Witam serdecznie wszystkie kobitki
Wreszcie przełamałam się i napiszę do was.
Mam nadzieję, że z Wami będzie mi raźniej
Otóż moja historia jest dość długa, więc postaram się ją pokrótce streścić.
Przez jakieś 5 lat brałam tabletki anty. i w końcu postanowiłam je odstawić w kwietniu tamtego roku i starać się z mężem o dzidziusia. Oczywiście przez pierwsze 3 miesiące okres był regularny ale nagle...zaczął się spóźniać. Cała szczęśliwa myślałam, że może się udało..do czasu kiedy zaczęłam robić testy i wychodziły ciągle negatywne. Okres spóźniał się już 20 dni więc nie czekając postanowiłam pójść prywatnie do ginekologa. Lekarz oczywiście przepisał różne badania i okazało się, że podejrzenie PCO
Okresu jak nie było, tak nie było. Mijały sobie dni a ja chodziłam na kontrole sprawdzać czy pojawi się pęcherzyk i po jakiś 2 miesiącach pojawił się, więc znowu zaczęliśmy starania. Niestety nie udało się
Pęcherzyk pękł i pojawiła się miesiączka. Teraz chodzę co tydzień na badania sprawdzać czy rośnie pęcherzyk ale niestety lekarka poinformowała mnie, że już na pewno mam PCO, bo roi się od pęcherzyków
Dodam tylko, że nie jestem ani otyła, nie mam tarczycy, cukrzycy ani owłosienia. Dlatego też nie wiem skąd to się wzięło
Mój mąż też robił badania i okazało się że ma troszkę gorszą ruchliwość. Nie jest w sumie źle, ale mogłoby być lepiej. Lekarka poinformowała mnie, że za 3 miesiące musi powtórzyć badania i jeżeli nie wyjdą zbyt dobre to pozostaje nam inseminacja. Strasznie się boję i jest mi smutno
Czy któraś z was też miała podobny przypadek?
Dziękuję ślicznie za wszystkie odpowiedzi.