Setana - no to mój Szymek podobne ma problemy. A czy jak leży na pleckach i podciągasz ją za rączki do siadu to trzyma główkę? Bo Szmek w ogóle, leci mu głowa w tył, to znaczy nawet nie leci tylko po prostu zostaje na podłożu:/
Mysia - Ty się nie martw na zapas, jeśli Jula rozwija się ok, to nie ma powodu do niepokoju, ale jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości to skonsultuj. Ja widziałam, że Szymek ma problem z trzymaniem główki dlatego poszłam do pediatry, który to potwierdził i skierował do neurologa. A wcześniej inny pediatra nie zauważył... Ja przy kolejnym dziecku na pewno pójdę profilaktycznie, nawet jeśli nie będzie objawów.
Wisieńka - taniocha u Was
Ja jestem już po pierwszym spotkaniu z rehabilitantką i jestem bardzo zadowolona, ale trochę też podłamana... Dziewczyna jest ok, miła, doświadczona, ma dobry kontakt z dzieckiem. Umówiłam się z nią na wizyty domowe. Zaleciła nam rahabilitację metodą Bobath więc w sumie się cieszę, bo to co prawda wymaga stałej zabawy i pielęgnacji w odpowiedni sposób, ale przynajmniej nie jest bolesne:/
Co do naszej sytuacji - Szymon ma dość konkretnie obniżone napięcie i trzeba z nim dużo pracować. Na początek reha 2 razy w tygodniu i zobaczymy jakie będą postępy. Ja mam z nim ćwiczyć 4 razy dziennie po 15 minut plus odpowiednio pielęgnować - podnosić boczkiem do pozycji bocznej do takiej jakby kołyski. Jeśli śpi to mam przy tym podtrzymywać główkę, a jesli nie, to przyciągać do siebie za bark, żeby głowka pracowała. Dużo na boczki przekręcać. Ćwczyć symetrię rączkami i nóżkami. Dużo kłaśc na boczkach. Do łóżeczka raz na jedną raz na drugą stronę, żeby się patrzył w różne strony. Jak zakładam ubranko to jeden rękawek zakładam trzymając go na jednym boczku, drugi na drugim. Na brzuszku tylko podtrzymując mu ramionka w podpaciu i na swoich kolankach. Zero leżaczka (maks kilka minut dziennie), bo się trudniej motoryka rozwija. Głównie pozycja leżąca - mata edukacyjna, koc na podłodze, zero miękkiej kanapy. Co do zabawek - kłaść na klatce piersiowej, a jeśli wisząca zabawka to jedna, po środku i na wysokości klatki piersiowej, w zasięgu rąk. Tyle tego jest ze ześwirować można. I generalnie wychodzi na to, że do tej pory wszystko robiłam źle(( Oczywiście nieświadomie, bo wszystkie matki tak robią, ale przy obniżonym napięciu taka standardowa pielęgnacja może zaszkodzić:/ U nas mogła pogłębić stan wyjściowy... wrrr.
Zobaczymy jakie będą postępy, ale babka powiedziała, że przy obniżonym napięciu trzeba pomagać dzieciom praktycznie do momentu aż zaczną chodzić czyli czeka nas długa droga. Ale jeśli będziemy wytrwali to może wystarczy już potem tylko ćwiczenienie w domku z mamą bez rehabilitacji. I może opóźnienia w siadaniu, raczkowaniu, chodzeniu nie będą bardzo widoczne. Oby!
Trochę wyszłam podłamana, bo czeka nas całkowita zmiana przyzwyczajeń. W naszym pzypadku to pół biedy, ale Szymek jest przyzwyczajony do spędzania czasu w określony sposób, a tu nagle zostanie mu to zabrane. Już dzisiejszy dzień był trudny. Sam fakt, że nie mogę go posadzić w leżaczku tylko muszę położyć na płasko (czego nie cierpi) bardzo nam sompikował życie. Oczywiście od razu ryk, ewentualnie marudzenie, co kończyło się noszeniem na rączkach w nowej pozycji, która też mu nie odpowiada, bo mniej świat może obserwować i ma ograniczone ruchy trochę. Kręgosłup mi pada.
Ale koniec narzekania - nie ja pierwsza i nie ostatnia więc biorę się do roboty! Mieliśmy jechać w czwartek na Mazury, ale odwołaliśmy wyjazd, bo nie chę Szymka narażać na dodatkowy stres, nie dość że zmiana w spędzaniu czasu to jeszcze zmiana otoczenia. To by było za dużo. Także zostajemy i pracujemy. A już w czwartek kolejna seria ćwiczeń z rehabilitantką. Cieszę się, że przyjdzie, bo już trochę rzeczy pozapominałam. Pokazywała mi niby kilka razy jak unosić, przenosić, nosić, ale mam z tym lekki problem jak trzymać ręcę, żeby było dobrze... i jeszcze męża muszę tego wszystkiego nauczyć, a to nie będzie łatwe Oczywiście wszystko kwestia czasu, mam nadzieję, że za kilka/kilkanaście dni będziemy już eksperatmi, a za miesiąc będzie to już dla nas naturalne Amen!
Mysia - Ty się nie martw na zapas, jeśli Jula rozwija się ok, to nie ma powodu do niepokoju, ale jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości to skonsultuj. Ja widziałam, że Szymek ma problem z trzymaniem główki dlatego poszłam do pediatry, który to potwierdził i skierował do neurologa. A wcześniej inny pediatra nie zauważył... Ja przy kolejnym dziecku na pewno pójdę profilaktycznie, nawet jeśli nie będzie objawów.
Wisieńka - taniocha u Was
Ja jestem już po pierwszym spotkaniu z rehabilitantką i jestem bardzo zadowolona, ale trochę też podłamana... Dziewczyna jest ok, miła, doświadczona, ma dobry kontakt z dzieckiem. Umówiłam się z nią na wizyty domowe. Zaleciła nam rahabilitację metodą Bobath więc w sumie się cieszę, bo to co prawda wymaga stałej zabawy i pielęgnacji w odpowiedni sposób, ale przynajmniej nie jest bolesne:/
Co do naszej sytuacji - Szymon ma dość konkretnie obniżone napięcie i trzeba z nim dużo pracować. Na początek reha 2 razy w tygodniu i zobaczymy jakie będą postępy. Ja mam z nim ćwiczyć 4 razy dziennie po 15 minut plus odpowiednio pielęgnować - podnosić boczkiem do pozycji bocznej do takiej jakby kołyski. Jeśli śpi to mam przy tym podtrzymywać główkę, a jesli nie, to przyciągać do siebie za bark, żeby głowka pracowała. Dużo na boczki przekręcać. Ćwczyć symetrię rączkami i nóżkami. Dużo kłaśc na boczkach. Do łóżeczka raz na jedną raz na drugą stronę, żeby się patrzył w różne strony. Jak zakładam ubranko to jeden rękawek zakładam trzymając go na jednym boczku, drugi na drugim. Na brzuszku tylko podtrzymując mu ramionka w podpaciu i na swoich kolankach. Zero leżaczka (maks kilka minut dziennie), bo się trudniej motoryka rozwija. Głównie pozycja leżąca - mata edukacyjna, koc na podłodze, zero miękkiej kanapy. Co do zabawek - kłaść na klatce piersiowej, a jeśli wisząca zabawka to jedna, po środku i na wysokości klatki piersiowej, w zasięgu rąk. Tyle tego jest ze ześwirować można. I generalnie wychodzi na to, że do tej pory wszystko robiłam źle(( Oczywiście nieświadomie, bo wszystkie matki tak robią, ale przy obniżonym napięciu taka standardowa pielęgnacja może zaszkodzić:/ U nas mogła pogłębić stan wyjściowy... wrrr.
Zobaczymy jakie będą postępy, ale babka powiedziała, że przy obniżonym napięciu trzeba pomagać dzieciom praktycznie do momentu aż zaczną chodzić czyli czeka nas długa droga. Ale jeśli będziemy wytrwali to może wystarczy już potem tylko ćwiczenienie w domku z mamą bez rehabilitacji. I może opóźnienia w siadaniu, raczkowaniu, chodzeniu nie będą bardzo widoczne. Oby!
Trochę wyszłam podłamana, bo czeka nas całkowita zmiana przyzwyczajeń. W naszym pzypadku to pół biedy, ale Szymek jest przyzwyczajony do spędzania czasu w określony sposób, a tu nagle zostanie mu to zabrane. Już dzisiejszy dzień był trudny. Sam fakt, że nie mogę go posadzić w leżaczku tylko muszę położyć na płasko (czego nie cierpi) bardzo nam sompikował życie. Oczywiście od razu ryk, ewentualnie marudzenie, co kończyło się noszeniem na rączkach w nowej pozycji, która też mu nie odpowiada, bo mniej świat może obserwować i ma ograniczone ruchy trochę. Kręgosłup mi pada.
Ale koniec narzekania - nie ja pierwsza i nie ostatnia więc biorę się do roboty! Mieliśmy jechać w czwartek na Mazury, ale odwołaliśmy wyjazd, bo nie chę Szymka narażać na dodatkowy stres, nie dość że zmiana w spędzaniu czasu to jeszcze zmiana otoczenia. To by było za dużo. Także zostajemy i pracujemy. A już w czwartek kolejna seria ćwiczeń z rehabilitantką. Cieszę się, że przyjdzie, bo już trochę rzeczy pozapominałam. Pokazywała mi niby kilka razy jak unosić, przenosić, nosić, ale mam z tym lekki problem jak trzymać ręcę, żeby było dobrze... i jeszcze męża muszę tego wszystkiego nauczyć, a to nie będzie łatwe Oczywiście wszystko kwestia czasu, mam nadzieję, że za kilka/kilkanaście dni będziemy już eksperatmi, a za miesiąc będzie to już dla nas naturalne Amen!