Witam niedzielnie,
Kruszki, trzymaj się, bardzo współczuję. To okropne uczucie. Niezależne od ilości strat materialnych, po prostu sam fakt jest straszny i deprymujący. Trzymaj się, głowa do góry. Nas kiedyś okradli jeszcze u rodziców, jak wszyscy byli w domu więc musieli nam jakiegoś gazu napsikać, pies nawet się nie obudził. Opustoszyli cały ogród ze wszystkich rzeczy: motorynka siostry, kosiarka, hamak, wąż ogrodowy, no wszystko co było. Okropność.
Teraz u siebie też założyliśmy ochronę, mimo że ja nie chciałam bo wydaje mi się że mieszkamy w sielankowym miejscu, ale mój K się uparł. Płacimy za to 30zł miesięcznie, a mamy spokój, mamy też opcję zostawienia kotów w domu i załączenia alarmu na drzwi i okna. Poza tym mam pilota przy łóżku i mogę wezwać ochronę jeśli słyszę że coś się dzieje, a jestem np. sama. Nie jestem ogólnie panikarą, ale jak zostaję sama tu w tym lesie, to zawsze mi jakoś raźniej.
To widzę, że kosztowo nie odbiegam od innych. Chodząc prywatnie do mojej gin mam spokój że przyjmą mnie do szpitala w którym ona pracuję, i w którym chcę rodzić, czyli w Bielańskim. Duphastonu i tak nikt nie refunduje, suplementów również. Więc odpuściłam sobie walkę o wizyty z ubezpieczenia u nie wiadomo kogo.
Co poza tym. Mój wrócił wczoraj o 23:30, zjadł zupę, siedzieliśmy i gadaliśmy do 3. Potem jeszcze przytulanki (wyposzczony wrócił), potem nie mogłam spać do 5. Jestem mega niewyspana, słońce pięknie świeci i pogoda śliczna, a ja bez energii i raczej w nastroju do d...py. Płakać mi się chce. Nie wiem co z tymi remontami, kredytami. Kiedy zrobimy ogrzewanie, czy zdążymy przed zimą. Wiem, że to wszystko nieważne problemy, ale dzisiaj mnie jakoś wszystko przerasta. Mój śpi, a ja nie mogę się nawet zebrać żeby sprzątnąć *******nik po śniadaniu, a jest ogromny. Bo jeszcze nazwoził jakichś soków, piw, serów, oliwy, słoików i to wszystko stoi i prosi się o rozpakowanie. A ja siedzę i nie mam żadnej mocy sprawczej. Dzisiaj zobaczyłam że mam megalityczne rozstępy na piersiach, od spodu jak je podniosę. Bo wcześniej nie widziałam. Ale mój wczoraj zobaczył, jak "że tak powiem leżałam" :-) Są okropne, sino czerwone, wielkie. Czy to zniknie jak skończę karmienie i cycki mi z powrotem zmaleją? Czy już tak zostanie? Mamuśki poradźcie pierworódce.
Dobra idę powiesić pranie które od wczoraj kiśnie w pralce i nastawiam następne. Buziaki