Manita też ostatnio jedzeniowo bez szału...Zjeść zje, ale mało i niechętnie. Z obłędem w oczach i delirką natomiast pochłania Bobofruty
Rozwadniam jej i podaję kilka razy dziennie w niekapku. Wciąga łącznie całą flachę 330 ml na dzień. Jest to jedyne co wypija. Mleka nie tyka wcale. Wody albo herbatek też nie.
Mart Mania też miała taką fazę, że mało jadła. Po tej przerwie zaczęła jeść całkiem "od czapy" - zarzuciła całkiem mleko na rzecz słodkich (!) kaszek, soczków, jogurcików i innych badziewi
Machnęłam jednak reką, a niech je co chce. Wolę tak niż morzyć ją głodem w imię wyżej "eko" idei;-) Chociaż przyznaję, że miałam taki etap. Nic jednak nie dał. Po trzech dniach jedzenia jak wróbel nie było poprawy...Dałam słodką, choć niesłodzoną, kaszkę Nestle ze śliwką i wciągnęła aż jej się uszy trzęsły. Mama dała jogrucik i to samo. Potem doszedł Bobofrut jako picu i jakoś się nam uklepało to jedzenie, choć wbrew schematom...Ładnie przybiera na wadze, nie choruje (odpukać), mam nadzieję, że taka już jest małomleczna, słodka dziewczyna i tyle.
Nabyliśmy siatkę skoro tak zachwalacie. Jutro inauguracja