reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Relacje z porodow.........

Witam dziewczyny
Oto relacja z mojego porodu:
Zaczęło się we wtorek 29.04 o godz 20.30 kiedy to dostalam skurczy trwających kilkanascie sekund co kilka minut. Za jakis czas odeszly mi wody. O 23.00 pojechalismy z męzem do szpitala. Pani doktor zbadala mnie i stwierdzila ze poród bedzie szybki. Rozwarcie mialam juz na 2,5 palca. Skierowali nas na porodówke no i sie zaczęło. Coraz częstsze skurcze i coraz większe rozwarcie. Kolo godziny 03.00 mialam juz pelne rozwarcie. Po kilku parciach doktor podjal decyzje o cesarce poniewaz z jednej strony kosc kanalu rodnego mam lekko skrzywioną i główka nie mogla się przecisnąc. Zabrali mnie na sale operacyjną gdzie o 4.10 zobaczylam naszą perełke. Przez kilka godzin musialam lezec. Przez te dni w szpitalu ciężko mi bylo dojsc do siebie. Dzisiaj juz czuje sie lepiej. Rana jeszcze boli ale moge normalnie funkcjonowac. Teraz wiem jak wygląda poród naturalny i cesarka:tak: Warto troche pocierpiec zeby potem ujrzec swoją kruszynke. Bliskosc malenstwa pozwala o tym bólu zapomniec.
 
reklama
Panna Migotka-serdecznie wspólczuje takiego szpitala i opieki !!!!:szok::szok::szok::-:)-:)-:)-(
Ja nie wiem jak taki szpiatl może miec nazwe
"rodzic po ludzku"!!!!????Chyba im się we łbach poprzewracało,u nas tak nie ma ,że nie pomoga przy dziecku lub nie wezmą jak się źle czujesz :no::no::no:Pod tym względem jest oki i na opieke nie mam co narzekać:no::no::no:.
A pozatym dobrze ,że juz masz za sobą dochodz do siebie kochana!!!!
Bedzie dobrze!!!!

Migotka - współczuje ogromnie!

Ja zamierzam rodzic w tym szpitalu. Byłam tam kilkakrotnie (dni otwarte, a takze odwiedziny u rodzącej/patologicznej przyjaciółki). i za kazdym razem bylam miło zaskoczona "obsługą" i relacjami znajomej z pobytów przed/ w trakcie/ po porodzie.

Pozostaje mi pozytywne myślenie :blink:
 
cfcgirl, Wigma...normalnie cudnie, że macie to już za sobą i że macie swoje pociechy przy sobie...każda z nas myślę czek na to, żeby móc tak jak Wy cieszyć się sowimi Maleństwami i móc opisać poród na tym wątku...kurcze znów się wzruszyłam :dry:
 
Witam, to teraz ja opowiem o porodzie...
31 kwietnia stwierdziliśmy z mężem że pojedziemy w końcu do siebie do domku i troszkę u siebie pomieszkamy, po takim długim okresie mieszkania u rodziców i teściowej. Więc zapakowaliśmy samochód, Synka i pojechaliśmy. szczęśliwi spędziliśmy 1 maja z Synkiem na placu zabaw. Wieczorem stwierdziliśmy że Mąż w nocy pomaluje WKOŃCU dzieciom pokój jak my będziemy spać. Około 20 Wiktorek poszedł spać, ja szykowałam się do łóżka, kiedy nagle poczułam się troszkę mokra. Mój mąż pomalował 1/3 ściany. Powiedziałam mu o swoich przypuszczeniach ale nie wszczynaliśmy alarmu. Po 15 minutach i kolejnym delikatnym wycieku stwierdziliśmy że zawieziemy Synka do moich rodziców- około 30 km więc trzeba było zrobić to trochę wcześniej. Żadnych skurczy wcześniej nie czułam, więc nie byłam pewna.Po mniej więcej godzinie byliśmy w szpitalu Bielańskim. Tam podłączyli mnie pod ktg i skurczy za bardzo nie było widać, pani doktor mnie zbadała i stwierdziła sączenie się wód płodowych.Ale najgorszy był brak miejsc, niestety mój lekarz pojechał na weekend do Egiptu więc nawet jak dzwonił to za wiele nie mógł zdziałać. Znaleźli mi miejsce w Międzylesiu, więc zapakowaliśmy się w samochód i do szpitala. Po drodze oczywiście zatrzymała nas policja 130km/h w Wawie ale puścili nas od razu jak mąż powiedział że sami odbiorą zaraz poród. Jak dojechaliśmy do szpitala, dowiedziałam się że poród rodzinny jest płatny 200 zł a znieczulenie 750. Jak mnie przyjmowali na porodówkę była 00.20. i żadnych skurczy. Położną miałam super, był tylko mój poród a kobieta do rany przyłóż.. Dostałam augmentin i oksytocynę, kilka razy miałam masowaną szyjkę. około godziny 4.30 dostałam pierwszych skurczy, do tej pory sobie spałam. Mój mąż w tej sali miał kanapę i też spal:tak: cały czas rozwarcie na 3cm, potem kilka mocnych skurczy i poprosiłam o znieczulenie. Przyszła pani anestezjolog i nie mogła się wkłuć ponieważ miałam cały czas skurcze, gdy tylko podała znieczulenie okazało się że już jest 10cm i szybko trzeba ginekologa i neonatologa. Poczekali trzy skurzce i na parte skurcze miałam znieczulenie i wogóle nie bolało. Więc poród miałam naprawdę super. Moment kiedy zobaczyłam Nastusię przepiekny, mój Mąż był bardzo wzruszony i szczęśliwy. Po dwóch godzinach wróciłam na sale i dopiero następnego dnia zaczęła się masakra. Ból kręgosłupa i głowy, nie dozniesienia. po przetoczeniu kroplowek przeszło i na 2 dobę miałam wyjść. Wypis w ręku i kolejny napad bólu, konsultacja anestezjologa i szybko do zabiegowego. miałam przetaczaną krew do kręgosłupa, 6 razy mi się wbijali i nie mogli,koszmar.Poród to pestka przy tym. Po tygodniu leżenia plackiem w domu i przyjmowania czopków przeciwbólowych powoli dochodze do siebie.

Jednak Moja Mała ukochana Istotka jest tego warta i niesamowicie cieszę się że już jest z Nami. :tak:
 
Może juz czas żebym ja dorzuciła moją relacje :tak::tak:
W poniedziałek 28 kwietnia miałam kontrolna wizytę u mojego ginka po badaniu okazało się że mam juz 5 cm rozwarcia mimo braku jakiś konkretnych skurczy prosto od lekarza pojechałam do domku po torbę i na porodówkę byłam w takim szoku że jak to że już a ja poza kilkoma nieregularnymi skurczami nic nie czuję :szok::szok: ww szpitalu zrobili KTG potem czekałam jeszcze na badanie przez lekarza i o 17 miałam 8 cm rozwarcia ale bez skurczy przygotowali mnie do porodu naturalnego i leżałam sobie i czekałam az się zacznie potem pozwolili mi pochodzić ale dalej nic sie nie działo o 20 podłączyli mi oksytocynę bo jak mam rodzić bez skurczy na początku i tak nic z tego dopiero jak przebili pęcherz płodowy to dopiero zaczęło coś się dziać w duchu sobie myślałam że natura przewrotna całą ciąże skurcze a teraz jak trzeba to nie :-(w końcu przyszły bóle a skurczy dalej nie mała usiłowała się wsunąć w kanał rodny ale bez pomocy skurczy nic z tego nie było najgorsze było to że KTG nie wykazywało skurczy a ja myślałam chwilami że sie z bólu posikam poza tym wtedy pierwszy raz coś zaczęło dziać się z tętnem małej po chwili wróciło do normy i pozwolili mi chwilkę pochodzić bo nie było szans na żaden postęp w czasie leżenia trwało to tylko chwilkę bo jednak należało monitorować tętno małej ze względu na tę kroplówkę z oksytocyną leżałam prawie gryzłam poduszkę i modliłam się o skurcze wtedy znowu zaczęło skakać tętno małej decyzja była szybka że raczej naturalnie nie urodzę więć jedna położna zakładała mi cewnik i podawała różne leki a druga podsuwała do podpisania papierki że zgadzam się na cesarkę na znieczulenie ewentualnie na transfuzję w razie konieczności zawieźli mnie na salę operacyjną i kiedy dostałam znieczulenie poczułam że teraz idą w końcu bóle parte ale zaraz zasnęłam o 21.50 przyszłą na świat moja córcia pierwsza zobaczył ją mój mąż a o 23 jak już się wybudziłam i zawieźli mnie na salę w końcu i my miałyśmy okazje poznać się po drugiej stronie :tak::tak:dochodzenie do siebie po cesarce to nic przyjemnego ale ważne że małej nic nie jest bo kiedy zaczęło jej skakać tętno to myślałam juz tylko o niej :tak::tak:nasz skarbek kochany dostał w skali Apgar same 10 a ja bym w mojej osobistej dała i same setki :tak::tak::tak:
 
Puchatka - dochodzenie do zdrówka po cc na pewno nie jest takie latwe, ale myśl o pozytywach, o malutkiej.

zwolinka - kurcze z tym znieczuleniem, to rzeczywiście masakra. ja sie bardzo boję brać znieczulenia. jak na razie, to bardziej się boje znieczulenia, ze coś pojdzie nie tak niż porodu, dlatego nie chce go. no ale nie wiem, co będzie podczas, bo mogę nie wytrzymać, albo może sie okazać, że będą musieli mi cesarkę robić.
biedna jesteś kobitko, ale masz maleństwo ze sobą.

zazdroszczę Wam kochane.
 
Zwolinka, Puchatka jak opisujecie to porody nie były takie złe, gorzej po, ale najważniejsze, że macie już swoje Maleństwa przy sobie, ważne że zdrowe i pozwalają nie pamiętać przykrych przeżyć

Ciekawa jestem, która następna będzie opisywała swój poród :tak:
 
Ja tez juz rozpakowana, mialam termin na 5 maja a maluch przyszedl na swiat bardzo patriotycznie - 3 maja :-D A wszystko dzialo sie tak szybko! Rano wstalam, polaly sie wody, wykapalam sie, dopakowalam i po 2h bylismy w szpitalu. Na poczatku wszystko szlo dobrze, bol jakos znosny. Choc kazdy skurcz niezle wyciskal mi lzy z oczu. Po kilku godzinach i badaniu ginow, potem konsultacjach stwierdzono, ze byc moze urodze naturalnie ale sie namorduje, bo maly cos nie tak glowke wstawial. Istnialo ryzyko, ze sie namroduje a i tak trafie na stol wiec trafilam na ten stol wlasnie wtedy. Od decyzji o cc do urodzenia malucha minelo 15 minut... szok, ze medycyna pozwala tak szybko reagowac na komplikacje. No i o 12.57 zobaczylam swojego sliczniaka :-D W znieczuleniu bylam od pepka w dol ale tak bardzo chciala wstac i sie wyrwac aby wziac malego na rece, ze mnie anestezjolozka za glowe mocno trzymala i uspakajala... Potem byla kiepska doba dochodzenia do siebie i tesknoty... Rano dopiero zobaczylam synka :-D Po 3 dniach zaczelam jako tako sie poruszac i karmic maluszka. Dzis jestem tydzien po porodzie i czuje sie jak 9 miesiecy temu. Spedzilam w szpitalu tydzien, bo maly byl chory (ja przed porodem mialam jakas infekcje grypowa i niestety to oslabilo malego), niestety lezal na patologii noworodkow i nie mialam go 24h przy sobie, bylam wolana tylko na karmienie, ale i to dobre, bo nawet jak nakarmilam synka to potem z godzinke sobie jeszcze z nim siedzialam, nie mogac sie napatrzec i nacalowac :laugh2: Wlasnie przezylam nawal mleczny, od dzis rano jest ok, a bylo kiepsko... piesi jak kamienie... Dziewczyny uwazajcie na to, jak tylko wyczujecie, ze piersi robia sie Wam kwadratowe to dzialajcie! pomoze Wam w tym polozna w szpitalu, albo forumowiczki, w kazdym razie kazda godzina jest wazna, bo pokarmu przybywa mega szybko i o zapalenie piersi latwo! Karmienie wtedy staje sie bolesne, a piersi tak bola, ze ja tam wole skurcze porodowe...

Czekam na Wasze relacje i zycze samych lekkich porodow! Choc spedziwszy w szpitalu tydzien i zapoznawszy sie z wieloma mamami i ich "relacjami z porodow" to zaczynam sie zastanawiac, czy porody naturalne lekkie to nie jest zjawisko nienormalne? Na polozniczym takie dziewczyny byly pokazywane palcami jako te niebywale szczesciary ;-) Zycze Wam abyscie do tych szczesciar sie zaliczaly! Powodzenia!
 
reklama
Też mi sie wydaje, że coś za dużo tych cc. W tym tygodniu urodziły moje dwie koleżanki i obydwie mialy cc, troche to przerażające. Ja liczę na lekki i szybki poród po swoich dobrych doświadczeniach z pierwszego. I wierzę, że mi się uda!
 
Do góry