reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problemy z USYPIANIEM dziecka

Witam serdecznie,
To mój pierwszy raz tutaj ale od razu z grubej rury uderzem- mam nadzieję że choć niektóre z was dobrną do końca i coś poradzą :-)

Poczytałam sobie wszystkie wątki o usypianiu malucha, ale mądrzejsza może się i stałam- tyle że tylko w teori...
Otóż moja córcia po urodzeniu była 100% aniołkiem. Przez pierwszy tydzień spała bardzo dużo (po 6-7h w ciągu), potem ten czas spania się unormował i skrócił do książkowych 3h w dzień i 6-7h w nocy (czy to nie piękne?! wspominam z łezką w oku!) ; Nie mieliśmy żadnych problemów z układaniem jej do łóżeczka... ALE po miesiącu zaczeła więcej kojarzyć, co było widać nie tylko po tym że wpatruje się w zabawki i słucha grającego misia, ale też niestety tym, że usypianie musiało być bardziej wymyślne. Z meżem huśtaliśmy ją, śpiewaliśmy, bujaliśmy itd. Początkowo wszystko fajnie działało, więc nie widzieliśmy w tym nic złego. Zresztą jak wszytsko przestawało przynosić spodziewany efekt, to zawsze zostawał cyc- i aniołek znowu spał. Jak dla nas wszystko pozostawało błogim stanem szczęścia i radości.
Pewnego dnia jednak zwyczajnie nie wiedziałam co robić, dziecko jakby zupełnie nie to samo- już zaczełam myśleć że coś jej dolega. Chodzi o to, że po końcowym ululaniu cycem nie pozwalała się położyć do łóżeczka. Dlaczego po "końcowym"? Od przyjscia do domu ze szpitala jadła raz, potem się "bawiła" trochę, potem drugi raz dojadała i zasypiała na naszych rękach albo tak jak wyżej opisałam na kanapie przy cycku . Wtedy wrzucaliśmy ją całkiem nieprzytomną do łózeczka i spała jak suseł. A tego dnia, każda próba przełożenia jej do łózeczka równała się krzykom i straszliwym lamentom. Cały dzień walczyłam i byłam już załamana. Dziecko spało np. 1h, wydawało mi się że to super głęboki sen, brałam na ręce, kładłam na materacyku jej łóżeczka i od razu widziałam otwarte oczęta i rozwreszczaną buzię. Następnego dnia to samo, w nocy też... A ja zwyczajnie nie mogę z nią spać i tyle. A) mamy za małe łóżko B) brodawki miałam już tak obolałe że myślałam że skonam przy kolejnej próbie.
Nie miałam pojęcia że takie "usypianie" jakie z mężem uprawialiśmy przez pierwsze 4 tygodnie to droga donikąd... Po przeczytaniu książki Tracy Hogg wiem że wprowadzaliśmy tylko chaos w jej króciótkie życie i samodzielne usypianie odeszło w niepamięć. Czytałam tą książkę i tylko kiwałam głową TAK, TAK, TAK WŁASNIE BYŁO. Strasznie żałuję że zaburzyliśmy ten naturalny rytm dzieciaczka, ale co się stało to.. się musi odstać :tak: Postanowałam się zastosować do ŁATWEGO PLANU Tracy Hogg i ponownie nauczyć małą by nie spała tam gdzie ją akurat nakarmię tylko we własnym łóżku. 2 dni temu wprowadziłam kojelność karmienie-zabawa-spanie, ale niestety plan nie powiódł się do końca. Kolejność dziecko akceptuje, teraz nie je 2 x po 10 min tylko ssie do oporu przez 30-40 min, ale potem podczas zabawy ja nie jestem w stanie wychwycić momentu kiedy ona jest zmęczona. Nie ziewa tylko po jakimś czasie zavzyna krzyczeć, płakać i lamentować i wiem że czas na ukojenie i spanie. Tracy radzi tam by dziecko wyciszyć i kłaść do łóżeczka, a jak ponownie płacze to ukoić i znowu odkładać. Może to początkowo trwać strasznie długo i wymagać wielu ukojeń ale po 3 dniach ma minąć. Wszytsko fajnie, tyle że... JA NIE POTRAFIĘ UKOIĆ I WYCISZYĆ SWOJEGO DZIECKA. Tyle się pisze o tym że maleńki człowieczek potrzebuje matczynej bliskości itp. a moja córeczka wzięta na ręce nie uspokaja się wcale a wcale. Drze się jak polewana wrzątkiem i nie pomaga- ani żadne klepanie po pleckach, ani nucenie, ani przemawianie do niej czule - NIC (poza cycem albo... smoczkiem.) No i od 2 dni daje jej po tych zabawach, podczas prób wyciszania i usypiania -przy akompaniamencie jej wrzasków wynikłych z przemęczenia bodźcami i doznaniami- smoczek i muszę przyznać że działa rewelacyjnie. Dziecko uspokaja się w 10 sekund i potem pozwala się ładnie odłożyć do łózeczka i usypia. Ja się wreszcie wyluzowałam, mogę odpocząć i spać w nocy, deprecha mi z lekka minęła, cyc mniej boli ;-) jednak boję się co będzie dalej. Niby poezja, ale mam obawy, że jednak od tego smoczka też się uzależni i wkrótce po wybudzeniu w nocy nie będzie w stanie sama zasnąć i ja bede musiała 10 razy wstawać jej go ponownie podać. Z dwojga złego wolę to niż latanie z dzieciekm na rękach po kilka godzin, śpiwewani, kołysanie i w efekcie i tak spanie w łóżku z mężem i małą w środku, ale wolałabym nauczyć się malutką wyciszać i usypiać bez takich pomocek. Mam w związku z tym pytanie- czy wasze 5-6 tygodniowe dzieci naprawdę po wzięciu na ręce uspokajają się i nie płaczą? Cóż we mnie jest takiego strasznego że córcia nie daje się ukoić? Jak mąż ją bierze, czy też którakolwiek z babć, to jest tak samo- dzieciątko drze się nieziemsko i tylko ten smok nas ratuje... A może to przychodzi z czasem? Może jak będzie miała pełne 2, 3 miesiące to zaczbnie inaczej odczuwać podniesienie na ręce? Jakie macie doświadczenia?
 
reklama
Moja Droga u nas nie bylo takich problemow, ale mam taka uwage, e po ostatnim jedzonku, na co uczulily mnie tutaj inne mamusie, nie bawilabym sie z dzieckiem tylko starala sie ja uspokoic, a nie dodawac emocji.
Poza tym moze to sa kolki??? Moja mala potrafila plakac 3- 4 godziny, ale pomagal masaz.wtedy sie uspakajala.
poza tym taki maluszek ma bardzo delikatna skorke, moze masz spioszki z tylu zapinane?
Mja kolezanka uwaza, ze to bez znaczena, ale ja zauwazylam, ze naprawde ma, dziecko wtedy staje sie niespokojne.
Poza tym jak ja usypiasz to zamknij sie w sypialni wlacz nocna lampke,i wlacz karuzele lub jakas melodyjke i staraj sie wyciszyc mala, przytulaj i przeczekaj, to bedzie trwalo na pewno pierwszeo dnia dlugo, ale potem bedzie coraz lepiej.
 
Moja Droga u nas nie bylo takich problemow, ale mam taka uwage, e po ostatnim jedzonku, na co uczulily mnie tutaj inne mamusie, nie bawilabym sie z dzieckiem tylko starala sie ja uspokoic, a nie dodawac emocji.
Poza tym moze to sa kolki??? Moja mala potrafila plakac 3- 4 godziny, ale pomagal masaz.wtedy sie uspakajala.
poza tym taki maluszek ma bardzo delikatna skorke, moze masz spioszki z tylu zapinane?
Mja kolezanka uwaza, ze to bez znaczena, ale ja zauwazylam, ze naprawde ma, dziecko wtedy staje sie niespokojne.
Poza tym jak ja usypiasz to zamknij sie w sypialni wlacz nocna lampke,i wlacz karuzele lub jakas melodyjke i staraj sie wyciszyc mala, przytulaj i przeczekaj, to bedzie trwalo na pewno pierwszeo dnia dlugo, ale potem bedzie coraz lepiej.
ja też bym sie zastanawiała czy to nie kolki, moja Ewa dostała kolek tak własnie koło 4/5 tygodnia, to była masakra, płacz,wrzask,wyginanie no i ta niewygodna pizamka ?tez bym sie nad tym zastanawiała. zobacz też czy maluchowi nie jest za zimno albo za gorąco.kurcze mnówstwo rzeczy moze miec wpływ tak naprawde. moze jeszcze spróbuj po kąpieli dac maluchowi viburcol(takiemu małemu to 1/3 albo nawet 1/4 czopka)jest naprawde dobry.no i żadnych zabaw po kąpieli, cyc i wyciszanie no i codziennie te same czynnosci zeby zaczęła kojarzyc co ma po kolei byc.
nie wiem czy cos pomogłam ale życzę powodzenia,
a dziecko wyczuwa tez nasze nastroje, jak ty sie denerwujesz to ono tez.takze spokojnie:-)
 
Mała nie ma kolek na 100% - nigdy nie miała, nie w tym rzecz.
Życie prowadzi wg rytmu- jedzonko (bo po obudzeniu musi dostać jeść natychmiast :-) taka jest wygłodniała i niecierpliwa), potem nosimy się do odbicia, przewijamy bo zazwyczaj kupka wystrzeli jak z wylkanu podczas jedzonka;-) no i jest w końcu chwila na zabawę. Jasnym jest że chwila musi kiedyś minąć- ale nie potrafię wyczuć kiedy bo ona nie zaczyna ziewać czy powoli marudzić tylko zazwyczaj po 20-30 min róznych obserwacji/ piosenek i innych pierdółek wybucha płaczem oznaczającym = "zmęczyłam się i koniec z tymi głupotami". WIem że powinnam ją wtedy wyciszyć i położyć do łózeczka, ale rzecz w tym, że wyciszyć nie potrafię. Idziemy do pokoiku, zasłaniam żaluzje, zamykam drzwi- nie ma hałasów itp. przytulam ją, a ona się wtedy drze i drze. A jak włożę smoczek to następuje błoga cisza i mała zaczyna odpływać. Wtedy wrzucam do łóżeczka i tak za 10 min ona zasypia. Wszystko cacy, ale właśnie chodzi o ten smoczek. Jak w pierwszy dzień powstrzymywałam się przed jego podaniem to wydawało się że ten dzień nigdy się nie skończy- wymiękłam po ok 1,5h jak ona bidulka padałą już mi w rękach, ale dalej płakała. Za drugim razem już taka twarda nie byłam i wymiękłam po kilkunastu minutach. A teraz to już zwyczajnie smoczek daję na starcie i mała staje się spokojniutka. Można by rzec, że metoda Tracy przewidziana na 2-3 działa- tyle że w tym przypadku nie na dziecko a na mamę ;-) To mała miała się w coraz to krótszym czasie orientować co robić żeby jej było lepiej ;-) a tymczasem ja okzałam się szybsza... No ale nie mogę patrzeć jak ona doprowadzona jest do skrajnego wyczerpania tym płakaniem, a nie wiem jakim sposobem mogłabym ją utulić (oczywiście chodzi mi o sposób właśnie nie emocjonyujący dla niej- wyciszający a nie traktowany jak kolejna zabawa i atrakcja).
 
to prawda dziecku bardzo udziela się twój nastrój, po kapieli najlepiej jedzonko i lulu, moje pierwsze dziecko podobnie się zachowywało nic nie pomagało po3 miesiacu przeszło samo (najprawdopodobniej były to kolki) możesz sprobować podać po kąpieli przed jedzonkiem kropelki na wzdęcia i kolki, życzę powodzenia i wytrwałości:tak::tak::tak:
 
Wszystko cacy, ale właśnie chodzi o ten smoczek.
Wydaje mi się, że jesteś za ambitna ;-). Wyluzuj, smoczek jest dla ludzi :-).

Jest wiele rzeczy, do których dziecko się przyzwyczaja. Np. pierś, butelka, pielucha... Przychodzi taki moment, w którym trzeba się rozstać z piersią, z butelką, z pieluchą... i ze smoczkiem. Dziecko ma potrzebę ssania i trzeba ją jakoś zaspokoić. Poza tym jak zabierzesz jej smoczek, to pewnego dnia zacznie ssać palce, a palców jej zabrać nie możesz :-).
 
Otoz juz nieraz pisalam na roznych watkach o uspokajaniu, ktore sprawdza sie naprawde w 80-90%. Kiedys do jakiejs gazety zostala dolaczona plyta dvd z metodami usypiania i wyciszania takich wlasnie maluchow. Jak urodzila sie moja mlodsza corka zaczelam te metody stosowac. Sprawdzily sie w 100 % u nas.
Otoz po pierwsze) dzidzia lubi byc ciasno owinieta, tak aby nie machala raczkami. Bo ona tak naprawde nad nimi nie panuje i takie machanie lapkami denerwuje ja jeszcze bardziej. Poza tym taka ciasnota i cieplo kojarzy sie z mamusiowym brzuchem.
Po drugie) Kiwanie glowka. Nie machanie, lulanie. Tylko kladziesz taki kokonik i robisz taka "galaretke" glowka. Tak aby sie zaczynala luzno kiwac. Taki ruch uspokoja malucha, bo takie kiwanie ma zakodowane z brzucha mamy.
Po trzecie) Wlacz suszarke, odkurzacz, radio na szum miedzy stacjami. I to dosc glosno. Bo tak naprawde w brzuchu mamy jest bardzo glosno. Szum krwi, praca jelit. ja na poczatku nie bardzo w to wierzylam. Ale pozniej przypomnialam sobie, jak moja starsza latorosl zasypiala w wozku tylko na ruchliwej ulicy a nie w parku ( gdzie darla sie w nieboglosy).
Czesto dzidzia nie umie sie sama wyciszyc do snu, i wejsc w ta pierwsza faze snu. Potrzebuje odpowiedniego bodzca, ktory ma zakodowany z zycia plodowego. I czesto bezradny placz dziecka wieczorem bierze sie za kolki, a to poprostu bezradnosci bezsilnosc naszych malenstw. gdybym znala takie metody przy Julce, byloby mi na pewno duzo lepiej.
Sprobujcie takich metod, na pewno nie zaszkodza a moga pomoc. Polecam szczegolnie suszarke.
 
No i smoczek. zapomnialam napisac. Po to sa smoczki aby ich uzywac. Nie ma co panikowac, ze pozniej zgryz nie taki czy inne rzeczy. Nie przesadzajmy, smoczki uspokajaja, ssace dziecko sie wycisza. Bo co innego 3-4 latek ze smoczkiem. Wtedy moga pojawiac sie problemy z wadami zgryzu.
Nie ma co ukrywac, smoczki sa potrzebne.
 
reklama
Ja od poczatku mialam klopot z usypianiem -mala od urodzenia nie chciala ani nie umiala inaczej niz przy piersi.Jest tak do dzis a ma juz prawie rok!!!Na poczatku trwalo to kilka godzin- myslalam , ze zwariuje.Teraz maks 15 minut...Smoczka nie tolerowala nigdy ( poza 1 tygodniem kiedy to udawalo mi sie zastapic nim cyca-jak juz prawie zasnela) potem nie dala sie juz oszukac.Smoczek teraz sluzy jej do zabawy,nawet z butli soczku pic nie chce, o mleku nie wspomne...Przerazona jestem jak pomysle co to bedzie jak ja ja odstawie...Mam chyba 6 nowych butelek , ktorych pewnie nigdy nie uzyje bo juz jest za duza na nie- odrazu na kubeczek.
Nie mam tez pomyslu jak bede ja usypiac bez cyca- kilka razy probowalam i konczylo sie to fiaskiem...:no:a glos to Pola ma donosny..Pozdrawiam
 
Do góry