Odgrzewam.
Na FB co i rusz pojawiają się filmiki z gadającymi majówiątkami, a mój pierworodny sie zaparł i nie. Tzn - mówi "ne ne ne ne ne" - co oznacza NIE oraz mówi "tak", kiwając potakując przy tym głową, jednak to jego "tak" nie znaczy nic, po prostu w geście rozpaczy, gdy mi kilka dni z rzędu to swoje "ne ne ne ne ne" na wszystko fundował, nauczyłam gada mówić "tak". I mówi to tylko wtedy gdy ma dobry humor i go wydręczę - Hubert no powiedz "tak", Hubert powiedz "tak"...
Tak więc na ucięcie sobie pogawędki z synem nie mam co na razie liczyć. Opanował za to wiele manualnych umiejętności, z których najbardziej jestem dumna z robienia ludziom cacy-cacy, całowania z dzióbkiem i podawaniem ręki na cześć. Całowanie ja z nim trenuję do upadłego, bo uwielbiam jak mnie obślinia. Innym babom nie pozwalam
)))
Cacy-cacy robi rozkosznie, bo przy okazji głaskania kogoś po policzku usiłuje wsadzić palec do nosa, oka tudzież ucha rechocząc przy tym radośnie
))
A cześć nauczył go podawać dziadek, u którego młody jest codziennie jak my jesteśmy w pracy. A nawet nie dziadek co jego koledzy. Teść ma warsztat samochodowy i co i rusz ktoś do niego przychodzi, mały się pałęta w okolicy i wszystkich gości musi obejrzeć i dać im cześć. Na hasło - "Hubert daj cześć" ten oblatuje całe okoliczne towarzystwo i sam pierwszy rękę wyciąga
)) Nauczył się obserwując dziadka i jego klientów
)))
Podczytując FB zgapiłam też od Moniki Pilichowskiej forme podawania mu śniadania i dziś postawiłam po prostu na jego stoliku talerz z wiktuałami i on sobie podchodził i do paszczy co i rusz coś pakował - przyznam, że jedno z milszych śniadań, bo nie musiałam z nim siedzieć i co chwila prosić "Hubert am"... Obiady wcina chętnie, natomiast wszystko co nie łyżką go niecierpliwi i ucieka mi z krzesełka.
No i idąc tym tropem, po południu rozmontowaliśmy krzesełko do karmienia na samo małe krzesełko, obiad jedliśmy w kucki przy małej ławie, a on na swoim krzesełku z nami. I - sam jadł
)) Ładował łychę za łychą, nawet dokładkę wtranżolił, tak mu się samodzielność spodobała
)) Czasem tylko nadawałam jego ręce kierunek, jak szedł z widelcem w okolice oka czy czubka głowy
)) BTW - musze kupić mały widelec metalowy, bo dużym to on sie raczej czesze nić karmi a plastikowe dzieciowe to są do dupy na maxa - mam ze 4 i każdy beznadziejny.
))