witam się
cornelka, Danuś - trzymam kciuki!!
Dzag - strasznie się cieszę że Tymek taki silny, zdrowy i grzeczny
no i z urlopem męża jak się Wam udało i z tym że nie pojechał... całe szczęście życie samo układa się tak jak powinno, choć czasami... moja kuzynka urodziła też przez cc córeczkę która ważyła 2300 i z powodu wagi również mają zlecone mnóstwo dodatkowych badań, niestety ciągle biegają po lekarzach i to jest dość kłopotliwe
współczuję dziewczyny tym z Was które źle się czują... mnie moje kłucie w pachwinach odpuściło, przestałam czuć na brzuchu coś wielkiego i okrągłego na górze po prawej, mam nadzieję że to główka małej w końcu po odwróceniu się na dół rzeczywiście gdzieś się tam wpasowywała i dlatego miałam coś takiego... wczoraj w górach jak schodziliśmy na dół to czułam w spojeniu łonowym takie jakby postukiwanie przy każdym kroku, może to moje maleństwo biedne się tam gdzieś obijało.. wizytę mam dopiero za ponad tydzień bo mój doktor się wczasuje, zobaczymy, wolałabym żeby była już odwrócona...
dziś też bolą mnie pachwiny ale już inaczej niż przedwczoraj, po prostu popracowały na wczorajszym trzygodzinnym spacerze
jutro znów mam zajęcia fitness, chyba już nie odpuszczę i pójdę bo do końca coraz bliżej, trzeba jeszcze poćwiczyć póki się da...
co do spania to też widzę że niektóre z Was mają problem... ja śpię jak zabita mimo tego że brzuch mi przeszkadza... na siku wstaję raz, i to mam tak że budzę się ale jestem taka zaspana że okropnie nie chce mi się wstać i iść do łazienki, no i potrafię leżeć tak z pół godziny albo dłużej na pół śpiąc i myśląc o tym że muszę iść sikać bo zaraz nie wytrzymam... zamiast iść od razu
no i dziś pospałam do 9 razem z Natalią.
postanowiłam ostatecznie zabrać się za przygotowywanie wszystkiego, porządku w ciuchach... to już naprawdę ostatni moment. ciekawe co z tego postanowienia wyniknie, zaraz kończę jeść, piję kawę i przynoszę deskę do prasowania...
Summerbaby, śliczny pokoik
kolejna która ma wszystko gotowe
fajnie być przygotowanym, nie to co ja...
ja mam nadzieję że wkrótce będę się mogła pochwalić pokoikiem dla Natalii, a maleństwo przejmie miejsce w sypialni które Natalia teraz zajmuje, na razie w pokoiku do zrobienia generalny remont, na szczęście pokój mały a mąż budowlaniec to w kilka dni to zrobi... tylko najpierw porządki w rzeczach trzeba zrobić a to już moja działka... dobra, do roboty... ehh
acha, jeszcze co do spania, męczy mnie to że trzeba na lewym boku... w tamtej ciąży pamiętam że spałam bez problemu a teraz prawy mi bardziej pasuje, czasem nie mogę zasnąć na tym lewym no i kładę się na ;prawym tylko tak na chwilkę, na momencik, no i tak już zasypiam... budzę się po paru godzinach zła że się nie udało... najlepsze że nie przeczytałam sobie dokładnie dlaczego tak trzeba, no i jakiś tydzień temu obudziłam się w nocy, na prawym boku, macam brzuch a tu maleństwo się nie rusza... naciskam, popycham, a tu nic... nie chcąc budzić męża poszłam do drugiego pokoju trzepać tym brzuchem dalej, bałam się że coś się stało przez ten prawy bok... w międzyczasie odpaliłam kompa, no i brzuch zaczął się w końcu ruszać a ja doczytałam że to chodzi o powrót krwi żylnej z dolnych części ciała co może spowodować obrzęki i żylaki (ja nie mam nic z tych rzeczy) i że ma to bardziej znaczenie dla matki niż dla dziecka, w skrajnych przypadkach gdy u matki wywoła to omdlenie to może się odbić na niedotlenieniu dziecka no ale u mnie nie doszło do czegoś takiego... ale to okropne uczucie siedzieć i próbować obudzić maleństwo obawiając się że coś się stało... potem się śmiałam z tego oczywiście ale wtedy w nocy nie było mi do śmiechu...