z naszymi spotkaniami poczekajmy na wiosnę, przecież w końcu nadejdzie, no i będzie tak jak w zeszłym roku - od razu 20 stopni, wszystko rozkwitnie, przyroda obudzi się do życia, będzie pięknie!!
Mamba, a jak w wapienicy było? fajna pogoda? pewnie było pięknie
nie pisałam tutaj jaki miałam ciężki dzień, skopiuję z innego forum, uwaga - historia dla osób o mocnych nerwach:
dodam że w nocy mój M wyjechał na szkolenie i wraca w czwartek, zostawił mi auto. i miałam jechać na spacer autem, z dziećmi i Jumperem. z mojego spaceru nic nie wyszło, a wychodząc miałam takie akcje i przeboje że do teraz nie mogę uwierzyć. przeboje z zanoszeniem fotelika do auta, z dziewczynkami i Keną żeby się wysikała, z tym całym kramem szukając auta na dwóch parkingach, zostawienie fotelika w aucie, potem powrót na górę po wózek, oczywiście nadal z dziewczynkami (Hania pod pachą), odprowadzenie Keny, zamiana na Jumpera, zabranie wózka, przy tym wszystkim już przy pierwszym wyjściu z fotelikiem i Keną blokada windy i wyjścia z niej na maleńkie półpiętra mijając się z dwoma watahami cyganek z dziećmi, wózkami, tobołami, ja nie wiem co to było!!! jedna taka wataha wysiadła na moim piętrze! dwie babki, trójka dzieci, wózek, toboły, ja nie zamknęłam drzwi na klucz z tego wszystkiego, za drzwiami w mieszkaniu Jumper, ta banda pod moimi drzwiami a ja windą na dół, wysiadam z windy a tam druga taka ekipa, kolejne dwie babki, kolejna trójka dzieci, kolejny wózek, toboły, a potem za drugim zejściem z wózkiem dalej nie bez problemów z powodu cyganek które były wszędzie i blokowały windę, w końcu zejście na dół do auta, usadzenie dzieci w fotelikach, psa, zapakowanie wózka do bagażnika (wyładowanego ciuchami roboczymi, skrzynkami, narzędziami), po tym wszystkim zasiadłam za kierownicą, pogasiłam radio, nawiew, poczekałam aż kontrolki pogasną, przekręciłam kluczyk żeby zapalić i akumulator padł. i do d*** pojechałam.
SZOK!!!
rozryczałam się, jeszcze do tego wjechało jakieś czarne auto na parking i ja lecę zapłakana zapytać o kable i pomoc a tu k**wa dwaj cyganie czy jacyś tacy w skórach, i gapią się na mnie jak na debila, co za szczęście że kabli nie mieli!