MieMie
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Luty 2012
- Postów
- 1 122
Dziewczyny Kochane, bardzo Wam dziękuję za pocieszenie i wszystkie Wasze dobre słowa. To naprawdę pocieszające i budujące. Dziś czułam się już znacznie lepiej i ze wszystkimi emocjami się przespałam. Rzeczywiście to, co zrobiliśmy to była najlepsza na dany moment decyzja i tego się będę trzymała.
Dziś miałyśmy miły dzień. Pomiędzy praniem tony koców i zmianą pościeli byłyśmy z malutką na spacerze, po którym spała jeszcze ponad 3 godziny (trochę na tarasie a trochę w domu), później miała ze 2h aktywności na macie i z tatusiem i mamusią (ona bardzo lubi gdy M robi jej „samolocik”, trzyma na rękach za brzuszek, podtrzymuje główkę, dzięki czemu Lilcia obserwuje świat z innej perspektywy.) Później standardowo kąpiel i usypianie, dziś nieco dłuższe, bo Lilci zebrały się gazy, więc jak trochę na brzuszku poleżała, to lepiej później usnęła.
Mart, dziś 16 listopad. Jeśli dobrze pamiętam, masz dziś urodziny. 30? Jeśli pamięć mnie nie myli, to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO dla Ciebie – spełnienia wszelkich marzeń, jak najwięcej radości z przebywania ze Stasiem a jak najmniej trosk, samych powodów do radości i energetycznych kopniaków na kolejne jesienno-zimowe dni. I czego sobie tylko zażyczysz Podejrzewam, że ta smakowicie przez Ciebie opisana kaczka to urodzinowy obiadek? Jak wyszła? A… i czy udało Ci się wykorzystać ten urodzinowy kupon do jakiegoś fajnego salonu spa? Opis spowodował mój ślinotok Bardzo fajnie, że znalazłaś dobry system karmienia Stasia. Grunt to obserwować siebie i własny organizm i na tej podstawie później działać. Myślę, że Twój Staś i tak jest szczęśliwy, że tak dzielnie z tym wszystkim walczysz i dla niego i dla siebie. No i fajnie, że mieliście dziś udany dzień. Takie uskrzydlają i dodają energii. No i na dziecko zadowolone, głużące nie można się napatrzeć i przestać nim zachwycać A jak tam Wasza kuchnia i sprawy remontowe?
Ratina wyobrażam sobie, co czujesz. Naszej Lili też jeden lekarz zalecił noszenie szelek Pawlika (bardzo się tym martwiłam, bo też na samą myśl dziecka mi było żal), ale inny ortopeda na razie wykluczył konieczność ich zakładania. Mamy się zgłosić na konrtolę w grudniu i zastanawiam się, czy będzie OK, czy lekarz zaleci coś innego. Ale wyobrażam sobie, że było Tobie ciężko – okropnie patrzeć, jak dzieciątko się męczy. Ale myślę, że ona jednak do tej poduszki się przyzwyczai. Troszkę niestety się pomęczy, ale później będzie miała piękne, zgrabne, dobrze ukształtowane nóżki Ja sama miałam zakładane w okresie niemowlęctwa szyny, w których podskakiwałam, bo byłam podobno bardzo żywym dzieckiem. Teraz nogi mam nie najgorsze, w każdym razie mi jako tako służą
Asia, przed snem obejrzałam wczoraj jeszcze ten kabaret, odsłuchałam Waszą piosenkę i od razu zrobiło mi się lepiej i weselej. Dobrzy jesteście Jedno jest pewne – nie macie szans nudzić się ze sobą, a Ula razem z Wami A tak poza tym to tul tą Ulę, zagłaskuj ile się da Nawet jak potrzebuje niezależności to teraz pewnie i tak nic w porównaniu z późniejszym wiekiem dojrzewania. Musi więc przeboleć Ula te obściskiwania, wytulania, cmokania i inne
K8 super ten basen, fajnie, że się wybraliście. Widać, że dzieciaczkom bardzo takie zajęcia służą, aż miło popatrzeć. Szkoda tylko, że tyle kasy za to koszą.
Cornelka w naszej części peryferiów Wrocławia też mroźno dziś było, mgliście, ale też rześko. Przed 12 wyszłam z Lilą na spacer i dopiero koło 13 się rozpogodziło i przejaśniło. Ja Lilcię ubrałam standardowo – na jej bluzeczkę z długim rękawem i spodenki ubrałam taki polarowy kombinezonik, do tego rękawiczki i czapka. W tym włożyłam ją do śpiworka w wózku i nakryłam jeszcze kocykiem. Przedwczoraj byliśmy z M kupić jej już porządniejszy kombinezon na zimę – w rozmiarze 74 – nie wiem, czy nie za dużym, ale lepiej większy niż mniejszy.
A Wy dziewczyny, w jakich rozmiarach nabywacie zimowe ciuszki i kombinezony dla Waszych dzieciaczków?
Milionka, odnośnie drugiego dziecka to ja podobnie myślę. Nawet, że nie za rok, a za dwa lata. Chciałabym Lilę trochę odchować i nacieszyć się trochę powracającą do łask formą, bo o figurze nie mam co marzyć
Gorgusia, jak napisałaś o Kacprze, który leży na macie, trąca maskotki i ssie piąstkę to tak jakbym swoją Lilę widziała. Ona na macie właśnie jakiś czas temu odkryła, że można uderzać w zabawki i one wtedy tak fajnie się kołyszą. A do tego te mlaski głośne, jak ssie pięść – rozczulające i bezcenne chwile, gdy się dziecko obserwuje. Lila ostatnio lubi się uśmiechać dużo. Marszczy wtedy tak śmiesznie nosek. A gdy M wraca z pracy, jemy obiad, a ona siedzi obok w bujaczku to tak go zaczepia głosem, czasem tym głosem moduluje, popiskuje, widać, że bawi się swoją barwą. No i uwielbia na to zaczepiać tatusia – ma wtedy radochę, jak zwraca na nią uwagę. Ze mną tak malutka nie pogada, bo to prędzej ja ją zagadam, więc nie ma ze mną szans A co do wagi urodzeniowej moja Lila miała podobną jak Twój Kacper – 3250 i 51 cm. Teraz waży już ponad 5200 (to waga sprzed dwóch tygodni, więc mam nadzieję, że jest większa teraz) no i znacznie dłuższa
Irisson, Kurujcie się tam wszyscy i nie dawajcie – wprawdzie warunki na zewnątrz do sprzyjających nie należą, bo zmienna pogoda i temperatura, ale wyluzujcie się już dziś, co by na ten zawał nie zejść J Będzie dobrze, musi być.
Kakakarolina, pięknie ta Twoja Ola przesypia te godziny po spacerze i nie tylko Dziś moja Licia po spacerze pospała ponad 3 h, ale rzeczywiście z tymi spacerami masz rację – warto wprowadzić je jako regularną i stałą część dnia – dzięki temu wyrobił się nam rytm dnia, więc już postęp
A jak u Was dziewczyny? Macie już stały rytm dnia? Tzn. czy Wasze dzieciaczki mają?
Agnieszka, super, że udało Ci się wyjść do kina. Ja wręcz marzę o tym, żeby za jakiś czas pójść na jakąś komedię, najeść wiśni w czekoladzie i spędzić 1.5h na odmóżdżaniu. A zaparcia w związku z dietą zazdroszczę. Ja obiecuję sobie codziennie ćwiczyć mięśnie brzucha, bo na razie jest dosyć mało elastyczny, ale brakuje mi motywacji. Dobrze, że jednak codziennie chodzę na te 1.5h spacery, zawsze to jakiś ruch. Chociaż dziś waga wskazywała 55,9, czyli niecały kilogram do zrzucenia do osiągnięcia wagi sprzed ciąży. Choć ja bym chciała zrzucić ze 4kg. Zobaczymy jak wyjdzie. Czekolady co prawda nie jadam, ale rekompensuję sobie ciasteczkami zbożowymi, budyniem, który ostatnio pochłaniam z M codziennie. Mam nadzieję, że mi przejdzie
Pamelcia, moja Lila też nie miała w ogóle jakoś regularnego rytmu dnia. Od kiedy wprowadziłam stałą porę np. spacerów, to to się zmieniło. Rano wstajemy zwykle ok. 9, czasem koło 8. To w łóżku się jeszcze pobawimy, „pogadamy”, kładę ją na brzuszek, ona jest wtedy radosna, wypoczęta, zadowolona. Później spacerujemy po domu, odsłaniam żaluzje, witam ją z dniem w ten sposób i idziemy do kuchni, gdzie jest bujaczek. Wkładam ją do tego bujaczka, a ona najpierw się namarudzi, a później zawsze usypia na jakieś 30, 40 minut. Gdy się przebudzi, potrafi posiedzieć w bujaczku trochę i wtedy powoli szykuję ją na spacer (karmienie, ubieranie, kremowanie buzi – takie rytuały przed spacerem). Spacer to zazwyczaj 1.5h. Po powrocie albo ona dosypia, albo jest zbudzona, to ją karmię i daję czas na aktywność (czy na macie, czy na przewijaku) a później ona przysypia na chwilę w bujaczku (w tym czasie szykuję obiad, jemy go z M). A mniej więcej od 16 do 18 jest też aktywność, marudzenie, męczenie się przed kąpielą, by potem dostała jeść i została uśpiona. Tu zbawienne okazały się te spacery o stałej porze. Może i u Was można by było wprowadzić coś stałego, co by jej pomogło się poczuć bezpieczniej i uregulować się…?
A ja już M zaniedbuję, marudzi, że ciągle przy tym kompie siedzę, a ja chcę Was nadrobić i co nieco napisać. Ech… Uzależnienie od bb robi swoje. Kończę więc, aby M poświęcić trochę uwagi i czasu, w końcu w ostatnich dniach nie mieliśmy ich za wiele.
A co tam u Dzag słychać, coś długo milczy. Mam nadzieję, że i z nią i z Tymkiem wszystko dobrze.
Miłej nocki Kochane i dobrego weekendu Wam życzę
Dziś miałyśmy miły dzień. Pomiędzy praniem tony koców i zmianą pościeli byłyśmy z malutką na spacerze, po którym spała jeszcze ponad 3 godziny (trochę na tarasie a trochę w domu), później miała ze 2h aktywności na macie i z tatusiem i mamusią (ona bardzo lubi gdy M robi jej „samolocik”, trzyma na rękach za brzuszek, podtrzymuje główkę, dzięki czemu Lilcia obserwuje świat z innej perspektywy.) Później standardowo kąpiel i usypianie, dziś nieco dłuższe, bo Lilci zebrały się gazy, więc jak trochę na brzuszku poleżała, to lepiej później usnęła.
Mart, dziś 16 listopad. Jeśli dobrze pamiętam, masz dziś urodziny. 30? Jeśli pamięć mnie nie myli, to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO dla Ciebie – spełnienia wszelkich marzeń, jak najwięcej radości z przebywania ze Stasiem a jak najmniej trosk, samych powodów do radości i energetycznych kopniaków na kolejne jesienno-zimowe dni. I czego sobie tylko zażyczysz Podejrzewam, że ta smakowicie przez Ciebie opisana kaczka to urodzinowy obiadek? Jak wyszła? A… i czy udało Ci się wykorzystać ten urodzinowy kupon do jakiegoś fajnego salonu spa? Opis spowodował mój ślinotok Bardzo fajnie, że znalazłaś dobry system karmienia Stasia. Grunt to obserwować siebie i własny organizm i na tej podstawie później działać. Myślę, że Twój Staś i tak jest szczęśliwy, że tak dzielnie z tym wszystkim walczysz i dla niego i dla siebie. No i fajnie, że mieliście dziś udany dzień. Takie uskrzydlają i dodają energii. No i na dziecko zadowolone, głużące nie można się napatrzeć i przestać nim zachwycać A jak tam Wasza kuchnia i sprawy remontowe?
Ratina wyobrażam sobie, co czujesz. Naszej Lili też jeden lekarz zalecił noszenie szelek Pawlika (bardzo się tym martwiłam, bo też na samą myśl dziecka mi było żal), ale inny ortopeda na razie wykluczył konieczność ich zakładania. Mamy się zgłosić na konrtolę w grudniu i zastanawiam się, czy będzie OK, czy lekarz zaleci coś innego. Ale wyobrażam sobie, że było Tobie ciężko – okropnie patrzeć, jak dzieciątko się męczy. Ale myślę, że ona jednak do tej poduszki się przyzwyczai. Troszkę niestety się pomęczy, ale później będzie miała piękne, zgrabne, dobrze ukształtowane nóżki Ja sama miałam zakładane w okresie niemowlęctwa szyny, w których podskakiwałam, bo byłam podobno bardzo żywym dzieckiem. Teraz nogi mam nie najgorsze, w każdym razie mi jako tako służą
Asia, przed snem obejrzałam wczoraj jeszcze ten kabaret, odsłuchałam Waszą piosenkę i od razu zrobiło mi się lepiej i weselej. Dobrzy jesteście Jedno jest pewne – nie macie szans nudzić się ze sobą, a Ula razem z Wami A tak poza tym to tul tą Ulę, zagłaskuj ile się da Nawet jak potrzebuje niezależności to teraz pewnie i tak nic w porównaniu z późniejszym wiekiem dojrzewania. Musi więc przeboleć Ula te obściskiwania, wytulania, cmokania i inne
K8 super ten basen, fajnie, że się wybraliście. Widać, że dzieciaczkom bardzo takie zajęcia służą, aż miło popatrzeć. Szkoda tylko, że tyle kasy za to koszą.
Cornelka w naszej części peryferiów Wrocławia też mroźno dziś było, mgliście, ale też rześko. Przed 12 wyszłam z Lilą na spacer i dopiero koło 13 się rozpogodziło i przejaśniło. Ja Lilcię ubrałam standardowo – na jej bluzeczkę z długim rękawem i spodenki ubrałam taki polarowy kombinezonik, do tego rękawiczki i czapka. W tym włożyłam ją do śpiworka w wózku i nakryłam jeszcze kocykiem. Przedwczoraj byliśmy z M kupić jej już porządniejszy kombinezon na zimę – w rozmiarze 74 – nie wiem, czy nie za dużym, ale lepiej większy niż mniejszy.
A Wy dziewczyny, w jakich rozmiarach nabywacie zimowe ciuszki i kombinezony dla Waszych dzieciaczków?
Milionka, odnośnie drugiego dziecka to ja podobnie myślę. Nawet, że nie za rok, a za dwa lata. Chciałabym Lilę trochę odchować i nacieszyć się trochę powracającą do łask formą, bo o figurze nie mam co marzyć
Gorgusia, jak napisałaś o Kacprze, który leży na macie, trąca maskotki i ssie piąstkę to tak jakbym swoją Lilę widziała. Ona na macie właśnie jakiś czas temu odkryła, że można uderzać w zabawki i one wtedy tak fajnie się kołyszą. A do tego te mlaski głośne, jak ssie pięść – rozczulające i bezcenne chwile, gdy się dziecko obserwuje. Lila ostatnio lubi się uśmiechać dużo. Marszczy wtedy tak śmiesznie nosek. A gdy M wraca z pracy, jemy obiad, a ona siedzi obok w bujaczku to tak go zaczepia głosem, czasem tym głosem moduluje, popiskuje, widać, że bawi się swoją barwą. No i uwielbia na to zaczepiać tatusia – ma wtedy radochę, jak zwraca na nią uwagę. Ze mną tak malutka nie pogada, bo to prędzej ja ją zagadam, więc nie ma ze mną szans A co do wagi urodzeniowej moja Lila miała podobną jak Twój Kacper – 3250 i 51 cm. Teraz waży już ponad 5200 (to waga sprzed dwóch tygodni, więc mam nadzieję, że jest większa teraz) no i znacznie dłuższa
Irisson, Kurujcie się tam wszyscy i nie dawajcie – wprawdzie warunki na zewnątrz do sprzyjających nie należą, bo zmienna pogoda i temperatura, ale wyluzujcie się już dziś, co by na ten zawał nie zejść J Będzie dobrze, musi być.
Kakakarolina, pięknie ta Twoja Ola przesypia te godziny po spacerze i nie tylko Dziś moja Licia po spacerze pospała ponad 3 h, ale rzeczywiście z tymi spacerami masz rację – warto wprowadzić je jako regularną i stałą część dnia – dzięki temu wyrobił się nam rytm dnia, więc już postęp
A jak u Was dziewczyny? Macie już stały rytm dnia? Tzn. czy Wasze dzieciaczki mają?
Agnieszka, super, że udało Ci się wyjść do kina. Ja wręcz marzę o tym, żeby za jakiś czas pójść na jakąś komedię, najeść wiśni w czekoladzie i spędzić 1.5h na odmóżdżaniu. A zaparcia w związku z dietą zazdroszczę. Ja obiecuję sobie codziennie ćwiczyć mięśnie brzucha, bo na razie jest dosyć mało elastyczny, ale brakuje mi motywacji. Dobrze, że jednak codziennie chodzę na te 1.5h spacery, zawsze to jakiś ruch. Chociaż dziś waga wskazywała 55,9, czyli niecały kilogram do zrzucenia do osiągnięcia wagi sprzed ciąży. Choć ja bym chciała zrzucić ze 4kg. Zobaczymy jak wyjdzie. Czekolady co prawda nie jadam, ale rekompensuję sobie ciasteczkami zbożowymi, budyniem, który ostatnio pochłaniam z M codziennie. Mam nadzieję, że mi przejdzie
Pamelcia, moja Lila też nie miała w ogóle jakoś regularnego rytmu dnia. Od kiedy wprowadziłam stałą porę np. spacerów, to to się zmieniło. Rano wstajemy zwykle ok. 9, czasem koło 8. To w łóżku się jeszcze pobawimy, „pogadamy”, kładę ją na brzuszek, ona jest wtedy radosna, wypoczęta, zadowolona. Później spacerujemy po domu, odsłaniam żaluzje, witam ją z dniem w ten sposób i idziemy do kuchni, gdzie jest bujaczek. Wkładam ją do tego bujaczka, a ona najpierw się namarudzi, a później zawsze usypia na jakieś 30, 40 minut. Gdy się przebudzi, potrafi posiedzieć w bujaczku trochę i wtedy powoli szykuję ją na spacer (karmienie, ubieranie, kremowanie buzi – takie rytuały przed spacerem). Spacer to zazwyczaj 1.5h. Po powrocie albo ona dosypia, albo jest zbudzona, to ją karmię i daję czas na aktywność (czy na macie, czy na przewijaku) a później ona przysypia na chwilę w bujaczku (w tym czasie szykuję obiad, jemy go z M). A mniej więcej od 16 do 18 jest też aktywność, marudzenie, męczenie się przed kąpielą, by potem dostała jeść i została uśpiona. Tu zbawienne okazały się te spacery o stałej porze. Może i u Was można by było wprowadzić coś stałego, co by jej pomogło się poczuć bezpieczniej i uregulować się…?
A ja już M zaniedbuję, marudzi, że ciągle przy tym kompie siedzę, a ja chcę Was nadrobić i co nieco napisać. Ech… Uzależnienie od bb robi swoje. Kończę więc, aby M poświęcić trochę uwagi i czasu, w końcu w ostatnich dniach nie mieliśmy ich za wiele.
A co tam u Dzag słychać, coś długo milczy. Mam nadzieję, że i z nią i z Tymkiem wszystko dobrze.
Miłej nocki Kochane i dobrego weekendu Wam życzę