reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problemy z USYPIANIEM dziecka

odwróciła główkę w drugą stronę i zaczeła z zaciekawieniem gugać patrząc w ....nie wiem co bo tam nic nie było (środek pokoju) :unsure::unsure::unsure: nagle zaczeła się uśmiechać :szok::szok::szok: ja sama w domu strasznie strachliwa jestem :unsure::unsure::unsure: poza tym mam ciągle w głowie to co powiedział mi kuzyn że dizeci widzą duchy

Hmmm... kilka/kilkanaście tyg. temu moja Ania też wywinęła taki nr, że baliśmy się czy wszystko z nią ok. 23-24 w nocy obudziła się z krzykiem, nie chciała na nas patrzeć tylko w jeden pkt. na ścianie, zasłaniając jej go wpadała w histerię i wyglądała jak zoombi, trwalo tro kilkadziesiąt min. byliśmy wtedy nieźle wystraszeni. Więc spokojnie, to nie duchy, poprostu poznaje świat a że czasem w dziwny sposób i chwilach...:-)
 
reklama
Emilko, no rozbawiłaś mnie:) hehe, niech się stara;p phi gorzej jak jej się uda:) bo wtedy nie ma przebacz w nagrode film dziecku trzeba będzie pozwolić oglądać...

Anik, a skoro się uśmiecha i gada to czy Was dwoje czy troje to nie ma znaczenia, ważne że dziecko zadowolone;) a trochę bardziej poważnie to dzieciaczki niestety zachowują się czasem jak czubki i to jest normalne, u nas też była jakaś taka dziwna akcja:) A ja też tchórz dlatego zawsze mam psa:)
 
Pedro nie załamuj mnie, własnie do niej poszłam a ona patrzy przed siebie zdziwiona jak nie wiem co, nawet na mnie nie spojrzała :baffled: mówię do niej a ona nic... wciąż na mnie nie patrzy ,nagle zaczyna jakieś dziwne dźwięki z siebie wydawać, dotykam jej czółka a ona wciąż nic - nadal na matkę nie patrzy :no:
boziulku co się dzieje z moim dzieckiem :angry:
jesusicku teraz jeszcze pies zaczął warczeć siedzi przed pokojem małej i warczy :szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok:
mężu mój kochany wracaj bo zejdę tu na zawał serca :szok::szok::szok:
 
Pedro nie załamuj mnie, własnie do niej poszłam a ona patrzy przed siebie zdziwiona jak nie wiem co, nawet na mnie nie spojrzała :baffled: mówię do niej a ona nic... wciąż na mnie nie patrzy ,nagle zaczyna jakieś dziwne dźwięki z siebie wydawać, dotykam jej czółka a ona wciąż nic - nadal na matkę nie patrzy :no:
boziulku co się dzieje z moim dzieckiem :angry:
jesusicku teraz jeszcze pies zaczął warczeć siedzi przed pokojem małej i warczy :szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok:
mężu mój kochany wracaj bo zejdę tu na zawał serca :szok::szok::szok:

U nas było identycznie, Marta ją brała na ręce, wręcz krzyczała aby ją jakoś z tego "letargu" wyciągnąć, a ta nic jak zaklęta tylko wzrok wlepiony w jeden pkt. i koniec i tak długo i długo. Potem poprostu zasnęła i jak narazie się to nie powtórzyło. Fakt taki, że wtedy też bylismy przerażeni, ale nie że są jakieś duchy, a że z coś nie tak. Spokojnie, choćby to nawet duch to napewno lubi dzieci:-)
 
Witam serdecznie. Piszę z konta żony, ale mam nadzieję, że będzie mi wybaczone. Tu tata - Marcin.
Mamy identyczny problem z zasypianiem małej Zuzi, która ma już prawie 4 miesiące. Czytając posty Pedro33 jakbym widział naszą księżniczkę. Starałem się przebrnąć przez to co piszecie, ale zabrnąłem do 15 strony z 84 :(
Może podpowiecie kilka rad, aby małej się lepiej zasypiało?
Nasza księżniczka zawsze miała problemy z zaśnięciem choć dzięki Bogu przesypiała całą noc. Niestety pora zasypiania to wieczne krzyki i płacz. Mama brała, nosiła a wg mnie każde podniesienie i noszenie jakby resetowało małą i miała jeszcze więcej energii, żeby krzyczeć po odłożeniu. Spróbowaliśmy więc odłożenia do kołyski i czekania z boku, ale tak, żeby nas nie widziała. Po 20-30 minutach mała zaczęła zasypiać lub przynajmniej się uspokajać i oglądać to co się koło niej dzieje. Nasze szczęście trwało kilka tygodni, aż kilka dni temu zaczęła krzyczeć przy usypianiu w dzień. Leży spokojnie i widzimy, że jest zmęczona. W końcu zaczyna zasypiać i wtedy jakby rzeczywiście miała owsiki. Oczy wypręża, choć ma zamknięte, rączki i nóżki latają, a mała zaczyna coraz bardziej nerwowo krzyczeć. Krzyczy coraz mocniej a rączki i nóżki coraz bardziej nerwowo latają. Po serii krzyków zaczyna nerwowo gryźć smoczek i jakby przysypiać, ale to trwa ok 10 sekund a po tym znów potworny krzyk. Tak jakby coś nerwowo nie dawało jej spać. Po zgubieniu smoka jest jeszcze gorzej. Potrafi nawet przysnąć i krzyczeć po kilku minutach.
Próbowaliśmy leżenia koło niej, głaskania, mówienia, nic nie pomaga, nawet po podniesieniu nie kończy a najczęściej zaczyna żałośnie płakać i zalewa się łzami! Tak jakby się bała zasnąć.
Wieczorem generalnie jest to samo. Kąpiel, cycek i kiedy przysypia to do łóżeczka. Po 20 minutach snu zaczyna coraz głośniej krzyczeć, ale ciągle oczy ma zamknięte. Nie jest to krzyk "bólu", a bardziej wrzask typu "czy ktoś mnie słyszy?". Mało co pomaga. Żona najczęściej bierze ją do siebie do łóżka i po ok 30 minutach (bardziej z wysiłku) zasypia. To niestety dla nas nie jest dobre rozwiązanie, bo nie chcemy dziecka uczyć spania z nami. Nie chodzi o uczucia, bo ją kochamy nad świat, ale bardziej o fakt, że mała zasypiała sama bez problemu i tak jakby coś jej tą rutynę zburzyło.
W ciągu dnia Zuzia zasypia dość często, ale śpi krótko. Kiedy idziemy na spacer, prześpi go jednak cały (30min do 4h). Zastanawiamy się czy te drzemki (za krótko, często, długo, nieregularnie?) nie są powodem lub to, ze w ciągu dnia żona często kładzie się z małą i razem sobie drzemią.
Jeżeli chodzi o resztę dnia to pewnie jest jak u innych rodziców. Mała dość regularnie jada, choć ostatnio więcej krzyczy niż je - najpierw, bo chyba jest jej niewygodnie, a po około minucie jedzenia wpada w furię, bo musi jej się odbić. Po uspokojeniu beknie sobie, potem znów pierś i znów krzyki, aż w końcu wypluwaniem komunikuje, ze już ma dość.
Kąpiemy ją zawsze przed 20. Karmimy zawsze po kąpieli. Mała nie jada nic poza mlekiem mamy (na razie), więc to raczej nie jedzenie. Kolki to raczej nie są, bo inaczej płakała jak je miała.
Chcielibyśmy pomóc jej w zasypianiu a przy okazji pomóc sobie. Gdybyście więc podali kilka rad które najbardziej pomagają w dobrym wysypianiu się maluszka to byśmy byli bardzo wdzięczni.
Dziękuję
 
anik moja tez takie cyrki odstawia...ty sie ciesz kobieto ze ona sie usmiecha a nie placze histerycznie jak u pedro :p
a tak powaznie to ja tez strachliwa jestem, tez mam psa przy sobie zawsze hihihi i tez mialam takie akcje z małą...i moje piesy tez sie tak zachowywaly...a jak maja sie zachowywac jak ty chodzisz przerazona i na sama mysl o wejsciu do pokoju malej serce ci mocnej bije? :p
kaatia ona jak juz sie nauczy chodzic to ja ja bede miec z glowy...moj mąż bedzie za nia chodzic krok w krok zeby mu jakiegos sprzetu nie popsula:-) a na razie ja chodze, zabijam sie o kable i smieje sie do niego ze juz niedlugo sie skoncza te kable wszedzie, te sprzeciki na ziemi:D
 
anik567 doskonale Cie rozumie, tez mi się zdarza,że karmie synka w nocy, zwłaszcza jak jestem sama a on patrzy się na drzwi i tajemniczo uśmiecha, ale nie ma się co nakręcać bo niedługo to my będziemy potrzebować lampki w nocy:tak::tak::tak::tak:
 
Ewka29 dzięki. Też coś o tym słyszałam. Za dwa tygodnie będziemy w domu, to się w niego zaopatrzę, bo u w Irlandii nie ma takich cudów:(
Na szczęście kupa poszła wczoraj wieczorem i dziś rano również. Tak myślę, że to może od tego grysiku co jej funduję? Ilość tycia ale może akuratnie zagęszcza wszystko w brzuszku...

Emilka, młoda agentka - kolejne dziecko XXI w :D A kabelki oj taaak, wszystkie posprząta, jeśli tatuś zapomni, ghi ghi.
Pytanie z innej beczki - i jaki jest ten film "Siedem dusz"? wzruszliwy? ja ostatnio to jakoś się byle czym potrafię rozkleić:baffled:
Nawet pająka kurna nie zabiję, tylko ze słoikami latam:dry:

Kaatia nie wiem, nie wiem jak to nam pójdzie. Żłobek jest pod samą moją pracą i mogę odwiedzać dziecinę w ciągu dnia. A że tu jest godzina lunchu (nie wiem po jaką cholerę, bo wolałabym do domu pojechać godzinę wcześniej), to będę chodzić ją karmić. I w razie czego będę pod ręką.
Sprawdzałam nasze żele na dziąsła - też mają rumianek. I belladonnę - onegdaj stosowaną przez czarownice do sporządzania maści latania:happy:
Jak czytam co Marynia wyprawia, to myślę, że baaaardzo szybko będzie jej wszędzie pełno :D:D:D

Anik to Tuśka też ma takie odchyły - ona nawet w dzień tak mi zrobiła parę razy.
Zmieniałam jej pieluchę, niby gugugaga, a wzrok nagle uciekł gdzieś nad moje ramię i zaczęła się gapić coraz większymi oczami z rozdziawioną gębą. Aż się bałam odwrócić! A potem się tak śmiała do rozpuku, że mi mowę odjęło...
Ale moja babcia mówi, że nawet jeśli widzi jakieś duchy, to są one przyjazne i z rodziny i trzeba się cieszyć, bo czuwają. Łatwo powiedzieć, nie?:dry:
Ja nawet psa nie mam!!!
 
anik moja tez takie cyrki odstawia...ty sie ciesz kobieto ze ona sie usmiecha a nie placze histerycznie jak u pedro :p

ubawiłam się waszymi postami, chociaż coś w ostatnich dniach mi humor poprawiło, bo u mnie anioł zstąpił do piekieł i wykańcza matkę akurat w chwili kiedy ta siły i wsparcia potrzebuje :-:)-:)-( Od piątku dziecko jak opętane, nie śmieje się jak wcześniej cały dzionek, nie reaguje na mój widok tak żywiołowo, nakarmiona robi się zmęczona i nerwowa choć dopiero co wstała. Odłożona na matę wcześniej bawiła się, gadała i śmiała od ucha do ucha a teraz co weźmie jakąś zabawkę, chwila pogryzie, zdenerwuje się i krzyk... ale jaki... jakbym oglądała Supernianie i takie 2,3-letnie dzieci co to krzykiem próbują wymóc coś na rodzicach. A ta cholera ma dopiero pół roku... Czy Superniania do takich małych też przyjeżdża? :confused::confused::confused: Masakra jakaś, krzyczy tak kilka, kilkanaście minut i obserwuje co stara zrobi. A stara ze łzami w oczach i przez zęby cedzi że jak się uspokoi to ją przytuli... Po porannym karmieniu gdzieś tak ok. 6 śpi nawet do 11-12, po godzinie od wstania robi się nerwowa ale nawet jak zaśnie to na góa 20-30 minut, budzi się już nerwowa i zmęczona i tak w kółko, po czym po kolejnej serii mega wrzasków w stylu: raaaaaaaaaatunku, Niemiec mnie bije zasypia około 17 i śpi do 19-20 a tu jeszcze kąpiel... w nocy wybudza ją ból brzucha albo tylko tak mnie oszukuje, pręży się, jeczy, stęka ale dzielnie zostawiam ją w łóżeczku i jakoś przechodzi (to może być przez marchewkę bo głupia katowałam ją marchwią ponad miesiąc prawie dzień w dzień a potem przeczytałam że marchew zatwardza...) A do tego żadnych widocznych postępów od miesięcy. Ja wiem że ona wcześniak i że będzie się rozwijać później niż inne dzieci i nie mam w tym kontekście przerostu ambicji, ale kurde, żeby leżeć jak ta kłoda na plecach 2 miesiące i nic??? Położona na bok leży, leży a za chwilę myk na plecy, jakby miała magnes, jeden w plecach drugi w podłodze... na brzuchu leże jak ją położę, chwila i wrzask... mówię mam od piątku mam jakiś nieustający horror aż mi się ryczeć chce... przechwalilam cholera :wściekła/y:
 
reklama
Tato Marcinie. Ciężko by tak było streścić wszystkie porady, a i ja tylko od połowy się orientuję, ale skrótowo z mojego doświadczenia:
- nasza miała nietolerancję laktozy i wiła się przy i po każdym karmieniu. Espumisan pomagał na wzdęcia, a na to nie. Problemy się skończyły po Beneflorze (naturalna flora bakteryjna NIE na bazie mleka krowiego) i jak młoda skończyła 4 miesiące. Lekarz ma rację- z czasem przejdzie. Wiem, męka...:baffled:
- wieczorem przed spaniem zawieszałam ją sobie dosłownie na cycku, pozwalałam jej tak przysypiać np oglądając film i jakoś te szaleństwa mijały. Nie wiem, czy była głodna, czy potrzebowała naszej bliskości.
- za dnia lepiej spała jak spała przy mnie, a jak sama, to też się budziła szybko. Starałam się ją wtedy usypiać z powrotem, bo po krótkiej drzemce była/ jest bardzo nerwowa i tak zostaje na resztę dnia.
Kilka osób stosowało chusty do noszenia i pozwalało dzieciom spać w ten sposób
za dnia - nie rozpieści się malucha, a bliskość czyjegoś ciała pomaga.
- Na latające rączki pomogło wsadzenie misia między nie. Łapki się czymś zajęły i przestały przeszkadzać w spaniu.
- Niektórym pomaga położenie tetrówki na łepetynce - moja sie wtedy tak układa, żeby jej oczka zasłoniło i śpi. A jak całą gębę zasłoni, to nie szkodzi. Może to taka kompensata za brak bezpiecznego otulenia w brzuszku (??)

Piszesz, że do tej pory było dobrze i nagle się zepsuło. Pomyślcie czy coś się nie zmieniło nagle w jej życiu - w łóżeczku, w schemacie dnia, w sposobie kąpieli, nie wiem co tam jeszcze. Znajomi mówili, że ich dziecko świetnie spało w rożku. Podrosło, zmienili rożek na śpiworek i ...zaczęło się.

A ogólnie - i tu Cię nie pocieszę - każdemu pomogło co innego, i niestety, trzeba również przeczekać te brewerie. Mijają tak czy owak:dry: A nam - zrozpaczonym rodzicom - baaardzo pomaga wymiana doświadczeń tutaj :p
 
Do góry