Ssabrinaa
Podwójna Mama ☺️
No to i na mnie kolej teraz :-)
A wiec w poniedzialek o 17:00 odeszly mi wody,nie wiem czemu ale bylam jakas dziwnie spokojna to moj A. byl jakis narwany i zdenerwowany :-) Wiec wzielam zadzwonilam do szpitala opowiedzialam co i jak i kazali nam przyjechac.Oczywiscie mnie sie nie spieszylo ani troche,jeszcze wzielam i wlaczylam kompa i napisalam na BB ze zbieram sie do szpitala (uzalezniona od BB) W szpitalu bylam okolo 18:30,polozna zrobila wywiad i podlaczyla mnie do KTG.Podczas KTG skurcze sie u mnie zaczely,delikatne ale narastaly z kazdym nastepnym bylo tylko gorzej .Polozna oczywiscie ucieszona bo samo ruszylo no ale po zbadaniu mnie okolo 21:00 oznajmila ze jestesmy jeszcze bardzo daleko bo mam tylko 1cm rozwarcia i szyjka nadal dluga.Wiec kazala mi chodzic,skakc na pilce itd a potem to juz nie dawalam rady weszlam do wanny.Ale ze nic nie postepowalo to o 00:00 odeslali mnie na patologie i kazali sie zrelaksowac tam i czekac do rana jesli cos ruszy a jak nie to wtedy cos podadza na wywolanieZrelaksowac sie nie dalo,stekalam tam okropnie bo skurcze byly czeste,dlugie i cholernie bolesne W pewnym momencie myslalam ze zaczne chodzic po scianach.NO ale o 5 rano 15.11 skurcze byly regularne i co 3minuty to wtedy podlaczyli mnie do KTG i zbadali mnie potem i mialam juz 4-5cm Wiec o 7 odeslali mnie na oddzial porodowy.Oczywiscie lezalam caly czas podlaczona do KTG co bylo okropne bo bol byl okropny a jak lezysz jest jeszcze wiekszy Okolo 10:00 mialam juz 7cm i poprosilam o ZZO,ktore jakims cudem nie moglo do mnie dojsc bo anestezjolog byl bardzo zajety tamtego dnia,juz mialam przed oczami porod bez znieczulenia w pelnym bolu ehhh i dostalam go po jakis 2,5h i wiecie co najlepsze ze zbadali mnie przed podaniem bo w takim odstepie czasu juz moglabym zaczac im tam rodzic w kazdej chwili no ale oczywiscie Ja nadal bylam na 7cm i juz z goraczka:-(ZZO zle mi zapodali i nie dzialalo wiec caly porod jechalam tylko na gazie i powietrzu,ktore dzialalo tez do ktoregos momentu ale na pozniejszym etapie to byl juz jak narkotyk,okropnie sie czulam po tym bylo mi sucho w gardle a i czujesz sie jak na haju Okolo 15:30 mialam pelne rozwarcie i do tego ta infekcje,goraczka mnie meczyla niemilosiernie dziewczyny 39stopni wiec dostalam antybiotyk juz wtedy a parcie szlo mi nawet dobrze,tzn.skupialam sie na kazdym skurczu i parlam z calych sil ale maly jakos nie schodzil w dol,nie przesuwal sie nawet o 1cm i tak okolo 17:10 zdecydowali o CC bo nie bylo postepu a maly byl juz zmeczony a Ja rowniez juz nawet nie kontaktowalam normalnie z tego zmeczenia i przez ta goraczke,plakalam pod koniec z tej calej bezradnosci No a do CC musieli mi podac drugi raz znieczulenie ale tym razem uzyli podpajeczynkowy jeden zastrzyk w kregoslup i jaka ulga dziewczyny 5minut i bylam sztywna od pasa w dol bez bolu normalnie az polozne mowily ze znowu sie usmiecham :-) no a potem o 18:09 15:11 mialam juz synka na piersi,kangurowalismy sie(cudowne uczucie,malenstwo na piersi polozone zaraz po wyciagnieciu go)nie moglam sie na niego napatrzec a i wszystkie polozne sie nie mogly napatrzec na jego czuprynke(polozne jak marzenie musze dodac caluski czas ze mna,przy lozku a i podczas CC tez byla) caluski czas jak lezalam a polozne tylko przychodzily i pomagaly dostawiac malego do cycka :-)I tak az do dnia nastepnego do sniadania i okolo 9:00 rano poszlam pod prysznic i juz bylam tak caly czas na nogach z moim synkiem kochanym.Dodam ze moj maz dzielnie mi towarzyszyl podczas porodu,caluski czas byl ze mna az do konca jedynie na CC nie poszedl bo nie czul sie na silach i nie mam mu tego zazle bo zobaczyl nas zaraz po czyli kolo 18:40 juz dolaczyl do nas w sali pooperacyjnej :-) Opieka w szpitalu super,jestem bardzo zadowolona :-)
Ale sie rozpisalam
A wiec w poniedzialek o 17:00 odeszly mi wody,nie wiem czemu ale bylam jakas dziwnie spokojna to moj A. byl jakis narwany i zdenerwowany :-) Wiec wzielam zadzwonilam do szpitala opowiedzialam co i jak i kazali nam przyjechac.Oczywiscie mnie sie nie spieszylo ani troche,jeszcze wzielam i wlaczylam kompa i napisalam na BB ze zbieram sie do szpitala (uzalezniona od BB) W szpitalu bylam okolo 18:30,polozna zrobila wywiad i podlaczyla mnie do KTG.Podczas KTG skurcze sie u mnie zaczely,delikatne ale narastaly z kazdym nastepnym bylo tylko gorzej .Polozna oczywiscie ucieszona bo samo ruszylo no ale po zbadaniu mnie okolo 21:00 oznajmila ze jestesmy jeszcze bardzo daleko bo mam tylko 1cm rozwarcia i szyjka nadal dluga.Wiec kazala mi chodzic,skakc na pilce itd a potem to juz nie dawalam rady weszlam do wanny.Ale ze nic nie postepowalo to o 00:00 odeslali mnie na patologie i kazali sie zrelaksowac tam i czekac do rana jesli cos ruszy a jak nie to wtedy cos podadza na wywolanieZrelaksowac sie nie dalo,stekalam tam okropnie bo skurcze byly czeste,dlugie i cholernie bolesne W pewnym momencie myslalam ze zaczne chodzic po scianach.NO ale o 5 rano 15.11 skurcze byly regularne i co 3minuty to wtedy podlaczyli mnie do KTG i zbadali mnie potem i mialam juz 4-5cm Wiec o 7 odeslali mnie na oddzial porodowy.Oczywiscie lezalam caly czas podlaczona do KTG co bylo okropne bo bol byl okropny a jak lezysz jest jeszcze wiekszy Okolo 10:00 mialam juz 7cm i poprosilam o ZZO,ktore jakims cudem nie moglo do mnie dojsc bo anestezjolog byl bardzo zajety tamtego dnia,juz mialam przed oczami porod bez znieczulenia w pelnym bolu ehhh i dostalam go po jakis 2,5h i wiecie co najlepsze ze zbadali mnie przed podaniem bo w takim odstepie czasu juz moglabym zaczac im tam rodzic w kazdej chwili no ale oczywiscie Ja nadal bylam na 7cm i juz z goraczka:-(ZZO zle mi zapodali i nie dzialalo wiec caly porod jechalam tylko na gazie i powietrzu,ktore dzialalo tez do ktoregos momentu ale na pozniejszym etapie to byl juz jak narkotyk,okropnie sie czulam po tym bylo mi sucho w gardle a i czujesz sie jak na haju Okolo 15:30 mialam pelne rozwarcie i do tego ta infekcje,goraczka mnie meczyla niemilosiernie dziewczyny 39stopni wiec dostalam antybiotyk juz wtedy a parcie szlo mi nawet dobrze,tzn.skupialam sie na kazdym skurczu i parlam z calych sil ale maly jakos nie schodzil w dol,nie przesuwal sie nawet o 1cm i tak okolo 17:10 zdecydowali o CC bo nie bylo postepu a maly byl juz zmeczony a Ja rowniez juz nawet nie kontaktowalam normalnie z tego zmeczenia i przez ta goraczke,plakalam pod koniec z tej calej bezradnosci No a do CC musieli mi podac drugi raz znieczulenie ale tym razem uzyli podpajeczynkowy jeden zastrzyk w kregoslup i jaka ulga dziewczyny 5minut i bylam sztywna od pasa w dol bez bolu normalnie az polozne mowily ze znowu sie usmiecham :-) no a potem o 18:09 15:11 mialam juz synka na piersi,kangurowalismy sie(cudowne uczucie,malenstwo na piersi polozone zaraz po wyciagnieciu go)nie moglam sie na niego napatrzec a i wszystkie polozne sie nie mogly napatrzec na jego czuprynke(polozne jak marzenie musze dodac caluski czas ze mna,przy lozku a i podczas CC tez byla) caluski czas jak lezalam a polozne tylko przychodzily i pomagaly dostawiac malego do cycka :-)I tak az do dnia nastepnego do sniadania i okolo 9:00 rano poszlam pod prysznic i juz bylam tak caly czas na nogach z moim synkiem kochanym.Dodam ze moj maz dzielnie mi towarzyszyl podczas porodu,caluski czas byl ze mna az do konca jedynie na CC nie poszedl bo nie czul sie na silach i nie mam mu tego zazle bo zobaczyl nas zaraz po czyli kolo 18:40 juz dolaczyl do nas w sali pooperacyjnej :-) Opieka w szpitalu super,jestem bardzo zadowolona :-)
Ale sie rozpisalam