reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rozczarowana macierzyństwem

Wiesz to może być też kwestia myślenia. My wychowujemy dzieci w rodzicielstwie bliskości. Nasze dzieci nie mają więc kar, ale też i nagród. Nie są więc nigdy niegrzeczne - Ty mogłabyś powiedzieć, że w Twojej ocenie to nieprawda bo skoro moja córka jest WWO i HNB to jest niegrzeczna. Ja czegoś takiego nie uznaję. Dzieci są tylko i wyłącznie dla mnie niezrozumiane
Ja nawet nie wiem, jakie kary i nagrody mogłabym stosować 😅 a moja mama lubi powtarzać, jakie to ona miała "rozdarte" dzieci. Tylko płakały! Tak jakby one lubiły płakać i robiły to na złość... Ja za to mam dzieci idealne : płaczą tylko jak coś im jest. A to, że często nie wiem co, bo i najedzone i przebrane i wyspane, to już inna sprawa 😁
 
reklama
Mnie najbardziej wkurza jak młoda mama się żali, ze jest jej ciężko. I ma prawo bo niewyspanie przez karmienie, przewijanie itp powoduje często wyczerpanie psychiczne i fizyczne.
Do tego dochodzi coraz większa świadomość, ze jesteś na smyczy i twoje życie nigdy już nie będzie takie samo. Z jednej strony to rewelacja, ze jesteś komuś potrzebna do życia jak powietrze, ale chcesz tez odetchnąć.
Poza tym każdy dostaje inny egzemplarz, bez instrukcji obsługi. I początki są po prostu ciężkie.
Mój syn był bardzo wymagającym dzieckiem. Pamietam jak mi było ciężko, ale słyszałam tylko „ tak jest i siedz cicho”. No nie zawsze tak jest, jednym jest trudniej bo dzieci są bardziej przytulaśne, mają bardziej wymagające brzuszki, są nadwrażliwe sensorycznie itd.. I będą z tych dzieciakow wspaniali ludzie, ale czasem w pierwszych latach życia to domowi terroryści 🤣🤣🤣
Wiem bo mój syn ma ogromna wadę wzroku i nie było spokoju w domu. Zawsze na coś trzeba było uważać, szybko sie nudził bo wzrok sie męczył i pobawić sie tez nie chciał bo gooowno widział 😜Wiec utyrana po pachy byłam. Tylko jeszcze wtedy nie wiedziałam to co teraz wiem.
Ogółem macierzyństwo jest trudne, ale bywa ze dla niektórych trudniejsze, niż dla innych. I nie trzeba mieć niepełnosprawnego dziecka. Czy pary bliźniaków. Moje córki mniej dają czadu ( oby tak zostało😜) niż mój jedynak.

I jedyne co widzę obecnie to młoda mama się żali i odrazu idz do psychologa. W domyśle bo z tobą coś nie tak. Nadużywana jest tez depresja a przecież depresja poporodowa to poważna choroba.
Zamiast powiedzieć ( chwała tym z was co to robią) nie jesteś sama, masz prawo tak czuć, tez tak czułam. Wszystko z tobą ok, to jest ok.
Bywa, ze potrzeba kogoś mądrego, żeby pogadać lub uzyskać wsparcie, którego właśnie nie ma. I tutaj radzenie komuś psychologa ma inny cel.
Mysie, ze większość z nas jest rozczarowana rodzicielstwem tylko dobrze wypiera🤣🤣🤣
Bardzo mądrze powiedziane.Jak tylko napomknisz ze cos jest nie tak....ze nie rzygasz kazdego dnia tęczą,wysyłają Cie do psychologa....i to kobiety najczęsciej
 
A ja bym bardzo chciała, żeby kobiety przestały sobie tak dowalać. Bez względu po której stronie stoją. To że ktoś jest uśmiechnięty nie znaczy, że udaje, oszukuje czy zataja prawdę
Bardzo duzo zataja...niestety wiem bo wiele kolezanek przyznalo mi rację dopiero jak ja zostalam mamą,wcześniej tylko same superlatywy.
A jak ktos jest szczesliwy to oby jak najdłużej:)
 
Jak to mówią małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot 😉 Macierzyństwo nigdy nie jest słodkie jak pączek z lukrem. Na różnych jego etapach są różne przeszkody. Mam malucha, no może już nie takiego małego bo prawie 2 latka i idzie się dogadać 🤣 i pociechę w wieku szkolnym. I każde ma swoje potrzeby, problemy. Wiadomo przy starszym nie biegam fizycznie jak za maluchem, ale prawie nastolatek też potrafi wkurzyć i dać w kość 🤣 Pogodzenie pracy i rodzicielstwa to też nie raz hard level. Także nigdy nie jest za kolorowo, niemniej cieszę się że mam te dwójkę. Po latach i tak człowiek niemal nie pamięta dokładnie tych spadków swojej formy. Czasem i ja zatęsknię za tą beztroską sprzed nastu lat, bo kto tego nie robi. Grunt to zdać sobie sprawę, że każdy mierzy się z jakimiś problemami. Nikt nie ma idealnej sielanki. Najważniejsze, że dzieci są zdrowe a jak jest zdrowie to wszystko się zawsze układa, prędzej czy później.
 
Bardzo mądrze powiedziane.Jak tylko napomknisz ze cos jest nie tak....ze nie rzygasz kazdego dnia tęczą,wysyłają Cie do psychologa....i to kobiety najczęsciej
niestety często depresje poporodowe są "przechodzone", bo młoda mama wmawia sobie, że to co czuje to baby blues albo że nie jest stworzona do macierzyństwa. Do tego właśnie potrzebny jest specjalista, który rozpozna zaburzenie i odróżni je od obniżenia nastroju. Gdyby mnie ktoś wysłał do psychologa, to nie męczyłabym się rok i nie myślała, że jestem złym człowiekiem.
 
niestety często depresje poporodowe są "przechodzone", bo młoda mama wmawia sobie, że to co czuje to baby blues albo że nie jest stworzona do macierzyństwa. Do tego właśnie potrzebny jest specjalista, który rozpozna zaburzenie i odróżni je od obniżenia nastroju. Gdyby mnie ktoś wysłał do psychologa, to nie męczyłabym się rok i nie myślała, że jestem złym człowiekiem.
Po piersze są osoby, które nie są stworzone do macierzyństwa i czasem potrzebują dziecka, żeby o tym się przekonać.Niestety, życie, ale są świadome bo jakoś do tych wniosków w końcu dochodzą.
Są ludzie bardzo aktywni, lubiący adrenalinę ( jak Ja) i tutaj zamknięcie w domu z trójka dzieci to zupełnie inna bajka, gdy normalnie jesteś policjantem czy chirurgiem itp. I można wymieniać te wszystkie niuanse, które pokazują jak różni jesteśmy…
Bardzo mi przykro, ze chorowalas, ale każda sytuacja jest inna. Znam osobiscie dwie osoby z podobnymi objawami i mają dwie różne diagnozy. Jedna zaburzenia adaptacyjne a druga depresje. Oprócz „depresji” jest jeszcze mnóstwo innych rozpoznań. I to są właśnie te niuanse. Teraz idziemy w kolejna skrajność, ale to dobrze. Chociaż, nadal nie potrafimy słuchać… i być uważnym. Czasem poprostu widać, ze ktoś się z czyms zmaga tylko tak pędzimy, ze nas to nie obchodzi.
 
Po piersze są osoby, które nie są stworzone do macierzyństwa i czasem potrzebują dziecka, żeby o tym się przekonać.Niestety, życie, ale są świadome bo jakoś do tych wniosków w końcu dochodzą.
Są ludzie bardzo aktywni, lubiący adrenalinę ( jak Ja) i tutaj zamknięcie w domu z trójka dzieci to zupełnie inna bajka, gdy normalnie jesteś policjantem czy chirurgiem itp. I można wymieniać te wszystkie niuanse, które pokazują jak różni jesteśmy…
Bardzo mi przykro, ze chorowalas, ale każda sytuacja jest inna. Znam osobiscie dwie osoby z podobnymi objawami i mają dwie różne diagnozy. Jedna zaburzenia adaptacyjne a druga depresje. Oprócz „depresji” jest jeszcze mnóstwo innych rozpoznań. I to są właśnie te niuanse. Teraz idziemy w kolejna skrajność, ale to dobrze. Chociaż, nadal nie potrafimy słuchać… i być uważnym. Czasem poprostu widać, ze ktoś się z czyms zmaga tylko tak pędzimy, ze nas to nie obchodzi.
na szczęście to coraz mniejszy wstyd upaść pod krzyżem 😉
 
Po piersze są osoby, które nie są stworzone do macierzyństwa i czasem potrzebują dziecka, żeby o tym się przekonać.Niestety, życie, ale są świadome bo jakoś do tych wniosków w końcu dochodzą.
Są ludzie bardzo aktywni, lubiący adrenalinę ( jak Ja) i tutaj zamknięcie w domu z trójka dzieci to zupełnie inna bajka, gdy normalnie jesteś policjantem czy chirurgiem itp. I można wymieniać te wszystkie niuanse, które pokazują jak różni jesteśmy…
Bardzo mi przykro, ze chorowalas, ale każda sytuacja jest inna. Znam osobiscie dwie osoby z podobnymi objawami i mają dwie różne diagnozy. Jedna zaburzenia adaptacyjne a druga depresje. Oprócz „depresji” jest jeszcze mnóstwo innych rozpoznań. I to są właśnie te niuanse. Teraz idziemy w kolejna skrajność, ale to dobrze. Chociaż, nadal nie potrafimy słuchać… i być uważnym. Czasem poprostu widać, ze ktoś się z czyms zmaga tylko tak pędzimy, ze nas to nie obchodzi.
Ja myślę, że nie jest to tylko sprawa temperamentu. Ja przed pierwszym dzieckiem też byłam aktywna (dużo różnych zajęć, jak wychodziłam z domu o 6:40 to wracałam ok 20-21 pomijając krótkie pobyty na przebranie, zabranie stroju, sprzętu, psa). I wiedziałam, że nie da rady tego z dzieckiem pogodzić. A ludzie decydując się na dziecko też często nie do końca wiedzą na co tak naprawdę się decydują właśnie przez ten wyidealizowany obraz macierzyństwa. Koleżanki opowiadają jak to jest cudownie, księżna Kate kilka godzin po porodzie pozuje do zdjęć, a Lewandowska pokazuje super brzuch i z prędkością światła wraca do ćwiczeń. A potem przychodzi zderzenie z rzeczywistością. Dziecko płacze, domaga się często jedzenia, przytulenia, ma kolki i niektórych to przytłacza bo oczekiwania mieli inne. Że się wyśpią, kilka razy dziecko nakarmią, przewiną, odłożą do łóżeczka i będą mieli czas dla siebie. No a takie dzieci to chyba jednak rzadkość 🤷
 
Ja myślę, że nie jest to tylko sprawa temperamentu. Ja przed pierwszym dzieckiem też byłam aktywna (dużo różnych zajęć, jak wychodziłam z domu o 6:40 to wracałam ok 20-21 pomijając krótkie pobyty na przebranie, zabranie stroju, sprzętu, psa). I wiedziałam, że nie da rady tego z dzieckiem pogodzić. A ludzie decydując się na dziecko też często nie do końca wiedzą na co tak naprawdę się decydują właśnie przez ten wyidealizowany obraz macierzyństwa. Koleżanki opowiadają jak to jest cudownie, księżna Kate kilka godzin po porodzie pozuje do zdjęć, a Lewandowska pokazuje super brzuch i z prędkością światła wraca do ćwiczeń. A potem przychodzi zderzenie z rzeczywistością. Dziecko płacze, domaga się często jedzenia, przytulenia, ma kolki i niektórych to przytłacza bo oczekiwania mieli inne. Że się wyśpią, kilka razy dziecko nakarmią, przewiną, odłożą do łóżeczka i będą mieli czas dla siebie. No a takie dzieci to chyba jednak rzadkość 🤷
Oj ja też miałam niewłaściwy obraz macierzyństwa. Bo przecież "wszystko jest kwestią organizacji". A tu dziecko jednak nie tylko je i śpi, o żłobku można zapomnieć, a babcia może i pomoże, ale na pewno nie na pełny etat, a raz w tygodniu na kilka godzin. I utknęłam w domu z dzidziusiem. Przez pierwsze pół roku było mi z tym naprawdę ciężko, później się przyzwyczaiłam. A później zdecydowaliśmy, że skoro i tak jestem w domu, to może drugie od razu? I są, cudowne i kochane, ale jednak męczące i ograniczające, małe dzieci.
 
reklama
Ja myślę, że nie jest to tylko sprawa temperamentu. Ja przed pierwszym dzieckiem też byłam aktywna (dużo różnych zajęć, jak wychodziłam z domu o 6:40 to wracałam ok 20-21 pomijając krótkie pobyty na przebranie, zabranie stroju, sprzętu, psa). I wiedziałam, że nie da rady tego z dzieckiem pogodzić. A ludzie decydując się na dziecko też często nie do końca wiedzą na co tak naprawdę się decydują właśnie przez ten wyidealizowany obraz macierzyństwa. Koleżanki opowiadają jak to jest cudownie, księżna Kate kilka godzin po porodzie pozuje do zdjęć, a Lewandowska pokazuje super brzuch i z prędkością światła wraca do ćwiczeń. A potem przychodzi zderzenie z rzeczywistością. Dziecko płacze, domaga się często jedzenia, przytulenia, ma kolki i niektórych to przytłacza bo oczekiwania mieli inne. Że się wyśpią, kilka razy dziecko nakarmią, przewiną, odłożą do łóżeczka i będą mieli czas dla siebie. No a takie dzieci to chyba jednak rzadkość 🤷
Mnie najbardziej przytłacza uwiazanie w domu.
Młoda od jakiegos czasu strasznie płacze w wózku i spacery stały się w zasadzie niemożliwe/chyba,ze ją noszę az usnie/.
Te spacery,to bylo takie okno na swiat,którego zostalam pozbawiona.
Mam nosidelko,ale teraz na te chłody srednio sie sprawdza...
To są dla mnie takie trudne momenty.
Praktycznie nie wychodzę z domu:(
 
Do góry