KRROPELKA
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Sierpień 2008
- Postów
- 2 684
abundzu nie wiem jak ja bede przezywac takie rozstania z Filipkiem. ale na pewno nie bedzie latwo. jak uslysze rozdzierajacy krzyko: mamo!! i placz to pewnie tez mi serce peknie.
latwo powiedziec - kup siedzisko. wpierw musialabym sobie rower kupic, bo jeden mi ukradli (w dodatku nie moj) a dtugi wzial ex, bo jemu wczesniej ukradli mopeda. a poki co nieszczegolnie moge sobie na rowerek pozwolic. planuje wyprawe do polski i musze odkladac na to fundusze. w sumie nie na sama podroz, bo to akurat jest zaskakujaco tanie, ale na to co w polsce chce zalatwic. a tu juz sa koszty niestety...
a pogoda sie zrobila wybitnie nieplazowa dzis. nawet nie spacerowa. juz wczoraj wieczorem deszczyk popadal. ale dzis to nawet slonce nie wyszlo. w domu mam ciemno jak w bunkrze, szyby zalane woda. leje jak z cebra.
bezsenna rozumiem Cie z tym planowaniem dnia. ale abundzu ma racje. Ty sobie i Kubulkowi planuj dzien. i jesli ex sie zjawi o czasie to jego korzysc. a jesli nie to jego strata. faktycznie szkoda nerwow Twoich na wyrzywanie sie na nim o to. po prostu rob swoje. ja sama zaluje, ze wczesniej jakos na wieksza skale tego nie rozpoczelam. bo tez mi ex rozwalil niejeden dzien. choc przyznam, ze nie celowo. bo po prostu zasnal po lekach np. co nie zmienia faktu, ze ja czekalam. a teraz to zaczynam miec w nosie. nawet sie szczegolnie z ex nie umawiam na odwiedziny. bo mowie, ze nie wiem kiedy wyjde i wroce bo jest lato i jesli pogoda dopisuje to staram sie wiekszosc dnia spedzac poza domem. wiec ex czeka az wroce i mu napisze, ze Filipek w domku jest. a oststnio to mu napisalam, ze co prawda jesesmy w domu, ale mam goscia. a ten, ze to goscia problem. a mnie sie nie chcialo z nim spierac. wiec jak przyszedl to go nawet wpuscilam. i sie zdziwil zapewne. bo jak sadze byl pewien, ze jest u mnie kolega i pewnie szykowal sie na durne teksty do niego. a tu kolezanka z synkiem . ale i tak sie non stop wcinal w dialog. nawet jak gadalysmy o porodzie. i nic nie pomagalo mu to, ze prosilam by sie zamknal i nie wtracal. bo gosc jest moj a on zdaje sie do syna przyszedl. po wyjsciu kolezanki mial dluzszy wyklad z mojej strony. i po tym to doszlam do wniosku, ze niewarto dawac mu szansy na wykazanie, ze potrafi byc kulturalny. bo nie potrafi. wiec wiecej nie przejdzie progu jak bede miec goscia. o nie!
angeoudiable do porodu juz niedlugo. moze faktycznie pojawienie sie Maluszka nalauje Cie silami do rozwiazania tej sytuacji. bo nie wyglada na to zeby Twoj facet sie mial zmienic. a takie krotkodystansowe poprawy to nic dobrego. a Ty i dzidzia zaslugujecie na spokoj.
latwo powiedziec - kup siedzisko. wpierw musialabym sobie rower kupic, bo jeden mi ukradli (w dodatku nie moj) a dtugi wzial ex, bo jemu wczesniej ukradli mopeda. a poki co nieszczegolnie moge sobie na rowerek pozwolic. planuje wyprawe do polski i musze odkladac na to fundusze. w sumie nie na sama podroz, bo to akurat jest zaskakujaco tanie, ale na to co w polsce chce zalatwic. a tu juz sa koszty niestety...
a pogoda sie zrobila wybitnie nieplazowa dzis. nawet nie spacerowa. juz wczoraj wieczorem deszczyk popadal. ale dzis to nawet slonce nie wyszlo. w domu mam ciemno jak w bunkrze, szyby zalane woda. leje jak z cebra.
bezsenna rozumiem Cie z tym planowaniem dnia. ale abundzu ma racje. Ty sobie i Kubulkowi planuj dzien. i jesli ex sie zjawi o czasie to jego korzysc. a jesli nie to jego strata. faktycznie szkoda nerwow Twoich na wyrzywanie sie na nim o to. po prostu rob swoje. ja sama zaluje, ze wczesniej jakos na wieksza skale tego nie rozpoczelam. bo tez mi ex rozwalil niejeden dzien. choc przyznam, ze nie celowo. bo po prostu zasnal po lekach np. co nie zmienia faktu, ze ja czekalam. a teraz to zaczynam miec w nosie. nawet sie szczegolnie z ex nie umawiam na odwiedziny. bo mowie, ze nie wiem kiedy wyjde i wroce bo jest lato i jesli pogoda dopisuje to staram sie wiekszosc dnia spedzac poza domem. wiec ex czeka az wroce i mu napisze, ze Filipek w domku jest. a oststnio to mu napisalam, ze co prawda jesesmy w domu, ale mam goscia. a ten, ze to goscia problem. a mnie sie nie chcialo z nim spierac. wiec jak przyszedl to go nawet wpuscilam. i sie zdziwil zapewne. bo jak sadze byl pewien, ze jest u mnie kolega i pewnie szykowal sie na durne teksty do niego. a tu kolezanka z synkiem . ale i tak sie non stop wcinal w dialog. nawet jak gadalysmy o porodzie. i nic nie pomagalo mu to, ze prosilam by sie zamknal i nie wtracal. bo gosc jest moj a on zdaje sie do syna przyszedl. po wyjsciu kolezanki mial dluzszy wyklad z mojej strony. i po tym to doszlam do wniosku, ze niewarto dawac mu szansy na wykazanie, ze potrafi byc kulturalny. bo nie potrafi. wiec wiecej nie przejdzie progu jak bede miec goscia. o nie!
angeoudiable do porodu juz niedlugo. moze faktycznie pojawienie sie Maluszka nalauje Cie silami do rozwiazania tej sytuacji. bo nie wyglada na to zeby Twoj facet sie mial zmienic. a takie krotkodystansowe poprawy to nic dobrego. a Ty i dzidzia zaslugujecie na spokoj.