reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rodzeństwo - szaleństwo :-)

reklama
natasszzka, to musiałoby być chyba coś w kroplach, zamiast syropu, żeby tego malutko było - ale wydaje mi się że nie ma żadnego leku z paracetamolem ani ibuprofenem w kroplach. są jedynie syropy forte - dla starszych dzieci, są dwa razy bardziej stężone i trzeba by o połowę mniej podać, zawsze to coś...
 
Olga no właśnie nie ma nic w kroplach, sa syropy czopki albo tabletki. Liczę,że mu to przejdzie bo nie chciałabym się zawsze z nim siłować jak ma gorączkę. My właśnie mamy Ibuprofen forte aby mniej dawac.

Ewa a myślałaś o czymś takim, skoro mozesz podłożyc poduszkę w domu- a takie krzesełko jest małe do torebki zawsze gdzieś jeszcze wykorzystasz;

Turystyczne krzesełko prezent TOTSEAT CHOC. W-w (2504324502) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej.
tańsza wersja
KOODI KRZESEŁKO DO KARMIENIA TURYSTYCZNE PRZENOŚNE (2495040910) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej.

Ja coś takiego testowałam na Olisiu (z chust.info) i bardzo nam się podobało tyle że musiałabym sprawdzić jakiej konkretnej firmy to było, chcieliśmy kupić ale uprzedziła nas babcia która u siebie kupiła krzesełko do karmienia i my mieliśmy u siebie w domu. Ale powiem Ci, że czasem przydałoby się nie każda restauracja ma więcej niz 1 krzesełko.
 
Nataszka, widziałam to kiedyś i nawet mi się podobało, ale właśnie problem w tym, że w domu nie mogę podłożyć poduszki, bo by się zsunęła na boki. Nasze krzesła nie mają boków. Są takie:
http:// www.szynaka.pl/meble-192-PL-115.htm (tylko ciemne ;))
A chodzi mi właśnie o to, żeby trochę podnieść poziom siedzenia.

W restauracjach jakoś sobie radzimy - zazwyczaj są krzesełka, a nawet jeśli nie, to przez ten krótki czas da się Franka upilnować, żeby się nie wiercił. W domu gorzej, na dłuższą metę to by było uciążliwe...:/ No i najważniejsze - siedząc na naszym krześle, nie sięga do stołu tak żeby móc z niego jeść.

Katjusza, widząc te krzesełka, od razu mam wizję dziecka spadającego z hukiem na podłogę ;) Poza tym u nas nie dałoby się tego zamontować, bo stół ma pod blatem dość szeroką poprzeczną belkę: http:// www.szynaka.pl/meble-189-PL-115.htm
 
fajna ta antylopa, też mamy taką "przenośną", jak gdzieś jeździmy (do teściów, rodziców...) bo ona się szybciutko rozkłada na części i jest leciutka - jedyna wada to rozstaw nóg, o które potknęli się już chyba w rodzinie wszyscy :-) a raz w restauracji to kelner nawet wylądował z zupą pod stołem :-D
 
Tylko że my już nie mamy miejsca na dodatkowe krzesło... Dlatego szukam jakiejś nadstawki na te, które stoją przy stole.

Póki co używamy krzesełka FP z serii zen chyba. Było potwornie drogie, ale okropnie je lubię. No ale na czas, kiedy nie jest dosunięte do rogu stołu, stoi w miejscu, gdzie będzie łóżeczko. Więc chcę się go pozbyć. Jak Anielka będzie z niego korzystać, to łóżeczko będzie już w dziecięcym pokoju.
 
My jemy w pokoju, bo w kuchni już nawet mikro-stół nie wejdzie ;)
Pokój ma ok. 17 metrów, a jest w nim cała ściana regałów z książkami, rozkładana sofa, na której śpimy, dwa fotele "muszelki", mały stoliczek, słupek z płytami cd, no i stół z 6 krzesłami. Do tego teraz krzesełko do karmienia, które zmieni się na łóżeczko.

Miejsca na środku jest jeszcze wystarczająco dużo, żeby się o nic nie zabijać, ale ewidentnie nic więcej tu nie wejdzie ;)
 
reklama
dziewczęta - ciekawa jestem jak Wasze starszaki zareagowały na młodsze rodzeństwo?! :-)

U nas na początku Natalka podchodziła z rezerwą, obchodziła Wikiego dookoła i pytała "co to?" :-) Ale jestem bardzo mile zaskoczona (przynajmniej narazie) jak spokojnie ta adaptacja u nas przebiega. Wprawdzie zdarzyło się Natalii kilka razy pokazać paluszkiem, żebyśmy ja czy mąż odłożyki Wikiego "na miejsce" (czyli do kołyski) i szli z nią ale ogólnie raczej jest nim zaciekawiona niż czuje się zagrożona. Trochę się denerwuje jak Wiki płacze, nie wie co ma z sobą zrobić ale wtedy szybko wynajdujemy jej zajęcie (najczęściej pomoc przy Wikim - podanie pieluchy, ubranka...) i ona robi to z bardzo dużym zaangażowaniem (raz nawet wyjęła całą szafkę pieluszek, jedna za drugą, i zniosła na środek pokoju - tak się przejęła jego płaczem :-D Za to w nagrodę przestał płakać co zaraz podsumowaliśmy głośno, że to właśnie dzięki jej pomocy!
Podczas karmienia piersią (czego najbardziej się obawiałam) przychodzi się najczęściej przytulić, na szczęście jest z nami mąż i jak ona właśnie wtedy chce, żeby znią iść się bawić to on ją przejmuje, zobaczymy jak to będzie, jak zostaniemy same - ale to na szczęście dopiero za miesiąc a wtedy też wróci do żłobka, więc powinno obyć się bezstresowo.

I muszę się pochwalić - przyniosła mu już raz swoją przytulankę, raz kazała sobie go położyć koło siebie na materacu i dwa razy dała mu buziaka! :-) ale też raz zabrała mu butelkę z mlekiem i sama wypiła :-D

a jak u Was?
 
Do góry