reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ulewanie, refluks, kolka?

Wanilia89

Fanka BB :)
Dołączył(a)
19 Luty 2018
Postów
294
Witam wszystkie mamusie małych szkrabów :) Od razu zaznaczam, że będzie dosyć długo, ale liczę, że te osoby które zetknęły się z tym problemem poświęcą chwilę na przeczytanie, a potem podzielą się opinią :)
Zatem od początku. 11 grudnia urodziłam synka przez cc. Niestety dzieciątko urodziło się w lekkiej zamartwicy dostało odpowiednio 6/7/8 punktów w skali Apgar i musiało leżeć pierwszą dobę w inkubatorze. Dlatego było karmione butelką i pierwszy kontakt z piersią był dopiero w połowie drugiej doby. Od początku były problemy z tym karmieniem. Mały niby ssał, ale ewidentnie nie najadał się. Ja też czułam, że nie mam pokarmu. Położne kazały dostawiać jak najczęściej do piersi i tak też robiłam, ale synek nie chciał ssać, denerwował się, wyginał, prężył. Spijał ten pierwszy pokarm z piersi, który mu leciał dość szybko a później nie było sposobu żeby go dostawić i żeby spokojnie possał dłużej. W efekcie był dokarmiany co 3 godziny i z takim zaleceniem wyszliśmy do domu. Muszę tutaj zaznaczyć, że synek jest żarłoczkiem, je bardzo dużo. W zasadzie bez umiaru. A jednocześnie zaraz po skończeniu jedzenia zachowuje się jakby ciągle był głodny. Przez co też położne w szpitalu twierdziły że jest niedojedzony i dostawał dodatkowe porcje mleka. Potem się prężył i ulewał. Po powrocie do domu ulewanie z dnia na dzień się zwiększało. Zgłaszałam problem pediatrze ale stwierdziła, że skoro dziecko przybiera na wadze (a w ciągu tygodnia przybrał aż 400g) to wszystko jest ok. Zalecono nam tylko by zmienić mleko na Bebilon Comfort bo mały był też lekko zagazowany. Zmiana mleka nie pomogła. Dziecko często się prężyło, wierciło, płakało. Nie mogło sobie spokojnie spać. Ulewanie było po każdym jedzeniu, po kolka razy czasem nawet trwało do kolejnego karmienia. W sylwestra mały ulewał tak, że kilka razy się wręcz zaczynał dusić gdyż leciało z niego i nosem i buzią. Mąż spanikował i podjechał na pogotowie. Tam nas skierowano do szpitala. W szpitalu bagaelizowano to co ja mówię. Na podstawie dużego przyrostu wagi stwierdzono, że dziecko jest przekarmiane kazano odstawić mleko mm i być tylko na piersi. W szpitalu spędziliśmy trzy dni, na wyjście kazano nam kupić syrop gastrotuss. W domu starałam się dalej karmić tylko piersią, ulewanie faktycznie troszkę się zmniejszyło ale z każdym kolejnym karmieniem maluszek był coraz bardziej niespokojny. Chyba po prostu nie dojadał bo waga zaczęła stać w miejscu. Poza tym zaczęłam sprawdzać ile faktycznie jest tego pokarmu w piersi odciągając laktatorem. Rano było ok ale po południu udawało się odciągnąć tylko 40-60ml. Wróciłam zatem do dokarmiania mieszanką. Karmię teraz co 3,-3,5 w nocy nawet co 4h. Najpierw daję pierś i sprawdzam ile zjadło, jesli nap tylko 60 to 30ml dorabiam mleka modyfikowanego. Sytuacja wygląda tak, że dziecko jest bardzo niespokojne. Ulewa okropnie ale nie tylko ulewa, wręcz widzę jak ten pokarm mu podchodzi do buźki ale nie zawsze wyleci, czasem mały to połyka spowrotem, czasem się tym krztusi. Wierci się przy tym i kręci. Czasem płacze. Praktycznie wiercenie i prężenie sie jest przed każdym takim "podejściem" mleka, przed niemal każdym bączkiem i przed kupką. Dziecko nawet jak zaśnie (o co naprawdę ciężko bo jest ciągle niespokojne) potrafi po 30 minutach obudzić się z płaczem, ulać kilka razy i znowu zasnąć. Byliśmy prywatnie u pediatry, który stwierdził, że dziecko ma też kolkę. Dostaliśmy na to lek robiony w aptece. Mi jednak w te kolki ciężko uwierzyć bo czy to możliwe żeby dostawał kolki po każdym jedzeniu? Albo, żeby kolka trwała od godziny 12 w południe do 12 w nocy bo takie dni też się zdarzały, że praktycznie cały czas płakał i był niespokojny, wierzgał nóżkami, wyginał się albo kulił. Nie sądzę, żebym go teraz przekarmiała skoro dostaje 6-7 razy dziennie porcje po 90ml max 100ml. Przecież miesięczne dzieciaczki zjadają już porcję od 120-150ml. Od razu mówię, że próbowałam dawać mu mniej a częsciej ale nie bardzo zdało to egzamin. Owszem ulewanie było mniejsze ale pokarm i tak się cofał, dziecko się krzywiło a poza tym po zjedzeniu np tylko 60ml krzyczało bardzo, uspokajałam i oszukiwałam wtedy smoczkiem, ale za nim mały odbił za nim się uspokoił i za nim zasnął to była już pora kolejnego karmienia w efekcie czego prawie nie ucinał sobie drzemek w ciągu dnia a przecież sen dla takiego maluszka też jest ważny. Dodam jeszcze tylko, że karmię go trzymając wysoko, potem odbijam, układam na boczku, materacyk od strony główki też ma podniesiony bardzo wysoko. Niestety problem nie mija. Momentami to ulewanie przypomina wymioty. Nie jest to trochę mleka wypływającego z buzi tylko są to spore ilości które potrafią wylecieć na kilkadziesiąt centymetrów albo wręcz chlusnąć na dywan. Po każdym karmieniu jest krzyk, wiercenie się, prężenie. Dopiero jak uleje kilka razy, kilka razy mu "podejdzie", popuszcza bączków, dopiero wtedy usypia. Czasem trwa to kilka minut a czasem i dwie godziny. Nie mam już pomysłu co robić. Praktycznie nie sypiam bo albo go karmię, albo noszę żeby nie płakał kiedy się wierci, albo pilnuję gdy śpi bo boję się, że jeśli uleje podczas snu to się zadławi (co już mu się zdarzyło). Czy któraś z Was miała podobny problem?
 
reklama
Rozwiązanie
Mój zaczął płakać jak miał 2 tygodnie, teraz kończy 3 i mu przechodzi. Nie wiem czy to kolki, purple crying czy cokolwiek innego, ale trzeba tulić, nosić, nie wariować a będzie coraz lepiej. Generalnie jak dziecko zaczyna zauważać świat zewnętrzny (zabawki, karuzela), to można je czymś zająć :p mój do tej pory jak nie spał, to ryczał jak obdzierany ze skóry, teraz nawet leży i nie zauważę, że wstał :p
U mnie od 3 dni lekka tragedia z kolką synek dziś kończy 4 tygodnie. Już wszystko przetrstowałam. Wiem że trzeba czekać dlatego pytanie do mam które mają starsze dzieci, ile u Was trwało to rozwijanie się jelitek?
 
reklama
U mnie od 3 dni lekka tragedia z kolką synek dziś kończy 4 tygodnie. Już wszystko przetrstowałam. Wiem że trzeba czekać dlatego pytanie do mam które mają starsze dzieci, ile u Was trwało to rozwijanie się jelitek?
 
Mój zaczął płakać jak miał 2 tygodnie, teraz kończy 3 i mu przechodzi. Nie wiem czy to kolki, purple crying czy cokolwiek innego, ale trzeba tulić, nosić, nie wariować a będzie coraz lepiej. Generalnie jak dziecko zaczyna zauważać świat zewnętrzny (zabawki, karuzela), to można je czymś zająć :p mój do tej pory jak nie spał, to ryczał jak obdzierany ze skóry, teraz nawet leży i nie zauważę, że wstał :p
 
Rozwiązanie
Witam wszystkie mamusie małych szkrabów :) Od razu zaznaczam, że będzie dosyć długo, ale liczę, że te osoby które zetknęły się z tym problemem poświęcą chwilę na przeczytanie, a potem podzielą się opinią :)
Zatem od początku. 11 grudnia urodziłam synka przez cc. Niestety dzieciątko urodziło się w lekkiej zamartwicy dostało odpowiednio 6/7/8 punktów w skali Apgar i musiało leżeć pierwszą dobę w inkubatorze. Dlatego było karmione butelką i pierwszy kontakt z piersią był dopiero w połowie drugiej doby. Od początku były problemy z tym karmieniem. Mały niby ssał, ale ewidentnie nie najadał się. Ja też czułam, że nie mam pokarmu. Położne kazały dostawiać jak najczęściej do piersi i tak też robiłam, ale synek nie chciał ssać, denerwował się, wyginał, prężył. Spijał ten pierwszy pokarm z piersi, który mu leciał dość szybko a później nie było sposobu żeby go dostawić i żeby spokojnie possał dłużej. W efekcie był dokarmiany co 3 godziny i z takim zaleceniem wyszliśmy do domu. Muszę tutaj zaznaczyć, że synek jest żarłoczkiem, je bardzo dużo. W zasadzie bez umiaru. A jednocześnie zaraz po skończeniu jedzenia zachowuje się jakby ciągle był głodny. Przez co też położne w szpitalu twierdziły że jest niedojedzony i dostawał dodatkowe porcje mleka. Potem się prężył i ulewał. Po powrocie do domu ulewanie z dnia na dzień się zwiększało. Zgłaszałam problem pediatrze ale stwierdziła, że skoro dziecko przybiera na wadze (a w ciągu tygodnia przybrał aż 400g) to wszystko jest ok. Zalecono nam tylko by zmienić mleko na Bebilon Comfort bo mały był też lekko zagazowany. Zmiana mleka nie pomogła. Dziecko często się prężyło, wierciło, płakało. Nie mogło sobie spokojnie spać. Ulewanie było po każdym jedzeniu, po kolka razy czasem nawet trwało do kolejnego karmienia. W sylwestra mały ulewał tak, że kilka razy się wręcz zaczynał dusić gdyż leciało z niego i nosem i buzią. Mąż spanikował i podjechał na pogotowie. Tam nas skierowano do szpitala. W szpitalu bagaelizowano to co ja mówię. Na podstawie dużego przyrostu wagi stwierdzono, że dziecko jest przekarmiane kazano odstawić mleko mm i być tylko na piersi. W szpitalu spędziliśmy trzy dni, na wyjście kazano nam kupić syrop gastrotuss. W domu starałam się dalej karmić tylko piersią, ulewanie faktycznie troszkę się zmniejszyło ale z każdym kolejnym karmieniem maluszek był coraz bardziej niespokojny. Chyba po prostu nie dojadał bo waga zaczęła stać w miejscu. Poza tym zaczęłam sprawdzać ile faktycznie jest tego pokarmu w piersi odciągając laktatorem. Rano było ok ale po południu udawało się odciągnąć tylko 40-60ml. Wróciłam zatem do dokarmiania mieszanką. Karmię teraz co 3,-3,5 w nocy nawet co 4h. Najpierw daję pierś i sprawdzam ile zjadło, jesli nap tylko 60 to 30ml dorabiam mleka modyfikowanego. Sytuacja wygląda tak, że dziecko jest bardzo niespokojne. Ulewa okropnie ale nie tylko ulewa, wręcz widzę jak ten pokarm mu podchodzi do buźki ale nie zawsze wyleci, czasem mały to połyka spowrotem, czasem się tym krztusi. Wierci się przy tym i kręci. Czasem płacze. Praktycznie wiercenie i prężenie sie jest przed każdym takim "podejściem" mleka, przed niemal każdym bączkiem i przed kupką. Dziecko nawet jak zaśnie (o co naprawdę ciężko bo jest ciągle niespokojne) potrafi po 30 minutach obudzić się z płaczem, ulać kilka razy i znowu zasnąć. Byliśmy prywatnie u pediatry, który stwierdził, że dziecko ma też kolkę. Dostaliśmy na to lek robiony w aptece. Mi jednak w te kolki ciężko uwierzyć bo czy to możliwe żeby dostawał kolki po każdym jedzeniu? Albo, żeby kolka trwała od godziny 12 w południe do 12 w nocy bo takie dni też się zdarzały, że praktycznie cały czas płakał i był niespokojny, wierzgał nóżkami, wyginał się albo kulił. Nie sądzę, żebym go teraz przekarmiała skoro dostaje 6-7 razy dziennie porcje po 90ml max 100ml. Przecież miesięczne dzieciaczki zjadają już porcję od 120-150ml. Od razu mówię, że próbowałam dawać mu mniej a częsciej ale nie bardzo zdało to egzamin. Owszem ulewanie było mniejsze ale pokarm i tak się cofał, dziecko się krzywiło a poza tym po zjedzeniu np tylko 60ml krzyczało bardzo, uspokajałam i oszukiwałam wtedy smoczkiem, ale za nim mały odbił za nim się uspokoił i za nim zasnął to była już pora kolejnego karmienia w efekcie czego prawie nie ucinał sobie drzemek w ciągu dnia a przecież sen dla takiego maluszka też jest ważny. Dodam jeszcze tylko, że karmię go trzymając wysoko, potem odbijam, układam na boczku, materacyk od strony główki też ma podniesiony bardzo wysoko. Niestety problem nie mija. Momentami to ulewanie przypomina wymioty. Nie jest to trochę mleka wypływającego z buzi tylko są to spore ilości które potrafią wylecieć na kilkadziesiąt centymetrów albo wręcz chlusnąć na dywan. Po każdym karmieniu jest krzyk, wiercenie się, prężenie. Dopiero jak uleje kilka razy, kilka razy mu "podejdzie", popuszcza bączków, dopiero wtedy usypia. Czasem trwa to kilka minut a czasem i dwie godziny. Nie mam już pomysłu co robić. Praktycznie nie sypiam bo albo go karmię, albo noszę żeby nie płakał kiedy się wierci, albo pilnuję gdy śpi bo boję się, że jeśli uleje podczas snu to się zadławi (co już mu się zdarzyło). Czy któraś z Was miała podobny problem?
Proszę napisać jak rozwiązał się u Pani ten problem? U mojej córki jest to samo. Id 3 tyg męczymy się z mężem. Córka rka ma teraz 4 tyg
 
Hej dziewczyny podepnę sie pod temat, może któras będzie umiała pomoc, córka urodzona 31.03 z waga 3730spadla do 3520 karmiona piersią plus dokarmianie moim mlekiem butelka po trzech tygodniach sprawdzaliśmy kontrolnie ledwie odrobiła swoją wagę 3780,kazali dalej kp i dokarmiać mm, teraz po kolejnych dwóch tygodniach 3952, znów karzą mi kp i dokarmiać problen jest w tym ze mała po piersi nie chce już butli, czasem wypije 5-10ml, gdy podam jej samo mm wypije max 60ml, po moim mleku ulewa się jej i to nawet sporo, powiedziałabym że chlusta, po mm troszeczkę tylko w kącikach ust, zależy mi bardzo na kp syna karmiłam 15-17miesiecy bez żadnego problemu, nie wiem jak podejść do sprawy, kolejna kontrolę mamy za tydzień, dziś podałam jej zagęszczacz przed kp mimo to ulewa, nie wiem czy próbować podawać więcej zagęszczacza, czy przez ten tydzień podawać tylko mm i zobaczyć czy waga wzrośnie, jestem strasznie rozbita, zależy mi bardzo na kp ale gdy myślę że ma taki mały przyrost to chce zejść na mm dla jej dobra i tak się miotam, nie jestem w stanie zdecydować.. ani złapać jakiekolwiek dobrego rozwiązania aby zostać przy kp..dodam że mała sika normalnie, kupa jedna codziennie lub co drugi dzień wtedy dwie kupy..
 
Witam wszystkie mamusie małych szkrabów :) Od razu zaznaczam, że będzie dosyć długo, ale liczę, że te osoby które zetknęły się z tym problemem poświęcą chwilę na przeczytanie, a potem podzielą się opinią :)
Zatem od początku. 11 grudnia urodziłam synka przez cc. Niestety dzieciątko urodziło się w lekkiej zamartwicy dostało odpowiednio 6/7/8 punktów w skali Apgar i musiało leżeć pierwszą dobę w inkubatorze. Dlatego było karmione butelką i pierwszy kontakt z piersią był dopiero w połowie drugiej doby. Od początku były problemy z tym karmieniem. Mały niby ssał, ale ewidentnie nie najadał się. Ja też czułam, że nie mam pokarmu. Położne kazały dostawiać jak najczęściej do piersi i tak też robiłam, ale synek nie chciał ssać, denerwował się, wyginał, prężył. Spijał ten pierwszy pokarm z piersi, który mu leciał dość szybko a później nie było sposobu żeby go dostawić i żeby spokojnie possał dłużej. W efekcie był dokarmiany co 3 godziny i z takim zaleceniem wyszliśmy do domu. Muszę tutaj zaznaczyć, że synek jest żarłoczkiem, je bardzo dużo. W zasadzie bez umiaru. A jednocześnie zaraz po skończeniu jedzenia zachowuje się jakby ciągle był głodny. Przez co też położne w szpitalu twierdziły że jest niedojedzony i dostawał dodatkowe porcje mleka. Potem się prężył i ulewał. Po powrocie do domu ulewanie z dnia na dzień się zwiększało. Zgłaszałam problem pediatrze ale stwierdziła, że skoro dziecko przybiera na wadze (a w ciągu tygodnia przybrał aż 400g) to wszystko jest ok. Zalecono nam tylko by zmienić mleko na Bebilon Comfort bo mały był też lekko zagazowany. Zmiana mleka nie pomogła. Dziecko często się prężyło, wierciło, płakało. Nie mogło sobie spokojnie spać. Ulewanie było po każdym jedzeniu, po kolka razy czasem nawet trwało do kolejnego karmienia. W sylwestra mały ulewał tak, że kilka razy się wręcz zaczynał dusić gdyż leciało z niego i nosem i buzią. Mąż spanikował i podjechał na pogotowie. Tam nas skierowano do szpitala. W szpitalu bagaelizowano to co ja mówię. Na podstawie dużego przyrostu wagi stwierdzono, że dziecko jest przekarmiane kazano odstawić mleko mm i być tylko na piersi. W szpitalu spędziliśmy trzy dni, na wyjście kazano nam kupić syrop gastrotuss. W domu starałam się dalej karmić tylko piersią, ulewanie faktycznie troszkę się zmniejszyło ale z każdym kolejnym karmieniem maluszek był coraz bardziej niespokojny. Chyba po prostu nie dojadał bo waga zaczęła stać w miejscu. Poza tym zaczęłam sprawdzać ile faktycznie jest tego pokarmu w piersi odciągając laktatorem. Rano było ok ale po południu udawało się odciągnąć tylko 40-60ml. Wróciłam zatem do dokarmiania mieszanką. Karmię teraz co 3,-3,5 w nocy nawet co 4h. Najpierw daję pierś i sprawdzam ile zjadło, jesli nap tylko 60 to 30ml dorabiam mleka modyfikowanego. Sytuacja wygląda tak, że dziecko jest bardzo niespokojne. Ulewa okropnie ale nie tylko ulewa, wręcz widzę jak ten pokarm mu podchodzi do buźki ale nie zawsze wyleci, czasem mały to połyka spowrotem, czasem się tym krztusi. Wierci się przy tym i kręci. Czasem płacze. Praktycznie wiercenie i prężenie sie jest przed każdym takim "podejściem" mleka, przed niemal każdym bączkiem i przed kupką. Dziecko nawet jak zaśnie (o co naprawdę ciężko bo jest ciągle niespokojne) potrafi po 30 minutach obudzić się z płaczem, ulać kilka razy i znowu zasnąć. Byliśmy prywatnie u pediatry, który stwierdził, że dziecko ma też kolkę. Dostaliśmy na to lek robiony w aptece. Mi jednak w te kolki ciężko uwierzyć bo czy to możliwe żeby dostawał kolki po każdym jedzeniu? Albo, żeby kolka trwała od godziny 12 w południe do 12 w nocy bo takie dni też się zdarzały, że praktycznie cały czas płakał i był niespokojny, wierzgał nóżkami, wyginał się albo kulił. Nie sądzę, żebym go teraz przekarmiała skoro dostaje 6-7 razy dziennie porcje po 90ml max 100ml. Przecież miesięczne dzieciaczki zjadają już porcję od 120-150ml. Od razu mówię, że próbowałam dawać mu mniej a częsciej ale nie bardzo zdało to egzamin. Owszem ulewanie było mniejsze ale pokarm i tak się cofał, dziecko się krzywiło a poza tym po zjedzeniu np tylko 60ml krzyczało bardzo, uspokajałam i oszukiwałam wtedy smoczkiem, ale za nim mały odbił za nim się uspokoił i za nim zasnął to była już pora kolejnego karmienia w efekcie czego prawie nie ucinał sobie drzemek w ciągu dnia a przecież sen dla takiego maluszka też jest ważny. Dodam jeszcze tylko, że karmię go trzymając wysoko, potem odbijam, układam na boczku, materacyk od strony główki też ma podniesiony bardzo wysoko. Niestety problem nie mija. Momentami to ulewanie przypomina wymioty. Nie jest to trochę mleka wypływającego z buzi tylko są to spore ilości które potrafią wylecieć na kilkadziesiąt centymetrów albo wręcz chlusnąć na dywan. Po każdym karmieniu jest krzyk, wiercenie się, prężenie. Dopiero jak uleje kilka razy, kilka razy mu "podejdzie", popuszcza bączków, dopiero wtedy usypia. Czasem trwa to kilka minut a czasem i dwie godziny. Nie mam już pomysłu co robić. Praktycznie nie sypiam bo albo go karmię, albo noszę żeby nie płakał kiedy się wierci, albo pilnuję gdy śpi bo boję się, że jeśli uleje podczas snu to się zadławi (co już mu się zdarzyło). Czy któraś z Was miała podobny problem?
Mamy identyczny problem z córcią ! Płacz , wiercenie się, kopanie nóżkami po każdym karmieniu (karmiona tylko bebilon comfort). Ulewanie obfite, momentami nawet nazwałbym to wymiotami A nie ulewaniem . Mała otwiera buzię w ciągu dnia i robi "kwasne" miny , słychać i widać że jej się wraca i ją to boli. Dławi się, krztusi, raz zachłysnęła się tym co się wróciło. Pojechaliśmy na SOR , zostawili nas na oddziale na kilka dni (tam po USG stwierdzono refluks )Zalecenia KARMIĆ MNIEJ A CZĘŚCIEJ , PIONIZOWAĆ . Nic to nie pomaga . Dziecko ma prawie dwa miesiące A zjada 75 ml mm co 2.5 co 3 h , na szczęście przybiera na wadze. W nocy sen jest dość spokojny , Ale w dzień udręką. Jeśli już zaśnie to na 10 , 15 minut i tyle. Robiliśmy podejście do BEBILON AR , odstawiliśmy bo miałam wrażenie że ma po nim kolki i płacz był Jeszcze większy (teraz zastanawiam się, czy mimo wszystko powinniśmy wtedy zostać przy tym mleku i czy teraz nie spróbować? ) Pediatra twierdzi że przy takim małym dziecku trzeba metodą prób i błędów... może to przez refluks , może ma alergię A może kolka ... i bądź tu mądry. Dostaje od tygodnia syrop gastrotus ale też jakoś specjalnie nie widzę poprawy, czasami nawet mam wrażenie zespół tym syropie jeszcze bardziej jej się wszystko cofa 😒😒 nie mamy już pomysłu co dalej robić. Mała od urodzenia przeszła już przez 3 lub 4 zmiany mm. Proszę daj znać czy u Was sytuacja jakoś się poprawiła. Co pomogło.
 
@Basiaczek 189 napisz coś więcej. czy twoje dziecko też miało trudny poród, itd.
Witam. U mnie to drugi poród niestety przez CC ponieważ dziecko było owinięte pępowiną i traciła tętno przy próbach sn. Pierwsza córcia to książkowo się wychowywała, rozwijała. Druga to już MASAKRA!!! Refluks, chlustanie na kilometr i kolki całymi dniami. Ja już depresji dostawałam. Nie cieszyłam się w ogóle z macierzyństwa i tym bardziej się dołowałam bo to było bardzo długo wyczekiwane dzieciątko. Chodziłam i płakałam razem z nią. Pediatra powiedziała że minie. Poszłam na prywatną wizytę. Dopiero się czegoś dowiedziałam. Podsumowując córka ma skazę białkowa i nietolerancję laktozy. Po przejściu na bebilon pepti syneo i wprowadzenie probiotyku latopic oraz dodawaniu większej delicolu 1 kropla na 10 ml wszystko to co piszecie ustąpiło. Obecnie córka ma 5mc. Dietę rozszerzam od 4 mc. Wszystko jest w porządku. W nocy wstaję raz na karmienie. Wszystko przeszło po 3.5 mc
 
reklama
Mamy identyczny problem z córcią ! Płacz , wiercenie się, kopanie nóżkami po każdym karmieniu (karmiona tylko bebilon comfort). Ulewanie obfite, momentami nawet nazwałbym to wymiotami A nie ulewaniem . Mała otwiera buzię w ciągu dnia i robi "kwasne" miny , słychać i widać że jej się wraca i ją to boli. Dławi się, krztusi, raz zachłysnęła się tym co się wróciło. Pojechaliśmy na SOR , zostawili nas na oddziale na kilka dni (tam po USG stwierdzono refluks )Zalecenia KARMIĆ MNIEJ A CZĘŚCIEJ , PIONIZOWAĆ . Nic to nie pomaga . Dziecko ma prawie dwa miesiące A zjada 75 ml mm co 2.5 co 3 h , na szczęście przybiera na wadze. W nocy sen jest dość spokojny , Ale w dzień udręką. Jeśli już zaśnie to na 10 , 15 minut i tyle. Robiliśmy podejście do BEBILON AR , odstawiliśmy bo miałam wrażenie że ma po nim kolki i płacz był Jeszcze większy (teraz zastanawiam się, czy mimo wszystko powinniśmy wtedy zostać przy tym mleku i czy teraz nie spróbować? ) Pediatra twierdzi że przy takim małym dziecku trzeba metodą prób i błędów... może to przez refluks , może ma alergię A może kolka ... i bądź tu mądry. Dostaje od tygodnia syrop gastrotus ale też jakoś specjalnie nie widzę poprawy, czasami nawet mam wrażenie zespół tym syropie jeszcze bardziej jej się wszystko cofa 😒😒 nie mamy już pomysłu co dalej robić. Mała od urodzenia przeszła już przez 3 lub 4 zmiany mm. Proszę daj znać czy u Was sytuacja jakoś się poprawiła. Co pomogło.
Nie mam potwierdzonego refluksu gdyż pani od usg nie umie tego sprawdzić ale mieliśmy duzy problem z cofaniem się pokarmu, przeszliśmy przez bebiko - zatwardzenie pepti - zatwardzenie potem nutramigen - sluz i zielone kupy i trafiliśmy na hipp ha kupki piękne ulewan o połowę mniej ale dużo cofek, przy tych cofkach ruchy glowa, szarpnięcia glowa, całodniowym płacz problem z gazami
Gastrotuss czy jak tam się pisze ten syrop masakra jeszcze gorzej, pomogło nam dobranie odpowiedniego mleka a sądzę że jest odpowiednie po kupkach, zagęszczanie KAZDEGO posiłku nutrion bebilon i aktualnie jesteśmy kilka dni na debridacie ale już widzę poprawę brzuszkowa:) ulewan nie ma wogole, gdzie zdarzały się ciągle, myślę że cofki są pod koniec dnia ale zmniejszyły się o 80 procent, dziecko odsypia te przepłakane dni i ma drzemki i po 3h w dzien i płaczę tylko na jedzenie :) tak więc podsumowując u nas sprawdziła się zmiana mleka, zagęszczanie każdego posiłku i debridat :)
 
reklama
Do góry