Wczoraj było marudzenie, to dzisiaj się pochwalę, że w końcu, po ponad miesiącu czajenia się tuż pod skórą, przebił się Tymonowi ząbek
. Górna prawa jedynka. Czyli piąty na koncie. Jeszcze wieczorem go nie było, a rano już na zewnątrz
. Może dlatego tak się w nocy wybudził i M go musiał trochę ponosić...
A w ramach akcji "bezpieczny Tymkowe spanie" przemeblowałam dzisiaj wieczorem teściowej pokój, w którym Tymek śpi. Dzisiaj spadł jej z kanapy po przebudzeniu. Zamiast włączyć syrenę i dać znać, że już nie śpi, to ten cichcem zaczął eksplorować...
Ponoć najpierw zrzucił poduszkę jak się tarmosił i na nią spadł, ale zdążył jeszcze buzią o stolik zahaczyć
. Nic się na szczęście nie stało, bardziej się strachu najadł i teściowa też. Potem przy każdym szmerze latała do pokoju, nawet przy mnie
. W każdym razie wyniosłam jej z pokoju stolik i krzesło, a wstawiłam piękne, różowe, średniowieczne łóżeczko-kojec. Nawet nie zaprotestowała
. Już nigdzie ten mały czołg nie spadnie po przebudzeniu.
Tyyyyle chciałam napisać, ale mi się nie chce
. Codziennie sobie mówię, że położę się wcześniej spać. I ostatecznie za każdym razem wbija 23 a ja jeszcze nie śpię...