- Dołączył(a)
- 18 Wrzesień 2010
- Postów
- 2
Nie napiszę co prawda o refluksie ale pragnę przekazać swoją historię. Mieliśmy z małżonką podejrzenia, że ów refluks dopadł naszego synka. Nerwowe zachowanie, chlustające wymioty. Wybraliśmy się na wizytę do pediatry, który skwitował przypadłość po łacinie, po czym stwierdził z uśmiechem na ustach, że to się przytrafia co piątemu dziecku. Dociskając go o jaką przypadłość chodzi, burknął tylko, że u dzieci powyżej czwartego tygodnia dochodzi do zwężenia końcówki przewodu pokarmowego i pokarm zamiast trafiać do żołądka musi być zwrócony poprzez wymioty. Będzie potrzebna operacja. Dostaliśmy skierowanie do szpitala na usg jamy brzusznej Małego i pojechaliśmy jeszcze tego samego wieczora. Na USG nic nie wyszło ale pani doktor kazała nam skonsultować wyniki badań z chirurgiem dziecięcym. Chirurg poprosił by żona została z Dawidkiem na obserwacji przez trzy dni, ale bez obaw, ponieważ i on nie widzi nic szczególnego na wynikach. Finał sprawy wyszedł taki, że synek po prostu nie dojadał. A właściwie żona nie miała wystarczającej ilości pokarmu w piersiach, by zaspokoić głód Dawcia, co prowadziło do nerwów, których tak nie okazywał na zewnątrz a co się przekładało na stres, co za tym idzie na chlustające wymioty. Zalecenia?
Dokarmianie z butli. Problem zniknął po 2-3 dniach.
Tyle miałem do przekazania. Myślę, że nie pisałem tego na darmo. Sam czasem szukam pewnych informacji i wiem, że niektóre opisane sytuacje naprowadziły mnie na właściwy trop.
Dokarmianie z butli. Problem zniknął po 2-3 dniach.
Tyle miałem do przekazania. Myślę, że nie pisałem tego na darmo. Sam czasem szukam pewnych informacji i wiem, że niektóre opisane sytuacje naprowadziły mnie na właściwy trop.