sie jechalo. My mamy bardzo wygodne auto, nigdy nie narzekalam, ale wiadomo, ze teraz nasz stan jest inny. Uwazaj na siebie i buziaczkiDobranoc dziewczyny ja tylko melduje ze jutro z samego rana jade do polski i moze nie bede aktywna przed najblizszych pare tygodni chociaz postaram sie gdzies dorwac komputer trzymajcie sie i niech bobaski rosna zdrowo
Black_Opal
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Marzec 2009
- Postów
- 1 278
Heja
Ale mam dzisiaj lenia! Ale na dziś się umówiliśmy na zamawianie pysznego jedzonka do roboty to mnie trzyma to przy biurku ;D
Odnośnie problemów z ułożeniem sie w nocy i bólami stawów to polecam podkładać sobie pod plecy dodatkową kołdrę albo poduszki tak, żeby spać w pozycji pół-siedzącej. Mi to zbawienie przyniosło w pierwszej ciąży. Byłam strasznie zmęczona, a jak się kładłam to wszystko mnie bolało, biodra, nawet kostki u stóp - wszystko to efekt luzowania się stawów w przygotowaniu do porodu. Ulgę przyniosło własnie spanie na podwyższeniu pod plecami. Śpię sobie teraz i na bokach i na plecach i jest ok, nic nie boli i jest to bezpieczene dla dzidziolka, bo wystarczy jak o 30stopni się podniesie ułożenie pleców i przy lezeniu "na wznak" nie ma zagrożenia uciśnięciem przez dziecko żyły czy tętnicy. Polecam wypróbowac ten sposób, może się u Was też sprawdzi
A co do poduszki z lidla do spania na boku to ja taką posiadam i wydaje mi się, że te typowo dla ciężarnych są fajniejsze choć faktycznei droższe. Ale i tak nie bardzo z niej korzystam, bo sposób opisany powyżej jest dla mnie niezastąpiony.
Ale mam dzisiaj lenia! Ale na dziś się umówiliśmy na zamawianie pysznego jedzonka do roboty to mnie trzyma to przy biurku ;D
Odnośnie problemów z ułożeniem sie w nocy i bólami stawów to polecam podkładać sobie pod plecy dodatkową kołdrę albo poduszki tak, żeby spać w pozycji pół-siedzącej. Mi to zbawienie przyniosło w pierwszej ciąży. Byłam strasznie zmęczona, a jak się kładłam to wszystko mnie bolało, biodra, nawet kostki u stóp - wszystko to efekt luzowania się stawów w przygotowaniu do porodu. Ulgę przyniosło własnie spanie na podwyższeniu pod plecami. Śpię sobie teraz i na bokach i na plecach i jest ok, nic nie boli i jest to bezpieczene dla dzidziolka, bo wystarczy jak o 30stopni się podniesie ułożenie pleców i przy lezeniu "na wznak" nie ma zagrożenia uciśnięciem przez dziecko żyły czy tętnicy. Polecam wypróbowac ten sposób, może się u Was też sprawdzi
A co do poduszki z lidla do spania na boku to ja taką posiadam i wydaje mi się, że te typowo dla ciężarnych są fajniejsze choć faktycznei droższe. Ale i tak nie bardzo z niej korzystam, bo sposób opisany powyżej jest dla mnie niezastąpiony.
Malinkaizi
Mama pięciu dziewczynek
Witam porannie w ten ponury w wawie dzień;(
Black_Opal mi na razie pomaga rogal do spania jest o tyle fajny,że podłożony za plecami mam wrażenie,że mi ciężar z plecow zdejmuje ale musze zapamiętać twój sposób jak już pod koniec nie będę dawała rady a pamiętam jeszcze,że może być ciężko. Ja przy kawusi oglądam pogodę na weekend-brrrrrrrr a za chwilkę w "Pytaniu na śniadanie" jakieś cudowne plastry na ranę po cc jak któraś ma mieć to polecam ciekawa jestem co powiedza może warto będzie zapamiętać.
Black_Opal mi na razie pomaga rogal do spania jest o tyle fajny,że podłożony za plecami mam wrażenie,że mi ciężar z plecow zdejmuje ale musze zapamiętać twój sposób jak już pod koniec nie będę dawała rady a pamiętam jeszcze,że może być ciężko. Ja przy kawusi oglądam pogodę na weekend-brrrrrrrr a za chwilkę w "Pytaniu na śniadanie" jakieś cudowne plastry na ranę po cc jak któraś ma mieć to polecam ciekawa jestem co powiedza może warto będzie zapamiętać.
Olga RaQ
Fanka BB :)
Malinkaizi - oglądam o tych plastrach, spokojnie można by kupić coś typu Aqua gel, to są takie opatrunki hydrożelowe, znane od dawna, do kupienia w aptece. te silikonowe to pewnie będzie coś podobnego z tego co ten gość opowiada. Ja się poparzyłam ostatnio żelazkiem, przewróciło mi się krawędzią na rękę i się fatalnie goi, wczoraj sobie to zasmarowałam żelem GranuGel, to jest taki hydrożelowy opatrunek, ciekawe czy pomoże
ja lepiej nie będę pisać dziś jak się czuję bo nie chcę Was dołować od wczoraj mam takiego doła że szkoda gadać. Mój plan wykonałam powiedzmy w 60%, coś tam porobiłam, jest porządek ale nic poza tym, nie czuję się dobrą panią domu. Zalega mi mnóstwo rzeczy do zrobienia... typu porządek w dokumentach, w ciuchach, w ubrankach Natalii... mam nadzieję że dziś będzie lepiej...
Miałam jakieś zupełnie chore sny. Czekam na wyniki badań genetycznych mojej suki na nosicielstwo chorób i tak mi to padło na mózg że przez pół nocy we śnie dzwoniłam gdzieś i pytałam o te wyniki których ciągle nie było. Potem poinformowano mnie że w jednej z dwóch chorób jest clear. Drugiej nadal nie było wiadomo i dzwoniłam dalej. W międzyczasie uciekałam przed pożarem trawy który sama zrobiłam, byłam uwięziona w jakimś domu gdzie ratując się waliłam jakąś kobietę drewnianym kijem po głowie (o dziwo kobieta miała na głowie kask ) i zgubiłam w ogromnym hotelu drogi aparat fotograficzny mojego męża. Istna masakra
dziś nad ranem moja koleżanka urodziła córeczkę Adę a dwa dni temu druga przez cc Amelię szkoda że jedna mieszka 60km ode mnie a druga 600
A Natalię to nie wiem co ugryzło... znów wczoraj nie mogła zasnąć, dziś od rana marudzi non stop, a ja mam przez to straszne nerwy nie wiem czemu mnie to tak drażni zamiast żałować dziecka że źle się czuje (chyba przez zęby) to ja się denerwuję ciekawe jest to że wystarczy wziąć ją na ręce albo coś i w momencie jej przechodzi i się świetnie bawi... tak jak wczoraj, jak ją wzięłam do łóżka to świetna zabawa, biła mnie po głowie, skakała po pościeli i się śmiała, jak ją odstawiłam do łóżeczka to w momencie rozpacz, wycie i takie żałosne "mememememe!" dlatego nie wiem sama czy to przez zęby czy sobie coś wymyśla... to już druga noc taka, mam nadzieję że jej to minie...
dobra, kończę moje żale, idę rozpaczać w samotności
miłego dnia...
ja lepiej nie będę pisać dziś jak się czuję bo nie chcę Was dołować od wczoraj mam takiego doła że szkoda gadać. Mój plan wykonałam powiedzmy w 60%, coś tam porobiłam, jest porządek ale nic poza tym, nie czuję się dobrą panią domu. Zalega mi mnóstwo rzeczy do zrobienia... typu porządek w dokumentach, w ciuchach, w ubrankach Natalii... mam nadzieję że dziś będzie lepiej...
Miałam jakieś zupełnie chore sny. Czekam na wyniki badań genetycznych mojej suki na nosicielstwo chorób i tak mi to padło na mózg że przez pół nocy we śnie dzwoniłam gdzieś i pytałam o te wyniki których ciągle nie było. Potem poinformowano mnie że w jednej z dwóch chorób jest clear. Drugiej nadal nie było wiadomo i dzwoniłam dalej. W międzyczasie uciekałam przed pożarem trawy który sama zrobiłam, byłam uwięziona w jakimś domu gdzie ratując się waliłam jakąś kobietę drewnianym kijem po głowie (o dziwo kobieta miała na głowie kask ) i zgubiłam w ogromnym hotelu drogi aparat fotograficzny mojego męża. Istna masakra
dziś nad ranem moja koleżanka urodziła córeczkę Adę a dwa dni temu druga przez cc Amelię szkoda że jedna mieszka 60km ode mnie a druga 600
A Natalię to nie wiem co ugryzło... znów wczoraj nie mogła zasnąć, dziś od rana marudzi non stop, a ja mam przez to straszne nerwy nie wiem czemu mnie to tak drażni zamiast żałować dziecka że źle się czuje (chyba przez zęby) to ja się denerwuję ciekawe jest to że wystarczy wziąć ją na ręce albo coś i w momencie jej przechodzi i się świetnie bawi... tak jak wczoraj, jak ją wzięłam do łóżka to świetna zabawa, biła mnie po głowie, skakała po pościeli i się śmiała, jak ją odstawiłam do łóżeczka to w momencie rozpacz, wycie i takie żałosne "mememememe!" dlatego nie wiem sama czy to przez zęby czy sobie coś wymyśla... to już druga noc taka, mam nadzieję że jej to minie...
dobra, kończę moje żale, idę rozpaczać w samotności
miłego dnia...
Olga nie rozpaczaj w samotności, porozpaczaj ze mną. Ja też mam doła, wczoraj oczywiście nie poprasowałąm, nie popisałam co miałam popisać, tylko siedze bez sensu wpatruje się w tv albo komputer. Do tego dzowni moja mama co mi kupic do jedzenia, a ja na nią burcze jakby była winna mojemu złemu samopoczuciu. Martwi mnie mój apetyt, wczoraj cokolwiek chciałam zjeśc to po dwóch kęsach wszytko mi się cofało. Martwię się teraz, bo w pon gin i jak nie ruszyłam z wagi albo co gorsza schudłam to nie wiem:-(
Olga mam do Ciebie pytanie, bo ja już o takich głupotach rozmyślam z tego siedzenia samej w domu całe dnie.
Trzymam leki swoje ciążowe w takiej eco siatce z apteki w sypialni. Natomiast feonterol trzymałam dotąd w szafce w kuchni, takiej na szkło i tam jest w środku żarówka bo jest podświetlana. Wczoraj w nocy jak wstałam brać fenereol to zaczęłam się zastanawiać czy to światło nie "uszkodziło" jakoś leku no bo niby chronić przed światłem. Temperatura tam nie przekracza raczej 25 stopni tylko to światło. Co o tym myślisz?
A w ogóle wieje u nas strasznie, martwię się jeszcze psem moich rodziców. Ratuje go juź 2 weterynarz, wczoraj rodzice leżeli z nim na ziemi w klinice 3 h bo szła mu kroplówka. Encorton zaordynowany przez 1 weta zniszczył mu wątrobę. Ten nasz weterynarz którego poleciliśmy rodzicom uważa, że to nie nowotwór, a reakcja alergiczna te guzy, bo antybiotyki poprawiły jego stan. Najgorsze, że nie je i nie pije, dostaje glukozę i płyny. Moi rodzice wiadomo kasy nie mają bo nam pomagają, ale zapłacą każde pieniądze żeby go ratować. Czekamy na histopatologie co wyjdzie.
Olga mam do Ciebie pytanie, bo ja już o takich głupotach rozmyślam z tego siedzenia samej w domu całe dnie.
Trzymam leki swoje ciążowe w takiej eco siatce z apteki w sypialni. Natomiast feonterol trzymałam dotąd w szafce w kuchni, takiej na szkło i tam jest w środku żarówka bo jest podświetlana. Wczoraj w nocy jak wstałam brać fenereol to zaczęłam się zastanawiać czy to światło nie "uszkodziło" jakoś leku no bo niby chronić przed światłem. Temperatura tam nie przekracza raczej 25 stopni tylko to światło. Co o tym myślisz?
A w ogóle wieje u nas strasznie, martwię się jeszcze psem moich rodziców. Ratuje go juź 2 weterynarz, wczoraj rodzice leżeli z nim na ziemi w klinice 3 h bo szła mu kroplówka. Encorton zaordynowany przez 1 weta zniszczył mu wątrobę. Ten nasz weterynarz którego poleciliśmy rodzicom uważa, że to nie nowotwór, a reakcja alergiczna te guzy, bo antybiotyki poprawiły jego stan. Najgorsze, że nie je i nie pije, dostaje glukozę i płyny. Moi rodzice wiadomo kasy nie mają bo nam pomagają, ale zapłacą każde pieniądze żeby go ratować. Czekamy na histopatologie co wyjdzie.
Ja robię sobie dzisiaj dzień łóżkowy z przerwą na lekarza o 14. Kaszel mnie męczy okropny, suchy kaszel, więc herbatki z miodem odpadają, bo miód działa wykrztuśnie a nie chce już więcej kaszleć. Katar nie jest taki upierdliwy, bo mogę go wysmarkać i jest ok. Mam też suche gardło, przydałby się jakiś żel, co by go zalać, żeby takie podrażnione nie było... Może moja domowa coś mi doradzi.
Zła jestem, bo nie mogę iść wózka pooglądać a wypadało by go sprawdzić... może jutro mama po mnie przyjedzie i pojedziemy razem do babci.
Moja babcie to ostatnio nieszczęścia za nieszczęściem spotykają. Generalnie moi dziadkowie, to badzo aktywni ludzie, prawie nigdy ich w domu nie ma. Dziadek gania po giełdach elektronicznych, kupuje laptopy i komórki, naprawia je i sprzedaje z zyskiem, a babcia gania po całym mieście jak szalona. Dziadek w tym roku kończy 80 lat!
Babcia ostatnio na cmentarzu idąc na pogrzeb, wywaliła sie i złamała sobie prawą rękę w nadgarstku, to już 8 tygodni i nadal się nie zrosło... a jeszcze wczoraj, dostała jakiegoś paraliżu ust, lekarz powiedział, że to od zapalenia ucha, ponoś ma to zejść, ale wiadomo, w tym wieku to już różne świństwa się przyplątują... nawet nie mogę jej odwiedzić kurcze...
Muszę się kurować, bo w sobotę do teściowej jedziemy, nie byliśmy w Drawsku od października!
Zła jestem, bo nie mogę iść wózka pooglądać a wypadało by go sprawdzić... może jutro mama po mnie przyjedzie i pojedziemy razem do babci.
Moja babcie to ostatnio nieszczęścia za nieszczęściem spotykają. Generalnie moi dziadkowie, to badzo aktywni ludzie, prawie nigdy ich w domu nie ma. Dziadek gania po giełdach elektronicznych, kupuje laptopy i komórki, naprawia je i sprzedaje z zyskiem, a babcia gania po całym mieście jak szalona. Dziadek w tym roku kończy 80 lat!
Babcia ostatnio na cmentarzu idąc na pogrzeb, wywaliła sie i złamała sobie prawą rękę w nadgarstku, to już 8 tygodni i nadal się nie zrosło... a jeszcze wczoraj, dostała jakiegoś paraliżu ust, lekarz powiedział, że to od zapalenia ucha, ponoś ma to zejść, ale wiadomo, w tym wieku to już różne świństwa się przyplątują... nawet nie mogę jej odwiedzić kurcze...
Muszę się kurować, bo w sobotę do teściowej jedziemy, nie byliśmy w Drawsku od października!
RatinaZ
Fanka BB :)
K8libby zdrowiej kochana w łóżku…szczególnie,że idą chłodne dni to trzeba się oszczędzać..co do opalania się: moja kosmetyczka już mnie uprzedziła-zero słońca i krem z filtrem 40 na co dzień….może skonsultuj to bo wielu kobietom w ciązy od słońca wyskakują plamy,które są nie do usunięcia bo to kwestia hormonów…
Marcia Ty to masz wytrzymałość…ja bym w życiu takich widoków nie zniosła…
Sopelek a może do lekarza jak Ci nie przejdzie…musiał Cię jakiś wirus dorwać i oby Cię nie trzymał długo
martynaxyxymartyna kochana uważaj podczas jazdy….już 2 z nas miały stłuczki (w tym ja) koncentracja w II trymestrze ciąży to masakra…ja się czasami czuję jakbym była opóżniona w rozwoju…
MieMie co do strojów kąpielowych uważam,że nie ma sensu…ja ostatnio byłam na basenie to założyłam mój kostium 2 częściowy a na to zwykłą bawełnianą koszulkę na ramiączka z C&A za 15zł i było spoko…w sumie brzuch nie jest jeszcze taki duży żeby się wstydzić jakoś bardzo, ale jakoś nie chciałam żeby mnie ludzie oglądali…
Dzag82 współczuję…no ale tak niestety bywa…mieszkanie z rodzicami to wojna pokoleń a z dziadkami to chyba jeszcze gorzej bo starsze osoby już wymagają opieki bo już nie mają siły po sobie czasami posprzątac, a nawet jak mają to robią to już mało dokładnie (według nas)
Cornelka co do rady dla Kruszki J hmmm…ja musiałam nauczyć się odmawiać mojemu mężowi nie mówiąc słowa „nie”…i zauważyłam,że to działa…”kochanie ja bardzo chce,masz świetne plany i swietne pomysły no ale widzisz siła wyższa…” Naprawdę polecam JJJ
A co do mojej teściowej dziewczyny to wiecie co najgorsze jest to,że nie jest zły człowiek…ona nie robi z tego wyrachowania..ona po prostu taka jest,że nie myśli i może trochę w niej mało ogłady(jest po prostu niewychowana,tylko masakrycznie rozpieszczona)…a czasami jak coś powie to ręce i majtki opadają…Poza tym ona ma taką przypadłośc,że bardziej interesuję się obcymi niż rodziną i w sumie to mnie najbardziej irytuje,bo poza tym oczywiście wszystkim wokół opowiada ile to ona dla synów i wnuczków robi ( a to wcale nieprawda) Ech…mam takie dni,że jak się na nią nakręce to nawet nie odbieram od niej telefonów bo bym tego pitolenia nie wytrzymała..a że wyszczekana jestem bardzo to byłaby zdrowa afera…
Olga sprzątanie naprawde w swoim tempie…nie ma się co spinać i robić sobie listy…a dom to nie muzeum..jak się w nim mieszka to się syf robi…nie wpędzaj się w dołki przez sprzątanie kochana…wierz mi jak już będzie masakryczny syf to Twój mąż złapie za mopa…JJJ
A ja wczoraj poleciałam do smyka i jak wróciłam to wyobraźcie sobie:ciuchy posprzątane,obiad na stole…no,tak ma być…J
Wczoraj miałam takie skurcze i bóle,że znowu wyłam…nie mogłam się wieczorem ruszyć w ogóle.Nawet już myślałam czy by do szpitala nie pojechać,ale nie miałabym chyba siły zwlec się z łóżka..Mój mąż tylko stał nade mną z mimą przerażóną i się pytał co 5 minut jak mi może pomóc i czy może coś zrobić i czy coś chce…nawet mnie do łazienki na siku prowadził bo nie mogłam się do końca wyprostować…do tego mała miała czkawke i kopała po wszystkich bebechach…dzisiaj rano już mnie tak nie boli,ale noc masakryczna:z 3 h nie spałam bo moje dziecie fikało na wszystkie strony…
Dzisiaj mam zakazane robić cokolwiek:nawet śniadanie mam gotowe i trochę przekąsek: kanapki gotowe,owoce poobierane J
Marcia Ty to masz wytrzymałość…ja bym w życiu takich widoków nie zniosła…
Sopelek a może do lekarza jak Ci nie przejdzie…musiał Cię jakiś wirus dorwać i oby Cię nie trzymał długo
martynaxyxymartyna kochana uważaj podczas jazdy….już 2 z nas miały stłuczki (w tym ja) koncentracja w II trymestrze ciąży to masakra…ja się czasami czuję jakbym była opóżniona w rozwoju…
MieMie co do strojów kąpielowych uważam,że nie ma sensu…ja ostatnio byłam na basenie to założyłam mój kostium 2 częściowy a na to zwykłą bawełnianą koszulkę na ramiączka z C&A za 15zł i było spoko…w sumie brzuch nie jest jeszcze taki duży żeby się wstydzić jakoś bardzo, ale jakoś nie chciałam żeby mnie ludzie oglądali…
Dzag82 współczuję…no ale tak niestety bywa…mieszkanie z rodzicami to wojna pokoleń a z dziadkami to chyba jeszcze gorzej bo starsze osoby już wymagają opieki bo już nie mają siły po sobie czasami posprzątac, a nawet jak mają to robią to już mało dokładnie (według nas)
Cornelka co do rady dla Kruszki J hmmm…ja musiałam nauczyć się odmawiać mojemu mężowi nie mówiąc słowa „nie”…i zauważyłam,że to działa…”kochanie ja bardzo chce,masz świetne plany i swietne pomysły no ale widzisz siła wyższa…” Naprawdę polecam JJJ
A co do mojej teściowej dziewczyny to wiecie co najgorsze jest to,że nie jest zły człowiek…ona nie robi z tego wyrachowania..ona po prostu taka jest,że nie myśli i może trochę w niej mało ogłady(jest po prostu niewychowana,tylko masakrycznie rozpieszczona)…a czasami jak coś powie to ręce i majtki opadają…Poza tym ona ma taką przypadłośc,że bardziej interesuję się obcymi niż rodziną i w sumie to mnie najbardziej irytuje,bo poza tym oczywiście wszystkim wokół opowiada ile to ona dla synów i wnuczków robi ( a to wcale nieprawda) Ech…mam takie dni,że jak się na nią nakręce to nawet nie odbieram od niej telefonów bo bym tego pitolenia nie wytrzymała..a że wyszczekana jestem bardzo to byłaby zdrowa afera…
Olga sprzątanie naprawde w swoim tempie…nie ma się co spinać i robić sobie listy…a dom to nie muzeum..jak się w nim mieszka to się syf robi…nie wpędzaj się w dołki przez sprzątanie kochana…wierz mi jak już będzie masakryczny syf to Twój mąż złapie za mopa…JJJ
A ja wczoraj poleciałam do smyka i jak wróciłam to wyobraźcie sobie:ciuchy posprzątane,obiad na stole…no,tak ma być…J
Wczoraj miałam takie skurcze i bóle,że znowu wyłam…nie mogłam się wieczorem ruszyć w ogóle.Nawet już myślałam czy by do szpitala nie pojechać,ale nie miałabym chyba siły zwlec się z łóżka..Mój mąż tylko stał nade mną z mimą przerażóną i się pytał co 5 minut jak mi może pomóc i czy może coś zrobić i czy coś chce…nawet mnie do łazienki na siku prowadził bo nie mogłam się do końca wyprostować…do tego mała miała czkawke i kopała po wszystkich bebechach…dzisiaj rano już mnie tak nie boli,ale noc masakryczna:z 3 h nie spałam bo moje dziecie fikało na wszystkie strony…
Dzisiaj mam zakazane robić cokolwiek:nawet śniadanie mam gotowe i trochę przekąsek: kanapki gotowe,owoce poobierane J
Ostatnia edycja:
Olga RaQ
Fanka BB :)
Asia, no czy ja wiem z tym lekiem? Fenoterol jest w plastikowej fiolce czy w szklanym słoiczku? tu raczej chodzi o światło dzienne, no ale mimo wszystko lepiej nie trzymaj tam leku. Jak jest w plastikowym to ok, jak w szklanej to gorzej, chyba że był w pudełku kartonowym to powinno być OK
współczuję sytuacji z psem rodziców opieka weterynaryjna jest bardzo droga a wiadomo że robi się wszystko jak chodzi o naszego przyjaciela... trzymam kciuki za pieska!
k8libby, niezły ten Twój dziadek babcia też oby żyli w zdrowiu
mój dziadek jakiś czas temu złamał nogę w kostce, leżał w szpitalu, leczył to długo... potem widać było jak się zmienił, mniej mówił, zapominał, nie potrafił znaleźć słów... no i zażyczył sobie komputer z internetem. Cała rodzina się zmobilizowała i zmontowaliśmy mu ten komputer, pomogliśmy załatwić internet, podłączyć wszystko, no i teraz dziadek ma swój profil na facebooku, gada przez skype, wysyła i odbiera maile np. ze zdjęciami, zgrywa sobie fotki z aparatu cyfrowego (też sobie zażyczył), ma 82 lata i jego problemy po chorobie zniknęły, więcej mówi, dobrze pamięta, bardzo mu ten komputer pomógł no i nauczył się wszystkiego w wieku 80 lat!
Ratina, dzięki mnie nawet nie chodzi o brud czy coś bo to mam posprzątane, podłogi myję co 2-3 dni, codziennie zamiatam, piorę chodniczki, piorę psie posłanie, kurze wycieram, zmywam skórzaną kanapę, wczoraj i przedwczoraj na dwie raty wyszorowałam łazienkę... więc z tym jest OK. nawet coś tam ugotowałam więc tez jest OK. Ale cały dzień grzebię się z tym zamiataniem, myciem garów, i do tego siedzę przed kompem, i brakuje mi czasu na przykład na porządek w małym pokoju, a tam w szafach chaos, półki zastawione różnistym bałaganem do granic możliwości, nerwowo się robi jak coś trzeba w tym znaleźć... to utrudnia nasze codzienne życie rodzinne i to mnie gnębi. Może dziś zrobię coś z papierami i dokumentami które są w 10 miejscach w domu, choć niedawno układałam, się nowe pozbierały... idę zrobić kawę i do roboty
jeszcze mi się przypomniało z wczoraj, ratina mi przypomniała - Dżag, współczuję bardzo nerwów z syfem w łazience... to musi być naprawdę uciążliwe... pocieszę Cię, ja dwa lata mieszkałam u rodziny męża gdzie jest okropna bieda, mieliśmy mieszkanie (parter domu) z jego babcią gdzie może nie to że był syf ale łazienka była robiona przed 50 laty, stara (bardzo!) wanna, osypująca się ściana, do umywalki nie szło sięgnąć bo była zastawiona pralką, wchodziłam tam z moimi rzeczami pod pachą, szybkie mycie i uciekałam, w zimie lodowato, ciągle brakowało wody w studni więc czasem myłam się w wodzie z butelki, czasem woda sączyła się takim ciurkiem że wisiałam nad wanną pół godziny zanim umyłam włosy, miałam wtedy okropne bóle pleców bo spaliśmy na wiekowej krzywej wersalce, wyłam z bólu... nawet sprzątanie w tej łazience nie miało sensu bo wszystko tak stare że nie było widać efektu. ehh mogłabym długo mówić o niedogodnościach mieszkania u teściów potem było dwa lata u moich, warunki w porównaniu z tamtym luksusowe ale były inne niedogodności, no nie ma to jak na swoim... my musieliśmy ładnych parę lat cierpliwie czekać aż udało nam się wziąć mieszkanie na kredyt i teraz jest tak jak powinno być, kiedyś i Ty się doczekasz :* co nas nie zabije to nas wzmocni, no i zawsze może być gorzej więc twarda bądź
współczuję sytuacji z psem rodziców opieka weterynaryjna jest bardzo droga a wiadomo że robi się wszystko jak chodzi o naszego przyjaciela... trzymam kciuki za pieska!
k8libby, niezły ten Twój dziadek babcia też oby żyli w zdrowiu
mój dziadek jakiś czas temu złamał nogę w kostce, leżał w szpitalu, leczył to długo... potem widać było jak się zmienił, mniej mówił, zapominał, nie potrafił znaleźć słów... no i zażyczył sobie komputer z internetem. Cała rodzina się zmobilizowała i zmontowaliśmy mu ten komputer, pomogliśmy załatwić internet, podłączyć wszystko, no i teraz dziadek ma swój profil na facebooku, gada przez skype, wysyła i odbiera maile np. ze zdjęciami, zgrywa sobie fotki z aparatu cyfrowego (też sobie zażyczył), ma 82 lata i jego problemy po chorobie zniknęły, więcej mówi, dobrze pamięta, bardzo mu ten komputer pomógł no i nauczył się wszystkiego w wieku 80 lat!
Ratina, dzięki mnie nawet nie chodzi o brud czy coś bo to mam posprzątane, podłogi myję co 2-3 dni, codziennie zamiatam, piorę chodniczki, piorę psie posłanie, kurze wycieram, zmywam skórzaną kanapę, wczoraj i przedwczoraj na dwie raty wyszorowałam łazienkę... więc z tym jest OK. nawet coś tam ugotowałam więc tez jest OK. Ale cały dzień grzebię się z tym zamiataniem, myciem garów, i do tego siedzę przed kompem, i brakuje mi czasu na przykład na porządek w małym pokoju, a tam w szafach chaos, półki zastawione różnistym bałaganem do granic możliwości, nerwowo się robi jak coś trzeba w tym znaleźć... to utrudnia nasze codzienne życie rodzinne i to mnie gnębi. Może dziś zrobię coś z papierami i dokumentami które są w 10 miejscach w domu, choć niedawno układałam, się nowe pozbierały... idę zrobić kawę i do roboty
jeszcze mi się przypomniało z wczoraj, ratina mi przypomniała - Dżag, współczuję bardzo nerwów z syfem w łazience... to musi być naprawdę uciążliwe... pocieszę Cię, ja dwa lata mieszkałam u rodziny męża gdzie jest okropna bieda, mieliśmy mieszkanie (parter domu) z jego babcią gdzie może nie to że był syf ale łazienka była robiona przed 50 laty, stara (bardzo!) wanna, osypująca się ściana, do umywalki nie szło sięgnąć bo była zastawiona pralką, wchodziłam tam z moimi rzeczami pod pachą, szybkie mycie i uciekałam, w zimie lodowato, ciągle brakowało wody w studni więc czasem myłam się w wodzie z butelki, czasem woda sączyła się takim ciurkiem że wisiałam nad wanną pół godziny zanim umyłam włosy, miałam wtedy okropne bóle pleców bo spaliśmy na wiekowej krzywej wersalce, wyłam z bólu... nawet sprzątanie w tej łazience nie miało sensu bo wszystko tak stare że nie było widać efektu. ehh mogłabym długo mówić o niedogodnościach mieszkania u teściów potem było dwa lata u moich, warunki w porównaniu z tamtym luksusowe ale były inne niedogodności, no nie ma to jak na swoim... my musieliśmy ładnych parę lat cierpliwie czekać aż udało nam się wziąć mieszkanie na kredyt i teraz jest tak jak powinno być, kiedyś i Ty się doczekasz :* co nas nie zabije to nas wzmocni, no i zawsze może być gorzej więc twarda bądź
Ostatnia edycja:
reklama
Cześć dziewczyny :-),
Widzę, że morowy nastrój z rana na forum...Bywają takie dni.
Olga masz widzę podobne odczucia do mnie czasami. Tylko mnie dół względem własnej nędzy dopada wieczorami zwykle. Też jakoś nie mogę w sobie odszukać chociaż krztyny "dobrej pani domu". Syfiara ze mnie straszna, wszystko odkładam na potem, zbieram się jak sójka za morze ze wszystkim...Tylko jakoś z zasiadaniem przy necie nie mam problemów. Włączam z zamiarem przejrzenia przez chwilkę, a schodzi godzina, albo dwie. Pies przebiera w międzyczasie łapami, pranie czeka na rozwieszenie, obiad na ugotowanie...Eh;-) Czuję się w momentach autorefleksji autentycznie do bani. I nie dość, że nie ogarnięta, to jeszcze coraz bardziej pączkowata i mało apetyczna. Współczuję mojemu mężowi nie na żarty
asia sztuczne światło raczej nie mogło uszkodzić leków. Spokojnie. Chodzi tutaj o światło słoneczne lub takie o analogicznych falach, a zwykła żarówka jest bezpieczna. Tak w każdym razie mi się wydaje Współczuję sytuacji z psiakiem...Mam nadzieję, że niebawem stanie na łapki!
Malinkaizi cieszę się, że wszystko OK Prawda, w Wawie syfnie strasznie. Mnie z rana, podczas spaceru z psem złapał grad Poza tym strasznie wieje, co uniemożliwia czytanie książki w marszu, co jest moim nałogiem, więc na samą myśl o drodze do pracy "na czczo", bez słowa pisanego mnie skręca;-)
Ja wczoraj wróciłam z wizyty tak późno, że nie miałam siły na wchodzenie do netu już...Wszystko OK. Opiszę bardziej szczegółowo w stosownym dziale;-)
Miłego kochane!
Widzę, że morowy nastrój z rana na forum...Bywają takie dni.
Olga masz widzę podobne odczucia do mnie czasami. Tylko mnie dół względem własnej nędzy dopada wieczorami zwykle. Też jakoś nie mogę w sobie odszukać chociaż krztyny "dobrej pani domu". Syfiara ze mnie straszna, wszystko odkładam na potem, zbieram się jak sójka za morze ze wszystkim...Tylko jakoś z zasiadaniem przy necie nie mam problemów. Włączam z zamiarem przejrzenia przez chwilkę, a schodzi godzina, albo dwie. Pies przebiera w międzyczasie łapami, pranie czeka na rozwieszenie, obiad na ugotowanie...Eh;-) Czuję się w momentach autorefleksji autentycznie do bani. I nie dość, że nie ogarnięta, to jeszcze coraz bardziej pączkowata i mało apetyczna. Współczuję mojemu mężowi nie na żarty
asia sztuczne światło raczej nie mogło uszkodzić leków. Spokojnie. Chodzi tutaj o światło słoneczne lub takie o analogicznych falach, a zwykła żarówka jest bezpieczna. Tak w każdym razie mi się wydaje Współczuję sytuacji z psiakiem...Mam nadzieję, że niebawem stanie na łapki!
Malinkaizi cieszę się, że wszystko OK Prawda, w Wawie syfnie strasznie. Mnie z rana, podczas spaceru z psem złapał grad Poza tym strasznie wieje, co uniemożliwia czytanie książki w marszu, co jest moim nałogiem, więc na samą myśl o drodze do pracy "na czczo", bez słowa pisanego mnie skręca;-)
Ja wczoraj wróciłam z wizyty tak późno, że nie miałam siły na wchodzenie do netu już...Wszystko OK. Opiszę bardziej szczegółowo w stosownym dziale;-)
Miłego kochane!
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 7
- Wyświetleń
- 715
Podziel się: