reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Problemy z USYPIANIEM dziecka

reklama
Emilka - głowa do góry. Wiem, że łatwo napisać gorzej zrealizować, ale to naprawdę minie. U nas od ponad tygodnia gorszy okres, mała w dzień nie chce spać, albo nie ma jak bo na spacerze już nie potrafi a potem po 17 jest nie do wytrzymania. Ale bywało tak czasami a potem znowu się poprawiało. Zanim Amelka nie skończyła 3,5 miesiąca to chciałam ją podrzucać w ramach reklamacji do szpitala gdzie się urodziła raz na tydzień w sobotę zebym się wyspać mogła. Bo jak leżała miesiąc w szpitalu, to nawet pielęgniarki mówiły że jest aniołem.A w domu jej się odwidziało, to ja z reklamacją pojechałam ;-)
Kaatia - z tym jedzeniem to znów każdy inaczej Ci powie, wiesz jak jest ;-) u Nas najpierw była marchewka gotowana. Potem po kilku dniach marchewka z ziemniakiem, potem brokuły, potem pietruszka. Potem mówi się że burak, ale ja po plamach z marchewki buraka póki co nie zaryzykowałam. W między czasie możesz owoce. Mówi się, że zasada jest taka, że wprowadzasz pojedynczo, podajesz kilka dni i obserwujesz. Jak nic się nie dzieje to dorzucasz coś nowego. Kaszki możesz podawać, najlepiej zacząć od kleiku kukurydzianego bo najłatwiej strawny. Do niego możesz dodać soczek z jabłuszka żeby na słodko było albo gotowaną marchewkę i masz obiadek. Mięso po 6 miesiącu po wprowadzeniu warzyw. Niby zaczyna się od indyka, cielęciny, albo królika, więc ten kogut to dłuuugo nie będzie Ci potrzebny ;-) Po 7 miesiącu żółtko i tak się powoli rozkręcasz ;-) Mówi się, że nieby zdrowsze jest gotowane albo pieczone, ale nie surowe na początek. Sama musisz to sobie wypośrodkować i zobaczyć, co dla Was najlepsze. Jak uznasz że już czas, możesz chrupkę kukurydzianą podać. Frajda niesamowita ;-) Ja dziś małą karmiłam, a le że wyrywała mi łyżeczkę to mówię: proszę bardzo, jedz sama. Wszystko było brudne, kanapa, na której siedziałyśmy, ja, Amelka, nawet w uchu miała. Po obiedzie do miski z wodą musiałam ją wrzucić bo aż się cała kleiła. Masakra ;-) później zdjęcie wrzucę, jak zgram z aparatu.
Maag - już się zastanawiałam, czy wszystko ok, bo tyyyle czasu się nie odzywałaś. Ja też gratuluję. Chociaż śmiałam się, że po chrzcinach to aniołek powinien być, bo diabełka wypędziliśmy, ale ten nasz diabełek coś opornie sobie odchodzi ;-)
 
Dostałam mailowe powiadomienie, że aktywność się wzmogła i przypędzam w kurcagolopkach:p
Ale nam dzieciarnia podrosła przez te kilka tygodni! Aż miło czytać:tak:

Anik, ja się pierońsko wściekałam na niesprawiedliwość świata, że mam Tuśkę do żłobka oddać, a ona mi taki numer wywinęła, że teraz mi jej szkoda w drugą stronę - ostatni raz pójdzie 22 maja. Młodej się tam nanormalniej w świecie podoba! Cała uchachana, piszczy i kwiczy z radości do innych dzieci, rączki wyciąga do swojej opiekunki, zabawek tylu to nawet w sklepie nie oglądała. I tylko z jedzeniem w żłobku są problemy, bo cycy brak, a butla, bleeeeeee. W związku z tym dziś trochę przygłodziła się i na mój widok rozpłakała- chyba ze szczęścia.
Karmelcia a jakie Ty córci ćwiczenia będziesz robić, żeby samolocika zlikwidować? Bo moja tak notorycznie fruwa i też bym chciała temu zaradzić.
Emilka minie, minie. Potem się zaczną ZĄBKI skurczybykowskie, które ani myślą wyleźć:angry:
Kaatia Marynia z Tuśką chyba podobnie etapy dojrzewania przechodzą. Tuśka od kilku dni jest makabrycznie marudna - w nocy to by tylko z cycem w gębie spała, budzi się co kilkanaście minut i kwęka. Nie za dobrze. W dzień niestety też ciężko i dziś nawet na chustę zmarudziła, wyprężyła mi się i zsunęła chustę z siebie, także spacerek należał do tych, co to rąk mi zabrakło - jakichś ośmiu sztuk.

U nas przewrót majowy - dostałam wypowiedzenie w dniu mojego powrotu do pracy. Także nabyłam się w biurze pół godziny, popodpisywałam różne kwity i tyle mnie było. Samopoczucie wiadomo - nienajlepiej, bo to MNIE zwolnili, ale że odprawa za tym poszła przyzwoita, to kilka miesięcy będzie dobrze. W międzyczasie albo nowa praca, albo zasiłek - w każdym razie zyskałam czas dla niuni i jestem z tego zadowolona:-) No a że żłobek był już zarezerwowany, to Tusina się oswaja z dziećmi i - jak pisałam - dobrze jej. Wczoraj dobre parę minut starałam się, żeby zwróciła na mnie uwagę, no bo "halo! tu jestem! wróciłam po 5 godzinach!" a ona cholera się krówką bardziej interesowała... Muszę tez przyznać, że bardzo sobie chwalę te kilka godzin dla siebie. To tylko trzy dni w tygodniu więc czas wolny wykorzystuję np. na wypad do centrum i tu sama sobie chyba ordera za odwagę wlepię, bo auto mamy duże, ruch w stolicy wybitny, osły dardanelskie jeżdżą lewą stroną, piesi jak owce na czerwonym łażą, busy mają swój pas, ale co rusz śmigają dookoła, pasy to jakiś pijany wytyczał - ja przeważnie jestem mokra jak szczur, a Pan Bóg w niebiesiech na pewno siedzi koło mnie, bo musiałby być głuchy, żeby mnie nie usłyszeć... Ale idę w zaparte.

A propos kogutów, mój mi zagląda przez ramię i ponagla, bo film chce oglądać. Do następnego!
No i MIŁEJ MAJÓWKI!!!!
 
moj kogut właśnie sie myje, mała spi jak zabita po kapieli...myslicie ze cos bedzie?
hahaha
a tak powaznie to rzeczywiscie dzis sie ma juz malutka lepiej i była łatwiejsza w obsłudze:-)
 
Emilka, było??:)

Karmelcia, dzięki. Dzisiaj ziemniaczek będzie grany:)

Evelajna, to bosko, że mała tak reaguje na żłobek:) a że w nocy na cycku śpi to chyba odreagowuje dzień żłobkowy bez cycumki:)
U nas też są samoloty i choć czytałam, że to nic złego to chciałam, żeby Maryś się na rękach zaczęła podpierać, bo siadanie i raczkowanie jakoś ogarnie i przypadkiem załapałam, że przy zabawie w akuku w łóżeczku Mała zaskoczyła podpieranie na rączkach. Wystarczy, że stojąc dalej trochę przykucne i znikną jej moje oczy za górną krawędzią łóżeczka i wtedy Mała siup lądowanie samolotu i na prostych rękach wysoko podparta dumna i blada z uśmiechem znalazła mame i akuku:)
Teraz szybciej się przemieszcza po łóżeczku i niestety łóżku, rano już nie poleży:)
Hehe, właśnie leżała w swoim łóżku i krzyczała na mnie, ale położyłam ją do swojego-naszego i chyba idzie spać...ta to wie, czego chce!:)

A i u nas spooora tfu tfu poprawa na spacerach. Małą przesadziłam w wózku przodem do jazdy i chwilowo od tygodnia jej w ogóle nie nosze! ufff i nawet jechać nie muszę, Mała siedzi, a ja sobie coś tam mogę ze zwierzyną zrobić:) Anioł!
 
hihi bylo:p
jak to sie mowi jak nie urok to sraczka?
mała mi od rana strasznie ulewa/wymiotuje...i widac ze czuje sie srednio bo humoru nie ma kompletnie...
 
Emilka, jakby to powiedzieć - tak już będzie przez najbliższe hmm 18, 19 lat a potem przestaniesz się przejmować ;-) przynajmniej Ty zadowolona spać poszłaś hi hi ;-)
Evalajna, wlecome back ;-) jak czytam Twoje posty, to aż mi się wszystkiego chce na nowo, choć wcześniej się nie chciało ;-) zazdroszczę Ci trochę tego wypowiedzenia. Przynajmniej odprawy u Was są jakieś normalne, a u Nas dupa blada... też muszę wrócić, może w lipcu, na szczęście tylko na 3 dni w tygodniu ale i tak ryczeć mi się chce jak pomyślę. Do tego szlag mnie trafia, bo Amelkę przywieźliśmy do dziadków, bo mój małżonek, czy jak to się teraz nazywa kogut, kiedyś, kiedyś, wykupił nam wczasy pod gruszą, co bym odpoczęła przed powrotem do pracy. Wtedy się cieszyłam bo z małą oswoić się nie mogłam, a teraz nie wyobrażam sobie jej zostawić. Wiem, że u dziadków dobrze jej będzie a i ja ją nauczyłam zostawać samą beze mnie ale z Nas dwóch to chyba ja to gorzej zniosę. Na domiar złego moja cudowna żeby nie przeklnąć uczelnia chcąc skrócić męki przyszłych magistrów i oszczędzić nam łażenia na zajęcia w lipcu, skróciła rok akademicki kosztem weekendu. I tym o to sposobem jutro mam kuzwa jego mać egzamin, na który nic nie umiem, bo myślę tylko o tym, że małą zostawiam. Co więcej, wczasy są od środy a ja muszę dzisiaj wrócić do Warszawy i cholera nie wiem co dalej. Czy zostać tam na miejscu czy wydać kasę której nota bene nie ma i przyjechać po egzaminie na kolejne 3 dni do małej. A za rezygnację z wycieczki musielibyśmy zapłacić połowę tego co zapłaciliśmy, jadąc - kara wynikająca z umowy. Tłumaczę sobie, że na pewno mi się to przyda, że odpocznę, bo potem powrót do pracy, przeprowadzka i nie będzie kiedy bo rodzice za daleko by być na nasze widzi misie... ech, wiem, marudzę. Ale ja nie narzekam tylko ciężko mi oswoić się z myślą, że moje maleństwwo będzie daleko ode mnie. Boję się, że za bardzo się przyzwyczai do babci a ode mnie odzwyczai, że powie mama a mnie nie będzie, że dziadki rozpieszczą...
Samolocik - ja jej podkładam z przodu zabawkę, ale nie tak, by bez problemu chwyciła, tylko by się wysiliła, wtedy prostuje ręce, podnosi się na nich, ocenia odległość i szanse i potem kombinuje. Poza tym trzymam ją pod bioderka a rękoma "grabię" kanapę - tzn podnoszę ja by nic poza rękoma nie miało kontaktu z podłożem, opuszczam ją na kanapę, stół czy gdzie tam jestem tak, by ona naturalnym odruchem wyprostowała ręce przed sobą i podparła się na nich. No i moetoda na telewizor - włączam bajkę, kładę na kanapie i mówię, że obejrzy, jak się podniesie. Na króciótką bajkę wystarczy ;-) i też siadam przed nią ale tak by musiała sie podnieść żeby mnie zobaczyć. Dostaliśmy też kiedyś takie pianinko-piesek chicco, które po naciśnięciu na klawisz wydaje dźwięki, kładę przed nią i mówię: graj cyganie ;-) i ona wtedy naparza w pianinko jak wkurzony szopen ;-) może to być nawet zwykły bębenek, cokolwiek, co dźwięk wydaje. Mi jeszcze rehabilitantka pokazała, że pod brodę dziecka można włożyć lusterko albo płytę cd tak, żeby mogło w niej zobaczyć swoje odbicie. Podsuwa się je tak, żeby dziecko chcąc się w nim przejrzeć wyprostowało ręce i się na nich podniosło. u nas ręce są tak słabe, ze to jeszcze nie działa, ale później kto wie ;-)
Emilka, jak tam mała, lepiej trochę?
Kaatia, daj znać jak tam ziemniaczek podpasował.
 
wątek ważny, bo poprawia humor! ja się uśmiałam z kogutów itp:) fajnie Was czytać:)

Ziemniaczek a i owszem dało się zjeść, ale bez entuzjazmu:) Jabłko pochłania:) A i w sumie myślałam, że jak zje jabłko czy ziemniaczka to wzgardzi cyckiem, a tu apetyt rośnie:)
Maryś włączyła taryfe ulgową dla mnie. W nocy lepiej już śpi, a w dzień tylko się uśmiecha, ewentualnie śpi, albo zasypia;) zasypia tzn kokosi się od ponad godziny w mom łóżku i nic ode mnie nie chce! Ja ugotowałam obiadek, zjadłam itp itd, a Mała dalej się kokosi:) czasem pogada, ale najlepsze to leżeć bujać nogą i stukać w ramę łóżka:) Czasem do niej pójde po buziaka i dalej jestem wolną kobietą:) Chyba się wezmę za sprzątanie...
Ps, pogłowie nam się zwiększyło, mamy dwa malutkie króliczki od sąsiada Maryś dostała na "pasztet"hehe. Króliczki w klatce rzecz jasna razem z klatką pakiet sąsiedzki. Wieś to wieś:)

Evelajna, jak ząbki małej? Idą?? Kurka moja sobie pod koniec jedzenia robi gryzak ze mnie i ja sycze, a Ona się śmieje i oczka mruży:) spryciula.

Karmelcia, ja też jakoś nie potrafie jeszcze rozstać się małą i choć wiem, że mogę ją sprzedać mojej siostrze choćby na spacer a ja mam czas wolny na sprzątanie leżenie czy cokolwiek to jeszcze dla mnie za wcześnie, boże mam nadzieje, że z tego wyrosne;)
 
reklama
małej juz lepiej....chyba...przestała wymiotować/ulewać zjadła butle i pojechała na spacer....nie spi, nie gaworzy ale jest spokojna...niestety spacerówka juz lezec na płasko nie moze bo ona musi widziec gdzie jedzie...wiec jest lekko uniesiona, przodem do kierunku jazdy i jest spokoj :-)
 
Do góry