reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Sierpień 2012

no to ja mam zwolnienie wypisane do 24 czyli jeszcze na tydzień :-)

Też mam rozstępy od łona do pępka, w lustrze je zobaczyłam jakiś tydzień temu. Masakra. I jak tu się cieszyć z macierzyństwa.

Ja też wpieprzam bez opamiętania. Co chwilę jestem w kuchni i coś podjadam.
 
reklama
Olga wszystkiego najlepszego z okazji 4 rocznicy ślubu :happy2::happy2:
LeRemi zdecydowania końcówka nie taka jak być powinna :no:
Kakakarolinka oby to było już dzisiaj - trzymam kciuki!
martynaxyxymartyna Nela bardzo ładnie - mama mojej przyjaciółki ma tak na imię i pasuje i do dziecka i do dorosłego :-) Ja też mam 3 terminy:baffled: 20.08; 23.08; 28.08 masakra:baffled:
Doti marsz do lekarza!
asia.85 dobrze, że masz apetyt bo Twój mały ssak wysysa z Ciebie wszystko jak w takiej częstotliwości wisi na cycu:-)
Gosha ciesz się, że masz czas coś zjeść :-)

Aż zgłodniałam:) czas na śniadanie
 
uo jezu, ja tez jem jak glupia, chyba na zapas, zeby potem w razie czego jakbym miala z roznych rzeczy rezygnowac, jakos sie nawcinac tego co zakazane ;)
zreszta mam juz nawet kasze jaglana kupiona i mocne postanowienie super zdrowego odzywiania sie przy karmieniu, zeby zrzucic zbedne kilogramy... ale zobaczymy, jak widac zycie wszystko weryfikuje ;)
tymczasem jestem juz po:
kilku podplomykach na sucho, bulce z maslem i kielbasa (smak jak z dziecinstwa), paczce borowek amerykanskich, polowie marcepanowego batonika i kilku paluszkach catbury's w bialej czekoladzie :cool2:
 
Hej. Ja tylko na moment. Nie dam rady Was teraz nadrobić, ale wpadłam tylko powiedzieć że my już w domku jesteśmy od wczorajszego wieczora. Wypuścili nas po 48 godzinach czyli musiałam czekać do 18 na wypis. Teraz M. pojechał odebrać mój wypis i załatwiać sprawy urzędowe, bo w przyszłym tygodniu nie wiadomo czy uda mu się coś z wolnym wykombinować.
U nas na razie wszystko w porządku. Tymek zdrowy i cudowny. Nie mamy na razie większych problemów. Staramy się powoli ze sobą oswajać. Oczywiście mam milion pytań i wątpliwości, więc chciałabym jak najszybciej wrócić do Was aktywnie i się dzielić tymi wątpliwościami, bo wiem że Wy zawsze pomożecie. Na razie uciekam bo mały śpi już prawie 2 godziny i coś czuję że niedługo będzie pobudka. A ja chciałabym jeszcze zdążyć coś zjeść. W ogóle apetyt mam ogromny!!! Co chwila bym coś jadła.

Gratuluje wszystkim mamuśką które się pojawiły podczas mojej nieobecności. A za te na finiszu trzymam mocno kciuki!!!!! Trzymać w ramionach swoje dziecko to niesamowita sprawa. Aż mi się łezka w oku kręci na samą myśl o tym małym bąblu który śpi w pokoju obok.
 
Ja dziś też głodna jak nie wiem...
Zjadłam już 2 tosty, dwa kawałki chałki z pomidorem, dwa jogurty i ciągle mnie ssie w żołądku. A przy tym mdławo mi jakoś...
Kończę parzyć kapustę i już się tych gołąbków nie mogę doczekać,a to jeszcze tyle czasu!
W sumie to nudno mi...
Poprasuję i wyczyszczę łazienkę z nudów... sprzątanie kibla mnie odpręża. Chyba minęłam się z powołaniem :-p
 
A ja jestem wkurzona :wściekła/y:

Pokłóciłam się z mamą, kolejny raz ostatnimi czasy... I ona i inni chyba nie rozumie, że czasem już mam dosyć pytań, drążenia niektórych tematów, konieczności odpowiadania na pytania. Ostatnio moja siostra mówi, że jak zacznę rodzić, to żebym jej dała znać. Ja na to, że nie dam znać, bo nie chcę spędów w szpitalu w tym czasie... że sama wystarczająco się będę stresowała,żeby jeszcze dawać znać. Moja siostra powiedziała to mamie i ona o to zapytała. Więc już trochę złośliwie odpowiedziałam właśnie, że nie chcę tych spędów w szpitalu. Mama widocznie była zdziwiona,powiedziała, że za mną i moją siostrą nie nadąża. Że ona jest inna i ma trochę inne do tego podejście. No i co i to znaczy, że moje podejście jest złe i niewłaściwe?Że będę kogoś tym raniła? Że nie będę chciała, by były zjazdy w szpitalu, jak będę rodziła? No litości.... Moja mama zupełnie inaczej ciążę przechodziła, nie musiała leżeć, była mega aktywna, niczym się nie martwił (ani figurą, ani wagą) i przez to ja się czuję tak, jakbym ja była inna i miała niewłaściwe podejście do tego wszystkiego.
A do tego ten szpital... Nie wiem, wszystko ewidentnie mnie wkurza...
Dziewczyny, jak wyglądają Wasze pierwsze dni po porodzie? Czy Wasze mamy,bliscy biorą urlop i przyjeżdżają? No bo jeśli M będzie miał ze 3 tygodnie wolnego,to nie wiem, czy obecność rodziny będzie wtedy potrzebna i wskazana, czy nie będzie tego za dużo. Dopiero jak M poszedłby do pracy to wtedy wsparcie się na pewno przyda... Ale może ja źle myślę?Już sama nie wiem, mam mętlik w głowie, a na pewno mam już dobrze zrypany humor i płakać mi się chce :no:
 
Cześć kochane,

Powolutku zaczynamy ogarniać ten chaos, jaki wprowadza w spokojne życie mały ludzik :). Z dnia na dzień, odpukać jest lepiej, choć przyznaję wyzwanie nie lada ;). 10 miesiąc to pikuś. Korzystajcie wszystkie brzuchatki póki czas ze świętego spokoju, możliwości pospania, ponudzenia i innych takich drobnych komfortów, których tak na co dzień się nie zauważa, a znikają bezpowrotnie 8).

Nasza Maniulka szczęśliwie daje ognia w stopniu umiarkowanym. Wrzaskunkiem jest niesamowitym, ale tylko do czasu aż w brzuszek się napełni, potem popada w pełen błogostan. Dosłownie jak się na nią patrzę mam wrażenie jakby upajała się jedzeniem o_O Jest niesamowita! Oczywiście spokojne odłożenie z rączek do kołyski graniczy z cudem. Nie mija chwil parę, a błogostan zamienia się we wrzaskostan i tak przez kilkadziesiąt minut. Zdecydowanie doskonalenie procedury usypiania przed nami.
Mogę na nią patrzeć godzinami, chłonąć wszystkimi zmysłami, jest wspaniała :).

Nadal karmię mm i coś czuję, że już na nim zostaniemy. Co prawda odciągam swój pokarm i robię mieszankę, ale mam go coraz mniej, piersi nadal przystawić nie mogę, bo strupy nie zeszły, a z doświadczenia wiem, że mi je zerwie ssawka, nawet w kapturkach. Poza tym odpukać całkiem jej sztuczny pokarm służy, nie jestem pewna, czy eksperymentować...Tak bardzo chciałam karmić piersią. Strasznie mi szkoda, ale zaczynanie teraz od początku, kiedy mała jest już przyzwyczajona do nowych rytuałów jakoś mnie przeraża. Przy następnym dziecku będę mądrzejsza. Zahartuję się zawczasu, nabędę od razu kapturki i nie przystawię bez nich do cyca...

A właśnie, dziewczyny, które chcą karmić piersią i mają wrażliwe brodawki. Naprawdę koniecznie zaopatrzcie się w kapturki i od początku je stosujcie. W szpitalu na rozkręcenie laktacji dziecię będzie Wam wisiało na cycu niemal non stop, dla delikatnych brodawek to nie do przeżycia!

MieMie my jesteśmy sami z mężem. Pierwsze dni są ciężkie, bo wszystko jest strasznie nowe i przerażające. Jest nawał niewiadomych i na bieżąco trzeba się orientować w sytuacji, co sprawia, że człowiek popada w rodzaj amoku ;). Mija po kilku dobach. W każdym razie u nas tak było. Teraz już na spokojniej da się zapanować nad następstwem wydarzeń.
Moja mama wpadła do nas z jedzeniem tylko. Nie chciałam gości w szpitalu, poobrażali się na mnie znajomi :p, nie chciałam też wizyt przez pierwszy tydzień w domu. Dopiero na ten week szykują się nam pierwsi gości, w postaci mojego brata. Potem babcia, ciocia, w dalszym rzędzie przyjaciele i znajomi. Powolutku.
A co do rodziny w domu. Chyba to jest tak, jak z kucharkami...Gdzie 6 tam nie ma co jeść...Łatwiej we dwoje, tym bardziej, że to taki jedyny w swoim rodzaju czas dla Waszego związku :).

Staram się Was podczytywać na bieżąco, ale jakoś mi nie wychodzi :(. Ciągle coś jest do roboty w domu. Ale! Jest progres, bo w ogóle usiadłam przed lapkiem ;).

Całuję wszystkie :***
 
Ostatnia edycja:
MieMie- wiem o czym mówisz... Ja co prawda jeszcze nie wiem jak będą wyglądały te pierwsze dni po porodzie, ale bardzo bym chciała żeby do były chwile naszej trójki- Maleństwa, M-ka i moje. Musimy się oswoić w nowej sytuacji, nauczyć nieco siebie, ogarnąć w temacie. Ja będę musiała ogarnąć się psychicznie i odzyskać siły by ogarnąć się na zewnątrz. Drażni mnie gadanie mojej mamy,że do szpitala to ze mną cała rodzina pojedzie- ona, tata, teściowa... O nie! Jest mi tam potrzebny tylko M. i nikt więcej. Moja teściowa zapowiedziała urlop jak tylko Mały się urodzi. Ale ja się pytam po co?! Przecież nie ma mowy,że będzie u mnie siedzieć i asystować. Mam siostrę,która oferuje pomoc i, która wiem,że będzie mi bardzo potrzebna na początku i starczy. Zadnych spędów! Ok, na widzenie po powrocie do domu teściowa niech wpadnie, ale nic więcej. Boję się bakterii na początku- nie daj Boże ktoś przytarga zgrabnego wirusa i co? Mieszkamy z moimi rodzicami,więc oni pewnie będą nieco zaangażowani, ale wiem,że mama to zwykle więcej gada niż robi,więc o jej wtrącanie się teraz nie martwię. W szpitalu też chcę widzieć tylko M, siostrę i mamę. Niech się żadne pradziadki, ciotki i wujki nie szykują....
Może to egoistyczne, ale ja tak to widzę. Najważniejsze jest Maleństwo, a każdy pozna je w swoim czasie- wtedy kiedy ja na to pozwolę.

A co do informowania otoczenia,że rodzę- jeśli będzie to w ciągu dnia to informacja dla moich rodziców (bo z nmi mieszkamy) i siostry jak najbardziej. A pozostali się dowiedzą jak się urodzi. Wielkiego zamieszania nie robimy, bo i po co? Moje i M nerwy i ekscytacja zdecydowanie wystarczą :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Gorgusia,no i właśnie o to mi chodzi... Ale coraz częściej zaczynam myśleć, że jestem jakąś egoistką o dziwnym podejściu do ciąży. Ale wcześniej nie było też tak jak teraz. Telefony nie były tak wszędobylskie, więc nie sądzę, że co chwilę ktoś dzwonił z pytaniem: "Jak się czujesz? A jakie imię? A czujesz, że chłopiec czy dziewczynka? A kiedy chrzciny? A jak z opieką zdrowotną?" Najlepsze strzeliła ostatnio mama mojego M. Że może na szczepienia to będziemy do niej przyjeżdżać (poza Wrocław 1.5h drogi), albo kiedy i jaki żłobek :no: No litości... Niech już najlepiej zaplanują całe życie (a jak nie, to najbliższe lata dla tego dziecka). I niby każdy rozumie i nie wtrąca się, ale jednocześnie chce przeforsować swój sposób myślenia, swoje poglądy itp. Czy to źle, że pierwsze chwile po porodzie chciałabym spędzić z M i dzieckiem? A tu zewsząd tysiące mądrych i dobrych rad będą...A jak się powie, że potrzebuje się spokoju, to będzie wielka obraza i wycofanie. Jak moja mama nas urodziła, to ojciec studiował za granicą, więc babcia (jej mama) dużo pomagała, dziadek również. I wydaje mi się, że matki nie nadążają za dzisiejszymi czasami, za tym, że faceci inaczej się teraz angażują w wychowanie i opiekę, że chcą i w ogóle. Ale co to oznacza? Że jesteśmy egoistami? Matko, jakby tego wszystkiego było mało, to jeszcze ta durna kłótnia z moją mamą.Nie chcę sytuacji, że ona się poczuje dotknięta, wycofa i w ogóle totalnie do tego zdystansuje. Ale chciałabym by zrozumiała mnie i moje uczucia, a tego nie czuję :-(
 
Do góry