Cześć i czołem wieczornie
,
Ufff, wieczór miałyśmy masakryczny...Spaprałam sprawę zdecydowanie. Wpadli moi rodzice koło 18 i zostali wykąpać Małą. Skończyło się histerią przed jedzeniem, pluciem smoczkiem, mlekiem, krztuszeniem się. Wreszcie po wepchnięciu (dosłownie) w nią 40 ml padła. Odłożyłam ją do kołyski, ciekawa jestem ile pośpi...Biedactwo moje, zdecydowanie wieczór to nie pora na odwiedziny. To kolejny raz, kiedy nadmiar bodźców doprowadza do tego, że nawet zjeść normalnie nie może.
Agnieszka z mężem spięłam się jak zawsze o pierdołę, ale spaprało mi to skutecznie nastrój, bo wypadło akurat jak wychodził do roboty i nie mogłam odreagować stosownie
Nie lubię bardzo takich akcji, kiedy adwersarz znika, a ja zostaję z koksem na duszy
kruszki ale to już tak ostatecznie?!
Przykro mi...
MieMie witaj w klubie rozlazłych...Czuję się rozwodniona mocno ostatnimi czasy. Nic mi się jakoś nie klei. Niby coś tam robię, ale działam chaotycznie. Strasznie mnie to deprymuje. Święta mnie w tym roku przerażają bardziej niż cieszą. Mam czarną wizję rozregulowania Manity i strasznego stresu i dla niej i dla mnie. Najpierw Wigilia. Niby zaczyna się wcześniej, o 17, ale pewnie posiedzimy do 23, nie mam bladego pojęcia co z Małą zrobię. Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej włos mi się na głowie jeży. Następnego dnia z samego rana podróż 200 km do teściów i pobyt tam 5 dniowy. Eh. Jakoś mnie to spina
Mart Mania też jak smok pije ostatnio...
Myślałam, że to przez zmianę smoków na 3, bo z nich jak z kranu leci, ale chyba nie. Potrafi wtrąbić 200ml migiem. Też dumałam co czynić, ale wychodzę z założenia, że nie będę jej reglamentować mleka, bo to chyba nie ma sensu przy tak małym dziecku...Jak jest głodna to widać jej więcej trzeba, może to skok, może ząbki, diabli wiedzą.
AAsi ha! Jest to jakaś myśl! Może w południe przy otwartym oknie by dłużej pospała...?
Dobrejnocki :*