LaRemi, Kena dobrze
dziś nie miała sprzyjającego dnia bo jeszcze sporo sprzątałam, miałam przy tym pewne trudności
bałagan był, chaos, jeszcze jej tam w kojcu poprawialiśmy, ona na szczęście spokojnie na to wszystko patrzyła, teraz siedzi w kojcu, kolacji nie zjadła, przed chwilą byłam z nią się przejść, zrobiła 3 kupy i 2 siki. Ciekawe czy dziś w nocy już akcja będzie czy dopiero jutro? wolałabym jutro bo jakoś jeszcze nie jestem na to gotowa
urobiłam się dziś okrutnie, trudności były bo zachciało mi się prać psie legowisko (Kena zasikała je wczoraj), musiałam je ostatecznie rozpruć i wysypać wsyp z małych gąbeczek, miałam pełną wannę mini-gąbeczek - po brzegi
łowiłam je sitkiem do wanienki Natalii, po czym wysypywałam do firanki zarzuconej na kojec Natalii, dobrze że to potem do pralki weszło ściśnięte i związane na węzeł (biedna firanka...), udało się to odwirować. Swoją drogą ładunek nadal tkwi w pralce. Odpływ wanny się zapchał gąbkami, istna masakra
udrożniłam go, sama
mąż zajmował się Natalią.
Teraz mąż chrapie na kanapie jak zwykle, ja jeszcze muszę umyć gary, dokończyć porządek w łazience i wykąpać się, miałam prasować ale daruję sobie... padam już a plecy bolą jak nie wiem co...
chyba będę się budzić budzikiem w nocy co jakieś dwie godziny i zaglądać do Keny żeby czegoś nie przeoczyć... bo ostatnio bardzo mocno śpię i mogę się obudzić ze szczeniakiem na kołdrze jeśli Kena postanowi urodzić u nas w łóżku
koleżanka ma przyjechać jak po nią zadzwonię, mam nadzieję że dojedzie szybko.
zajrzę jeszcze potem jak się odrobię, ale normalnie masakra jaka jestem śpiąca...