Cześć dziewczynki już jesteśmy :-)
Z góry chciałam podziekować wszystkim brzuchatkom , które o mnie pamiętały, aż miło robi się na serduchu, że nie jest się obojętnym dla innych :-)
No to zaczynam ....
Po przyjęciu na izbę w czwartek, wszystko mi minęło, czułam się dobrze, z Julką lepiej niż ze mną ;-) tzn. wręcz książkowo :-) z czego baardzo sie ucieszyłam, waży już 2300 kg. No i oczywiście ktg, ciśnienie i ogólnie obserwacja. Wczoraj rozmowa z ordynatorem, który stwierdził, że tu chodzi o sprawy okulistyczne, więc muszę czekać do poniedziałku na okuliste bo tylko wtedy przyjmuje, po namysle z mężem i nastepnej rozmowie z lekarzem, postanowiłam nie leżeć bezczynnie przez cały weekend w szpitalu i wypisałam sie. Dzisiaj od rana latanie po specjalistach, u okulisty wszystko idealnie. Kolej na neurologa, a tu..... pani boi sie cokolwiek ze mna robić, ze względu na ciążę i kieruje mnie znowu do szpitala
no to jadę. A i jeszcze u okulisty zakropiła mi oczy na rozszerzenie źrenic, co pózniej powoduje światłowstręt, a u nas skwar i słonecznie, także w drodze do samochodu wywaliłabym sie o słupek na chodniku, aż baba jakaś krzyknęła
przyznam sie że sama byłam w starchu przez chwile, ale kupiłam okulary przeciwsłoneczne bo oczywiscie swoich dzisiaj nie wziełam i było juz ok. Dojechałam do szpitala, a tu..... nic z panią nie zrobimy, najpierw czekamy na rozwiązanie, no to ja jej mówie ze właśnie o to chodzi, jak przejde poród sn, na to ona jeśli to tylko migrena to nic pani nie grozi, ale przecież do cholery nikt nie stwierdził migreny
no i co ? Dalej mnie odsyła do innego szpitala, gdzie mają położnictwo i neurologie, także wk..........na pojechałam do domu. Nie wiem teraz co mam robić, chyba poczekam na mojego gina, który niestety jest na urlopie a ja mam wizyte 27.07 i z nim ustale co i jak.
Tylko Julka dodaje mi otuchy, jka mnie smyra cały czas, i ta świadomość, że z nią wszystko dobrze, dodaje mi wigoru. Mam nadzieje że te incydenty z tym drętwieniem już nie wrócą, a ja przejdę ładnie porod.
Powiem wam jeszcze, że jak leżałam na patologii to na przeciw okna była sala porodowa i słyszałyśmy jak babki rodzą, jejku
jak one wyły, aż mi ciary przechodziły, masakra
wrrrwrwrrrr, ale jak widziałam te małe bąbelki, takie słodziutkie, to też ju chciałam mieć to za sobą :-) a no i mąż stwierdził, że chyba jednak nie idzie ze mna rodzić bo jak widzi samo ktg to ma ciary, takze nie namawiam go, mimo że nie ukrywam że bardzo bym chciała zeby ze mną był :-)