Wczoraj wstaliśmy rano, młody cały rozpalony, temperatura 38. Zadzwoniłam do żłobka, że nie przyjdziemy, zadzwoniłam do przychodni, odwołałam szczepienie, dałam syrop i Julek poszedł spać. Wstał koło 8 jak młody Bóg, śpiewał, tańczył, cudował - myślę sobie nie jest źle. Po południu znowu coraz gorzej, młody się pokłada, jest apatyczny, osowiały. Jak robiłam obiad to położył się na podłodze na środku kuchni i leżał chyba z 10 minut, a jego jedyną aktywnością było zerkanie na mnie co jakiś czas - czułam się jakby mi ktoś dziecko podmienił. Mówię do niego, że niech się w łóżeczku położy i odpocznie (jest godzina 17). Wracam po minucie - Lulek śpi. Jak wstał po pół godzinie to gorączka 38,4. Znowu syrop. Temperatura ładnie spadła, wrócił do formy, bawił się, śmiał. W nocy o 23 jak mu mierzyłam podczas snu to termometr pokazywał 39 stopni. Tym razem paracetamol w czopkach. Zasnął koło 1, obudził się o 4, gorączka 38,4 - znowu ibuprom w syropie. Wstał o 6.30 - chłodny, bez żadnych objawów.
Zadzwoniłam do przychodni, poszlismy rano do pediatry. Zęby owszem idą, ale to jeszcze trochę potrwa, więc mało prawdopodobne, ze taka wysoka temperatura z powodu ząbkowania. Gardło czyste, uszy też, węzły niepowiększone, brzuch miękki, pani dr rozłożyła ręce. Póki co kazała pobrać mocz do badania, żeby sprawdzić czy nie ma jakiejś infekcji w drogach moczowych. Teraz młody spi, temperatura 37,4. Zobaczymy co dalej będzie się działo.
Na razie mamy dawać Camillie na ząbkowanie i ibuprom 2 razy dziennie przeciwbólowo. Póki co czekamy do piatku, wtedy kontrola.