reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Przedporodowe obawy, przesądy, rady...

połogu nie pamiętam!!!
zero sex-u, to na pewno, ale żeby jakieś dolegliwości, to nie... boli krocze, ciężko się załatwić, bo się bałam, że mi się tam wszystko rozleci :-D
sączy się paskudztwo z pochwy i nie jest to przyjemne, lata się z podpaskami trochę, piersi mnie nie bolały, trochę sutki na początku, ale nie było źle /a mam strasznie wrażliwe!!!/. poza tym było OK. po prostu nie pamiętam nic, co odcisnęło mi piętno na psychice :eek: poza ściąganiem szwów /zaje...ście bolało/, ale przeżyłam i to prawda, że zapominasz, jak tylko zobaczysz dzidzię...
ja nawet miałam tyle energii, że powiedziałam szyjącej mnie lekarce, że mogłabym wejść na Mount Everest, tyle miałam siły... a nie spałam ze 48 godzin!!!
potem padłam, ale o było kilka godzin po porodzie!
 
reklama
Naprawdę nie jest źle. Boleć zaczyna naprawdę dopiero pod koniec. Ja najbardziej zapamiętałam,że tak dziwnie - boli-nie boli. (Bolą tylko skurcze. A między skurczami nawet spać można).
No i ten masaż szyjki...to naprawdę boli, ale wszystko da się przeżyć.
A jak już się dzidzia urodzi - to tak wielki przypływ energii, humoru i znieczulenia, że szok! Nwet wyłyżeczkowanie mnie wcale nie bolało (musiałam mieć, bo łożyska ciut zostało. A z wyjodynowania pochwy po szyciu to się śmiałam - razem z lekarką, która mnie ostrzegała,że będzie piec,hihi.
Po 24 godzinach na porodówce mogę tak powiedzieć: uwierzcie - to naprawdę nic strasznego.
Aha - popieram w 100% Kate - żadnych ,,dobrych" rad ani przerażających historii!!!!
 
ja sie ostatnio tak lyzeczkiwania wystraszylam ze szok! a to chyba dlatego ze przy pierwszej ciazy mialam ten zabieg pod znieczuleniem ogolnym, a po porodzie to robia o tak, wiem ze to troche inaczej, ale sie boje :-(
 
To ja dorzucę od położnej ze szkoły rodzenia newsy:
wczoraj znowu się okazało że kolejne 4 babeczki od nas ze szkoły urodziły - rodziły od 1,5 do 2 h (normalnie nie wierzę jak to słyszę!) - długo wytrzymywały w domku i to dlatego.
Nie miały żadnych bóli od kręgosłupa - wg położnej to ćwiczenie co najmniej raz w tygodniu kręgosłupa w szkole rodzenia dobrze robi przy porodzie i poleca (rzeczywiście coś w tym jest, bo od czasu jak chodzę na szkołę rodzenia to mnie przestał boleć kręgosłup na dole, co w II trymestrze czasem mnie unieruchamiało w jakiejś pozycji dziwacznej...)
No i znowu się nie boję tego porodu jakoś:tak:
 
Kasia - bo to naprawdę nic strasznego. Czy mozesz jeszcze raz przypomnieć, o które ćwiczenie chodziło? Bo ja najbardziej na porodzie właśnie przez ból krzyża cierpiałam, a i teraz (chyba od siedzącej pracy) mnie juz zaczyna dokuczać.
 
ja moge napisac o swoim cc, zaczely mi sie skurcze takie malutkie troszke bolalo jak przy poczatku okresu, podlaczyli mnie do kroplowki (dla mnie wkluwanie wenflonu to masakra:szok:) i po jakiejs godzince na wlasnych nogach na sale gdzie juz cala ekpia czekala, zapytali sie mnie "co dzisiaj mamy w planie?" ja na to ze chlopca (bo tak niby mialo byc) a oni ze nie bo dzis same dziewczynki sie rodza, hehe:-D

polozylam sie na stole, bardzo sympatyczny anestezjolog przedtawil sie mowil mi wszystko co robi, znieczulenie w kregoslup(na szczescie tego nie widzialam) i po jakims czasie sprawdzaja czyms zimnym czy czuje czy nie (od pasa w dol), mi to sie caly czas wydawalo ze jeszcze czuje, ale jak przestaalm ruszac nogami to juz si wyluzowalam ze nie bedzie bolalo no i zaczeli cos tam gmerac bo nic nie widzialam jako ze bylam w polowie za zaslonka:-)

generalnie czulam szarpanie i nic wiecej, sluchalam co mowia, a cala ekipa sobie akies filmy opowiadala, raz tylko sie troche zestresowalam jak krew trysnela az na lampy i lekarzowi na okulary:no:, ale oczywiscie nic nie czulam a potem wyciagneli Hanutka jak z pudelka pokazali mi, stwierdzili ze oczywiscie dziewczynka jak wszystkie tego dnia i zabrali sie za wazenie mierzenie malej i za szycie mnie

sama operacja byla ok, potem bylo gorzej, mnie bolalo strasznie, podobno sa takie kobitki ktore po obawiazkowym lezeniu 6 godzin bez podnoszenia glowy:szok: wstaja i zero stresu, ja myslalam ze umre z bolu, jak mi wreszcie w drugiej dobie wyciagneli cewnik i sama musialam latac do kibelka to taka podroz trwala pol godziny i bylam skulona jak jaas babina stara, nie wspomne ze jak zachcialo mi sie kichnac to tez byla masakra, a kobitki po naturalnym tez obolale ale mysle ze 100 razy mniej
 
Ostatnio jedyne co mi chodzi po głowie odnośnie obaw to "śmierć łóżeczkowa" ale nie iwem o co chcodzi dokładnie i postanowiłam, że nie będę się przerażać takimi newsami i nie szukam informacji na ten temat.
A no i łyżeczkowania też się obawiam ale Dita mnie pocieszyłaś, że to wcale nie takie straszne.
atol czekałam na Twoją relacje żęby potwierdzić obawy i właśnie dlatego nie chce mieć cc, że później długo się dochodzi do siebie...

A jak to jest z tym połogiem boli coś:confused:długo się cieka z tymi wkładami:confused:
 
reklama
No właśnie - plusy i minusy. CC - sam poród nie boli, ale potem masakra, za to naturalnie - poród masakra, a dochodzenie do siebie to pryszcz;-). Tak czy inaczej wszystko zniosę byle Natalka się zdrowo urodziła. I pewnie każda z nas tak też myśli.
 
Do góry