Mąż na szczęście zrezygnował z tego kursu taternictwa jaskiniowego (pisałam kiedyś o tym), na szczęście pozwolili mu przełożyć wyjazd na późniejszy termin. I całe szczęście, bo kiepsko by było. W dniu kiedy urodził się Tymek miał być w połowie kursu, siedzieć gdzieś w dziurze tatrzańskiej, bez kontaktu z nim… Ja coś czułam wcześniej chyba i na szczęście M zdecydował, że nie pojedzie jednak… Od poniedziałku zaczynał dwutygodniowy urlop wypoczynkowy, a ja 2 dni później urodziłam, więc tak sobie siedzimy razem w domku na razie :-). Od wczoraj byli u nas moi rodzice. Jutro idziemy po zwolnienie dla M (opieka) na tydzień (za więcej to by go chyba powiesili w firmie…), potem jeszcze 2 dni okolicznościowego – i wraca do pracy. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie kobiety po cesarce bez pomocy . Ja i tak nie byłam w sumie w złej sytuacji, bo ten najgorszy czas po cesarce przesiedziałam w szpitalu (zamiast 3 dób po zabiegu spędziłam w nim 7 po zabiegu). Ale nawet teraz jest mi fizycznie ciężko wiele rzeczy zrobić, od wczoraj okolice cięcia bolą dużo bardziej niż to było do tej pory, no i do ogarnięcia jest dziecko i dom i na razie nie potrafię tego połączyć . Większość rzeczy w domu robi M.”karenm” pisze:Dzag82 fajnie że jesteście już w domku. Spokojny maluszek ci się trafił-chyba marzenie każdej mamy. Mąż jest z Wami na codzień, ktoś inny Wam pomaga?
Uściski dla małego Tymka.
k8libby, no to jeszcze ode mnie przyjmij życzenia :-). Wszystkiego co najlepsze, dużo zdrówka dla Ciebie i dla Twojego Maleństwa.
Przemeblowanie załatwił mąż w przerwie między wizytami u mnie w szpitalu i czuwaniem przy Tymku w elektronicznym łóżeczku kiedy jeszcze nie mogłam go sama odwiedzić. W ogóle skarb ten mój M .”asia.85” pisze:dzag, super, że jesteście już razem, jak przemeblowanie pokoju? i jak załatwić sobie tą Panią położną?
A do tego Erkade to ja się dłuuuugo wybierałam (chciałam tam bo słyszałam, że porządna „firma” a ja mojej położnej od lekarza POZ nawet nie znam. Z resztą, pewnie i tak by nie przyjechała, bo nie jestem zapisana do przychodni blisko domu). I tak długo się wybierałam – no bo w końcu miałam jeszcze tyle czasu – że w końcu nie zdążyłam. I już M wysyłałam 2 dni po porodzie a tu pani sama przyszła :-). Niesamowite szczęście. Na łóżku bez stresu wypełniłam deklarację i voila – po wyjściu ze szpitala zadzwoniłam, dostałam kontakt do położnej z mojego rejonu i przyjechała. Pani mówiła, że tak "zagląda" na oddział, no mnie się akurat udało załapać :-), bo przez 8 dni mojego pobytu była tylko 1 raz.
No to u nas chyba podobnie. Termin mamy umówiony tylko na drugie badanie słuchu. Reszta wszystko musi przejść przez lekarza POZ, kupę skierowań będziemy potrzebowali. Tu bioderka, tu USG główki, tu neonatolog, szczepienia… Ehhh… Właśnie jutro wybieramy się na pierwszą wizytę do lekarza POZ. Już mnie strach chwyta.”irisson” pisze:Dzag miałam ci jeszcze napisać, sprawdź gdzie masz wizyty, bo u specjalisty musisz mieć skierowanie od rodzinnego, jak Was ze szpitala poumawiali na konkrety to super, my tylko poradnie słuchu i neontologiczną mieliśmy umówioną, a tak to się dobijaliśmy od jednej rejestracji do drugiej, jak będziesz u swojej pediatry poproś o skierowania od razu na wszystko, ważne są miesiąc jak recepty
Joj, czas 2:30 – jak mój Tymuś jeszcze kilka dni temu… Dr Beata – anioł. Z resztą cała kadra z oddziału intensywnej opieki neonatologicznej przewspaniała. Po trochę kiepskim doświadczeniu z przyjęcia mnie do szpitala tego dnia kadra z patologii noworodka przywróciła mi później wiarę w to, że w szpitalu mogą się jednak zająć człowiekiem tak ze zrozumieniem. A, no i jeszcze była cudowna pani anestezjolog dr Marta Bartoszewska, która się mną zajęła w ciężkich chwilach.”milionka” pisze:Szpital UJASTEK (1) - YouTube dla Krakowianek
O, 23:00 już. Pora budzić Tymka na karmienie... No i kupę znowu czuć .
I muszę z tym suwaczkiem zadziałać. Ciężko mi się rozstać z tym jeszcze ciążowym ...
Ostatnia edycja: