widzę, że temat żłobkowy.... my składaliśmy podanie do prywatnego na bezpłatną opiekę (połowę płaci miasto a drugą unia europejska) niestety za dużo zarabiamy teraz mamy czekać czy w ogóle się dostanie odpowiedź za jakieś 2 tygodnie a żłobek od lutego miałby być. Bardzo bym chciała zeby mały tam się dostał bo jest tam super, najpierw jest adaptacja czyli przez jakieś 2 tygodnie ja byłabym z nim najpierw cały dzień a później coraz mniej. jest tam monitoring , małe grupy, opiekunki na max 10 dzieci + wolontariusze, dzieci nie są zmuszane do jedzenia czy spania. a jak żłobek nie wypali to nie wiem co zrobię w połowie marca wracam do pracy :-(
reklama
kakakarolina
Fanka BB :)
Asia moja niania była młoda a dobra, pełna własnej inwencji i zapału więc nikogo nie skreślam ale byłam na rozmowach chyba w 6 żłobkach i żadna opiekunka nie była dobra. Nawet do jednego poszliśmy na adaptację ale to zupełna porażka była. Babka miała konspekt w głowie i zero mobilności na tych zajęciach. Dzieci jej się rozłaziły a ta brnęła dalej w te nikogo nie interesujące zajęcia a nawet się o imiona tych dzieci nie zapytała ani się im nie przedstawiła. a taka była dla rodziców milutka (dla dzieci w sumie też tylko nie miała o nich zielonego pojęcia tyle co w książkach napisano)
Na szczęście ja tez mam wyczucie co do ludzi i baaaaaaaaaardzo dużo szczęścia
Na szczęście ja tez mam wyczucie co do ludzi i baaaaaaaaaardzo dużo szczęścia
MieMie
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Luty 2012
- Postów
- 1 122
Ja się zgodzę z Kakakaroliną, jeśli chodzi o poziom żłobków prywatnych, bo sama w takim kiedyś pracowałam. Ja jestem po pedagogice i z natury do wszystkiego bardzo solidnie się przykładam, ale rzeczywiście jeśli chodzi o wykształcenie opiekunek w takich żłobkach, z tym bywa różnie. Wiele osób traktuje założenie żłobka, jako dochodowy interes. Wciskają takie kity, jak organizacja licznych zajęć muzycznych, logopedycznych, logorytmicznych (co nie jest złe, ale w tym wieku wszystko powinno mieć formę zabawy, a tu żłobki kuszą świetnym programem itp.). A już najlepsze, jak piszą o języku angielskim. Ja akurat mam takie zdanie, że niech dziecko najpierw dobrze opanuje rodzimy język, bo tylko wtedy będzie w stanie dobrze i bez problemów i ubytków dla jednego języka nauczyć się innego. Ja nauczyłam się angielskiego w podstawówce i nie uważam, że z tego powodu stała mi się jakaś krzywda. Generalnie jeśli o żłobki chodzi, miałam kontakt z dwoma i w żadnym nie chciałabym zostawić Lili, bo widziałam od środka, jak to wszystko wygląda. Jeśli chodzi o opiekunkę, to jak Gorgusia i chyba Cornelka jeszcze wspomniały, nie chciałabym, by dziecko było bardziej zżyte z nianią niż ze mną. Muszę po prostu zrobić wszystko, by móc pracować zdalnie, ewentualnie popołudniami i mam nadzieję, że mi się to uda w końcu. To jedno z moich postanowień. Bo jeśli myślę o jeszcze jednym dziecku, to mogę być na dłużej zawodowo wyłączona, ale po swoich studiach może uda mi się właśnie zagospodarować te popołudnia.
Właśnie jeszcze zapomniałam napisać (Asia znów powiesz, na jakich my ludzi trafiamy, ale to akurat wieś i życie w niej rządzi się swoimi prawami, jak zdążyłam się przekonać ). Nowy Rok się zaczął, po północy dzwoni do mnie sąsiadka, która mieszka obok. Kiedyś do niej dzwoniłam z prośbą o kontakt do lekarza i zapisała sobie mój numer. No i mówi, czy byśmy z M nie wyszli na chwilę, by złożyć sobie życzenia. OK, fajnie, idziemy, a tam ona z sąsiadką z naprzeciwka, lampkami szampana. Składamy sobie życzenia, one mówią, że tu tak czasem właśnie robią, że w nowy rok wychodzą ludzie i składają sobie życzenia. I, że nas tak rzadko widać, bo głównie w domu siedzimy. Ja mówię, że ja to jeszcze z Lilą na spacery chodzę, ale na razie taka pora, że nie chce się wychodzić. No i one nam życzą wszystkiego najlepszego, żeby sąsiedzi za dużo nie gadali. Bo ona najwięcej o sobie się dowiaduje, jak chodzi do pobliskiego sklepiku. I, że ją to nie obchodzi, że o nas gadają, że my chodzimy z Lilą na spacery, to ją tak pozakrywamy, że dziecka nie widać w wózku Że to sprawa nasza, indywidualna. Ale ludzie są jednak durni Jednak wydaje się, że nikt nic nie widzi, nikt nic nie gada, ale wszyscy wszystko wiedzą. Co za mentalność
Gorgusia, dzięki że pytasz. Lila czuje się już chyba lepiej. Ma co prawda lekki stan podgorączkowy, ale nie wiem, czy to wina przeziębienia, czy wyrzynających się dolnych jedynek. Ostatnio byliśmy w Smyku na zakupach, Lila się rozpłakała, więc wzięłam ją na karmienie do pokoju matki z dzieckiem i patrzę, ona płacze, a tu dwa ząbki na dole. Jejku, ale była radość I tak mała dzielnie to znosi naprawdę, bo noce ostatnio (odpukać) pięknie przesypia. Lilcia jeszcze kicha trochę, czasem kaszle, ale już jest lepiej. Spacery więc na razie sobie odpuszczamy, bo chcę, by wróciła do pełni sił. A słyszałam, że teraz ogólnie szaleje grypa, bakterie nie mają w czym poginąć.
A tak w ogóle zauważyłam, że Lila uwielbia ostatnio piszczeć i pokrzykiwać - chyba bardzo lubi swój głos. Hitem jest jej zachowanie w sklepie (przed świętami), gdzie zaczęła pierdzieć ustami - była boska, widać było, że się tym bawi, że ćwiczy, no świetna sprawa.
OK, czas przygotować obiad - kolejne postanowienie - rozwinąć się kulinarnie- muszę wcielić w życie. Tyle mam fajnych książek o gotowaniu, że czas się wziąć za siebie
Właśnie jeszcze zapomniałam napisać (Asia znów powiesz, na jakich my ludzi trafiamy, ale to akurat wieś i życie w niej rządzi się swoimi prawami, jak zdążyłam się przekonać ). Nowy Rok się zaczął, po północy dzwoni do mnie sąsiadka, która mieszka obok. Kiedyś do niej dzwoniłam z prośbą o kontakt do lekarza i zapisała sobie mój numer. No i mówi, czy byśmy z M nie wyszli na chwilę, by złożyć sobie życzenia. OK, fajnie, idziemy, a tam ona z sąsiadką z naprzeciwka, lampkami szampana. Składamy sobie życzenia, one mówią, że tu tak czasem właśnie robią, że w nowy rok wychodzą ludzie i składają sobie życzenia. I, że nas tak rzadko widać, bo głównie w domu siedzimy. Ja mówię, że ja to jeszcze z Lilą na spacery chodzę, ale na razie taka pora, że nie chce się wychodzić. No i one nam życzą wszystkiego najlepszego, żeby sąsiedzi za dużo nie gadali. Bo ona najwięcej o sobie się dowiaduje, jak chodzi do pobliskiego sklepiku. I, że ją to nie obchodzi, że o nas gadają, że my chodzimy z Lilą na spacery, to ją tak pozakrywamy, że dziecka nie widać w wózku Że to sprawa nasza, indywidualna. Ale ludzie są jednak durni Jednak wydaje się, że nikt nic nie widzi, nikt nic nie gada, ale wszyscy wszystko wiedzą. Co za mentalność
Gorgusia, dzięki że pytasz. Lila czuje się już chyba lepiej. Ma co prawda lekki stan podgorączkowy, ale nie wiem, czy to wina przeziębienia, czy wyrzynających się dolnych jedynek. Ostatnio byliśmy w Smyku na zakupach, Lila się rozpłakała, więc wzięłam ją na karmienie do pokoju matki z dzieckiem i patrzę, ona płacze, a tu dwa ząbki na dole. Jejku, ale była radość I tak mała dzielnie to znosi naprawdę, bo noce ostatnio (odpukać) pięknie przesypia. Lilcia jeszcze kicha trochę, czasem kaszle, ale już jest lepiej. Spacery więc na razie sobie odpuszczamy, bo chcę, by wróciła do pełni sił. A słyszałam, że teraz ogólnie szaleje grypa, bakterie nie mają w czym poginąć.
A tak w ogóle zauważyłam, że Lila uwielbia ostatnio piszczeć i pokrzykiwać - chyba bardzo lubi swój głos. Hitem jest jej zachowanie w sklepie (przed świętami), gdzie zaczęła pierdzieć ustami - była boska, widać było, że się tym bawi, że ćwiczy, no świetna sprawa.
OK, czas przygotować obiad - kolejne postanowienie - rozwinąć się kulinarnie- muszę wcielić w życie. Tyle mam fajnych książek o gotowaniu, że czas się wziąć za siebie
karolina, no my obie NA SZCZĘŚCIE akurat nie mam tego problemu więc to tak sobie gdybać można, ja siedzę z dziećmi do końca 3 roku życia i koniec, ale rozumiem w pełni te co nie mają takiej możliwości i staram się zrozumieć takie co nie chcą, ale z tym mi gorzej idzie;-)
MieMie, śmieszne to, ja bym specjalnie jeszcze bardziej zakrywała, pewnie jeszcze psy na metrowych łańcuchach maja w każdym domu?
A moja śpi 3 h, zrobiłam jej obiadek, a ta dalej śpi w najlepsze. Zaraz wróci M, zjemy idziemy na spacer, nas znośnie. Pies nadal chory coś czuje, że to nie jest zwykłe zapalenie pęcherza, musimy mu jutro usg brzucha zrobić.
MieMie, śmieszne to, ja bym specjalnie jeszcze bardziej zakrywała, pewnie jeszcze psy na metrowych łańcuchach maja w każdym domu?
A moja śpi 3 h, zrobiłam jej obiadek, a ta dalej śpi w najlepsze. Zaraz wróci M, zjemy idziemy na spacer, nas znośnie. Pies nadal chory coś czuje, że to nie jest zwykłe zapalenie pęcherza, musimy mu jutro usg brzucha zrobić.
Ostatnia edycja:
ja bym wolała dać znajomej babie na emeryturze, niż panience po studiach, serio doświadczenie z dziećmi to podstawa koleżanka tak synka dała do sąsiadki obok, ona pod 6 sąsiadka spod 5, nie dość, że kosztowało ja to 800zł, to jeszcze obiady gotowała dla całej rodziny, no i babkę zna od dziecka, więc sprawdzone ręce
gołąbki robię i czekam na mojego przedszkolaka, ciekawe czy nie wywinęła czegoś w ogóle muszę pulmonologa znaleźć prywatnie, bo nfz jest kiepski, a Starszak jak kaszlała tak kaszle, a osłuchowo niby ok, ehh osiwieję przez te dzieci
gołąbki robię i czekam na mojego przedszkolaka, ciekawe czy nie wywinęła czegoś w ogóle muszę pulmonologa znaleźć prywatnie, bo nfz jest kiepski, a Starszak jak kaszlała tak kaszle, a osłuchowo niby ok, ehh osiwieję przez te dzieci
MieMie
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Luty 2012
- Postów
- 1 122
Asia, dokładnie tak jest. Jak chodzę na spacery widzę całą masę psów przypiętych na krótkich łąńcuchach do swoich bud i tylko ujadają żałośnie., Inne z kolei są puszczane wolno tak, że sobie latają po całej wsi. Najlepsza była jedna dziewczynka, która mnie kiedyś złapała na spacerze i jęzor jej się rozwiązał. Idziemy i pytam, czy ona wie, czyje są te dwa psy w budach na działce obok domu. Ona mówi, że to jej psy. Więc mówię, że fajne te psy, że szkoda, że w tych budach tak siedzą. A ona mówi, że ten czarny to taki durny jest,że dużo szczeka, brudzi. Że dostała go 8 lat temu jak się tu wprowadzili, ale potem pies urósł, to go wywalili do budy. A co najlepsze??? W maju dziewczynka ma komunię i rodzice z tej okazji kupują jej.... jorka (pewnie pisownia zła) No dramat - głupota i ograniczenie w takich sytuacjach nie mają granic. Pies jako zabawka, po prostu bosko. Trzymam kciuki za Waszego Diśka, oby to nie było nic poważnego.
Irisson mnie kiedyś zaczepiła starsza kobieta w naszej wsi i zaproponowała, że gdybyśmy potrzebowali opiekunki, to ona jest chętna, bo, jak stwierdziła, niejednym dzieckiem się zajmowała. Na razie jednak oddalam tego typu myśli i mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. A te gołąbki robisz w kombiwarze może?
Irisson mnie kiedyś zaczepiła starsza kobieta w naszej wsi i zaproponowała, że gdybyśmy potrzebowali opiekunki, to ona jest chętna, bo, jak stwierdziła, niejednym dzieckiem się zajmowała. Na razie jednak oddalam tego typu myśli i mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. A te gołąbki robisz w kombiwarze może?
Gdyby każda z nas miała wybór to pewnie większość wolałaby zostać z dzieckiem w domu jak najdłużej, jednak życie jest okrutne i czasem wyboru nie ma...:-( Ja od lutego wracam do pracy na kilka godzin dziennie (max 5),aktualnie szukam jakiejś niani,mam wiele wątpliwości i obaw ale nie mam innego wyjścia . Po roczku chcemy dać Lenkę do prywatnego żłobka,może któraś z dziewczyn z Wrocławia zna jakiś żłobek,który mogłaby polecić?
W ogóle jak to jest z zapisywaniem? Jak chcemy żłobek od września to kiedy mam się do niego zgłosić itd?
W ogóle jak to jest z zapisywaniem? Jak chcemy żłobek od września to kiedy mam się do niego zgłosić itd?
MieMe, dlatego chyba nie mogłabym na takiej wsi mieszkać, mentalność większości tych ludzi, szczególnie w stosunku do zwierząt jest dla mnie nie do przejścia! Miałabym problemy z odpowiadaniem dzień dobry takim ludziom co tak zwierzęta męczą, traktują "durny i szczeka" no porażka, jezu muszę iść do kompa bo się strasznie wkurzyłam.
MieMie
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Luty 2012
- Postów
- 1 122
Asia8783, myślę, że najlepiej się dopytać już teraz. Słyszałam, że w niektórych miejscach trzeba bardzo długo czekać, zwłaszcza, jeśli to jakiś renomowany żłobek o dobrych opiniach. Ja niestety nie umiem Ci żadnego polecić, bo znam dwa, ale wrażenia moje w sumie takie różne. Jeśli chodzi o powrót do pracy, to powiem, że znam takie osoby, które już teraz zarzekają się, że nie wytrzymałyby długo na macierzyńskim i zwariowałyby od tego siedzenia z dziećmi. Koleżanka wróciła do pracy po 6 miesiącach,bo już miała dosyć siedzenia w domu z dzieckiem, inna za bardzo ceni sobie pracę, żeby na dłużej z niej zrezygnować. Tak więc jest to wynik wyboru i podejścia jakiegoś. Kiedyś w tv mówili, żeby to właśnie decyzja indywidualna każdej kobiety i tyle. Nie ma co tego krytykować, chociaż mi do pracy się nie spieszy, w obecnej nie jestem szczególnie zakochana, a na przyszłą może uda się coś wymyślić.
reklama
kakakarolina
Fanka BB :)
wrr odetnijcie mi net bo siedzę i gadam zamiast rysować .....
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 7
- Wyświetleń
- 715
Podziel się: