Ja tak na szybko i na chwilę, bo dla odmiany M mnie goni do wspólnego oglądania bez kompów na kolanach
Mart, bardzo się cieszę, że już Ci lepiej - z ostatniego posta powiało optymizmem, nadzieją i chęcią do pracy (nad sobą,nad TZ i wszystkim, co się z tym wiąże). Woooowww.. tyle naleśników, zupka, pyszności, patrz jakie siły i energia w Ciebie wstąpiły. Strasznie miło o tym poczytać. To też i mi uświadamia, jak urealnione spotkanie Was w różnych miastach uskrzydla, dodaje sił i kopa. Też marzyłoby mi się takie spotkanie nas wszystkich w jakimś wspólnie wybranym miejscu. Ale byłoby super. A tak poza tym, bardzo dziękuję Ci za to, co mi napisałaś. Zrobiło mi się bardzo miło po Twoich słowach (zgadzam się z Tobą, że mamy podobne priorytety i podejście do różnych spraw
, no i wspólny temat domku, remontu - tak bardzo na czasie
). A czy dobrze pamiętam, że 16 masz urodziny
?
Irisson, super, że udało Ci się ogarnąć ze spacerem i z dziewczynami. Przynajmniej było wesoło, jak nie w czasie jego trwania, to na pewno będzie później na samo wspomnienie. No, no, no, czyżby Twój M był chętny na jeszcze jednego dzieciaczka
?
Asia, współczucia. Ja teraz jak Lila śpi, po całym dniu jestem dość wykończona. Na tyle, że nie miałabym chyba sił się już uczyć (mimo, że ostatnio zaczęłam myśleć o jeszcze jednych studiach specjalistycznych, ale może to właśnie z nudów u mnie i tej monotonii i chęci oderwania się trochę). Trzymam za Ciebie kciuki - najważniejsze, że Ula jest tak grzeczna i możesz przy niej dużo zrobić. Powodzenia i sił Ci życzę
Agnieszka, ja to myślę, że chodzi o to, że w paczkomacie trzeba jednak odebrać osobiście, dlatego cena niższa. Podobno jest to wygodna forma odbioru przesyłek, tak słyszałam, bo sama nie testowałam
Dziewczyny, dziś spacerowałyśmy z Lilcią i jakąś sunią, która się do nas przyłączyła podczas spaceru. OK, pewnie z mojej winy, bo nachyliłam się do niej i ją pogłaskałam. Wyglądała zresztą jak damska wersja mojego Bąbla. Bardzo spokojniutka, bojaźliwa. Gdy przechodziłyśmy obok ogrodzeń, przy których były wilczury i na nią szczekały, to chowała się za mój wózek. Chodziła tak za mną z 1.5h. Jak wróciłam, to (może to głupie, co zrobiłam), wzięłam trochę smakołyków psich i jej zaniosłam, dałam też wody. No i co? I później leżała pod naszą bramą i czekała. M pytał sąsiada, czy ją zna, to odpowiedział, że nie widział tego psa tutaj wcześniej i być może ją ktoś w naszej wsi wyrzucił. I co? I od razu pojawiła się myśl, czy by jej nie przygarnąć. Mamy duży ogród, warunki w domu. No ale jak zjedzie się moja siostra, rodzice to już są 4 psy. To by było szaleństwo. Ale z drugiej strony jestem akurat na punkcie psiaków bardzo wrażliwa. Siostra moja jest weterynarzem, więc w tej kwestii by pomogła. Tylko kurcze... sama nie wiem... Co Wy byście zrobiły? Zobaczcie jaka kochana psinka:
Mam pokusę, by ją przygarnąć, ale... sama nie wiem... ech.
Coś jeszcze miałam Was zapytać, ale kompletnie wyleciało mi z głowy, jak wróci, to zapytam. A teraz lecę, bo M zaraz uśnie i tyle będzie ze wspólnego oglądania