Mart, mam dokładnie tak samo, jak Ty. U mnie na razie kwestie porodu, wyprawki, ogarniania całego tego szaleństwa zeszły na drugi plan. Jestem pochłonięta wyprowadzką (właśnie siedzę w ciuchach i kartonach i pakuję wszystko, a ubrania co do których mam wątpliwość, czy będę w nich chodziła, odstawiam na bok. M rano odprawiłam z toną pudeł, kwiatów i innych dupereli, które sukcesywnie wywozimy. Dziś jednak większość musi wyjechać, bo jutro mama przyjeżdża sprzątać mieszkanie, więc musi mieć wszystko przygotowane, by poszło sprawnie i szybko. I jak tu myśleć o porodzie? Dlatego pół żartem, pół serio pisałam, że z dzidzią umówiłam się na połowę sierpnia, bo teraz jest stanowczo niedobry moment. Do tego w ostatnich 2-3 tygodniach pisanie pracy, nagrywanie warsztatów, obróbka nagrań pochłonęła mi tonę czasu. Poszliśmy wczoraj z M spać po 1, bo okazało się, że filmiki, które skracałam przez większość dnia zostały zrobione w złym formacie i M zapuszczał wszystko do obróbki ponownie :/ Myślałam, że dostanę p… W środę jak oddam pracę, zaliczę wizytę u gin, dobiorę się w końcu do kwestii wyprawkowych i ogarniania tego, co jeszcze nie zrobione. Ale może to racja, że jak ma się dużo na głowie,to mniej myśli się o wszystkich problemach, dolegliwościach.
To odnośnie pytania
Doti, jak daję radę. To chyba już tak jest (wy wszystkie wiecie po sobie), że jak człowiek musi, to mobilizuje cały organizm i wszystkie siły, aby podołać.
Doti przecież popatrz na siebie – ile tak naprawdę Ty znosisz (i Twój organizm, psychika), ile ogarniasz, ile robisz. Choć to tak już jest, człowiek samego siebie zwykle znacznie gorzej ocenia i postrzega, niż na to zasługuje. A, szczególnie teraz, powinnyśmy być dla siebie bardziej wyrozumiałe. Łatwo mi się pisze, powinnam to samo sobie powtarzać, gdy mam doła, czyli średnio co 2 dni ostatnio.
Doti, życzę miłego weekendu, oj tak święty spokój to coś, czego teraz Ci szczególnie potrzeba. Bardzo dobrze, że cała reszta wybywa
Wiolcia, trzymaj się dzielnie (Ty i dzidzia)
Kakakarolina, z tymi nastrojami to fatalnie bywa ostatnimi czasy. Ja dziś się wzięłam za napisanie paru słów więcej niż ostatnio, ale ostatnio miałam mega chandrę. I ona mi pewnie za chwilę wróci. Dziś rozbudzałam się godzinę. Wstałam i byłam nieprzytomna, brzuch taki jakiś zmaltretowany i ciężki… Im bliżej porodu, tym po prostu ciężej. Głowa do góry Kochana, oby nastrój zły rozmył się w mig.
Marcia udanego pobytu u teściów. Aby było spokojnie i bez przebojów. Dogadaj się z dzieckiem, że jeszcze chwilę musi poczekać
J Skuteczna perswazja może pomoże
J
Irisson, pewnie cieszysz się, że córcię odbierasz. Z jednej strony to żywa biegająca energia w domu, a z drugiej ukochana córcia, bez której też się mocno przykrzy
J
Olga, udanego remontu życzę. Fajnie będzie odświeżyć ściany i zmienić kolor – zawsze inne życie tchnie się w mieszkanie. Ja polubiłam żywe barwy, dobrze się w nich czuję – nie takie walącego oczach, ale odważne. A co, raz się żyje, trzeba eksperymentować
J
Domi fajnie, że już wózek do Ciebie dziś dotrze. To jest jeden z ważniejszych i nie zrealizowanych jeszcze naszych punktów. Dobrze, że chociaż model wybrany. Pochwal się później swoim nabytkiem
J
Błonka, po Twoim opisie ja też na razie się wstrzymuję
J Poczekam jeszcze kilka tygodni (proszę o to dzieciątko, aby posłuchało mamusi). Bylebym zdążyła do obrony czyli do 1 września
Aha, chyba
Marci powinnam pogratulować idealnych wyników, o których ostatnimi czasy wspominała. Super, ucieszyłam się razem z Tobą, bo sama mam przeboje z tymi badaniami i wiem, jaka to ulga i póżniejszy kop do dalszego działania
J Oby tak dalej.
Asia, ale Ci pozazdrościłam tych pierogów. Moja mama wczoraj proponowała mi nalepienie góry z borówkami, ale ją odwiodłam, bo pomyślałam, że i tak narobi się sprzątając. A teraz mi ślinka cieknie
J Nie martw się Ulą, ona pewnie odpoczywa sobie i śpi. Moje maleństwo dziś też jakieś takie bardziej spokojne, mniej ruchliwe. Też mi to nie pasuje, bo wolę je czuć, nawet dobitnie, jak to ostatnimi czasy potrafi mi przywalić w żebro lub pęcherz. Ale myślę, że dzieciaczki też czują i pogodę, mają mniej miejsca i dlatego tak. Rzeczywiście rozczulające te chłopy i ich wyznania
J Chyba zdają sobie sprawę z tego, jaki to dla nas wysiłek. Im bliżej rozwiązania, to i im puszczają emocje. Mój M też częściej i do brzucha podchodzi i do mnie i się tuli. Dla facetów to też jest ogromna zmiana a im bliżej tym wydaje się bardziej namacalna. Przecież brzuch nie oszukuje, jest większy, większy, większy
K8libby jesteś boska
J W sumie dobrze, że powiedziałaś ojcu, co myślisz (może odczuł, że zbyt dobitnie, ale na bank przemyśli). Fajna postawa, zwłaszcza, że sama jesteś w takim stanie, więc doskonale tę dziewczynę rozumiesz.
Aia a ja i tak trzymam kciuki, żeby Twoja córcia zrobiła Ci niespodziankę. To jak na mojej ostatniej wizycie gin była przekonana, że moje dziecko jest główką do góry, a jak zrobiła usg, to okazało się, że główka jest na dole
J
Ja w sumie też mało gadam do brzucha, jakoś po porodzie się to zmieni, ale jakoś niełatwo mi rozmawiać z brzuchem. Wolę śpiewać mojemu dziecku przeboje radiowe
J
Milionka, głowa do góry. To wszystko minie. Twojemu pewnie jest głupio, że tajemnica wyszła na jaw. Pewnie nie chciał Cię teraz denerwować, choć tajemnica zawsze wyjdzie na jaw prędzej, czy później. Kłamstwa zawsze wkurzają, są najczęściej ze strachu (i dla świętego spokoju, który mija jak prawda wychodzi na jaw).Ach te chłopy. Przegryź czymś smacznym te łzy i złość i będzie lepiej. Ja ostatnio w czasie chandry i napiłam się kawy i nawpychałam tyle słodkiego, że moją uwagę zajęło to, że mi niedobrze fizycznie, a psychicznie zrobiło się lepiej
J
Cornelka – brawo, gratulacje
J Witamy kolejnego bobaska.
Dziewczyny już mnie dupsko boli od siedzenia i pisania. Idę dalej ogarniać ciuchy. Buziaki dla Was
J