Emilka - z tym mlekiem sztucznym to niestety tak jest, że dzieci trudniej kupę robią. Poza tym jak u mojej córki podejrzewano nietolerancję laktozy to neonatolog powiedziała, że ona by poczekała z przejsciem na nutramigen czy pepti bo to są mleka lecznicze, niekoniecznie do stosowania na dłużej. No ale może dlatego że moja jest wcześniakiem i zależało im żeby nabierała masy. Powiem Ci tak, każda chyba mama po okresie kilku miesięcy od narodzenia dziecka śmieje się pod nosem z tego, że kiedyś kupa była takim problemem
niestety chyba nie ma złotego środka. Możesz kłaść dziecko na brzuchy, dawać herbatki, poić wodą, kombinować z lekami i syropami ale swoje trzeba przejść i piszę to na własnym przykładzie. Dziś Melka ma 7 prawie miesięcy a problemy z kupą jak były tak są. Chwilę było spokojnie a potem zaczęło się inne niż mleko jedzenie i problemy wróciły... Więc pisząc dosłownie jak nie urok to sraczka, jak nie sraczka to zatwardzenie, jak nie zatwardzenie to zęby i tak w kółko te dzieciaczki wystawiają naszą wytrzymałość na próbę ;-) z tą kupą to chyba najlepsze jest masowanie brzuszka, doginanie kolanek do brzucha i to codziennie po kilka razy. Może jakoś bardzo nie pomoże ale ulży choć trochę. Najważniejsze chyba by jak najmniej pomagać różnymi syropami, chemią itp. Mnie rodzice z tego co wiem "dręczyli" termometrem, nie było herbatek, syropów itp
podawali świeży sok z jabłka, najpierw tylko jedną łyżeczkę i przypadkiem nie na wieczór. Może to pomoże? Probiotyki też dobrze działają tylko że nie są tanie. Mi ostatnio lekarz zapisał syrop lactulosum, śliwkowy też ponoć działa ale nie podaję, czekam, zmuszam do ruchu, kładę na brzuchu i tak męczymy się obie
zaraz zrobię chyba dziką awanturę temu kto wierci jak szalony że niesie się po całym bloku a ja właśnie z trudem małą uśpiłam bo marudziła... jak mi się wybudzi zaniosę ją płaczącą do sąsiada i powiem teraz Ty usypiaj...
uroki blokowiska...
Mag - moja tak samo strasznie się poci i bardzo szybko jej ciałko robi się gorące. Dlatego ubieram lekko, okna się jakoś boję ale przy tej duchocie nie mam wyjścia, chociaż rozszczelnić muszę bo potem w nosku wysycha . Dzisiaj musiałam pojechać z małą do urzędu skarbowego wchodzę tam a tam tak duszno, że aż mi się słabo zrobiło. Mycha miała spodenki długości 3/4, skarpetki, body z krótkim i na to sweterek ( do samochodu ) ale była cała rozgrzana. Przewinęłam na biurku bo oczywiście miejsca dla matek nie uświadczysz, i zostawiłam w samych spodenkach i body bo ciekło z nas. Byscie widziały jak ludzie na mnie patrzyli. Dorośli w kolejce stali w kirtkach, szalach, czapkach, jakby w innej pogodzie tu przybyli niż ja. Te spojrzenia w stylu: co za głupia matka. A baba w ksero mówi mi, że kto to widział dziecko tak roznegliżowane, przecież tu chłodno, przeciągi, przeziębi się i na siłe MOJEMU dziecku pakuje smoczka do buzi, nie mówiąc że próbowała jakoś ją zagadać i powiedziała do niej: pajacyku... aż mi do głowy przyszło: sama jesteś pajac... ech, gdyby nie ta pogoda i dobry humor to powiedziałabym babie co o niej myślę ale nie chce mi się psuć humoru więc jej tylko powiedziałam, że dziecko lubi eksponować swoje piękne ciałko
byłam dzisiaj z córką na rehabilitacji w CZD a tam babka z synem, który ma pół roku, w wózku, ubrany w jakieś body z długim, sweterek, rajstopy, kombinezon frotte, wełniana czapka, przykryty kocem mega grubym, zimowym... a sama w krótkim rękawku i mówi mi, że trochę się dziecko poci, ale przecież jest dobrze ubrane... albo ja jestem głupia albo świat oszalał... w nosie mam to byleby mojej dobrze było
tylko najgorzej w samochodzie. Klimatyzację boję się włączać, okna nie otworzę i tak kisimy się jak młode ogórki w słoiku ;/ ech, człowiek ma chyba taką naturę, że musi ponarzekać
idę obiad robić bo zaraz M. z pracy wróci i niech nie myśli że nie zdążyłam