O Boże...zobaczyłam zdjęcie Zosi i łzy leją mi się strumieniami.....jaka chudzinka...
(((
śliczne ma oczka...takie madre...taka mała a życie ją tak doswiadczyło......ahhh
( Serce pęka....Justynko mocno Cię przytulam.
Zosiu zbieraj sie i uciekaj...Ty Maju też!!! Z rodzicami dwa razy szybciej dojdziecie do siebie...małe kochane księżniczki...
Całuje was mocno kochani!!!
A jeśli chodzi o czas pobytu na
OIOMie...tak to chore że można być tak krótko...udowodnione jest to jak sters, niepewność i brak rodziców, czułości....i wszystkich tych pozytywów które dzieci zdrowe mają w domku na codzień (!)...to takim maluszkom, które nie dość że muszą zmagać sie z chorobą, walczyć o życie odbiera sie to co najpiękniejsze. Tak może zapomną,,,,a nawet powiem ze napewno w końcu zapomną co tam było...ale co z tego skoro tego straconego czasu, tych straconych nocy spędzonych w ramionach rodziców nikt nie zwróci...można nadrobić, ale już nikt tego nie zwróci. I ta rozłąka jest najgorsza, dla rodziców to ogromny ból..choć potrafią wiele zrozumieć i sobie wytłumaczyć...ale dla dzieci to trauma...tym bardziej ze one nie wiedzą i nie rozumieją dlaczego mama i tata są przy nich kilkanaście minut..a potem idą.i zostaje tylko ból i żal w oczach dziecka.....ahh....dokładnie znam to spojrzenie.
W sercach rodziców zostanie ono na zawsze...
Czekam na wiadomości co u Majeczki i Zosieńki....dziewczynki cały czas się modlę o was