Ale się ubawiliśmy czytając wasze rymowanki - och...jak nam miło
Wizyta też się udała. Maja została podniesiona na pół siedząco, oczka otwarte...zaraz inaczej. Mimo iz teraz to dopiero można bylo policzyć na niej wszystkie kosteczki, to widok był niesamowity. Taka kochana niunia, nie leżąca he he... Och jo, serce nam się uradowało. Zmniejszyli jej na ten moment leki usypiające i dziecko zaczęlo bystrzej patrzeć. A jak zobaczyla tel kom, to się ożywiła, choć nie ma siły podnieść rączki z tymi kabelkami i wenflonami, to starala się bardzo, oczka się ożywiły, mieliśmy pelny kontakt. Zerkała raz na mamunię i raz na tatusia...jednak to wczesniejsze błędne spojrzenie to tylko efekt leków.
Jesteśmy baaardzo zadowoleni z tego widoku. No i cieplote ciala coraz lepiej trzyma...nasza kruszynka, a te jej ogromne oczka...
Zosia też była dość wybudzona, nie odrywała oczek od mamuni...podobnie jak Maja podjeła sie walki z respiratorem, grymasi i pluje. Szkoda ze dzis była niezbyt wesoła zmiana i dosc szybko nas wyproszono. Musiałyśmy zostawić te nasze skarby, takie rozochocone...az oczkami za nami wodzily, jak wychodzilyśmy, no a my...dzielne mamusie, obie zapłakane za drzwiami oddziału. Ale, pojdziemy o 20.00, oby Majcik był jeszcze skory do rozmowy - kocham tego brzdąca...