- Dołączył(a)
- 3 Maj 2017
- Postów
- 2
Na początek witam wszystkich i proszę o wybaczenie jeżeli temat gdzieś już się pojawił, a ja tego nie zauważyłam. Widziałam, że inne mamy mają podobne problemy ze swoimi maluchami, ale nie wiem czy nam trafił sie ewenement czy co...
Jestem mamą 6-tygodniowego chłopca. Od momentu wyjścia ze szpitala mamy problemy z brzuszkiem. W szpitalu mały co prawda też płakał, ale większość dnia przesypiał, równie zmęczony po wywoływanym porodzie co ja. Jak wróciliśmy do domu zaczął sie koszmar. Mały nie spał prawie w ogóle w ciągu dnia, jak łącznie przesypiał 2 godziny było dobrze, jedynie noc trochę lepiej wyglądała. Dziwiłam sie, przecież noworodek powinien spać dużo, a on wiecznie płakał, na chwilę przysypiał przy piersi (z początku karmiłam tylko i wyłącznie piersią), po czym budził się z płaczem. Wagowo przybierał bardzo dobrze, 200-300g tygodniowo, więc nie była to kwestia niedojadania, choć próbowaliśmy go dokarmiać moim ściągniętym mlekiem- bez skutku.
Położna doradziła nam kropelki- espumisan + dicoflor i właśnie go dokarmiać. Nie pomogło,a nawet się pogorszyło. To był pierwszy tydzień jego życia.
W drugim tygodniu mieliśmy zmienić espumisan na bobotic forte- też nie pomogło, choć też nie pogorszyło jego stanu. Mieliśmy też zacząć dokarmiać go mm-bo może mam dużo pokarmu, ale jałowego?
W trzecim tygodniu od momentu jak zaczęliśmy dokarmiac go mm (2razy dziennie zamiast piersi) zaczął sie problem z kupkami.
Generalnie mały jeżeli chodzi o smółkę to wydalił ją po kilku godzinach od porodu, jeszcze przed północą (urodził się 14:57). Poźniej załatwiał się praktycznie przy każdym karmieniu, az w trzecim tygodniu nagle... Przestał. Stolce były wodniste, czasem z 'twarożkiem', musztardowe-czyli standard. Później było kilka dni przerwy, widać było że mały się bardzo męczy przy próbie zrobienia kupy, ale choć robił się cały czerwony to nie radził sobie... Pamiętam, że zrobił dwa razy we wtorek po Poniedziałku Wielkanocnym. Później znów kilka dnia przerwy i w czwartek. A nastepnie był tydzień przerwy. W miedzyczasie byliśmy u pediatry, kazała nam zmienić mm na comfort,tak też zrobiliśmy, ale daliśmy to małemu może ze dwa razy i przestaliśmy bo sie pogorszyło... W niedzielę tydzień po świętach kupiliśmy w aptece delicol. Dostał w nocy-poniedzialek był super. Co prawda uparłam się, że cokolwiek by się nie działo nie będę dokarmiać mm i pozostanę przy piersi i cały dzień leżałam z małym w łóżku, ale było naprawdę dobrze. Spał, nie płakał. Już myślałam, ze znaleźliśmy złoty środek. Ale wtorek to znów była katastrofa. Właśnie wtedy zaczęliśmy dawać mu delicol przed każdym posiłkiem, nie dawaliśmy żadnych innych kropelek. Zaczął puszczać bardzo śmierdzące bąki (w niedzielę pierwszy raz). W czwartek znów byliśmy u pediatry, opisaliśmy sytuację oraz to, że już tydzień się nie załatwiał (siku robi non stop), kazała podać mu czopek,do delicolu dołączyć espumisan. Dokarmiać po każdym posiłku Nutramigenem(bo za mało przybrał,około 130g w tydzień), kontrolować wagę,bo może on płacze z głodu. Miałam sprawdzić ile zjada z piersi (czasem 70,czasem nawet i ponad 120ml),dokarmiałam go nutramigenem tylko jeżeli zjadł mniej niż 100ml.
Czopek daliśmy, wyleciała tygodniowa strasznie cuchnąca kupa, rzadka plastelina, cała spieniona, dosłownie 3 sekudny po włożeniu.
Od momentu wprowadzenia espumisanu mały przestał się sam ogazowywać. Brzuszek ma stale twardy bardzo. Kupę zrobił sam 3 razy, tylko w nocy, w dzień za bardzo się spina. Dodam, że jest ona taka sama jak na początku, ale doszedł do tego kwaśny zapach i jakby śluz. Wczoraj znów daliśmy mu czopek w akcie desperacji,bo zwijał się z bólu- kupę zrobił, brzuszek pozostał twardy, a mały jest dalej niespokojny... Pediatra kazała zmienić espumisan na sab simplex, ale mam wrażenie, że lepiej było, kiedy mógł się choć trochę odgazować, a robił to gdy dostawał tylko delicol...
Przepraszam, jeżeli jest trochę niezrozumiale, ale piszę w pośpiechu. Dodam jeszcze kilka innych istotnych kwestii:
- podczas karmienia mały zasypiał często, nie wiem czy dobrze zauważyłam, ale wydaje mi się, że jak zaśnie, to bardziej go boli. Są też chwile, kiedy nie śpi i:
-potrafi puścić pierś z takim pomrukiem cichym, otworzyć dziób w poszukiwaniu, złapać i znów- puścić, otworzyć,złapać, chwilę pociągnąć( pokarm leci, sprawdziłam).
-jw. ale dodatkowo zacząć płakać - w obu przypadkach staram się go odbić i daję mu wtedy drugą pierś,z niej chwilę ssie i albo sie uspokoi albo dalej puszcza i szuka.
- wygina sie wręcz w C, często wyrywając sutka z buzi,co mnie bardzo boli. Próbowałam trzymać główkę mocniej, ale zaczyna płakać i tak czy inaczej puszcza pierś. Znów złapie, chwilę pociagnie i się wygina.
Czesto przy jedzeniu widać, że się napina,robi cały czerwony na twarzy, czasem zaczyna płakać.
- kilka razy zastosowaliśmy pałeczki Windi, ale jak przestał nawet przy tym się odgazowywać to wyrzuciliśmy to.
-robimy mu ciepłe okłady z pieluchy na brzuszek+termofor z pestek wiśni- nie działają.
- rowerek nóżkami, masaże i inne- nie działają.
- babcia doradziła termometr w pupę (bo mi tak robiła...)- zrobiła tylko raz i jak nie zadziałał to już więcej nie robiłyśmy.
-mały pije herbatkę koperkową,staram sie żeby wypił choć kilka łyków przed każdym posiłkiem.
-czasem zaczyna tak płakać,że aż się zanosi i robi cały siny, ciężko go wtedy uspokoić. Zazwyczaj pomaga skrepowanie go w kocyk.
-mały tak dłużej śpi tylko na brzuchu. Noc potrafi przespać tak 6 godzin ciągiem.wiem że nie powinniśmy ale jeżeli to jedyny sposób, by w miarę spokojnie spał... W ogóle spał to myślę, że gra warta jest świeczki. Bo on też się wykończy. W ciągu dnia jeżeli zaśnie to ns chwilę i śpi bardzo niespokojnie. Wygina się,mruczy, położenie go na plecach lub ma boku równa sie z godziną uspokajania.
- mały nie ma konkretnych godzin ataków... Czasem są rano, czasem przed spaniem. Kąpiemy małego przed snem, lubi to, nie płacze wtedy. No i właśnie, czasem zacznie się wić przy jedzeniu a czasem nie. Nie wiem od czego to zależy.
-bardzo dużo przelewa mu się i burczy w brzuszku, już w szpitalu tak miał.
-sporo ulewa,mimo odbicia. Czasem strużka,czasem chluśnie. Czasem zaczyna pokasływać przed i chwilę później płakać.
-dostaje bio gaje teraz plus delicol i sab simplex
Teraz jeżeli chodzi o mnie: podejrzewaliśmy nietolerancje laktozy lub alergię na mleko więc od ponad tygodnia nie jem NIC co zawiera lub może zawierać mleko. Sama piekę chleb i wędliny. Z warzyw jem od początku tylko marchew,z owoców tylko jabłka. Staram się pić dużo wody, piję herbatkę rumiankową. Położna kazała urozmaicać dietę,bo w końcu się wykończę, ale jestem przerażona na sama myśl o tym, że coś ma mu bardziej zaszkodzić. Też mam problemy z wyproznianiem sie i gazami, od zawsze. Na obiady jem zazwyczaj duszone,gotowane albo podpieczone mięso(kurczak albo chudy schab). Tak, jestem osobą nerwową,nie wiem czy to ma znaczenie, ale były dni gdy ryczałam razem z małym, bez sił i chęci zrobienia czegokolwiek. Miałam mnóstwo stresu w ciąży i po rozwiązaniu to się utrzymało.
Może ktoraś z mam miała coś podobnego ze swoją pociechą? Może ktoś byłby w stanie doradzić jakieś badania? Zrobiliśmy usg i wyszło tylko, że jest zagazowany. Nie są to przecież typowe zaparcia, mały na pewno dojada.
Mały jak zrobi kupkę i nie boli go brzuszek jest mega wesoły od kilku dni-przeszedł skok rozwojowy, śmieje się pełną gębą, patrzy uważnie. Wcześniej robił miny jak przysnął przy jedzeniu i przelewało mu się w brzuszku.
Pediatra o wszystkim wie. Wszystko opisuję dokładnie, zapisuję godziny karmień i co się wtedy działo. Główną przyczynę widze w braku właśnie kupy... Bo on chce zrobić,to widać, ale nie może, i odgazować sam z siebie też nie... I wtedy zaczyna się płacz.
Jestem mamą 6-tygodniowego chłopca. Od momentu wyjścia ze szpitala mamy problemy z brzuszkiem. W szpitalu mały co prawda też płakał, ale większość dnia przesypiał, równie zmęczony po wywoływanym porodzie co ja. Jak wróciliśmy do domu zaczął sie koszmar. Mały nie spał prawie w ogóle w ciągu dnia, jak łącznie przesypiał 2 godziny było dobrze, jedynie noc trochę lepiej wyglądała. Dziwiłam sie, przecież noworodek powinien spać dużo, a on wiecznie płakał, na chwilę przysypiał przy piersi (z początku karmiłam tylko i wyłącznie piersią), po czym budził się z płaczem. Wagowo przybierał bardzo dobrze, 200-300g tygodniowo, więc nie była to kwestia niedojadania, choć próbowaliśmy go dokarmiać moim ściągniętym mlekiem- bez skutku.
Położna doradziła nam kropelki- espumisan + dicoflor i właśnie go dokarmiać. Nie pomogło,a nawet się pogorszyło. To był pierwszy tydzień jego życia.
W drugim tygodniu mieliśmy zmienić espumisan na bobotic forte- też nie pomogło, choć też nie pogorszyło jego stanu. Mieliśmy też zacząć dokarmiać go mm-bo może mam dużo pokarmu, ale jałowego?
W trzecim tygodniu od momentu jak zaczęliśmy dokarmiac go mm (2razy dziennie zamiast piersi) zaczął sie problem z kupkami.
Generalnie mały jeżeli chodzi o smółkę to wydalił ją po kilku godzinach od porodu, jeszcze przed północą (urodził się 14:57). Poźniej załatwiał się praktycznie przy każdym karmieniu, az w trzecim tygodniu nagle... Przestał. Stolce były wodniste, czasem z 'twarożkiem', musztardowe-czyli standard. Później było kilka dni przerwy, widać było że mały się bardzo męczy przy próbie zrobienia kupy, ale choć robił się cały czerwony to nie radził sobie... Pamiętam, że zrobił dwa razy we wtorek po Poniedziałku Wielkanocnym. Później znów kilka dnia przerwy i w czwartek. A nastepnie był tydzień przerwy. W miedzyczasie byliśmy u pediatry, kazała nam zmienić mm na comfort,tak też zrobiliśmy, ale daliśmy to małemu może ze dwa razy i przestaliśmy bo sie pogorszyło... W niedzielę tydzień po świętach kupiliśmy w aptece delicol. Dostał w nocy-poniedzialek był super. Co prawda uparłam się, że cokolwiek by się nie działo nie będę dokarmiać mm i pozostanę przy piersi i cały dzień leżałam z małym w łóżku, ale było naprawdę dobrze. Spał, nie płakał. Już myślałam, ze znaleźliśmy złoty środek. Ale wtorek to znów była katastrofa. Właśnie wtedy zaczęliśmy dawać mu delicol przed każdym posiłkiem, nie dawaliśmy żadnych innych kropelek. Zaczął puszczać bardzo śmierdzące bąki (w niedzielę pierwszy raz). W czwartek znów byliśmy u pediatry, opisaliśmy sytuację oraz to, że już tydzień się nie załatwiał (siku robi non stop), kazała podać mu czopek,do delicolu dołączyć espumisan. Dokarmiać po każdym posiłku Nutramigenem(bo za mało przybrał,około 130g w tydzień), kontrolować wagę,bo może on płacze z głodu. Miałam sprawdzić ile zjada z piersi (czasem 70,czasem nawet i ponad 120ml),dokarmiałam go nutramigenem tylko jeżeli zjadł mniej niż 100ml.
Czopek daliśmy, wyleciała tygodniowa strasznie cuchnąca kupa, rzadka plastelina, cała spieniona, dosłownie 3 sekudny po włożeniu.
Od momentu wprowadzenia espumisanu mały przestał się sam ogazowywać. Brzuszek ma stale twardy bardzo. Kupę zrobił sam 3 razy, tylko w nocy, w dzień za bardzo się spina. Dodam, że jest ona taka sama jak na początku, ale doszedł do tego kwaśny zapach i jakby śluz. Wczoraj znów daliśmy mu czopek w akcie desperacji,bo zwijał się z bólu- kupę zrobił, brzuszek pozostał twardy, a mały jest dalej niespokojny... Pediatra kazała zmienić espumisan na sab simplex, ale mam wrażenie, że lepiej było, kiedy mógł się choć trochę odgazować, a robił to gdy dostawał tylko delicol...
Przepraszam, jeżeli jest trochę niezrozumiale, ale piszę w pośpiechu. Dodam jeszcze kilka innych istotnych kwestii:
- podczas karmienia mały zasypiał często, nie wiem czy dobrze zauważyłam, ale wydaje mi się, że jak zaśnie, to bardziej go boli. Są też chwile, kiedy nie śpi i:
-potrafi puścić pierś z takim pomrukiem cichym, otworzyć dziób w poszukiwaniu, złapać i znów- puścić, otworzyć,złapać, chwilę pociągnąć( pokarm leci, sprawdziłam).
-jw. ale dodatkowo zacząć płakać - w obu przypadkach staram się go odbić i daję mu wtedy drugą pierś,z niej chwilę ssie i albo sie uspokoi albo dalej puszcza i szuka.
- wygina sie wręcz w C, często wyrywając sutka z buzi,co mnie bardzo boli. Próbowałam trzymać główkę mocniej, ale zaczyna płakać i tak czy inaczej puszcza pierś. Znów złapie, chwilę pociagnie i się wygina.
Czesto przy jedzeniu widać, że się napina,robi cały czerwony na twarzy, czasem zaczyna płakać.
- kilka razy zastosowaliśmy pałeczki Windi, ale jak przestał nawet przy tym się odgazowywać to wyrzuciliśmy to.
-robimy mu ciepłe okłady z pieluchy na brzuszek+termofor z pestek wiśni- nie działają.
- rowerek nóżkami, masaże i inne- nie działają.
- babcia doradziła termometr w pupę (bo mi tak robiła...)- zrobiła tylko raz i jak nie zadziałał to już więcej nie robiłyśmy.
-mały pije herbatkę koperkową,staram sie żeby wypił choć kilka łyków przed każdym posiłkiem.
-czasem zaczyna tak płakać,że aż się zanosi i robi cały siny, ciężko go wtedy uspokoić. Zazwyczaj pomaga skrepowanie go w kocyk.
-mały tak dłużej śpi tylko na brzuchu. Noc potrafi przespać tak 6 godzin ciągiem.wiem że nie powinniśmy ale jeżeli to jedyny sposób, by w miarę spokojnie spał... W ogóle spał to myślę, że gra warta jest świeczki. Bo on też się wykończy. W ciągu dnia jeżeli zaśnie to ns chwilę i śpi bardzo niespokojnie. Wygina się,mruczy, położenie go na plecach lub ma boku równa sie z godziną uspokajania.
- mały nie ma konkretnych godzin ataków... Czasem są rano, czasem przed spaniem. Kąpiemy małego przed snem, lubi to, nie płacze wtedy. No i właśnie, czasem zacznie się wić przy jedzeniu a czasem nie. Nie wiem od czego to zależy.
-bardzo dużo przelewa mu się i burczy w brzuszku, już w szpitalu tak miał.
-sporo ulewa,mimo odbicia. Czasem strużka,czasem chluśnie. Czasem zaczyna pokasływać przed i chwilę później płakać.
-dostaje bio gaje teraz plus delicol i sab simplex
Teraz jeżeli chodzi o mnie: podejrzewaliśmy nietolerancje laktozy lub alergię na mleko więc od ponad tygodnia nie jem NIC co zawiera lub może zawierać mleko. Sama piekę chleb i wędliny. Z warzyw jem od początku tylko marchew,z owoców tylko jabłka. Staram się pić dużo wody, piję herbatkę rumiankową. Położna kazała urozmaicać dietę,bo w końcu się wykończę, ale jestem przerażona na sama myśl o tym, że coś ma mu bardziej zaszkodzić. Też mam problemy z wyproznianiem sie i gazami, od zawsze. Na obiady jem zazwyczaj duszone,gotowane albo podpieczone mięso(kurczak albo chudy schab). Tak, jestem osobą nerwową,nie wiem czy to ma znaczenie, ale były dni gdy ryczałam razem z małym, bez sił i chęci zrobienia czegokolwiek. Miałam mnóstwo stresu w ciąży i po rozwiązaniu to się utrzymało.
Może ktoraś z mam miała coś podobnego ze swoją pociechą? Może ktoś byłby w stanie doradzić jakieś badania? Zrobiliśmy usg i wyszło tylko, że jest zagazowany. Nie są to przecież typowe zaparcia, mały na pewno dojada.
Mały jak zrobi kupkę i nie boli go brzuszek jest mega wesoły od kilku dni-przeszedł skok rozwojowy, śmieje się pełną gębą, patrzy uważnie. Wcześniej robił miny jak przysnął przy jedzeniu i przelewało mu się w brzuszku.
Pediatra o wszystkim wie. Wszystko opisuję dokładnie, zapisuję godziny karmień i co się wtedy działo. Główną przyczynę widze w braku właśnie kupy... Bo on chce zrobić,to widać, ale nie może, i odgazować sam z siebie też nie... I wtedy zaczyna się płacz.