reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpień 2012

u mnie podobnie, nic na nic nie wskazuje. skurczyku ani pół. zebra wprawdzie mi jakos wyskoczyly tak po bokach, ale moze sie wczesniej im nie przygladalam. no i cala dlon i tak tam nie wchodzi ;)
 
reklama
a ja jako że jeszcze niby nie mam wszystko gotowe - to się boję teraz na końcówce z mężem coś robić że niby się poród zacznie a ja niby jeszcze nie chcę. ale w sumie co do przygotowań to nie bardzo coś robię w tym kierunku więc już nawet wczoraj rano stwierdziłam że co tam - i trochę zaszaleliśmy - i nic się nie stało ani nie zmieniło :p więc może sobie jeszcze pofolgujemy ;)

k8libby - uciekaj ;)
ja przy pierwszym porodzie jeszcze na porodówce siedząc na piłce w t-shircie i z gołym tyłkiem miałam myśli że może by jeszcze jakoś stąd zwiać :p nie wiem jak to sobie wyobrażałam, chyba jakaś oszołomiona byłam ale naprawdę myślałam żeby to zrobić :p zła byłam że wszyscy ignorują moje błagania o znieczulenie i chciałam zwiać do prywatnej kliniki - tylko mnie 500zł opłaty za tą prywatną przyjemność hamowało :p normalnie takie miałam przemyślenia przy porodzie :p
swoją drogą teraz mam wybór - 500zł ze znieczuleniem w tej klinice, 300zł za znieczulenie w szpitalu wojewódzkim (taka nowość, przy wizycie na pogotowiu z pociętym mężem zobaczyłam tabliczkę z informacją że jest taka opcja) - oraz poród zupełnie za darmo zupełnie samodzielny tam gdzie ostatnio :p i ja głupia zamierzam wybrać tą trzecią opcję, jeszcze pewnie będę tego żałować i znów mieć ucieczkowe myśli w krytycznym momencie ;)

Mart - współczuję Ci że w takiej chwili mąż jedzie tak daleko... mój właśnie pojechał do kumpla, godzinę temu i jest 10min jazdy autem stąd, a ja już bym chciała żeby wrócił...

a tymczasem idę spać. nudno, nie ma nic w tv, myślę że 22.00 to dobra pora żeby się położyć

miłej nocki!
 
Dobranoc Olga, śpij dobrze :tak: Zgadzam się, w tv nic nie ma. Właśnie wsunęłam płatki z mlekiem i też się położę. Mam zamiar usnąć przy TV. A co do schroniska - że zamknięte do 16? Dla mnie to trochę dziwne rzeczywiście - myślałam, że ogólnie w schroniskach są jakieś nocne dyżury czy coś. We wrocławskim dobrze wymyślili, że wystawili przed drzwi duże kubły na pościele, koce, gazety itp. Każdy więc w każdej chwili może coś zostawić i nie czekać na otwarcie...

Moje małe się rozszalało w brzuchu jak to zwykle wieczorem u niego/niej bywa.... Ale aktywne jest to dziecko... A ja spuchnięta maksymalnie, ech te biedne stopy...

Dobrej nocy sierpnióweczki, słodkich snów. Za oczekujące i wyczekujące trzymam kciuki :tak:
 
O matko dziewczyny, lubie to forum ale chyba sobie odpuszcze na teraz bo lapie dola. Nie przez was, ale przez cala zasrana sytuacje:( Ja juz po 40tyg jak mamut prehistoryczny tutaj i nic sie nie rusza. Czop odszedl i tylko nadzieji narobil. Jutro na wizyte ale w tym kraju to mi nic nie zrobia, za 2 tyg pewnie kaze przyjsc... O kur...ale dol:(
 
Błonka,śliczna córeczka, a jaka skoncentrowana na tym śnie :tak:

Ja się nieco poddaję, bo dziś ciężko mi usnąć. Czuję się pobudzona i rozdrażniona jakoś, sama nie wiem czemu. Nawet sprowokowałam kłótnię z M, nie wiem, czemu. Powkurzałam się, powkurzałam,on poszedł spać, a ja do kuchni przekąsić co nieco. Zaraz puszczę sobie Kasię i Tomka na lepszy sen i mam nadzieję, że uda mi się usnąć... Te ostatnie dni i tygodnie bywają wykańczające... Le Remi nie dziwię się Twojemu nastrojowi. Dużo Sierpniówek już tuli w ramionach swoje dzieciaczki,ale trochę z nas jeszcze wciąż na nie czeka... Obyśmy już niedługo wszystkie mogły wymieniać się wrażeniami z macierzyństwa i cieszyć wzrastaniem naszych dzieci. Dobrej nocy wszystkim Wam życzę, robię kolejne podejście do spania :tak:
 
Cześć Dziewczynki
Przepraszam, że się nie odzywałam, ale nie zapisałam w końcu do żadnej nr. w telefonie.
Tak jak pisałam 3 sierpnia pojechałam do szpitala na oxy. Męczyłam się już bardzo, moja lekarka stwierdziła, że dziecko mam duże i nie ma na co czekać, tym bardziej, że szyjka twarda, żadnego rozwarcia i nic nie zapowiadało na jakąkolwiek akcję.
Nic nie chciało ruszać mimo "pomocy lekarzy" masaż szyjki, jakieś globulki... męczyłam się aż do 8 z tymi bólami nawracającymi, które nic nie powodowały. Najpierw stwierdzili że dzieciak co najmniej 4 kilo waży i może jednak cesarka, potem stwierdzili, że jednak nie taki duży, ale spróbują mnie podpić pod oxy i się zobaczy.
Rano 8 trafiłam pod kroplówkę do 11.50 nic, więc lekarz stwierdził, że mogę iść do domu i przyjść za tydzień...
w tym momencie odeszły mi wody, więc musiałam zostać... o tym co się działo w czasie opiszę w odpowiednim wątku, jak już wydobrzeje. W każdym razie jak już się młody urodził, stwierdzili że jest jednak przenoszony i mógłby tego tygodnia nie przeżyć... byłam podpięta pod ktg, tętno małego spadało co chwila, lekarz był przygotowany do cesarki (jednak udało mi się urodzić normalnie). Godzinę po porodzie dostałam jakiejś subatoni macicy i zaczęłą się akcja... ja odpływałam a lekarka- wziernik (w tą świeżo zaszytą ranę) i łyżeczkowanie...
Masakra jakaś. Cały czas krzyczeli, że mam otworzyć oczy. Dałam radę... Straciłam 700 ml. krwi ale już jest ok. Mam największego ssaka na świecie (niedługo przyrośnie mi do piersi) urodził się z wagą 3810 i mierzył 56 cm.
Kocham Go nad życie i dziękuję Bogu, że nie pozwolił mi wrócić do domu na ten tydzien...
Pozdrawiam serdecznie idę do mojego rozdartuska. Buziaki i powodzenia.
 
reklama
Do góry