Witajcie moje drogie, po dłuższej przerwie.
Gorsze dni jakby minęły, ale zdaję sobie sprawę, że nie da się tego nie przeżywać i nie wracać do tego co było. Chyba faktycznie, dopiero za jakieś 10 lat będzie łatwiej.
Tymczasem staram się jakoś sobie radzić, tłumaczyć, wierzyć...
Spędzamy z Marcinem sporo czasu wspólnie, zjawia się Haker - niby to przypadkiem, niby z jakimś interesem, zaraz potem dziewczyny z Ekipy aranżują spotkanko...więc ja wracam do żywych.
Bardzo chętnie spędzam czas poza domem, to jest, na wyjazdach, przynajmniej kilkudniowych - tam, zupełnie inaczej dysponuję czasem, otoczenie zaciekawia, nie wszystko kręci się wokól wspomnień....chociaż nie jest się w stanie im uciec.
I tak, ostatnio zwiedziłam Zakopane. Z kontuzjowaną nogą po zabiegu, doszlam na Morskie Oko aż 10 km w jedną stronę !!!, powrót niestety już na wozie z konikami
Było cudownie. Jedno tylko mnie poraziło - to, że tyle ludzi jeździ z tymi swoimi maluszkami na takie wyprawy. Nie wiem jak to jest ze zdrowym dzieckiem...ale wydaje się pięknie, móc tak pokazywać świat swoim dzieciom.
No to teraz, czekam na majówkę!!!
poniżej Zakopower :-)