hejka
ale tu pustki
a u nas ciąg dalszy... jak nie urok to sraczka, jak nie sraczka to wymioty a jak nie wymioty to ospa...
przegięcie normalnie
rano Adaś wstał bo mieliśmy jechać na badania i kazałam mu sie przebrać, a że robił to bardzooooo wolno to stwierdziłam że sama go przebiore no i ... brzuch zasypany krostami, zaczęły się już tworzyć pęcherzyki więc badania na bok i wizyta u pediatry, no i siedzenie w domu, smarowanie itp już wczoraj wieczorem mówiłam że pewnie go ospa dopadnie bo ma jakies krosty, to eMek stwierdził że pewnie od jedzenia cos go wysypało hehe
z jednej strony niech to już ma za sobą, a z drugiej boję sie o Anię, ale nie odizoluję dzieci od siebie bo nawet nie mam jak... mogłabym pojechać z młodą do mamy ale co to za sens teraz skoro Adaś jak zarażał to przed wysypem również, a poza tym trudno to zrobić bo on beze mnie nie da rady tyle czasu więc tak sobie siedzimy w domu... teraz akurat dzieci śpią więc ja przed kompa bo jak wstaną to jedzenie, zabawa itp
uciekam bo Adaś właśnie wstał