Czasem ciężko jest po raz kolejny powiedzieć "nie mam ochoty" bo jestem zmęczona, trochę mnie boli na początku czy po prostu nie mam nastroju. Bo nam samym nie do konca wydaję się to normalne, że przed porodem szalałyśmy w łóżku ;-) a teraz nic... niby wiemy że mamy wyrozumiałego faceta, ale czy my byłybyśmy zadowolone gdyby nam tak ciągle odmawiano? raczej nie dlatego rozumiemy, że facet chce, ale nie chcemy mu robić po raz kolejny przykrości więc przestajemy rozmawiać i się odsuwamy aby nie było okazji... nie jest to oczywiście korzystne dla związku i trzeba to jakoś rozwiązać... więc powiem szczerze ja się czasem troszkę zmuszałam, żeby po raz kolejny nie odmawiać i powiem również że nie żałowałam bo w sumie na końcu też odczuwałam przyjemność, ale jestem na siebie czasem zła że chciałabym mieć ochotę a jej nie ma... więc chyba nie ma gotowych rozwiązań... ale napewno trzeba walczyć jak się kogoś kocha i troszkę się poświęcić dla naszego związkuu...
reklama
Cześć jestem tu nowa, powiem tak po pierwszym porodzie jest już 3 lata no i teraz znowu jestem w ciąży, jeśli chodzi o ochotę po pierwszym porodzi to nie nastąpiła nigdy...niestety. Jakoś sama myśl czasami przyprawiała mnie o mdłości i tak jak moja przedmówczyni muszę się przyznać że zdarzało mi się zmuszać...owszem były też takie chwile kiedy to ja miałam większą ochotę niż mój mąż ale zdarzały sie bardzo bardzo rzadko...Ciągle sie zastanawiam jak będzie po kolejenej ciązy i czy może nie udaćsie z tym do ginekologa bo jest to duży poblem,jesłi będzie tak jak przez ostatnie trzy lata to aż się boję jak to sie skończy...:-(
Witam.
hmm, niestety, może zostanę tutaj posądzony o głupotę, brutalność, czy meski szowinizm, ale po prostu się to Skończy.:-(
Seks jest tak samo potrzebny w związku, jak szczerość, zaufanie, czy miłość i partnerstwo. Tak naprawdę jest tego wyrazem. Mężczyzna niestety potrzebuje seksu, może są pewne wyjątki , w końcu każdy jest inny. Jednak po prostu go lubimy, bo sprawia wielką przyjemność. Jego brak powoduje, że czegoś nie ma, a pamiętajcie drogie mamusie, że i tak się poznawaliście i to stanowiło cześć waszego związku. Mniejszą, czy Większa ale część.
Nie chcę tutaj prorokować, ale jeśli dla mężczyzny ta strefa całkiem zaniknie, to najczęściej kończy się to odejściem, albo szuka tego u kogoś innego :-(.
Mimo oddanej miłości do dzieci, miłości do żony po prostu tak się dzieje. Każdy chce coś w życiu również otrzymywać, poza duchowym życiem jest jeszcze fizyka.
A tak poza tematem, albo w jego części sama przypadłość braku ochoty jest również uznana za chorobę, tak jak impotencja u mężczyzn. Co prawda, jeszcze nie ma na to odpowiedniego leku, choć aktualnie trwają testy. Miejmy nadzieję, że wypadną pomyślnie (lek nazywa się flibanserin, lub na pl flibanseryna) jakby ktoś chciał sobie poczytać jakiś artykół.
Proszę tez drogie panie nie posądzać mnie pochopnie o bardzo przedmiotowe podejście i brak świec, posprzątania, opieki nad dzieckiem itd, itp. Dla wielu związków, osób, mam i tatusiów, to jest problem, z którym staramy się radzić jak tylko możem .
A rozwiązanie będzie jeszcze przyjemniejsze i napewno mocno nas umocni :-)
hmm, niestety, może zostanę tutaj posądzony o głupotę, brutalność, czy meski szowinizm, ale po prostu się to Skończy.:-(
Seks jest tak samo potrzebny w związku, jak szczerość, zaufanie, czy miłość i partnerstwo. Tak naprawdę jest tego wyrazem. Mężczyzna niestety potrzebuje seksu, może są pewne wyjątki , w końcu każdy jest inny. Jednak po prostu go lubimy, bo sprawia wielką przyjemność. Jego brak powoduje, że czegoś nie ma, a pamiętajcie drogie mamusie, że i tak się poznawaliście i to stanowiło cześć waszego związku. Mniejszą, czy Większa ale część.
Nie chcę tutaj prorokować, ale jeśli dla mężczyzny ta strefa całkiem zaniknie, to najczęściej kończy się to odejściem, albo szuka tego u kogoś innego :-(.
Mimo oddanej miłości do dzieci, miłości do żony po prostu tak się dzieje. Każdy chce coś w życiu również otrzymywać, poza duchowym życiem jest jeszcze fizyka.
A tak poza tematem, albo w jego części sama przypadłość braku ochoty jest również uznana za chorobę, tak jak impotencja u mężczyzn. Co prawda, jeszcze nie ma na to odpowiedniego leku, choć aktualnie trwają testy. Miejmy nadzieję, że wypadną pomyślnie (lek nazywa się flibanserin, lub na pl flibanseryna) jakby ktoś chciał sobie poczytać jakiś artykół.
Proszę tez drogie panie nie posądzać mnie pochopnie o bardzo przedmiotowe podejście i brak świec, posprzątania, opieki nad dzieckiem itd, itp. Dla wielu związków, osób, mam i tatusiów, to jest problem, z którym staramy się radzić jak tylko możem .
A rozwiązanie będzie jeszcze przyjemniejsze i napewno mocno nas umocni :-)
Rozumiem, że to o pochopnym osądzaniu tyczyło się mnie;-) Ja nie posądzam, tylko piszę o możliwych przyczynach.
Jeżeli zaś chodzi o leki, to niestety ale jeszcze nic nie wymyślono na brak chęci ani dla facetów ani dla kobiet. Nawet Viagra pomaga tylko na szwankującą hydraulikę;-) Natomiast nie ma i pewnie nigdy nie będzie magicznej pigułki na pożądanie, które wygasło.
Dla mnie ten problem jest mówiąc szczerze obcy, bo jak piszesz związek bez seksu nie ma racji bytu. Choć te proporcje między sferą duchową, a fizyczną w różnych momentach zycia zmieniają się, to jednak ciężko budować związek na samej duchowości.
Smutne jest to, co piszą tutaj inne dziewczyny. Nie wiem czy zmuszanie się jest dobrą drogą ,choć pewnie sama bym tak robiła, bo coś takiego jest w kobietach, że wiele zrobią, by zatrzymać faceta.
Bo z drugiej strony rozumiem i ciebie, że trudno tak dlugo być cierpliwym i że tak jak piszesz, potem kończy się to zdradą lub rozstaniem.
Chyba to nie jest temat na forum internetowe, bo to jest sprawa pomiędzy dwojgiem konkretnych ludzi. Mówią, że może pomóc seksuolog, ale nie mam takich doświadczeń, może się wypowie ktoś, kto mial okazję korzystać z takiej pomocy. Ale tutaj wszystko zależy od tego na ile jesteście ze sobą szczerzy, bo nie pomoże lekarz, jeśli nie potraficie się przed sobą otworzyć.
Jeżeli zaś chodzi o leki, to niestety ale jeszcze nic nie wymyślono na brak chęci ani dla facetów ani dla kobiet. Nawet Viagra pomaga tylko na szwankującą hydraulikę;-) Natomiast nie ma i pewnie nigdy nie będzie magicznej pigułki na pożądanie, które wygasło.
Dla mnie ten problem jest mówiąc szczerze obcy, bo jak piszesz związek bez seksu nie ma racji bytu. Choć te proporcje między sferą duchową, a fizyczną w różnych momentach zycia zmieniają się, to jednak ciężko budować związek na samej duchowości.
Smutne jest to, co piszą tutaj inne dziewczyny. Nie wiem czy zmuszanie się jest dobrą drogą ,choć pewnie sama bym tak robiła, bo coś takiego jest w kobietach, że wiele zrobią, by zatrzymać faceta.
Bo z drugiej strony rozumiem i ciebie, że trudno tak dlugo być cierpliwym i że tak jak piszesz, potem kończy się to zdradą lub rozstaniem.
Chyba to nie jest temat na forum internetowe, bo to jest sprawa pomiędzy dwojgiem konkretnych ludzi. Mówią, że może pomóc seksuolog, ale nie mam takich doświadczeń, może się wypowie ktoś, kto mial okazję korzystać z takiej pomocy. Ale tutaj wszystko zależy od tego na ile jesteście ze sobą szczerzy, bo nie pomoże lekarz, jeśli nie potraficie się przed sobą otworzyć.
.mazitatus przestań zdradzać więc swoją żonę i się przyłóż żeby żonie było dobrze ,heh,mam wrażenie że szukasz tu rozgrzeszenia,ale może się mylę. Masz rację pisząc że u wszystkich na początku związku jest seks i stanowi on ogromną część w relacjach partnerskich tylko mi powiedz czy dalej się starasz tak samo o żonę jak wtedy gdy ją poznałeś i gdy było tak dużo seksu? .
Jego brak powoduje, że czegoś nie ma, a pamiętajcie drogie mamusie, że i tak się poznawaliście i to stanowiło cześć waszego związku. Mniejszą, czy Większa ale część.
Nie chcę tutaj prorokować, ale jeśli dla mężczyzny ta strefa całkiem zaniknie, to najczęściej kończy się to odejściem, albo szuka tego u kogoś innego :-(.
Hmm,.mazitatus przestań zdradzać więc swoją żonę i się przyłóż żeby żonie było dobrze ,heh,mam wrażenie że szukasz tu rozgrzeszenia,ale może się mylę. Masz rację pisząc że u wszystkich na początku związku jest seks i stanowi on ogromną część w relacjach partnerskich tylko mi powiedz czy dalej się starasz tak samo o żonę jak wtedy gdy ją poznałeś i gdy było tak dużo seksu? .
Ciekawa wypowiedź, ale postaram się sprostować.
Nie zdradzam żony!!!
Jakbym się nie przykładał, to nie przeglądałbym stron w poszukiwaniu rozwiązania a mając dzidzię trzeba się więcej starać dla żony, bo i maluszka uszczęśliwić zreszta świetnie się z przy tym bawić . Do tego jeszcze dochodzi fakt, że każda próba zbliżenia jedynie ją podrażnia i sama nie wie dlaczego tak jest. Tak jakby po prostu wyłączyć opcje kochanka :-(, bo pozostaje świetna mama i fajna żona.
Poza tym słowo "dużo" jest jakimś uwypukleniem. Mam raczej na myśli był i był cudowny i duchowo i fizycznie :-).
Co do leków o których wspomniałem, to proszę poszukać czegoś więcej, bo leki o których wspomniałem są lekami o pochodzeniu antydepresyjnym i maja pomagać jedynie w leczeniu . W pełni się zgadzam, że to głowa za wszystko odpowiada zarówno u mężczyzn jak i u kobiet. To że facet sobie ulży wcale nie świadczy, że mu dobrze, a jedynie że jest sprawny fizycznie.
Szczera rozmowa z mężczyzną o bólu jaki sprawia pękająca i krwawiąca podczas próby stosunku pochwa? Hmmm. No może jeden na 10 mężczyzn byłby na tyle otwarty, żeby taką rozmowę przeprowadzić i spróbować zrozumieć... Na jak długo taka rozmowa wystarczy? Ile później mężczyzna pójdzie zaspakajać swoje potrzeby? Skoro są tak ważne, no to pewnie pójdzie. Bo jak rozumiem, przyznaje sobie do tego prawo, skoro kobieta w swym egoizmie przyznaje sobie prawo do odmowy stosunku z powodu bólu.
Prawdę mówiąc tego rodzaju sprawy, bardziej niż problemy ciązowe, niż ból podczas porodu zniechęcają mnie do relacji męsko - damskich, do zaufania facetowi, do budowania z facetem rodziny. Smutne ale prawdziwe.
Prawdę mówiąc tego rodzaju sprawy, bardziej niż problemy ciązowe, niż ból podczas porodu zniechęcają mnie do relacji męsko - damskich, do zaufania facetowi, do budowania z facetem rodziny. Smutne ale prawdziwe.
Mazatius ja nie sądzę żebyś znalazł rozwiązanie na tym forum bo problem leży w psychice Twojej żony...tak myślę... po prostu ma blokadę i tak długo to już trwa że cięzko sie przełamać... ja myślę że Wam musiałby pomóc specjalista, ktoś kto zna psychikę ludzką i jest w stanie znaleźć prawdziwą przyczynę niechęci Twojej żony. Ja trzymam za Was kciuki bo wydaje mi się że jesteś naprawdę fajnym facetem skoro piszesz o swoich problemach na kobiecym forum i szukasz rozwiązań... ja blokadę też miałam czułam się jak dziewica po porodzie chociaż powie szczerze, że rozdziewiczenie było łatwiejsze :-) niż pierwszy seks po porodzie :-) ja ku mojemu zaskoczeniu mam ostatnio więcej ochoty tylko czasem brakuje okazji :-) ale jestem dobrej myśli... także trzymam kciuki za wszystkie Panie no i Panów :-)
Witajcie! Jestem tutaj świeżynką! Szukałam takiego wątku na jakimś forum i znalazłam tutaj
Wchodzę w zasadzie w środku dość ożywionej dyskusji ale mam kilka rzeczy do dopowiedzenia.
Po pierwsze: Rozumiem żonę Mazitatusa, bo sama mam potężny problem z tzw. ochotą.
Adaśka urodziłam ponad 4,5 miesiąca temu, i ciągle brakuje mi... tego braku. Strasznie tęsknię za tą potrzebą,
żądzą. Czuję się tak, jakby część mnie umarła. Niestety ta wyuzdana, pełna energii i fantazji część...;-)
Myślę, że ma to jakiś związek z karmieniem piersią i hormonami, które się wtedy uwalniają: prolaktyną oksytocyną.
Wysoki poziom prolaktyny ma bowiem faktycznie wpływ na obniżenie popędu, a oksytocyna znana jest z tego, że wydziela się również podczas seksu. Może więc natura wymyśliła sobie to tak, że dopóki kobieta bardzo intensywnie opiekuje się dzieckiem, po prostu nie potrzebuje seksu. Może jest to naturalna metoda antykoncepcji, zapewniająca niemowlęciu obfitość pokarmu (brak rywala do cycka przez dłuższy czas) i dzięki temu przetrwanie. Kto wie?
Z drugiej strony dochodzi tu aspekt uwarunkowań społeczno-kulturowych. Jestem bowiem Matką-Polką, a więc urodziłam i wychowuję potomka w kraju, gdzie czci się matkę-dziewicę a seks powinien służyć Wyłącznie prokreacji. Jako Matce-Polce wielu rzeczy robić mi po prostu nie wypada. Ja sama czuję się tak, jakbym samymi "nieczystymi" myślami mogła zdeprawować mojego synka.
Dochodzi jeszcze kwestia czasu i miejsca. Bo czy, a jeśli tak, to jak kochać się w obecności Malucha (który przecież nie zawsze ma własny pokój). No i kiedy, bo w dzień jest tak dużo do zrobienia, a wieczorem po prostu padam na przysłowiowy ryj.
To tyle jeśli chodzi o brak ochoty
Po drugie: Myślę, że rozmowa jest naprawdę nieoceniona. Bo większość mężczyzn jest w stanie zrozumieć i poczekać, bo przecież wiedzą, że warto nie psuć tego, co mają z tą konkretną kobietą dla poczucia fizycznego zaspokojenia. Ale zasługują na uczciwość, szczerą rozmowę, bo w przeciwnym przypadku czują się po prostu olani i oszukani. Tutaj chyba należy powiedzieć, że kobiety w analogicznej sytuacji pewnie by zrozumiały, że facet nie chce seksu. Ale to wynika z faktu, iż kobiety są bardziej świadome emocji, zarówno swoich, jak i innych osób. Dla kobiet empatia jest czymś naturalnym, dla mężczyzn to straszliwy wysiłek. Zresztą My robimy to najczęściej wręcz odruchowo, faceci muszą się bardzo skupić, a i tak nie zawsze im wychodzi. Stąd błędy w komunikacji.
Tu do miska11. Jestem przekonana, że żaden normalny facet nie uzurpuje sobie prawa do skoku w bok z powodu braku seksu. Przyczyną może być natomiast poczucie olania przez ukochane kobiety. A to już zupełnie inna sprawa. Nie jest to oczywiście usprawiedliwienie, ale możliwe wyjaśnienie.
Po trzecie: Są sposoby na zaspokojenie ukochanego mężczyzny, które nie grożą rozerwaniem czegokolwiek, że tak to ujmę ;-)
Wchodzę w zasadzie w środku dość ożywionej dyskusji ale mam kilka rzeczy do dopowiedzenia.
Po pierwsze: Rozumiem żonę Mazitatusa, bo sama mam potężny problem z tzw. ochotą.
Adaśka urodziłam ponad 4,5 miesiąca temu, i ciągle brakuje mi... tego braku. Strasznie tęsknię za tą potrzebą,
żądzą. Czuję się tak, jakby część mnie umarła. Niestety ta wyuzdana, pełna energii i fantazji część...;-)
Myślę, że ma to jakiś związek z karmieniem piersią i hormonami, które się wtedy uwalniają: prolaktyną oksytocyną.
Wysoki poziom prolaktyny ma bowiem faktycznie wpływ na obniżenie popędu, a oksytocyna znana jest z tego, że wydziela się również podczas seksu. Może więc natura wymyśliła sobie to tak, że dopóki kobieta bardzo intensywnie opiekuje się dzieckiem, po prostu nie potrzebuje seksu. Może jest to naturalna metoda antykoncepcji, zapewniająca niemowlęciu obfitość pokarmu (brak rywala do cycka przez dłuższy czas) i dzięki temu przetrwanie. Kto wie?
Z drugiej strony dochodzi tu aspekt uwarunkowań społeczno-kulturowych. Jestem bowiem Matką-Polką, a więc urodziłam i wychowuję potomka w kraju, gdzie czci się matkę-dziewicę a seks powinien służyć Wyłącznie prokreacji. Jako Matce-Polce wielu rzeczy robić mi po prostu nie wypada. Ja sama czuję się tak, jakbym samymi "nieczystymi" myślami mogła zdeprawować mojego synka.
Dochodzi jeszcze kwestia czasu i miejsca. Bo czy, a jeśli tak, to jak kochać się w obecności Malucha (który przecież nie zawsze ma własny pokój). No i kiedy, bo w dzień jest tak dużo do zrobienia, a wieczorem po prostu padam na przysłowiowy ryj.
To tyle jeśli chodzi o brak ochoty
Po drugie: Myślę, że rozmowa jest naprawdę nieoceniona. Bo większość mężczyzn jest w stanie zrozumieć i poczekać, bo przecież wiedzą, że warto nie psuć tego, co mają z tą konkretną kobietą dla poczucia fizycznego zaspokojenia. Ale zasługują na uczciwość, szczerą rozmowę, bo w przeciwnym przypadku czują się po prostu olani i oszukani. Tutaj chyba należy powiedzieć, że kobiety w analogicznej sytuacji pewnie by zrozumiały, że facet nie chce seksu. Ale to wynika z faktu, iż kobiety są bardziej świadome emocji, zarówno swoich, jak i innych osób. Dla kobiet empatia jest czymś naturalnym, dla mężczyzn to straszliwy wysiłek. Zresztą My robimy to najczęściej wręcz odruchowo, faceci muszą się bardzo skupić, a i tak nie zawsze im wychodzi. Stąd błędy w komunikacji.
Tu do miska11. Jestem przekonana, że żaden normalny facet nie uzurpuje sobie prawa do skoku w bok z powodu braku seksu. Przyczyną może być natomiast poczucie olania przez ukochane kobiety. A to już zupełnie inna sprawa. Nie jest to oczywiście usprawiedliwienie, ale możliwe wyjaśnienie.
Po trzecie: Są sposoby na zaspokojenie ukochanego mężczyzny, które nie grożą rozerwaniem czegokolwiek, że tak to ujmę ;-)
reklama
Zgadzam się w całej rozciągłości:-)
Natomiast fragment o deprawowaniu dziecka mnie rozbawił;-) Rozumiem co masz na myśli, ale tak nie mozna...W końcu twoje dziecko również narodziło się z tej deprawacji;-) Ja uważam, że dziecko w niczym nie przeszkadza, zwłaszcza tak malutkie, później to owszem - zorganizowanie intymnej atmosfery może być skomplikowane. Ale przecież kilkumiesięczny bobas, nawet jeśli jest obok, niczego nie rozumie ani nie będzie pamiętał...
Fakt, może ciężko o bardziej wymyślne wariacje, ale nie powiem, mi zdarzyło się szaleć w samochodzie, podczas gdy mały spał sobie w foteliku na tylnym siedzeniu;-) Po prostu uważam, że szczęśliwi rodzice mają szczęśliwe dzieci:-)
Podoba mi się twoja wypowiedź o empatii. Fakt, że facetom przychodzi to trudniej. Ale próbują. I ja uważam, że jeżeli my, kobiety, wymagamy zrozumienia, możemy też starać się zrozumieć naszych mężczyzn. Zresztą pisałam o tym już wcześniej. Chyba dla facetów narodziny dziecka nie są aż tak wielką rewolucją jak dla nas, oni jakby stoją troszkę z boku i chcą, żeby było jak dawniej. I ja uważam, że jeżeli mój mąż stara się mi pomagać i odciążyć mnie to i ja mogę się postarać być dla niego dalej tą jego "dziewczyną", a nie już tylko matką, chociaż ja akurat nie miałam z tym problemu. Myślę, że warto, dla związku i dla siebie samej, aby obok bycia mamą, poczuć się też znowu kobietą.
Natomiast fragment o deprawowaniu dziecka mnie rozbawił;-) Rozumiem co masz na myśli, ale tak nie mozna...W końcu twoje dziecko również narodziło się z tej deprawacji;-) Ja uważam, że dziecko w niczym nie przeszkadza, zwłaszcza tak malutkie, później to owszem - zorganizowanie intymnej atmosfery może być skomplikowane. Ale przecież kilkumiesięczny bobas, nawet jeśli jest obok, niczego nie rozumie ani nie będzie pamiętał...
Fakt, może ciężko o bardziej wymyślne wariacje, ale nie powiem, mi zdarzyło się szaleć w samochodzie, podczas gdy mały spał sobie w foteliku na tylnym siedzeniu;-) Po prostu uważam, że szczęśliwi rodzice mają szczęśliwe dzieci:-)
Podoba mi się twoja wypowiedź o empatii. Fakt, że facetom przychodzi to trudniej. Ale próbują. I ja uważam, że jeżeli my, kobiety, wymagamy zrozumienia, możemy też starać się zrozumieć naszych mężczyzn. Zresztą pisałam o tym już wcześniej. Chyba dla facetów narodziny dziecka nie są aż tak wielką rewolucją jak dla nas, oni jakby stoją troszkę z boku i chcą, żeby było jak dawniej. I ja uważam, że jeżeli mój mąż stara się mi pomagać i odciążyć mnie to i ja mogę się postarać być dla niego dalej tą jego "dziewczyną", a nie już tylko matką, chociaż ja akurat nie miałam z tym problemu. Myślę, że warto, dla związku i dla siebie samej, aby obok bycia mamą, poczuć się też znowu kobietą.
Podobne tematy
Podziel się: