hej kochane, od rana mi net nie chulał, strona otwierała się 10 minut. Dopiero przeczytałam, a tak naprawdę przeleciałam posty. Nie będę pisać personalnie bo mi się miesza, napiszę ogólnie. A no i jeszcze nie zajrzałam na wątek szpitalny, więc nie wiem co dalej u Melej.di.
No tak z wyjazdami moich bliskich w terminie porodu jest tak, że to niestety nie przekładalne. Mój TZ ma wolny zawód, tzn. jest muzykiem, i to są po prostu koncerty. Nie ma możliwości ich przełożyć, albo odwołać, to wokalistka i jej muzycy (on jeden z nich), nie ma również opcji na zastępstwo, bo to za dużo zamieszania dla całego zespołu. po prostu no way. Od kilku lat żeby nie wiem co nie udało mu się zerwać z koncertu. Taki mają układ i musiałby chyba nie żyć, żeby nie zagrać. To samo dotyczy członków zespołu. Zwłaszcza że musiałby zgłosić swoją niedostępność na kilka tygodni tak naprawdę bo nie wiadomo kiedy ja urodzę. Akurat ma w sierpniu tylko dwa koncerty i to wtedy. więc miejmy nadzieję, że się wstrzelę jakoś inaczej. Po prostu mnie to mierzi jak widzę te daty u niego. Ale co zrobić. Teraz też wyjeżdża w przyszłym tygodniu, a przecież też mogę urodzić. Moja mama podobnie, nie przełoży spektakli, ma emeryturę i czasem gra w spektaklu wyjazdowym, co pozwala jej dorobić trochę grosza, jest z zawodu aktorką. (Nie żadną znaną oczywiście) Więc nie mam serca ją prosić żeby szukała zastępstwa, bo wiem że ma 1000zl emerytury i takie dwa spektakle w miesiącu wakacyjnym to duży fart.
Odnośnie cesarek. Jak trzeba to trzeba. Sama nie wiem co mi się przytrafi. Ale bardzo bym nie chciała. Jak pomyślę o przecinaniu skóry skalpelem i całe to zamieszanie i dochodzenie do siebie potem to mi się słabo robi i czuję że zaraz zemdleje. Ale oczywiście jak będą jakieś wskazania medyczne to nic nie zrobię. Natomiast bardzo chciałabym urodzić SN. Nie potępiam też dziewczyn które chcą lub wolą cesarkę. Ich sprawa, mają do tego prawo. Pogląd jak każdy inny.
Sama straciłam poprzednią ciążę w 14 tygodniu, dziecko było chore miało jakieś wady, nie dowiedzieliśmy się czy o podłożu genetycznym, czy wady letalne, nabyte. Nie przeżyłoby ani jednego dnia. Natura sama rozwiązała sprawę. Bardzo to przeżyłam. ale wzmogło to we mnie jeszcze bardziej chęć posiadania dziecka i zajścia ponownie w ciążę. Cały czas nie mogę uwierzyć że jestem już tak blisko celu.
Doti, witaj spowrotem. Trzymaj się tam.
Mój synek jakoś ostatnio spokojniejszy, dzisiaj prawie w ogóle się nie rusza, co jakiś czas, ale bardzo delikatnie. Mam nadzieję, że to te upały go wykańczają. Zbadałam tętno detektorem;-) i tętno jest 140, wszystko wydaje się być ok. Może już mu tak ciasno że nie chce mu się ruszać. Jutro ma wizytę u gina rano w każdym razie.
Właśnie muszę szybko wydepilować nogi, bo za godzinę przychodzą ludzie oglądać mieszkanie, potem wychodzimy na urodziny kolegi (nie wiem jak dam radę i nie wiem w co się ubiorę), a rano mam gina i chcę się teraz jeszcze zdążyć wydepilować, żeby pani dr. nie uciekła jutro.
buziaki