reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Seks po porodzie

dziewczyny nie wiem jak Wy, ale ja sie cieszę ze mialam cc i ze 2,5 tyg po porodzie mogłam się zbliżyć do męża:-D uwielbiam seks i jego brak mi doskwierał, a mąż moj jest bardzo wyrozumiały i cierpliwy, myslał ze ok 6 tyg będzie musiał czekac, ale jak sama zainicjowałam przytulanki to on z radości mnie wysciskał po wszystkim:-D:-D:-D też tak macie ze po porodzie tak się chce? ja jestem padnięta ale o męża dbam i jak z początku nie mogłam isc na całość to przeciez mozna inaczej mężczyznę zadowolić. a wogole ciąża miała na mnie taki wpływ ze pierwszy raz w zyciu doswiadczylam wielokrotnych orgazmow wiec nie dziwne dla mnie ze po porodzie tak predko mnie wzięło na igraszki :-D
 
reklama
Ja właśnie miałam dokładnie tak samo. Przez całą ciążę nie odpuszczałam, do samego porodu, co było bardzo korzystne, bo pomagało zapomnieć o posturze nosicielki arbuza;-)

Rodziłam naturalnie, ale nie miałam żadnych obaw ani traumy czy nic w tym stylu i podobnie jak piszesz strasznie się wkurzałam, że jeszcze nie można. W sumie wytrzymałam 4 tygodnie, a wcześniej jak piszesz - są inne metody;-) Wydaje mi się, że całe to nowe doświadczenie: ciąża, wspólny poród i początki bycia rodzicami po prostu jeszcze bardziej nas zbliżyły.

Tylko, że temat dotyczy czegoś innego - dlaczego ochota nie wraca...A na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, jak i nie ma jednego lekarstwa. Długo można by się rozwodzić i wiele już zostało powiedziane. Wydaje mi się, że problem jest szerszy, bo niekoniecznie musi to być wpływ macierzyństwa/tacierzyństwa. W końcu są pary, w których pożądanie również umiera chociaż nie ma dzieci albo na innych etapach związku. To jest indywidualna kwestia między dwojgiem konkretnych ludzi.
 
Hmmm... Muszę stwierdzić, że podobnie, jak Wy w ciąży byłam ciągle rozochocona, wręcz obudziła się we mnie łóżkowa tygrysica.
I w zasadzie można z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że poród nie do końca przez przypadek nastąpił właśnie tej nocy, jeśli wiecie, co mam na myśli...
Natomiast po porodzie poczułam się nagle zupełnie inną osobą, już nie tak wyzwoloną, bardziej stateczną. Czułam się tak, jakbym już nie była tylko sobą i już zawsze miała kogoś przyklejonego do mnie.
Pewnie była to stosunkowo łagodna forma depresji poporodowej, chociaż bywały takie dni, kiedy płakałam przez 3 godziny bez przerwy.
Zawsze śmiałam się z ludzi, którzy po narodzinach dziecka wsadzają Jego zdjęcie, jako główne na swoim koncie na naszej klasie. Szukam swojej koleżanki z podstawówki i okazuje się, że mocno się zmieniła... cofnęła się do fazy niemowlęcej ;-)
A ja właśnie tak się czułam. To było trochę tak, jakbym przestała istnieć. Moje dziecko mnie zastąpiło.
Pewnie po części działo się tak dlatego, że przez całą ciążę to ja byłam w centrum zainteresowania, wszyscy mnie zauważali, pytali, jak się czuję.
A teraz w zasadzie stałam się tylko naczyniem, z którego miła Pani Położna wyjęła Adasia.
Czasem, jak idziemy do rodziców mojego Narzeczonego, słyszę "OOO!!! Adaś przyszedł!". Tak, jakby ten - nota bene dość ciężki - fotelik samochodowy przylewitował tam z ich wnusiem. ;-)
Ja sama po pierwszym takim tekście przestałam już mówić w restauracji, że mój obiad przyszedł, bo talerze przecież też zazwyczaj nie latają (chyba, że rzucone, ale nie chciałabym, żeby w taki sposób podano mi pomidorową) :-D
Teraz jest już coraz lepiej, chociaż oczywiście są lepsze i gorsze momenty. No i trzeba zaznaczyć, że nawet przez sekundę nie żałowałam, że wydałam na świat tego Małego Gwiazdora. Absolutnie bezgranicznie Go uwielbiam!
Chciałabym tylko znowu uwielbiać siebie.
 
ekstasia moja babcia miala dobra metode antykoncepcyjna---uwazala iz podczas stosunku nalezy wlozyc nogi w garnek

To trochę nie tak: nie podczas stosunku, ale ZAMIAST ;-). Tylko wtedy jest w 100% skuteczna. Dla jeszcze większej pewności polecane są modyfikacje: garnek z zimną wodą i nie nogi tylko głowa do garnka.

pozdrawiam :)
 
Wiem o czym mówisz. Mało przyjemne uczucie, kiedy z ciężarnej księżniczki zmieniasz się w Kopciuszka-nosiciela-fotelika;-) Zwłaszcza kiedy jeszcze czujesz się kiepsko i oczekujesz choć troszkę uznania za to, że w końcu w bólach wycisnęłaś z siebie ten mały obiekt powszchnej euforii... Ale taka kolej rzeczy, jak same będziemy babciami, pewnie podobnie będziemy się zachowywać;-)

Chociaż moim zdaniem wszystko zależy od hierarchii wartości. Dla mnie i mojego męża dziecko owszem jest ważne, ale najpierw byliśmy tylko my i po iluś tam latach, ponownie zostaniemy we dwoje. Dlatego dalsze pielęgnowanie naszych relacji jest równie ważne, jak budowanie relacji dziecko-rodzice. Oboje mamy takie poglądy i może dlatego nie mieliśmy żadnych trudności ani żadnego kryzysu w związku z tą nową sytuacją.

Tylko w twoich/waszych rękach leży to, aby dziecko nie zastąpiło ciebie ani całego dotychczasowego życia. Mamy prawo chcieć też czegoś dla siebie. To jest kwestia nastawienia i organizacji. Jeżeli kobieta po urodzeniu dziecka twierdzi, że oto jest stateczną matroną i coś już nie wypada albo że musi całkowicie zrezygnować z siebie, bo inaczej krzywdzi dziecko, to potem w głębi duszy staje się sfrustrowaną i zgorzkniałą babą;-)

A to nieprawda. Uważam, że dalej jestem tą samą osobą co wcześniej. Dalej mam te same pasje, dalej mam prawo do odpoczynku i rozrywki i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Ja akurat mam ten komfort, że dziadkowie wyrywają się do pomocy, nie mam problemu, aby nawet na kilka dni zostawić małego i zrobić coś tylko dla siebie. Dlatego jeżeli ktoś ma tę możliwość, trzeba korzystać.

To jest bardzo ważne dla związku, bo kobiety i mężczyźni inaczej podchodzą do rodzicielstwa. Ktoś w innym wątku napisał bardzo fajnie, że dla ciebie najważniejsze staje się dziecko, a dla mężczyzny nadal najważniejsza jesteś ty. I trzeba o tym pamiętać i przez pryzmat tego organizować na nowo swoje życie.
 
Ja po porodzie szybko doszłam do siebie. Z resztą sam poród tez był niebywale szybki. Mój mąż zawsze był przekonany że jestem najpiękniejsza itd. Także mimo przemian jakie zaszły w moim ciele umiał mi pokazać jak bardzo go pociągam...Po kilku próbach zadziałało...Gdy się kochamy zapominam o ciele w sensie że coś mi się w nim nie podoba. Dla mnie to lekarstwo na stresy. No i właśnie dzieki niemu szybciej wróciłam do ładnej figury. Myślę że to indywidualna kwestia. Podobno też nawet tego czy karmi się piersią czy nie...:zawstydzona/y:
 
Witam.
Dzięki wielkie za wsparcie. Zwłaszcza podobały mi się odpowiedzi agnessivy i Camel84 :happy:. Widać, że również borykałyście się troszkę z mężami troszkę rozmawiałyście o tym. To prawda, że najważniejsza jest tu rozmowa i u facetów (nas) tak naprawdę nie sprowadza się to tylko do zwierzęcej potrzeby zaspokojenia :baffled: a raczej do szczerej rozmowy. W końcu to was "mamusie" szukaliśmy aby z wami miec dzidzie, więc na was nam naprawdę zależy :tak:. U mnie powiedziałem żonie, że jeśli widzi taki wielki problem w tej ochocie i że nie jest dobrą żoną, to niech sama mi znajdzie kochankę bo ja nie zamierzam i na nią chcę czekać. :crazy:
Potrzebuję czasem po prostu rozmowy, zrozumienia.
Podobały mi się bardzo słowa Camel84, że jeśli my się staramy pomagać, to i wy możecie się postarać nam pomóc w "w tej ochocie".:-D
No i jeszcze agnessiva masz fajne słowa "są sposoby na zadowolenie ... bez rozerwania. To prawda, są sposoby, aby uszczęśliwić mężczyznę i nie tylko musi się to sprowadzać do ...inwazyjnych metod:-D:-D haha
Może o tym czasem warto porozmawiać, a może przejść do czynów.
Może np. odnajdzie się trochę zabawy w tym wszystkim a i pomoże w tym braku ochoty.
Drogie panie nie stawiajcie czasem może aż tak wysokiej poprzeczki sobie od razu chcac być tygrysem :tak:.
Pozdrowienia, mam dobre myśli, że i nam się w końcu uda i ta kotka i tygrysica wróci do mnie :tak:
 
Fajnie, jeśli coś wspólnymi siłami pomogłyśmy:-)

Masz rację, tu wszystko rozbija się o dialog. Ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy potrafi o tym rozmawiać wprost. Niemniej jestem mile zaskoczona, że są mężczyźni szukający porozumienia. Zwykle faceci unikają trudnych tematów;-)

Nie wiem jak jeszcze możecie sobie pomóc. Nie wiem na ile twojej kobiecie zależy na tym, aby też sytuację zmienić. Natomiast nie wierzę, że są kobiety, że są w ogóle ludzie, którzy nie potrzebują jakiejkolwiek bliskości. Więc może taką metodą małych kroczków, drobnych gestów udałoby się na nowo obudzić chęci i zainteresowanie? Albo podsuń jej do poczytania ten wątek;-)
 
Coś przyszło mi do głowy. Pewnie dlatego, że u mnie już wszystko wróciło do normy...:tak:
Myślę, że bardzo ważne jest, żeby na nowo odkryć siebie i swojego partnera. Przypomnieć sobie, jak to było przed urodzeniem dziecka, dlaczego wybraliśmy właśnie tę osobę, co Nas połączyło.
I tak mogę z pełnym przekonaniem polecić Mazitatusowi następującą kurację. Otóż bierzesz 10 kilo mąki i kopę jaj... Hmmm.. To chyba nie to :-D
Zapraszasz swoją małżonkę na kolację, tudzież do kina/teatru/na spacer.. byle bez dzidziusia (trzeba Go komuś sprzedać na 2 godzinki). Ma być romantycznie ale kompletnie bez podtekstu seksualnego. Najlepiej żonie powiedzieć, że niczego się od Niej nie oczekuje (i naprawdę nie oczekiwać, bo wyczuje na pewno). Nie od dziś wiadomo, że kobiety pociągają często właśnie ci mężczyźni, którzy nie mają ochoty na seks z nimi:baffled:
Dobrze jest też powspominać miłe chwile (też bez wspominania o seksie). Takie "a pamiętasz, jak zgubiliśmy szlak w górach..?" fajnie działa, pomaga wrócić do tego, co Was łączyło.
Inna sprawa, że - jak to trafnie ujęła Dorota Zawadzka w książce "Moje dziecko" - są kobiety, które tracą zainteresowanie seksem w tym samym momencie, kiedy odczytają pozytywny wynik testu ciążowego. Po prostu seks od początku miał dla nich tylko jeden cel. Było nim dziecko. W takim przypadku skuteczna może być tylko terapia u specjalisty.
Życzę powodzenia w powrotach do siebie ;-)
 
reklama
Właśnie coś podobnego miałam na myśli. Warto powspominać dawniejsze czasy, wrócić do tego co nas połączyło, na nowo wskrzesić jakieś wspólne zwyczaje czy rozrywki. I to co napisałaś - bez podtekstu seksualnego. Bo tego nie da się zrobić na siłę. Bo jest jeszcze taka kwestia, że kobieta ma ochotę na seks, kiedy czuje się bezpieczna i kochana, a nie naciskana.
Trzeba na nowo zbudować albo naprawić wzajemne relacje, skupić się na bliskości duchowej i myślę, że potrzeba fizycznej bliskości, być może uśpiona nawałem nowych obowiązków i nowymi priorytetami, znów się obudzi.
 
Do góry