Black_Opal - zabawne jest to że ja też rtęciowych nie używam
mam elektroniczny, najzwyklejszy ale dobrze mierzy i szybko, chciałam taki do czoła ale jakoś nigdy nie miałam kasy a moje dziecko miało na razie gorączkę raz w życiu więc nadal nie kupiłam. Rtęciowe dwa wyjęłam ostatnio jak miałam suce w tyłku mierzyć, a że trwało to 25min to stwierdziłam że i tak są do kitu... jeden z nich leżał w kącie regału, ścierałam kurze, zahaczyłam szmatką i poleciał, a że ostatnio wywaliłam dywan to się rozbił na panelach... na dywanie pewnie by przeżył, choć jeśli by się rozbił to by było ciężko zbierać
ja miałam pierwszy raz w życiu do czynienia z rtęcią, i robiłam odwrotnie niż Ty
Mart czyli pełzałam z kartonikiem po podłodze i kulałam te kulki łącząc je w jedną wielką. Wstyd się przyznać co z nią zrobiłam
zawinęłam w papier i spuściłam w kiblu... chciałam się jak najszybciej pozbyć trucizny z mojego domu... cholera, teraz mnie to gnębi :/ powinnam zebrać do jakiegoś słoika i wywieźć gdzieś, tylko gdzie? no ale już za późno. Resztki termometru wywaliłam do kosza. Zachowałam się okropnie :/
najważniejsze jednak że jestem pewna że nic na podłodze nie zostało. A widziałyście co pisałam o lampie rtęciowej wczoraj, jak się rozbiła niemal na szczeniaki? tylko w niej był chyba jakiś związek rtęci a nie rtęć. No fatum rtęciowe normalnie. zastanawiam się gdzie podziałam ten drugi termometr który jeszcze mam w domu...