zjadła tą mannę. mam nadzieję że i zupę zje, i sukces bo Hania zjadła owoce... co prawda słoiczkowe no ale to już i tak postęp w ciągu ostatnich dni.
próbowałam przegłodzić Natalię, jej to nie rusza... a raczej jej to na rękę bo nikt jej głowy jedzeniem nie zawraca
zresztą zauważyłam że lepiej je jak ma regularnie co 3 godziny albo nawet częściej coś, niż po dłuższej przerwie w jedzeniu. stać by sobie jedzenie mogło, jak dam jej czasem coś na miseczce do podjadania to zje trochę a potem olewa albo się tym bawi - to najczęściej, roznosi po domu, wciera w dywan albo daje psu, to zresztą sprzeczne z moim poglądem że na posiłek jest pora, wtedy się siada i je, uważam że nie jest słuszne podjadanie i bieganie za dzieckiem z łyżką...
odrobaczać to ja jej nigdy nie odrobaczałam
dopominać się potrafi tylko o ciastka, paluszki, jak je normalnie to oczywiście jest pora kiedy dostaje takie rzeczy, ale nie w formie podjadania cały dzień... tak to nigdy nie usłyszałam że jest głodna. w przedszkolu ponoć je, tylko ją pani musi trzymać na kolanach bo nie usiedzi sama na krzesełku z którego może zejść, bo tam te nowe zabawki ją ciągle fascynują i nie chce siedzieć, ale panie ponoć sobie super z nią radzą i zjada.
soczków żadnych nie dostaje do popijania, dostaje albo wodę, albo wodę z sokiem takim od babci, ew, herbatę malinową z odrobiną cukru lub rzadko granulowaną. ona i tak mało pije czegokolwiek. soki przecierowe lubi, ale je też traktuję jako posiłek, np. jak nie mam nic akurat naszykowane a jest pora posiłku to dostaje taki sok, nie rozcieńczony, wypije z pół szklanki, i do tego ciastka, i to traktuję jak np. podwieczorek albo drugie śniadanie. no i do śniadania jak ma kanapki to pije kawę zbożową z mlekiem i odrobiną cukru, jak popija między kawałkami kanapki czy przy obiedzie to więcej zje, choć czasem co kęs woła o picie i tylko moczy usta robiąc swoje gierki żeby odwrócić uwagę od jedzenia, ona bardzo sprytna jest tylko nie wtedy kiedy trzeba
czytam dalej wasze posty i kolejno odpisuję, widzę że mnóstwo pomysłów pada, dzięki
co do wielkości talerza czy miseczki to też kombinowałam, tyle że ona mało w ten talerz patrzy i myślę że jej to zwisa co przed nią stoi, a co do wielkości porcji to nigdy nie nakładam jej za dużo, robię jej małe porcje (np. kaszki koło 200g, zupy 250 bo wiem że tyle zjada, trzyskładnikowy obiad typu ziemniaki, mięso i surówka to ze 150g) - wiem ile czego da radę zjeść i tak nakładam żeby porcje były realne do zjedzenia, jak zje do końca to zawsze pokazuję pusty talerz czy miskę, mówię jej jak pięknie zjadła, mówimy razem "nie ma", 'nic", i bijemy brawo dla Natalii która zjadła do końca. Tak żeby był sukces. na oklaski to jest wielce zadowolona
jak zostanie mało a ona nie chce to mówię że jeszcze tylko tyle i będzie brawo brawo, czasem zje, czasem nie... czasem jakoś wcisnę odwracając jej uwagę no i wtedy też jest brawo bo talerz pusty. jak nie zje to po prostu kończymy posiłek bez oklasków ale też bez jakichś wielkich wyrzutów że nie zjadła. co do układania buzi na kanapce to też myślę że super sprawa, choć ona je kanapki w kawałki pokrojone no ale z takich kawałków też można buzię ułożyć, spróbuję
choć pewnie ucieszy się że buzia ale czy ją to zachęci do zjedzenia to wątpię
ten bioaron kupiłam jej na przeziębienie, zastanawiałam się między nim a lipomalem i stwierdziłam że wezmę bioaron właśnie ze względu na to dodatkowe niby-działanie na apetyt. na pewno nie zaszkodzi
do niedawna było w miarę, od soboty jak była bardzo chora to mało co zjadła, no ale teraz jej już lepiej a dalej nie je, spodobało jej się że jej odpuszczaliśmy... no mam nadzieję że się rozkręci znów...