Mońcik
Entuzjast(k)a
- Dołączył(a)
- 13 Marzec 2007
- Postów
- 507
Właśnie wróciłam ze szpitala.
Maja spała jak weszłam, ale po chwili wyczuła moją obecność i obudziła się... a może to kichająca pielęgniarka...?! Co druga chodzi tam zakatarzona, echhh...
Maja oczywiście zaczęła mi się zalić, ten pomocnik w oddychaniu to masakra. Nosek małej cały czas jest zadarty, ciągnący, a te noski pocharatały jej całą śluzówkę. Poprosiłam, żeby w miarę mozliwości zmienić jej ten aparat na tradycyjne noski, bo dziecko mi sie zamęczy, az ropka z krwią pod nosem. Jutro zadecyduje lekarka.
Niestety Majka wciąż gorączkuje, kupki nadal chlustające. Jedyny plus, że ma spory apetyt i nadgoniła juz swoją wage.
Kurcze, nie wyglądała tak biednie, kiedy razem byłyśmy na pediatrii.
Przekazałam jej wszystkie całusy, pozdrowienia i kciuki." Pobawiłysmy "sie chwilkę, ale Majcik szybko zrobił sie marudny, bo chciała bym ją wzięła na rączkki i przytuliła, ale niestety pielegniarki mowiły, że zbyt wiele tych kabelków no i ten tlen...
Czas mijał, a ona wciąż patrzyła na mnie, czemu jej nie wezmę i nie ululam. Musiałam wyjść, zostawić ją pod opieką pielęgniarek w takim stanie, bo mała nie zamierzała się uspokoić dopóki jej nie wezmę. Odsunęłam się z jej pola widzenia - powoli cichła, wyszłam...smutno mi
Maja spała jak weszłam, ale po chwili wyczuła moją obecność i obudziła się... a może to kichająca pielęgniarka...?! Co druga chodzi tam zakatarzona, echhh...
Maja oczywiście zaczęła mi się zalić, ten pomocnik w oddychaniu to masakra. Nosek małej cały czas jest zadarty, ciągnący, a te noski pocharatały jej całą śluzówkę. Poprosiłam, żeby w miarę mozliwości zmienić jej ten aparat na tradycyjne noski, bo dziecko mi sie zamęczy, az ropka z krwią pod nosem. Jutro zadecyduje lekarka.
Niestety Majka wciąż gorączkuje, kupki nadal chlustające. Jedyny plus, że ma spory apetyt i nadgoniła juz swoją wage.
Kurcze, nie wyglądała tak biednie, kiedy razem byłyśmy na pediatrii.
Przekazałam jej wszystkie całusy, pozdrowienia i kciuki." Pobawiłysmy "sie chwilkę, ale Majcik szybko zrobił sie marudny, bo chciała bym ją wzięła na rączkki i przytuliła, ale niestety pielegniarki mowiły, że zbyt wiele tych kabelków no i ten tlen...
Czas mijał, a ona wciąż patrzyła na mnie, czemu jej nie wezmę i nie ululam. Musiałam wyjść, zostawić ją pod opieką pielęgniarek w takim stanie, bo mała nie zamierzała się uspokoić dopóki jej nie wezmę. Odsunęłam się z jej pola widzenia - powoli cichła, wyszłam...smutno mi