No właśnie coś tu cicho
U nas też dużo zmian mała już wcina pełne menu - zresztą ona zawsze była żarłokiem - waga - 7800
Jeżeli chodzi o jadłospis ja zaczęłam od jabłuszka, potem polecały zupka jarzynowa, marchewka, dynia ziemniakiem - hicior, jabłuszka z owocami leśnymi, jagodami - ogólnie je już wszystko po 4 miesiącu na razie słoiczki - ale już niedługo sama będe pichciła, odpukać nie ma żadnej wysypki, bóli , wręcz przeciwnie jak widzi jedzenie - to jest dzika jak nic, oprócz tego wyeliminowałam 2 posiłki na rzecz kaszki mleczno - ryżowej, na wieczór podaję kleik kukurydziany - jest lekko strawny. Jeżlei chodzi o wprowadzanie jedzonka - to powiem szczerze każdy lekarz to inna teoria - ja połączyłam różne teorie i wprowadziłam swoje menu
Oprócz tego mała dostaje zestaw soczków, cherbatek
Ogólnie schemat żywienia wygląda w ten sposób
8 mleko
11 deserek - pół czasami cały słoiczek
12 mleko
14"30 - zupka , jakieś danie - popija czasem jeszcze mleczkiem
18:30 kaszka
22 - na śpiocha kleik kukurydziany
Oprócz tego moja Majcia - rwie się do siadania, jest bunt w wózki podpiera się za boczki i chce do przodu - na razie jeszcze się chwieje, ale babka uparta jak nic,
powoli zaczynam ją resocjalizować z miastem - bo mieszkay na wsi, pojechałam z nią na zakupy, - a ta w najlepsze roxesmiana, staram się ją zostawiać z babciami aby się oswoiła nie tylko ze mną. Zaczęła mówić również nene jak jej się coś nie podoba, powoli zaczyna się turlać, bierze już wszystko w swoje dwie łapki .
Najgorsze jak na razie są spacery bo małą nie chce leżeć nawet na lekko półleżąco, dlatego wiem, że teraz muszę przetrwać ten miesiąc a potem hyć do spacerówki.
Tak jak ktoś tu wspomniał smopoczucie naszego dziecka, rzeczywiscie zależy od naszego podejścia - moja mała jak ma dni marudne to też do niej dużo mówie jak do doosłego i wiecie co przestaje marudzić i patrzy na matkę jak na idiotkę hihi
Fajne jest jak z nią rozmawiam i przybliżam twarz a ona łapie mnie za nos dotyka ust, oczu, jak ciągnie za włosy mówie nunu.
Ogólnie im większa tym najwspanialsza - ale jest już na takim etapie, że wolałabym aby czas stanął, a nie tak jak kiedyś przy kolkach minął.
Chociaż ja co prawda nie wracam do pracy bo prowadzę firmę, ale czasem mam wyrzuty sumienia , że mama musi pracować, a niunia pod moim okiem sama się bawi, wtedy jestem na siebie zła, że dziecko musi same się zabawiać bo matka musi pracować, ale z drugiej strony pocieszam się, że gdybym wróciła do pracy dla kogoś nie miałabym niuni obok siebie
A najgożej jeszcze jest z czapką
boże to jest najgorsze zło, sądziłam , że z wiekiem przekjdzie.