W zeszły piątek byłam u ginekologa swojego na wizycie kontrolnej, wszystko było w porządku.
W sobotę dostałam krwotoku połączonego z jakimś wodnistym płynem - póki co bez skrzepów i krew się lała mimo podpaski po spodniach nawet, z najgorszymi myślami pojechaliśmy do szpitala. Na izbie przyjęć stwierdzili, że echo jest fhr +, więc się pytam to dlaczego krwawię (poprzednia ciąża - 4 lata temu - płód obumarły w 15 tyg. w/g miesiączki, w 9 w/g usg, dlatego wiedziałam, że fhr - oznaczałoby, że coś jest bardzo źle w moim rozumowaniu). Nie dowiedziałam się dlaczego krwawie, po badaniu usg zbadano mnie fizykalnie i włożyli mi papierek (lakmusowy??) i wyszedł kolor niebieski. Przyjęto mnie na oddział, zakazano wstawać nawet do wc.
Po paru godzinach zobaczyłam na wkładce już normalną krew, więc zawołano lekarza, który mówił, że błony muszą się ee zakleić i dlatego muszę leżeć i będę krwawiła. Zapytałam się czy będę miała jakieś USG to powiedział, że w moim przypadku to nie wskazane, bo błona się odbudowywuje i każda ingerencja jest zła.
Potem weszła do mnie pielęgniarka i pyta się niby mi niby powietrza czy ja jestem od tego pękniętego pęcherza moczowego. Nie wiedziałam o co chodzi, więc wyszła.
Ale... już w niedzielę przyszedł inny lekarz i zrobił mi USG, krwawienie ustepowało, na USG z dzieckiem było w porządku, ale poinformował mnie, że jest krwiak. Leżałam nadal, ale mogłam już wstać tylko do wc, jedzenie nadal w łóżku. Na pytanie czy będę leżała miesiąc odpowiedział, że miesiąc to może nie (ale ze 3 tygodnie to już sama sobie dopowiedziałam)...
W poniedziałek przyszła już Pani kierownik kliniki, potwierdziła, że jest krwiak i.. jutro wychodze do domu, mogę wstać do wc i normalnie na stołówkę. Stwierdziła, że pęcherz płodowy ma dużą ilość płynów i nie mógł mi pęknąć i wzięła mi taki zapisek wykreśliła na karcie...
We wtorek znowu miałam USG, krwiak nadal był, ale wyszłam do domu z zaleceniami, żeby się oszczędzać i pokazać do kontroli u mojego lekarza za 7 dni...
Jestem w 12 tygodniu (może już w 13) w/g usg i o tydzień mniej. W/g wypisu krwiak jest zlokalizowany na błonach płodowych. Wyszłam we wtorek, ostatnie ślady krwii były wczoraj rano.
Oczywiście nie chodzi mi o bezcelowe przeczytanie tego tylko o odpowiedzi bardziej doświadczonych kobiet w ciąży jak i obecnych matek na moje pytania..
1. Czy to możliwe, że w piątek nie było jeszcze krwiaka, albo, że był, a lekarz ginekolog go nie zauważył??
2. Czy jak jednak nie pękł mi pęcherz płodowy to mógł mi pęknąć pęcherz moczowy i jak się zakleił i jak mocz dostał się do szyjki macicy/pochwy/macicy??
3. Co lekarz to mówi inaczej, jak to jest, że na izbie przyjęć nikt nie rozpoznał krwiaka?
4. W jakim czasie wchłania się krwiak i czy należy non stop leżeć czy można wstawać do komputera, na posiłki??
5. Krwiak się zawsze wchłania, jeśli nie to co?
6. Jeżeli już przestałam krwawić pojawi mi się jeszcze krew??