reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rozstanie

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Po pierwsze najpierw pomysl czy wgl ktoś jeździ w stronę tamtego miasta ,po drugie nikt tez nie będzie mnie woził za darmo wiec na to tez trzeba pieniądze ,a po trzecie nie załatwiam wszystkich spraw w jednym mieście bo lekarza rodzinnego mam gdzie indziej razem z bankiem ,ginekologa tez gdzie indziej a centrum adopcyjne itp najbliższe jest dopiero 50km stad ..nie szukam wymówek tylko pisze jakie są fakty .Pomijając to siedzenie 8h ,bo to jeszcze bym przeżyła.O ile wgl dla jakiejkolwiek kobiety w ciąży byłoby możliwe wytrzymać 8h na słońcu lub stojąc w kolejkach bo z przepuszczaniem kobiet w ciąży to jest jakaś masakra w większości miejsc .No ale dobra nie będę się wykłócać .Bo już mi się nie chce tłumaczyć ,ze załatwianie sobie transportu to jest takie hop siup i ktoś będzie latał za mną zeby mi pomoc ..
A po co ty do banku chcesz jechać, w życiu nie byłam w banku, wszystko przez tel się ogarnia.
Mops itp. to wszystko można przez portal empatia zrobić,mi nawet akt urodzenia wysłałi poczta. Ja byłam po CC i przez trzy tygodnie się z domu nie mogłam ruszyć, a wszystkie formalności załatwiłam z domu.
 
reklama
Po pierwsze najpierw pomysl czy wgl ktoś jeździ w stronę tamtego miasta ,po drugie nikt tez nie będzie mnie woził za darmo wiec na to tez trzeba pieniądze ,a po trzecie nie załatwiam wszystkich spraw w jednym mieście bo lekarza rodzinnego mam gdzie indziej razem z bankiem ,ginekologa tez gdzie indziej a centrum adopcyjne itp najbliższe jest dopiero 50km stad ..nie szukam wymówek tylko pisze jakie są fakty .Pomijając to siedzenie 8h ,bo to jeszcze bym przeżyła.O ile wgl dla jakiejkolwiek kobiety w ciąży byłoby możliwe wytrzymać 8h na słońcu lub stojąc w kolejkach bo z przepuszczaniem kobiet w ciąży to jest jakaś masakra w większości miejsc .No ale dobra nie będę się wykłócać .Bo już mi się nie chce tłumaczyć ,ze załatwianie sobie transportu to jest takie hop siup i ktoś będzie latał za mną zeby mi pomoc ..
Ale kto ci każe w ciąży stać 8h w słońcu? Załatwiasz co masz załatwić i idziesz do parku, jak nie ma pogody to do galerii. Wystarczy pomyśleć, a nie tylko ciągle biadolić! Masz sytuację jaką masz, to nie wina użytkowniczek forum! Co najwyżej Twoja. Zamiast pomyśleć i jakoś się ogarnąć, o podziękowaniu za podsuwanie pomysłów nie wspomnę to tylko się rzucasz jak wsza na grzebieniu. Nie nasza wina, że tak sobie życie ułożyłaś. Każdy jest kowalem swojego losu. A Ty myślisz, że wystarczy sobie zamarzyć o pięknym domku, super aucie i pyk, samo się zrobi.
 
Ja się poddaje .to moze mam usunąć dziecko żeby nie być w niechcianej ciąży ?tak i faktycznie kupno samochodu mam odkładać przez resztę życia .skoro uważasz ze nigdy nie będzie mnie na to stać ,całe zycie moze jeszcze prosić innych żeby mnie gdzieś podwieźli .mam świadomość tego ze samochód kosztuje ale litości chyba od czegoś muszę zacząć ,a jeśli dostanę pieniądze z Zusu to kupię jakiś najtańszy samochód,przynajmniej nie będę musiała się codziennie stresować ile mam jeszcze spraw nie załatwionych podczas gdy siedzę w domu i mogłabym po prostu wsiąść do samochodu i wiele rzeczy ogarnąć .nie jest tak ze jestem cały czas bez grosza bo setem bez niego po prostu przez ostatnie kilka tyg ,musieliśmy z chłopakiem opłacić różne rzeczy ,dołożyć się do rachunku i musiał oddac trochę pieniędzy koledze wiec to mie tak ze nie będzie mnie nawet stać na benzynę .tak będę musiała trochę rzeczy odmówić ,o kosmetykach itp mogę zapomnieć ale chyba najważniejsze ze będę miała jak i czym dojechać jeśli powiedzmy podjęłabym decyzje ze chce odwołać ślub lub oddac dziecko do adopcji albo jednak zgłosić się do mopsu po pomoc bo wiem ze w tych pomysłach nikt by mnie nie wsparł .
Ja ci powiem tylko jedno i kończę, bo to jak grochem o ścianę. Albo dorośnij, albo oddaj to dziecko. Bo jeżeli uważasz, że w Twojej sytuacji największym problem jest brak auta, to zdecydowanie masz jeszcze fiu bździu w głowie. A najgorsze, że zupełnie do Ciebie nie dociera to co Ci próbujemy przekazać.
 
A po co ty do banku chcesz jechać, w życiu nie byłam w banku, wszystko przez tel się ogarnia.
Mops itp. to wszystko można przez portal empatia zrobić,mi nawet akt urodzenia wysłałi poczta. Ja byłam po CC i przez trzy tygodnie się z domu nie mogłam ruszyć, a wszystkie formalności załatwiłam z domu.
Ale to trzeba chcieć, trzeba się zainteresować jak i co załatwić najwygodniej dla siebie. A nie czekać na mannę z nieba i płakać, że ja mam tak źle.
 
Ale to trzeba chcieć, trzeba się zainteresować jak i co załatwić najwygodniej dla siebie. A nie czekać na mannę z nieba i płakać, że ja mam tak źle.
Mi też już chyba nie chce się udzielać. Powiem tylko że jak urodziłam to tydzień później takie ***** nas w życiu spotkało, że zostaliśmy totalnie z niczym, ale usiedliśmy i jakoś to ogarnelosmy, a nie zalilismy się w necie
 
Mi też już chyba nie chce się udzielać. Powiem tylko że jak urodziłam to tydzień później takie ***** nas w życiu spotkało, że zostaliśmy totalnie z niczym, ale usiedliśmy i jakoś to ogarnelosmy, a nie zalilismy się w necie
Każdy ma w życiu wzloty i upadki. My też z mężem mieliśmy gorszy "finansowo" czas. I to nie raz. Przed samym porodem, mąż nie wytrzymał sytuacji w byłej pracy i rzucił wypowiedzeniem. Zostaliśmy z kredytem, dzieckiem w drodze i też byłam przerażona. Zanim zaczął pracować tu gdzie teraz, pracował w 4 różnych firmach byle kasa była jakąkolwiek. Ale jak mówię to trzeba usiąść, pomyśleć, zacząć działać, a nie czekać.

I żeby nie było, nie widzę nic złego w szukaniu wsparcie w internecie w ciężkim czasie. Zwłaszcza jak się go nie na od bliskich. Ale to negowanie wszystkich pomysłów i rad jest z jednej strony śmieszne, z drugiej wkur*iajace. Najlepiej jak byśmy jej dały kasę na ten wymarzony domek retro i auto. Bo jak musi się w coś zaangażowac i włożyć odrobinę wysiłku to od razu się nie podoba.
 
Mi też już chyba nie chce się udzielać. Powiem tylko że jak urodziłam to tydzień później takie ***** nas w życiu spotkało, że zostaliśmy totalnie z niczym, ale usiedliśmy i jakoś to ogarnelosmy, a nie zalilismy się w necie
Ale chyba ogarneliscie po swojemu i nikt się nie czepiał ze akurat nie słuchacie jego rad ?
 
Każdy ma w życiu wzloty i upadki. My też z mężem mieliśmy gorszy "finansowo" czas. I to nie raz. Przed samym porodem, mąż nie wytrzymał sytuacji w byłej pracy i rzucił wypowiedzeniem. Zostaliśmy z kredytem, dzieckiem w drodze i też byłam przerażona. Zanim zaczął pracować tu gdzie teraz, pracował w 4 różnych firmach byle kasa była jakąkolwiek. Ale jak mówię to trzeba usiąść, pomyśleć, zacząć działać, a nie czekać.

I żeby nie było, nie widzę nic złego w szukaniu wsparcie w internecie w ciężkim czasie. Zwłaszcza jak się go nie na od bliskich. Ale to negowanie wszystkich pomysłów i rad jest z jednej strony śmieszne, z drugiej wkur*iajace. Najlepiej jak byśmy jej dały kasę na ten wymarzony domek retro i auto. Bo jak musi się w coś zaangażowac i włożyć odrobinę wysiłku to od razu się nie podoba.
Fajnie jakby pieniądze spadały z nieba ,
Remonty robiły się same , rachunki z góry przychodziły opłacane .
Nie jesteś gotowa na dorosłe zycie a co dopiero tworzenie rodziny . Jak nieodpowiedzialne jest zachowanie twoje i Twojego fagasa . Jak głupie jest tłumaczenie ze obydwoje pijecie i w kłótniach się szarpiecie . Wami powinna dawno się zając jakaś opieka bo to dziewczyno nie jest normalne co opisujesz i jeszcZe bardziej pogrążysz się pisząc o pieniądzach kiedy twoim priorytetem powinno byc dziecko . Tam gdzie się wychowywałam (przedmieścia )żyły 2 rodziny - 10 osób na 60m2 prąd na żetony . Czesto brakowało na opał . Ale tam była miłość , nie było przemocy teraz te dziewczyny są dorosłe większość pozakładane rodziny , firmy , zostały nauczycielkami , maja własne biznesy .
Ale im się dziewczyno chciało !!! Wiedziały ze nie chcą takiego życia , uczyły się , rozwijały , dorabiały .
ty chcesz oddać dziecko bo co bo Ci się nie chce zacisnąć pasa… są szmateksy są instytucje które pomagają . Dostaje się tez jedzenie typu mleka sery , mąki ale tak trzeba wyjść zgłosić się i coś w tym kierunku zrobić . Każda z nas albo przynajmniej większość będzie musiała zrezygnować z czegoś dla siebie żeby dzieciątku zapewnić dobry start . Nie kupię sobie butów , sukienki , kosmetyków czy nowego telefonu - ale moje dziecko będzie miało czysta pościel zadbane mieszkanie i dobre warunki do rozwoju - przedewszystkim normalna rodzine , spokój i miłość . Mam wrażenie ze jesteś 15 latka - a te nie powinny jesCZe współżyć . Ja nie wiem czy w waszym przypadku psycholog pomoże . Jesteś taka oporna ,głupiutka i niedorozwinięta do życia dorosłego . Na początku Ci współczułam ale im woecej Cię czytam Tym bardziej potwierdza się powiedzenie ze każdy Kowalem własnego losu . Tobie to odpowiada Ty to lubisz Ty tak chcesz - jakby było inaczej już dawno byś działała …
Czy ja napisałam ze chce żeby samo się zrobiło ? Jjeu to ze akurat nie chce prosić o pomoc każdego napotkanego człowieka mi na drodze nie znaczy ze nie chce nic z tym zrobić .Zreszta to wy mnie hejtujecie za każde rozwiązanie o jakim pomyśle bo według was nie mogę sama działać i nawet głupiego samochodu kupić bo już jest zle .To powiedz mi skoro nie mogę kupić według was nawet jakiegoś samochodu bo już jestem nieodpowiedzialna to co to za rady ?wydaje mi się ze jedyne czego oczekujecie to to ze będę się szwendac po sąsiadach i opiekach społecznych żeby coś zrobić dalej a tak naprawdę ani opieki ani sąsiedzi nie kupią za mnie wyprawki ,ani samochodu ani za mnie nie zdecydują !wsciekacie się bo uważam ze są jednak lepsze rozwiązania niż zebranie o pomoc .gdybym wiedziała ze nie mam żadnej innej możliwości to faktycznie nie miałabym wyboru jak tylko to ..ale jeśli wiem ze wyrobie sie w czasie z kupnem samochodu ,zwłaszcza ze partner zaczął pracować to o co wam chodzi ?oczekiwalam rad ,nie pouczania .oczekiwałam wielu różnych pomysłów a nie ciagle kręcenie jednego w kółko .wiec albo oddam dziecko ,albo ułożę sobie życie z partnerem po porodzie znajdę prace i później będzie trochę łatwiej .już teraz bardzo chętnie bym pracowała bo uwielbiam prace ale niestety nie mogę .
 
Każdy ma w życiu wzloty i upadki. My też z mężem mieliśmy gorszy "finansowo" czas. I to nie raz. Przed samym porodem, mąż nie wytrzymał sytuacji w byłej pracy i rzucił wypowiedzeniem. Zostaliśmy z kredytem, dzieckiem w drodze i też byłam przerażona. Zanim zaczął pracować tu gdzie teraz, pracował w 4 różnych firmach byle kasa była jakąkolwiek. Ale jak mówię to trzeba usiąść, pomyśleć, zacząć działać, a nie czekać.

I żeby nie było, nie widzę nic złego w szukaniu wsparcie w internecie w ciężkim czasie. Zwłaszcza jak się go nie na od bliskich. Ale to negowanie wszystkich pomysłów i rad jest z jednej strony śmieszne, z drugiej wkur*iajace. Najlepiej jak byśmy jej dały kasę na ten wymarzony domek retro i auto. Bo jak musi się w coś zaangażowac i włożyć odrobinę wysiłku to od razu się nie podoba.
Według ciebie działanie to proszenie innych o pomoc .Przynajmmiej tyle wnioskuje z tego co właśnie napisałaś .Tak można od czasu do czasu poprosić ale nie ciagle .Nie podoba ci się to ze mam trochę inny pogląd na ta sytuacje i nie wyobrażam sobie stosowania się do rad typu „opieki społeczne są „ „sąsiedzi podwioza „ mówicie o odpowiedzialności a wasze zrozumienie tej odpowiedzialności sprowadza się tylko do proszenia .chyba nigdy więcej sie nie udzielę na takich forach ,chyba ze w sprawie fotelika itp ale wasze podejście do rozwiązywania problemów mnie przeraża,radzić komuś żeby stanął na nogi a tym samym tak naprawdę radzić tylko tyle aby zostać w miejscu dopóki ktoś się nie zgodzi pomoc .Bardziej myślałam o rozwiązaniach typu jak można zaoszczędzić ,co można zrobić żeby naprawić trochę związek ,jak np zainwestować w samochód ,jak zrobić tani remont a nie tylko rzucić ,prosic i czekać aż mi ktoś da pieniążki .
 
reklama
Czy ja napisałam ze chce żeby samo się zrobiło ? Jjeu to ze akurat nie chce prosić o pomoc każdego napotkanego człowieka mi na drodze nie znaczy ze nie chce nic z tym zrobić .Zreszta to wy mnie hejtujecie za każde rozwiązanie o jakim pomyśle bo według was nie mogę sama działać i nawet głupiego samochodu kupić bo już jest zle .To powiedz mi skoro nie mogę kupić według was nawet jakiegoś samochodu bo już jestem nieodpowiedzialna to co to za rady ?wydaje mi się ze jedyne czego oczekujecie to to ze będę się szwendac po sąsiadach i opiekach społecznych żeby coś zrobić dalej a tak naprawdę ani opieki ani sąsiedzi nie kupią za mnie wyprawki ,ani samochodu ani za mnie nie zdecydują !wsciekacie się bo uważam ze są jednak lepsze rozwiązania niż zebranie o pomoc .gdybym wiedziała ze nie mam żadnej innej możliwości to faktycznie nie miałabym wyboru jak tylko to ..ale jeśli wiem ze wyrobie sie w czasie z kupnem samochodu ,zwłaszcza ze partner zaczął pracować to o co wam chodzi ?oczekiwalam rad ,nie pouczania .oczekiwałam wielu różnych pomysłów a nie ciagle kręcenie jednego w kółko .wiec albo oddam dziecko ,albo ułożę sobie życie z partnerem po porodzie znajdę prace i później będzie trochę łatwiej .już teraz bardzo chętnie bym pracowała bo uwielbiam prace ale niestety nie mogę .
Dziewczyno ty sie zastanów czego chcesz. Bo żalenie się ciągłe w internecie to chyba nie jest zbyt dobre. Macie problemy usiądźcie porozmawiajcie zróbcie coś z tym ale zróbcie a nie tylko co czytam to narzekarz i narzekarz. Nie tylko ty masz w życiu ciężko ale kurcze weź sie w garść, za jakiś czas malucha będziesz mieć i co dalej? Dalej się będziesz użalać nad sobą i facetem? Trzeba się ogarnąć a nie narzekać. Na dodatek czytając twoje posty tu to ciągle narzekarz, wielce unosisz się honorem ale nic nie robisz. Jak dziewczyny pisały wyżej, większość spraw idzie pozałatwiać przez internet, my nawet dziecko rejestrowaliśmy przez internet. Nie siedź na forum tylko działaj.
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry