Wrocilam
Nikt sie w tym czasie nie rozpakowal
Ehtele - tulam mocno - nie plakusiaj (nie smuc Olka!!!) Nie zawsze w zyciu wszystko wychodzi tak jakbysmy sobie tego zyczyli....wiem ze to marna pociecha i ze sie meczysz strasznie (jak zreszta my wszystkie na tym etapie), ale nie masz wyjscia - musisz przezyc, przeczekac i w koncu urodzisz
Wiem ze psychicznie jestes jak rozbita tzw. bezpieczna szyba - na milion kawalkow, ale to niczego nie zmienia - trzeba czekac. Nie ma innej opcji. Mam nadzieje ze troche Ci juz lepiej choc moja wypowiedz wcale nie brzmi optymistycznie i nie kapie pocieszycielstwem - raczej realizmem
W kazdym razie uszy do gory - przeciez w koncu nadejdzie TEN dzien
Bombusiu, Nektarynko - to ja juz za Was trzymam kciuki na jutro
Ciamajdko - 3,5 h w samochodzie
....Szkoda ze wiesci nie za bardzo...jacys dziwni Ci lekarze na tych koncowkach - tak jakby byli bardziej zmeczeni niz my...
Weroneczka - u ciebie gurunc, a u mnie gurunc jak pieron!!!
Co do torby - najpierw bylam spakowana w walizeczke na kolkach, ale po konsultacji z polozna przepakowalam sie do mniejszej torby (do tej co na poczatku nie umialam sie zmiescic). Kobitka wytlumaczyla mi co jest niezbedne, co niepotrzebne a co ma dowiesc M na drugi dzien np. no bo po co od razu 4 komplety ciuszkow dla dzidzi, drugi recznik itp. Mega podkladow tez nie potrzebuje bo to daje szpital.
Co do pipeczki - jest na miejscu ale bolalo jak cholera!!!!
No ale mam juz z glowy, bo nawet przez 3 tyg nic sie tam nie pojawi
A pamietacie pierwsza depilacje nog depilatorem - tez bolalo, a teraz juz nie
Maly
Cayry przeslodziutki - rzeczywiscie wyglada na wymeczonego bidulek....
Ide poszukac jeszcze raz tego linku do wstawiania fotek - moze tyz mi sie uda.
Buziole :*